[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ich towarzystwierównież czułem się pewniej, spokojniej.Ciekawe, co bypowiedzieli, gdyby wiedzieli, kim naprawdę jestem i corobię.Przez następne cztery dni nic się nie działo.Zaniepokoiłemsię i zatelefonowałem do Ephraima.Nie podniósł słuchawki,automatyczna sekretarka nie przyjęła wiadomości.Piątegodnia linia została rozłączona.Oznaczało to tylko jedno:kłopoty.Czyżby Ephraim wpadł?Trudno właściwie zareagować w takiej sytuacji, bardzotrudno.W jednej chwili jesteś w miarę bezpieczny w stosun-kowo bezpiecznym otoczeniu, a zaraz potem, nagle, musiszprzejść do stanu alarmowego, nie wiedząc, czy powodem jestrealne zagrożenie, czy tylko jakaś pomyłka lub problemnatury technicznej.Zwykle powodem są nieporozumienia,ludzkie błędy, pomyłki.Jednak jeśli w porę nie zareaguje sięna prawdziwe zagrożenie, cena jest niezwykle wysoka.Tamtego ranka zapłaciłem rachunek za pokój i przekona-łem się, że zostało mi pięćdziesiąt dolarów.Mój niepokójwzrósł.Zerwanie kontaktu to jedno, ale być spłukanym,kiedy to się stanie, to już zupełnie co innego.178Musiałem rozważyć ewentualność katastrofy.W rozmo-wach z Bella nic się nie zmieniło i było to pocieszające, leczzdawałem sobie sprawę, że jeśli Mosad dowiedział się o mojejwycieczce do ambasady Związku Radzieckiego, na pewnonie da mi o tym znać.Już widziałem to oczyma duszy:Ephraim gorączkowo szuka wyjścia z matni, zaczyna tańczyć,jak mu zagrają, i ratując własną skórę podsuwa pomysł, żepomoże im sprowdzić mnie z powrotem.Jeśli powinienemkogoś się obawiać, to właśnie jego.Gdyby w Mosadzie dowiedzieli się o moim kontakcie zKGB, koniecznie chcieliby mnie przesłuchać, aby ocenićszkody, jakie poczyniłem.Była to normalna procedura,zwana weryfikacją szkód.Natomiast gdyby wykryto kreciądziałalność Ephraima, on sam chciałby mnie wyeliminować,co zresztą było naturalne i zrozumiałe.W podobnej sytuacjipostąpiłbym tak samo.Musiałem zniknąć i jednocześniepróbować utrzymać kontakt.Musiałem zobaczyć, czy w ho-telu coś się wydarzy, tyle że z bezpiecznej odległości.Naprzeciw hotelu, po drugiej stronie ulicy, stał biurowiec,przed którym znajdował się niewielki plac.Pamiętając, żeMosad ma dostęp do list gości prawie wszystkich siecihotelowych na świecie, nie miałem złudzeń: wystarczyłobykilka telefonów i zlokalizowanie mnie zajęłoby niewielegodzin.Zdecydowałem, że za dnia będę przebywał w hotelu,a nocą zajmę ławkę w rogu placyku naprzeciw hotelu.Jeślipo mnie przyjdą, zrobią to nocą.Lepiej wtedy być z dala odpułapki hotelowego pokoju.Z powodu zerwania kontaktu musiałem rozważyć ewen-tualność, że kiedy Ephraim odnowi łączność, będzie chciałzastawić na mnie pułapkę.Czułem, że popadam w paranoję,jednak miałem powody.Próbowałem do niego telefonować.Linia została zerwana.Jeżeli do następnego dnia sprawa sięnie wyjaśni, miałem do wyboru dwie możliwości: alboukryję się na jakiś czas i zobaczę, co z tego wyniknie, albo179skontaktuję się z moim przyjacielem Rollym, łącznikiemMosadu przy CIA, rezydującym w izraelskiej ambasadzie wWaszyngtonie.Mógłbym spotkać się z nim i wyłożyć kartyna stół.Ułożyłem sobie szczegółowy plan takiego spotkania.Zabrałbym ze sobą jakiegoś dziennikarza.Inaczej mógłbymzniknąć bez śladu, a problem, jakim stałem się dla Mosadu,zostałby rozwiązany gdzieś na przedmieściach Tel Awiwu.Miałem na to jeszcze czas.Teraz musiałem tylko pilnować,aby przed zmrokiem opuścić hotel.Za dnia odwiedziłemArmię Zbawienia i kupiłem długi, ocieplany płaszcz.Wnios-łem go do hotelu w zwyczajnej torbie na zakupy.Przytylnych drzwiach prowadzących na parking za hotelemzostawiłem metalowy wózek, jakimi jezdzi się po sklepachsamoobsługowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W