[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jej wyglądzie nie było jednak nic, co sugerowałoby dziewictwo.Piersi miała obrzmiałe po dawnym karmieniu, a sutki znały ju\ naciskgłodu potomstwa.Skąd więc wzięła się krew?Onrack przykucnął obok nieprzytomnego.I zobaczył świe\ą ranę tu\ poni\ej pępka.Trzy skośne nacięcia i krwawe ślady potrzech dalszych  które zapewne wykonała na własnym brzuchu  biegnących wprzeciwną stronę. Czarownica Eresów ukradła jego nasienie  stwierdził stojący dwa kroki odniego Monok Ochem. Ale po co?  zapytał Onrack. Nie wiem, Onracku Zdruzgotany.Eresowie mają umysły zwierząt. Ale nie wyłącznie  sprzeciwił się Onrack. I doskonale o tym wiesz. Być mo\e. Najwyrazniej zrobiła to w jakimś celu.Monok Ochem skinął głową. Na to wygląda.Dlaczego Tiste Edur nadal jest nieprzytomny? Jego umysł przebywa gdzie indziej.Rzucający kości uniósł głowę. Tak, to właśnie jest definicja nieprzytomności. Przebywa w innym miejscu.Gdy do niego podszedłem, wszedłem w kontakt zczarami.One emanowały od tej kobiety.To była grota, z braku lepszego określenia.Ledwie uformowana, na samej granicy nicości.Była. Onrack przerwał na chwilę .jak sami Eresowie.Błysk światła w głębi oczu.Ibra Gholan wyciągnął nagle broń.Onrack się wyprostował.Poza zasięgiem blasku ogniska było słychać jakieś dzwięki.T lan Imassowiedostrzegli łunę produkowaną przez \ywe ciała, dziesięć, potem dwadzieścia.Zbli\ałosię te\ coś innego, cię\kim, powłóczystym krokiem.Po chwili w kręgu światła pojawił się aptoriański demon.Jego postać rozwijałasię powoli niczym bela czarnego jedwabiu.Na jego pojedynczym, przygarbionymbarku siedział młodzieniec.Ciało miał ludzkie, ale twarz aptoriańską  jedyne,ogromne oko było lśniące i fasetkowane, jak plaster miodu.Wielkie usta otworzyłysię, odsłaniając ostre jak igły kły.Wydawało się, \e mo\e je wysuwać i chować, a\ posame dziąsła.Jezdziec miał na sobie czarną skórzaną zbroję, ukształtowaną napodobieństwo zachodzących na siebie łusek.Na przebiegających przez pierś szelkachnosił ró\norakiego rodzaju orę\, od długich no\y a\ po strzałki.Do pasa przytroczyłsobie dwie jednoręczne kusze o uchwytach wykonanych z podstawy jelenich poro\y.Jezdziec pochylił się na kolczastym, garbatym grzbiecie. Czy Logros mo\e nam przysłać tylko tyle?  zapytał cichym, ochrypłym głosem. Nie jesteście tu mile widziani  oznajmił Monok Ochem. To fatalnie, rzucający kości, bo tu właśnie jesteśmy.Strze\emy PierwszegoTronu. Kim jesteście i kto was tu przysłał?  zapytał Onrack. Jestem Panek, syn Apt.Nie do mnie nale\y dawanie odpowiedzi na to drugiepytanie, T lan Imassie.Ja tylko strzegę zewnętrznego dziedzińca.Komnaty, która jestdomem Pierwszego Tronu, pilnuje ta, która nam rozkazuje.Niewykluczone, \e onamo\e ci odpowiedzieć.Niewykluczone, \e nawet to zrobi.Onrack podniósł Trulla Sengara. W takim razie pomówimy z nią.Panek uśmiechnął się, odsłaniając gęsty szereg kłów. Jak ju\ mówiłem, przebywa w Sali Tronowej.Z pewnością znacie drogę dodał, uśmiechając się jeszcze szerzej. Rozdział dwudziesty czwartyW najstarszych, najbardziej fragmentaryczniezachowanych tekstach mo\na znalezć niejasnewzmianki o Eres alach.Ta nazwa zdaje się dotyczyćnajbardziej staro\ytnych duchów, które są esencjąfizycznego świata.Rzecz jasna, nie istnieją empirycznemetody stwierdzenia, czy przypisanie znaczenia  mocwią\ąca się z tworzeniem symboli światanieo\ywionego  miało charakter przyczynowy, będącesencją twórczej siły ukrytej za Eres alami, czy te\uczestniczyła w tym jakaś inna, tajemnicza moc, któraspowodowała nadanie sensu i znaczenia przezinteligentne formy \ycia w pózniejszym okresie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl