[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hunter bezwiednie wziął do ręki ołówek, puknął nim parę razy w blat i popatrzył na Camille,kobietę, której mógł ufać bezgranicznie.- Ona jest przekonana, że Davidowi Turnber-ry'emu grozi wielkie niebezpieczeństwo.- A ty tak nie uważasz?- Ja sądzę przede wszystkim, że to zepsutymłokos z bogatej rodziny.A poza tym nie onpierwszy i nie ostatni wypadł z łodzi, a miło mubyć teraz obiektem troski pięknej panny.Podobno wczoraj potknął się i uderzył głową w drzwi.Kat jest przekonana, że ktoś na niego napadł.- Tutaj, w muzeum? - spytała wyraznie zaskoczona Camille.Hunter skinął głową.- Lord Avery obawia się, że Kat sprzątniejego córce sprzed nosa konkurentów.OczywiścieMargaret nie jest taka głupia.Już sam nic niewiem, Camille.Wydawało mi się, że rzeczywiście tak należało postąpić.231- Aha.- %7ładnego komentarza?- A co chcesz usłyszeć?- Cokolwiek! %7łe Kat i ja zrobiliśmy wielkiegłupstwo, odgrywamy farsę, możemy przez tozranić innych ludzi.- Gdybyś był mi obojętny, Hunterze, powiedziałabym tylko, że zrobiłeś to, co uważasz zasłuszne.Ale ja ogromnie cię lubię, drogi przyjacielu, i powiem co innego.Proszę, uważaj nasiebie, żebyś nie był tym, kogo zranią.- Dziękuję.Czy rzeczywiście jestem takimhultajem?Camille roześmiała się.Nagle spoważniała.- Hunterze, znów zginęła mapa.Jak myślisz,czy to oznacza, że dzieje się coś złego?- Nie mogliśmy się doczekać tej ekspedycji.Oczywiście nie zawadzi być ostrożnym, ale uważasz, że nie zginęło nic cennego.A poza tym,nawet jeśli ktoś ma wobec nas niecne zamiary, toprzecież nas tu nie będzie.- A jeśli to zagrożenie, zakładając, że rzeczywiście istnieje, podąży za nami?- Wtedy pochwycimy to twoje zagrożeniei żywcem obedrzemy ze skóry.- Czyli mogę być spokojna.Camille uśmiechnęła się i opuściła gabinet.Kat nie spodziewała się, że będzie aż takzdenerwowana.Miała być honorowym gościem, jej zadaniem232było czekać.Tymczasem nie potrafiła usiedziećspokojnie.Niestety, ani Emma, ani Maggie niepozwoliły sobie pomóc.Emma najęła kilka dziewcząt do pomocy, poza tym był przecież Ethan.- Kat, napij się trochę szampana - poradziłaEliza.- Dla kurażu.- O, nie! - zaprotestowała żywo Kat.- Tylkonie to!- Nagła awersja do szampana? - spytała ladyDaws, która przyjechała razem z nimi.- Możei słusznie, podobno przez szampana można nabawić się nie lada kłopotów.- Emmo, może jednak poproszę o odrobinęszampana - powiedziała Kat.Omal nie złamała wysokiej nóżki kruchegokieliszka, w którym podano jej szlachetny trunek.Jednak szampan nieco ukoił nerwy.Emma przeprosiła Maggie na kilka minut,złapała Kat za ramię i pociągnęła za sobą na górę.Poszły do błękitnego pokoju, tego samego,w którym Kat zatrzymała się pamiętnej nocy,kiedy sir Hunter wyłowił ją z wody i przywiózłdo swojego domu.W wazonach stały świeże kwiaty, na toaletcepołożono szczotki, grzebienie i kilka drobiazgów, jakby w tym pokoju mieszkała jakaś dama.- To pani pokój, Kat.Proszę z niego korzystać, jakby był pani własny.W każdej chwili, gdyzapragnie pani samotności, może pani się tutajschronić.