X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.oderwać się od tej myśli.Jeżeli jest niewinny.Przełknęła łzy i za�Zalewana falami wstydu oderwała oczy od ekranu i przez mgłę łezmglonym wzrokiem wpatrywała się w wymizerowaną, przystojną twarzpatrzyła na Zacharego Benedicta, podchodzącego do niej pośpiesznie.mężczyzny.- Ty draniu! - krzyknęła i cofnęła się, gdy znalazł się tuż obok.- Wierzę ci! - szepnęła, a łzy na nowo zaczynały przedzierać się- Julie.- Sięgał ku jej ramionom, daremnie próbując pocieszyć.przez zaporę rzęs i spływać po policzkach.- Naprawdę.- Nie dotykaj mnie! - krzyknęła.Usiłowała odsunąć dłonie Zacka,Zack usłyszał szczerość w tym pełnym łez zapewnieniu; w jej błękit�ale w końcu zrezygnowana przypadła do jego piersi i wybuchnęła pła�nych oczach dostrzegł rodzące się współczucie i lodowy mur, jakim odczem.- Mój ojciec jest pastorem - wyszlochała - szanowanym człowie�lat otaczał swe serce, zaczął tajać, pękać.Uniósł dłoń i dotknął gład�kiem, a ty postarałeś się, by jego córka wyszła na jakąś dziwkę! Je�kiego policzka dziewczyny, kciukiem nadaremnie ścierał łzy.stem nauczycielką! - krzyczała histerycznie.- Uczę małe dzieci!- Nie płacz z mojego powodu - wyszeptał ochryple.Myślisz, że pozwolą mi dalej pracować po tym, jak stałam się bohater�- Wierzę ci! - powtórzyła.Czułość brzmiąca w jej głosie burzyłaką głośnego w całym kraju skandalu, tą, która tarza się w śniegu zeresztki powściągliwości.W gardle poczuł skurcz, jakiego nigdy wcze�zbiegłym mordercą?śniej nie doświadczył, przez chwilę stał nieruchomo, jakby sparaliżo�Do Zacka dotarło, że dziewczyna ma rację i poczuł ból, jak przy za�wany tym, co widział, słyszał i czuł.Jej oczy wyglądały jak zroszonecięciu się wyszczerbioną brzytwą.Przytulił ją mocniej.deszczem bratki; łzy przywierały do grubych rzęs, płynęły po policz-- Julie.kach, by w końcu opaść na jego dłoń. - Proszę, nie płacz - szeptał.Ustami z rozpaczą powstrzymywał- Przestań! - rzuciła ostro.Uwolniła się z jego ramion.Odepchnę�drżenie jej warg.- Proszę, proszę, przestań.- Gdy poczuła dotyk je�ła go, obciągnęła na sobie sweter.Zack, z opuszczonymi rękami, stałgo łapczywych ust, zesztywniała i ucichła.Nie wiedział, ze strachu czynieruchomo, oddychał głęboko i wyglądał na kompletnie zdezoriento�z zaskoczenia.I nie dbał o to w tej jednej chwili.Pragnął tulić ją, roz�wanego.Twarz Julie wciąż pokrywał rumieniec pożądania, oczy nadalkoszować się słodyczą uczuć, jakie budziły się w nim.pierwsze odbłyszczały, ale wyglądała na gotową do ucieczki.Aagodnie, jakby prze�lat.pragnął dzielić je z nią.mawiał do płochliwego zrebaka, zapytał:Nie śpiesz się, powtarzał w duchu, zadowól się tym, na co pozwoli;- Co się stało, moja maleńka.?wargami zagarniał jej usta, smakował sól łez.Nie chciał swą natarczy�- Przestań natychmiast! - wybuchnęła.- Nie jestem  twoją maleń�wością zmuszać jej do czegokolwiek, ale przywoływanie się do opa�ką", chodzi o inną kobietę w innej scenie.Nie chcę, byś mnie tak na�miętania nie na wiele się zdało.zywał.Ani słyszeć więcej, jaka jestem piękna.- Pocałuj mnie - nalegał, a niezdarna czułość, jaką słyszał we wła�Zack ze zdumieniem pokręcił głową.Julie patrzyła na niego, oddy�snym głosie, była mu równie obca jak inne, ogarniające go uczucia.-chała gwałtownie, w panice.Jakby oczekiwała, że zaraz rzuci się naOdwzajemnij pocałunek - powtórzył.Język w pogotowiu czyhał przy jejnią, zedrze z niej ubranie i zgwałci, pomyślał.Powoli, najspokojniejwargach.- Otwórz usta - rozkazał.Posłuchała! Przywarła do niego, na�jak potrafił, spytał:pierając rozwartymi wargami.Jęknął z rozkoszy.Pożądanie, pierwotne- Boisz się mnie, Julie?i potężne, rozgrzało w nim krew, i dalej pozwolił wieść się instynktowi.- Ależ skąd - powiedziała ostro, ale nim skończyła, już wiedziała, żeTulił ją mocniej, przechylał do tyłu, przyciskał do swoich jej biodra; je�to kłamstwo.Gdy zaczynali się całować, rozumiała, że dla niego ten po�go wargi zmuszały, by szerzej rozwarła usta; język penetrował pachną�całunek stanowił jakby samooczyszczenie, dlatego nie opierała się.Te-cą wilgotność.Przycisnął ją do ściany; całował z całą namiętnością, na�jraz, gdy wiedziała, że prosił o wiele, wiele więcej, przeraziła się.Bo te�pierał wargami, prowokował językiem; dłońmi wiódł po plecach, potemgo właśnie chciała! Pragnęła poczuć jego dłonie na nagim ciele, mieć gow górę, pod swetrem.Pod palcami czuł wilgotną jedwabistość delikat�w sobie.W ciągu tych kilku chwil, gdy milczała, jego namiętność prze�nej, nagiej skóry; pieścił wąską talię, głaskał plecy, ogarniał dłońmirodziła się w gniew.Teraz mówił głosem chłodnym, ostrym, twardym:brzuch, wreszcie poszukał piersi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.