[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tego właśnie zamierzam dokonać. Więc gdzie jest forsa, kurwa mać?! rzucił Dominie. Jesteśmy gotowi do zawarcia umowy, panowie, ale nie na waszychwarunkach.Przygotowałam własny dokument, który obaj podpiszecie.OczywiścieAngela Bocci te\.Wyjęła z teczki pismo, które w nocy napisała na komputerze.Alfonse wziąłkartkę i przeczytał. Pani oszalała! wrzasnął na Victorię, rzucając papier w stronę Dominica.Przeczytaj to, Dom.Ona chce, abyśmy to podpisali razem z Angelą.Angelazaprzecza wersji o molestowaniu seksualnym i przyznaje, \e uwiodła tego dupka, amy mamy zaświadczyć podpisami, \e w naszej obecności Angela otrzymałapieniądze i nigdy nie będzie domagać się odszkodowania z tytułu molestowania.Proszę pani, w tej sprawie to wy ryzykujecie, a nie my. Myli się pan rzekła wyraznie z lekkim uśmiechem na ustach.Patrzyła prostow oczy Alfonse Bocciego. To wy ryzykujecie.Jesteście szanta\ystami. Al, nie traćmy czasu powiedział Dominie. Idziemy do firmy. Nikt was nie zatrzymuje odparła. Proszę, idzcie. Niech pani zapomni, \e tam pracował.Tego pani chce? To mnie nie rusza.I tak się rozwodzimy. O co więc tu chodzi? spytał Alfonse Bocci. O szanta\ padło w odpowiedzi. O to chodzi. Posłuchaj no tej dziwki wtrącił się Dominie. Chyba muszę się zgodzić z określeniem mojego brata, pani Rose rzekłAlfonse tonem starego wygi. Jako jego adwokat stwierdzam, \e tym oskar\eniemmo\e pani narobić sobie kłopotów. Więc proszę mnie pozwać. Naprawdę? Czy pani wie, ile stracicie, jeśli sprawa trafi do sądu? Du\o czasu, panie Bocci.I wy tak\e.Bardzo du\o czasu. Wie pani, ile wyniosą opłaty sądowe? Ja te\ jestem adwokatem, panie Bocci.Jeśli będziecie podkładać mi świnię, topański braciszek i jego suka do końca \ycia będą ciągani po sądach.Jestem w tymnaprawdę dobra.I doprowadzę do tego, \e nie będzie pan miał czasu napodejmowanie jakichkolwiek innych klientów, bo będzie pan całkowiciezaabsorbowany tą sprawą. Grozi mi pani? spytał Alfonse.Victoria zrozumiała, \e mę\czyzna chce uchodzić za silnego i wojowniczego.Zauwa\yła te\, \e zgodnie z jej zaleceniem Josh w ogóle się nie odzywał. Zaczyna pan rozumieć. Ty wredna suko powiedział Dominie i skoczył na równe nogi, wyciągającrękę, by pochwycić Victorię.Josh wstał i odepchnął go.Alfonse szybko przytrzymał brata. Nie bądz idiotą, Dom zawołał do niego, po czym siłą usadził go na krześle. Niech mnie uderzy.Będę miała dodatkową amunicję do wykorzystania wsądzie. Co ta cipa sobie myśli?! prychnął Dominie.A\ poczerwieniał ze złości. Uwa\aj, co mówisz! krzyknął Josh.Victoria uciszyła go spojrzeniem, po czym zwróciła się do obu braci. Tak jak wspomniałam, wszystko mi jedno, czy pójdziecie do firmy Josha.Fakt, \e mo\e stracić pracę, chocia\ powiem szczerze tego bym nie chciała.Du\o zarabia i zapewne dostałby wysoką odprawę.Ale to nie pomo\e równie\pańskiej \onie.W ka\dym razie pragnę wykazać rozsądek, jeśli cała wasza trójkapodpisze ten dokument. Urwała, spoglądając w milczeniu na twarze braci. Jeślitego nie zrobicie, pozwę was do sądu.Ameryka to wspaniały kraj.Ka\dy mo\e pozwać kogo tylko chce.Uwierzcie mi, \e znajdę odpowiednie paragrafy.Kto wie, mo\e nawet zło\ęskargę w biurze Prokuratora Okręgowego? To zale\y od was.Ja jestem gotowazawrzeć ugodę. I kto tu gada o szanta\u? Przecie\ ona stawia nas pod ścianą warknąłDominie. O jakiej kwocie mówimy? spytał rzeczowo Alfonse. Pięćdziesiąt tysięcy odparła bez namysłu. Pięćdziesiąt tysięcy? To tylko dziesięć procent. Jeśli nie podpiszecie, nie dostaniecie nic, a tylko przysporzycie sobiekłopotów. To ty szukasz kłopotów rzucił groznie Dominie.Spojrzał na brata. Mamypewne koneksje. Proszę.Dajcie sobie spokój z tymi \ałosnymi grozbami.Myślicie, \e sięprzestraszę mafii? I co mi zrobicie? Najmiecie kogoś, \eby odstrzelił rzepki? Urwała na moment. Jeśli chodzi o kłopoty, to nie macie o tym zielonego pojęcia.Nagle Dominie spojrzał na Josha. A ty nie masz nic do powiedzenia? Jaja ci urwało? Ma jaja, bo posuwał twoją \onę przez pół roku ucięła Victoria, patrzącprosto w oczy Dominica. Mo\e nie wystarczało mu to, co dostawał w domu odparł zagadnięty. A mo\e podobny problem wystąpił w twoim domu powiedziała.Zerknęłana Alfonse. Jaka decyzja, panie mecenasie?Tamten zamyślił się, pocierając podbródek.Oblizał wargi. Ona chyba nie \artuje odezwał się cicho tylko do brata.A potem głośniej, spoglądając prosto na Victorię, powiedział: Chyba niepowinniśmy z nią zaczynać, Dom.Taka suka chwyci cię za jaja i ściśnie takmocno, a\ je zmia\d\y.Widziałem ju\ takie w swoim \yciu. Zwrócił się w stronębrata. Masz problem, braciszku.Twoja Angela zbyt chętnie rozchyla nogi.Rozumiesz, co mówię? Wez te pięćdziesiąt kawałków i podpisz ten zasrany papier.Niech Angela te\ podpisze.A ona tego nie wykorzysta. Przeniósł wzrok naJosha. Twoja \oneczka właśnie ocaliła ci posadkę, kolego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Tego właśnie zamierzam dokonać. Więc gdzie jest forsa, kurwa mać?! rzucił Dominie. Jesteśmy gotowi do zawarcia umowy, panowie, ale nie na waszychwarunkach.Przygotowałam własny dokument, który obaj podpiszecie.OczywiścieAngela Bocci te\.Wyjęła z teczki pismo, które w nocy napisała na komputerze.Alfonse wziąłkartkę i przeczytał. Pani oszalała! wrzasnął na Victorię, rzucając papier w stronę Dominica.Przeczytaj to, Dom.Ona chce, abyśmy to podpisali razem z Angelą.Angelazaprzecza wersji o molestowaniu seksualnym i przyznaje, \e uwiodła tego dupka, amy mamy zaświadczyć podpisami, \e w naszej obecności Angela otrzymałapieniądze i nigdy nie będzie domagać się odszkodowania z tytułu molestowania.Proszę pani, w tej sprawie to wy ryzykujecie, a nie my. Myli się pan rzekła wyraznie z lekkim uśmiechem na ustach.Patrzyła prostow oczy Alfonse Bocciego. To wy ryzykujecie.Jesteście szanta\ystami. Al, nie traćmy czasu powiedział Dominie. Idziemy do firmy. Nikt was nie zatrzymuje odparła. Proszę, idzcie. Niech pani zapomni, \e tam pracował.Tego pani chce? To mnie nie rusza.I tak się rozwodzimy. O co więc tu chodzi? spytał Alfonse Bocci. O szanta\ padło w odpowiedzi. O to chodzi. Posłuchaj no tej dziwki wtrącił się Dominie. Chyba muszę się zgodzić z określeniem mojego brata, pani Rose rzekłAlfonse tonem starego wygi. Jako jego adwokat stwierdzam, \e tym oskar\eniemmo\e pani narobić sobie kłopotów. Więc proszę mnie pozwać. Naprawdę? Czy pani wie, ile stracicie, jeśli sprawa trafi do sądu? Du\o czasu, panie Bocci.I wy tak\e.Bardzo du\o czasu. Wie pani, ile wyniosą opłaty sądowe? Ja te\ jestem adwokatem, panie Bocci.Jeśli będziecie podkładać mi świnię, topański braciszek i jego suka do końca \ycia będą ciągani po sądach.Jestem w tymnaprawdę dobra.I doprowadzę do tego, \e nie będzie pan miał czasu napodejmowanie jakichkolwiek innych klientów, bo będzie pan całkowiciezaabsorbowany tą sprawą. Grozi mi pani? spytał Alfonse.Victoria zrozumiała, \e mę\czyzna chce uchodzić za silnego i wojowniczego.Zauwa\yła te\, \e zgodnie z jej zaleceniem Josh w ogóle się nie odzywał. Zaczyna pan rozumieć. Ty wredna suko powiedział Dominie i skoczył na równe nogi, wyciągającrękę, by pochwycić Victorię.Josh wstał i odepchnął go.Alfonse szybko przytrzymał brata. Nie bądz idiotą, Dom zawołał do niego, po czym siłą usadził go na krześle. Niech mnie uderzy.Będę miała dodatkową amunicję do wykorzystania wsądzie. Co ta cipa sobie myśli?! prychnął Dominie.A\ poczerwieniał ze złości. Uwa\aj, co mówisz! krzyknął Josh.Victoria uciszyła go spojrzeniem, po czym zwróciła się do obu braci. Tak jak wspomniałam, wszystko mi jedno, czy pójdziecie do firmy Josha.Fakt, \e mo\e stracić pracę, chocia\ powiem szczerze tego bym nie chciała.Du\o zarabia i zapewne dostałby wysoką odprawę.Ale to nie pomo\e równie\pańskiej \onie.W ka\dym razie pragnę wykazać rozsądek, jeśli cała wasza trójkapodpisze ten dokument. Urwała, spoglądając w milczeniu na twarze braci. Jeślitego nie zrobicie, pozwę was do sądu.Ameryka to wspaniały kraj.Ka\dy mo\e pozwać kogo tylko chce.Uwierzcie mi, \e znajdę odpowiednie paragrafy.Kto wie, mo\e nawet zło\ęskargę w biurze Prokuratora Okręgowego? To zale\y od was.Ja jestem gotowazawrzeć ugodę. I kto tu gada o szanta\u? Przecie\ ona stawia nas pod ścianą warknąłDominie. O jakiej kwocie mówimy? spytał rzeczowo Alfonse. Pięćdziesiąt tysięcy odparła bez namysłu. Pięćdziesiąt tysięcy? To tylko dziesięć procent. Jeśli nie podpiszecie, nie dostaniecie nic, a tylko przysporzycie sobiekłopotów. To ty szukasz kłopotów rzucił groznie Dominie.Spojrzał na brata. Mamypewne koneksje. Proszę.Dajcie sobie spokój z tymi \ałosnymi grozbami.Myślicie, \e sięprzestraszę mafii? I co mi zrobicie? Najmiecie kogoś, \eby odstrzelił rzepki? Urwała na moment. Jeśli chodzi o kłopoty, to nie macie o tym zielonego pojęcia.Nagle Dominie spojrzał na Josha. A ty nie masz nic do powiedzenia? Jaja ci urwało? Ma jaja, bo posuwał twoją \onę przez pół roku ucięła Victoria, patrzącprosto w oczy Dominica. Mo\e nie wystarczało mu to, co dostawał w domu odparł zagadnięty. A mo\e podobny problem wystąpił w twoim domu powiedziała.Zerknęłana Alfonse. Jaka decyzja, panie mecenasie?Tamten zamyślił się, pocierając podbródek.Oblizał wargi. Ona chyba nie \artuje odezwał się cicho tylko do brata.A potem głośniej, spoglądając prosto na Victorię, powiedział: Chyba niepowinniśmy z nią zaczynać, Dom.Taka suka chwyci cię za jaja i ściśnie takmocno, a\ je zmia\d\y.Widziałem ju\ takie w swoim \yciu. Zwrócił się w stronębrata. Masz problem, braciszku.Twoja Angela zbyt chętnie rozchyla nogi.Rozumiesz, co mówię? Wez te pięćdziesiąt kawałków i podpisz ten zasrany papier.Niech Angela te\ podpisze.A ona tego nie wykorzysta. Przeniósł wzrok naJosha. Twoja \oneczka właśnie ocaliła ci posadkę, kolego [ Pobierz całość w formacie PDF ]