- Dziękuję, Emmo, ale.233- Sir Hunter tak zarządził.Muszę biec na dół.Proszę sobie tu posiedzieć.Kat niedługo korzystała z samotności, przecież na dole był ojciec i siostra, nie chciałazostawiać ich samych.Przyjechał Hunter.Powitał jej ojca - teraz jużtylko Williama - i czule ucałował Elizę w policzek.Cmoknął również powietrze nad policzkiem lady Daws.Ethan zaanonsował pierwszych gości: hrabiego Carlyle wraz z żoną.Camille w ciemno-różowej sukni w kolorze malwy wyglądała czarująco, ale jak zwykle najbardziej oszałamiającybył jej przepiękny uśmiech.Przybycie hrabiost-wa zmobilizowało lady Daws; była urocza, śmiała się i żartowała.Brian wdał się w rozmowę z ojcem Kat o jegoobrazie, który od dawna wisiał w zamku hrabiego.Lady Daws wisiała na ramieniu Williama,nie puszczając go ani na moment, jakby był jejwłasnym dziełem.Przybyło kilka osób z działu starożytnościegipskich, potem przyjechał lord Avery ze swojąświtą, czyli Margaret i Davidem.Niebawemw drzwiach pojawili się koledzy Davida: RobertStewart, Allan Beckensdale i Alfred Daws.Gdy Alfred wszedł do salonu, Isabella wyraznie zesztywniała.Kat mimo woli zaczęła obserwować tę parę.Alfred, przechwyciwszy spojrzenie macochy, lekko skłonił głowę.LadyDaws odpowiedziała prawie niezauważalnym234skinieniem i skupiła uwagę na Williamie i hrabim Carlyle.Alfred był wysokim mężczyzną, Hunter jednak nad nim górował.Kat nie słyszała, o czymrozmawiali.W pewnym momencie Alfred zaczerwienił się i odwrócił, mimochodem spoglądając na macochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Hunter bezwiednie wziął do ręki ołówek, puknął nim parę razy w blat i popatrzył na Camille,kobietę, której mógł ufać bezgranicznie.- Ona jest przekonana, że Davidowi Turnber-ry'emu grozi wielkie niebezpieczeństwo.- A ty tak nie uważasz?- Ja sądzę przede wszystkim, że to zepsutymłokos z bogatej rodziny.A poza tym nie onpierwszy i nie ostatni wypadł z łodzi, a miło mubyć teraz obiektem troski pięknej panny.Podobno wczoraj potknął się i uderzył głową w drzwi.Kat jest przekonana, że ktoś na niego napadł.- Tutaj, w muzeum? - spytała wyraznie zaskoczona Camille.Hunter skinął głową.- Lord Avery obawia się, że Kat sprzątniejego córce sprzed nosa konkurentów.OczywiścieMargaret nie jest taka głupia.Już sam nic niewiem, Camille.Wydawało mi się, że rzeczywiście tak należało postąpić.231- Aha.- %7ładnego komentarza?- A co chcesz usłyszeć?- Cokolwiek! %7łe Kat i ja zrobiliśmy wielkiegłupstwo, odgrywamy farsę, możemy przez tozranić innych ludzi.- Gdybyś był mi obojętny, Hunterze, powiedziałabym tylko, że zrobiłeś to, co uważasz zasłuszne.Ale ja ogromnie cię lubię, drogi przyjacielu, i powiem co innego.Proszę, uważaj nasiebie, żebyś nie był tym, kogo zranią.- Dziękuję.Czy rzeczywiście jestem takimhultajem?Camille roześmiała się.Nagle spoważniała.- Hunterze, znów zginęła mapa.Jak myślisz,czy to oznacza, że dzieje się coś złego?- Nie mogliśmy się doczekać tej ekspedycji.Oczywiście nie zawadzi być ostrożnym, ale uważasz, że nie zginęło nic cennego.A poza tym,nawet jeśli ktoś ma wobec nas niecne zamiary, toprzecież nas tu nie będzie.