ich towarzystwierównież czułem się pewniej, spokojniej.Ciekawe, co bypowiedzieli, gdyby wiedzieli, kim naprawdę jestem i corobię.Przez następne cztery dni nic się nie działo.Zaniepokoiłemsię i zatelefonowałem do Ephraima.Nie podniósł słuchawki,automatyczna sekretarka nie przyjęła wiadomości.Piątegodnia linia została rozłączona.Oznaczało to tylko jedno:kłopoty.Czyżby Ephraim wpadł?Trudno właściwie zareagować w takiej sytuacji, bardzotrudno.W jednej chwili jesteś w miarę bezpieczny w stosun-kowo bezpiecznym otoczeniu, a zaraz potem, nagle, musiszprzejść do stanu alarmowego, nie wiedząc, czy powodem jestrealne zagrożenie, czy tylko jakaś pomyłka lub problemnatury technicznej.Zwykle powodem są nieporozumienia,ludzkie błędy, pomyłki.Jednak jeśli w porę nie zareaguje sięna prawdziwe zagrożenie, cena jest niezwykle wysoka.Tamtego ranka zapłaciłem rachunek za pokój i przekona-łem się, że zostało mi pięćdziesiąt dolarów.Mój niepokójwzrósł.Zerwanie kontaktu to jedno, ale być spłukanym,kiedy to się stanie, to już zupełnie co innego.178Musiałem rozważyć ewentualność katastrofy.W rozmo-wach z Bella nic się nie zmieniło i było to pocieszające, leczzdawałem sobie sprawę, że jeśli Mosad dowiedział się o mojejwycieczce do ambasady Związku Radzieckiego, na pewnonie da mi o tym znać.Już widziałem to oczyma duszy:Ephraim gorączkowo szuka wyjścia z matni, zaczyna tańczyć,jak mu zagrają, i ratując własną skórę podsuwa pomysł, żepomoże im sprowdzić mnie z powrotem.Jeśli powinienemkogoś się obawiać, to właśnie jego.Gdyby w Mosadzie dowiedzieli się o moim kontakcie zKGB, koniecznie chcieliby mnie przesłuchać, aby ocenićszkody, jakie poczyniłem.Była to normalna procedura,zwana weryfikacją szkód.Natomiast gdyby wykryto kreciądziałalność Ephraima, on sam chciałby mnie wyeliminować,co zresztą było naturalne i zrozumiałe.W podobnej sytuacjipostąpiłbym tak samo.Musiałem zniknąć i jednocześniepróbować utrzymać kontakt.Musiałem zobaczyć, czy w ho-telu coś się wydarzy, tyle że z bezpiecznej odległości.Naprzeciw hotelu, po drugiej stronie ulicy, stał biurowiec,przed którym znajdował się niewielki plac.Pamiętając, żeMosad ma dostęp do list gości prawie wszystkich siecihotelowych na świecie, nie miałem złudzeń: wystarczyłobykilka telefonów i zlokalizowanie mnie zajęłoby niewielegodzin.Zdecydowałem, że za dnia będę przebywał w hotelu,a nocą zajmę ławkę w rogu placyku naprzeciw hotelu.Jeślipo mnie przyjdą, zrobią to nocą.Lepiej wtedy być z dala odpułapki hotelowego pokoju.Z powodu zerwania kontaktu musiałem rozważyć ewen-tualność, że kiedy Ephraim odnowi łączność, będzie chciałzastawić na mnie pułapkę.Czułem, że popadam w paranoję,jednak miałem powody.Próbowałem do niego telefonować.Linia została zerwana.Jeżeli do następnego dnia sprawa sięnie wyjaśni, miałem do wyboru dwie możliwości: alboukryję się na jakiś czas i zobaczę, co z tego wyniknie, albo179skontaktuję się z moim przyjacielem Rollym, łącznikiemMosadu przy CIA, rezydującym w izraelskiej ambasadzie wWaszyngtonie.Mógłbym spotkać się z nim i wyłożyć kartyna stół.Ułożyłem sobie szczegółowy plan takiego spotkania.Zabrałbym ze sobą jakiegoś dziennikarza.Inaczej mógłbymzniknąć bez śladu, a problem, jakim stałem się dla Mosadu,zostałby rozwiązany gdzieś na przedmieściach Tel Awiwu.Miałem na to jeszcze czas.Teraz musiałem tylko pilnować,aby przed zmrokiem opuścić hotel.Za dnia odwiedziłemArmię Zbawienia i kupiłem długi, ocieplany płaszcz.Wnios-łem go do hotelu w zwyczajnej torbie na zakupy.Przytylnych drzwiach prowadzących na parking za hotelemzostawiłem metalowy wózek, jakimi jezdzi się po sklepachsamoobsługowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]