- A jeśli to zagrożenie, zakładając, że rzeczywiście istnieje, podąży za nami?- Wtedy pochwycimy to twoje zagrożeniei żywcem obedrzemy ze skóry.- Czyli mogę być spokojna.Camille uśmiechnęła się i opuściła gabinet.Kat nie spodziewała się, że będzie aż takzdenerwowana.Miała być honorowym gościem, jej zadaniem232było czekać.Tymczasem nie potrafiła usiedziećspokojnie.Niestety, ani Emma, ani Maggie niepozwoliły sobie pomóc.Emma najęła kilka dziewcząt do pomocy, poza tym był przecież Ethan.- Kat, napij się trochę szampana - poradziłaEliza.- Dla kurażu.- O, nie! - zaprotestowała żywo Kat.- Tylkonie to!- Nagła awersja do szampana? - spytała ladyDaws, która przyjechała razem z nimi.- Możei słusznie, podobno przez szampana można nabawić się nie lada kłopotów.- Emmo, może jednak poproszę o odrobinęszampana - powiedziała Kat.Omal nie złamała wysokiej nóżki kruchegokieliszka, w którym podano jej szlachetny trunek.Jednak szampan nieco ukoił nerwy.Emma przeprosiła Maggie na kilka minut,złapała Kat za ramię i pociągnęła za sobą na górę.Poszły do błękitnego pokoju, tego samego,w którym Kat zatrzymała się pamiętnej nocy,kiedy sir Hunter wyłowił ją z wody i przywiózłdo swojego domu.W wazonach stały świeże kwiaty, na toaletcepołożono szczotki, grzebienie i kilka drobiazgów, jakby w tym pokoju mieszkała jakaś dama.- To pani pokój, Kat.Proszę z niego korzystać, jakby był pani własny.W każdej chwili, gdyzapragnie pani samotności, może pani się tutajschronić.- Dziękuję, Emmo, ale.233- Sir Hunter tak zarządził.Muszę biec na dół.Proszę sobie tu posiedzieć.Kat niedługo korzystała z samotności, przecież na dole był ojciec i siostra, nie chciałazostawiać ich samych.Przyjechał Hunter.Powitał jej ojca - teraz jużtylko Williama - i czule ucałował Elizę w policzek.Cmoknął również powietrze nad policzkiem lady Daws.Ethan zaanonsował pierwszych gości: hrabiego Carlyle wraz z żoną.Camille w ciemno-różowej sukni w kolorze malwy wyglądała czarująco, ale jak zwykle najbardziej oszałamiającybył jej przepiękny uśmiech.Przybycie hrabiost-wa zmobilizowało lady Daws; była urocza, śmiała się i żartowała.Brian wdał się w rozmowę z ojcem Kat o jegoobrazie, który od dawna wisiał w zamku hrabiego.Lady Daws wisiała na ramieniu Williama,nie puszczając go ani na moment, jakby był jejwłasnym dziełem.Przybyło kilka osób z działu starożytnościegipskich, potem przyjechał lord Avery ze swojąświtą, czyli Margaret i Davidem.Niebawemw drzwiach pojawili się koledzy Davida: RobertStewart, Allan Beckensdale i Alfred Daws.Gdy Alfred wszedł do salonu, Isabella wyraznie zesztywniała.Kat mimo woli zaczęła obserwować tę parę.Alfred, przechwyciwszy spojrzenie macochy, lekko skłonił głowę.LadyDaws odpowiedziała prawie niezauważalnym234skinieniem i skupiła uwagę na Williamie i hrabim Carlyle.Alfred był wysokim mężczyzną, Hunter jednak nad nim górował.Kat nie słyszała, o czymrozmawiali.W pewnym momencie Alfred zaczerwienił się i odwrócił, mimochodem spoglądając na macochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]