[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na środkowym palcu lewej ręki nosiła pierścień zcałkiem sporym szmaragdem.Przyglądała mi się głębokimi oczyma,równocześnie starymi i bystrymi.Wstała i dostrzegłem przy jej lewym boku błysk błękitu - wysadzanąklejnotami rękojeść długiego sztyletu.Poczułem jego głód - był przynajmniejrównie potężny jak miecz Morrolana.Sztylet zniknął przysłonięty połą peleryny.Otuliła się nią i na tle czerni widać było teraz jedynie jej twarz z błyszczącyminiczym u wilka oczyma.Sądzę, że chciała, żebym się poczuł jak w domu, gdyż w komnacie pojaśniało.Dzięki temu dostrzegłem o parę kroków przed sobą leżące na podłodze ciałoQuiona.Leżał na piersiach i miał poderżnięte gardło.Krew była prawieniewidoczna na czarnym dywanie.- Witam - powiedziała głosem dzwięcznym jak szkło i miękkim jak jedwab.-Jestem Sethra.Cholera!Wśród specyficznych ludzkich zwyczajów jest jeden dotyczący rocznicyurodzin.Jest to okazja do świętowania dla solenizanta zamiast uczczenia ipodziękowania tym, dzięki którym pojawił się na tym świecie.Swoje dziesiąte urodziny spędziłem z dziadkiem, głównie obserwując go przypracy.Sprawiło mi to dużą radość, podobnie jak zadawanie mu pytań, gdy tylkow sklepie nie było klientów.Dowiedziałem się na przykład, że istnieją trzyrodzaje eliksirów miłosnych i że każdy zawiera zioła, które lepiej jest samemuwyhodować, niż kupić.Jakich ziół najlepiej używać do określonych rodzajówczarów, czy dlaczego należy się upewnić przed rozpoczęciem zaklęcia, że wpobliżu nie ma luster, czy innych odbijających powierzchni.Albo też jakskutecznie leczyć skurcze i bóle głowy oraz zapobiegać zakażeniom.Dziadekwytłumaczył mi także, gdzie szukać ksiąg zawierających czary i jak wnajogólniejszy sposób odróżniać cenne czary od bzdur i nonsensów.Kiedy zamknął sklepik, przenieśliśmy się do jego mieszkania i usiedliśmy nawygodnych fotelach naprzeciwko siebie.Ambrus wskoczył mu na ramię i zacząłmruczeć.- Popatrz na mnie - powiedział dziadek.Zrobiłem, co kazał, nieco zaskoczony.Dziadek zaś mówił dalej.- Usiądz wygodnie i udaj, że robisz się ciężki, dobrze? Czujesz, że jesteś ciężki izapadasz się w fotel.Teraz patrz na moją twarz i myśl o mnie.zamknij oczy ispróbuj mnie zobaczyć, nie otwierając ich.Możesz to zrobić? Czujesz ciepło?.Nie mów nic.Czujesz, jakbyś unosił się na wodzie i było ci ciepło.Pomyśl omoim głosie, o tym, jak wypełnia on twoją głowę.Posłuchaj, jak mój głos w niejdzwięczy.nie słuchaj niczego więcej, mój głos jest wszystkim.Teraz powiedz mi,ile masz lat?25 Zaskoczył mnie trochę, no bo wyglądało na to, iż sądził, że usnąłem.Spróbowałem mu odpowiedzieć i zdziwiłem się, że wymagało to tyle wysiłku.Wkońcu powiedziałem:- Dziesięć.I otworzyłem oczy.Dziadek uśmiechał się i nic nie mówił.Nie musiał.Już zaczynając mówić,zrozumiałem, że było to pierwsze od dłuższej chwili wypowiedziane na głos słowow salonie.Ostrożnie przekroczyłem trupa.Ostrożnie, gdyż potknąć się, czy pośliznąćbyłoby zawstydzające.Mroczna lady Góry Dzur wskazała mi fotel.Usiadłem winnym; nie żeby zrobić jej na złość.Ten, który zająłem, był twardszy, cooznaczało, że mogłem w razie potrzeby szybciej się z niego zerwać.Nieukrywałem sam przed sobą, że się boję.To mnie nie zaskoczyło.Natomiast zaskoczyło mnie to, co poczułem na widokciała Quiona.Fakt, miałem zamiar go zabić, gdy tylko go odnajdę, ale to nie tosamo.widząc jego rozciągnięte na dywanie ciało, przypomniałem sobie, jakprosił, by go zatrudnić, jak przestał grać i wszystko.i jakoś mniej ważne było to,że mnie okradł i uciekł.Pewnie dlatego, że dowiedziałem się, iż to nie był jegopomysł.Byłem przestraszony.Ale byłem też wściekły jak dzur złapany w pajęczynęchreothy.Morrolan usiadł naprzeciwko, zaciskając zęby.Sam robię to, kiedy jestemzdenerwowany, ale nie wiedziałem, czy u niego jest tak samo.Z mroku wyłonił sięsłużący w czarnej liberii, ale ze srebrnym łbem smoka na lewej piersi.Proszę,proszę: służący z Domu Smoka.Choć z drugiej strony, z racji okrągłości twarzy ioczu bardziej przypominał Tsalmotha.Podobieństwo do niedzwiedziowategonadrzecznego żółwia powiększały krzaczaste brwi i lekkie przygarbienie.Poruszał się wolno - musiał być naprawdę stary.I co chwila oblizywał wargi,sprawiając wrażenie nie całkiem normalnego.Dziwne i dziwniejsze.Podał nam wysokie szklanki napełnione czymś o barwie liści klonu.Zdołał teżjakoś przestąpić przez ciało, sprawiając wrażenie, jakby go tam w ogóle nie było.Najpierw obsłużył mnie, potem Morrolana, na końcu Sethrę, za której krzesłemznieruchomiał, nadal z tacą w dłoniach.Cały czas też omiatał wzrokiempomieszczenie, jednakże nie poruszając przy tym głową.Zaciekawiło mnie, czyruchy oczu i języka są w jakiś sposób zależne od siebie, ale miałem ważniejszerzeczy do obserwowania.Napój okazał się słodkim likierem o delikatnymmiętowym smaku.Ponieważ nie chciałem gapić się na Sethrę, czy Morrolana, wpatrywałem się wciało Quiona.Nie wiem jak oni, ale ja z zasady nie spędzałem towarzysko czasu znieboszczykiem leżącym na podłodze, toteż nie całkiem wiedziałem, jakieobowiązują w takiej sytuacji reguły dobrego wychowania.Po paru łykach niemusiałem się tym już martwić - Sethra przejęła inicjatywę.Szepnęła cośsłużącemu i położyła mu na tacy sakiewkę.Ruszył w moją stronę, spoglądającwszędzie, tylko nie na mnie.Pojęcia nie mam, jakim cudem po drodze się o cośnie potknął.Faktem jest, że tego nie zrobił i dostarczył sakiewkę bez problemów.26 Kiedy stanął przede mną, Sethra powiedziała:- Pożyczyliśmy sobie nieco twoich funduszy.Oddajemy.Jakie miłe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Na środkowym palcu lewej ręki nosiła pierścień zcałkiem sporym szmaragdem.Przyglądała mi się głębokimi oczyma,równocześnie starymi i bystrymi.Wstała i dostrzegłem przy jej lewym boku błysk błękitu - wysadzanąklejnotami rękojeść długiego sztyletu.Poczułem jego głód - był przynajmniejrównie potężny jak miecz Morrolana.Sztylet zniknął przysłonięty połą peleryny.Otuliła się nią i na tle czerni widać było teraz jedynie jej twarz z błyszczącyminiczym u wilka oczyma.Sądzę, że chciała, żebym się poczuł jak w domu, gdyż w komnacie pojaśniało.Dzięki temu dostrzegłem o parę kroków przed sobą leżące na podłodze ciałoQuiona.Leżał na piersiach i miał poderżnięte gardło.Krew była prawieniewidoczna na czarnym dywanie.- Witam - powiedziała głosem dzwięcznym jak szkło i miękkim jak jedwab.-Jestem Sethra.Cholera!Wśród specyficznych ludzkich zwyczajów jest jeden dotyczący rocznicyurodzin.Jest to okazja do świętowania dla solenizanta zamiast uczczenia ipodziękowania tym, dzięki którym pojawił się na tym świecie.Swoje dziesiąte urodziny spędziłem z dziadkiem, głównie obserwując go przypracy.Sprawiło mi to dużą radość, podobnie jak zadawanie mu pytań, gdy tylkow sklepie nie było klientów.Dowiedziałem się na przykład, że istnieją trzyrodzaje eliksirów miłosnych i że każdy zawiera zioła, które lepiej jest samemuwyhodować, niż kupić.Jakich ziół najlepiej używać do określonych rodzajówczarów, czy dlaczego należy się upewnić przed rozpoczęciem zaklęcia, że wpobliżu nie ma luster, czy innych odbijających powierzchni.Albo też jakskutecznie leczyć skurcze i bóle głowy oraz zapobiegać zakażeniom.Dziadekwytłumaczył mi także, gdzie szukać ksiąg zawierających czary i jak wnajogólniejszy sposób odróżniać cenne czary od bzdur i nonsensów.Kiedy zamknął sklepik, przenieśliśmy się do jego mieszkania i usiedliśmy nawygodnych fotelach naprzeciwko siebie.Ambrus wskoczył mu na ramię i zacząłmruczeć.- Popatrz na mnie - powiedział dziadek.Zrobiłem, co kazał, nieco zaskoczony.Dziadek zaś mówił dalej.- Usiądz wygodnie i udaj, że robisz się ciężki, dobrze? Czujesz, że jesteś ciężki izapadasz się w fotel.Teraz patrz na moją twarz i myśl o mnie.zamknij oczy ispróbuj mnie zobaczyć, nie otwierając ich.Możesz to zrobić? Czujesz ciepło?.Nie mów nic.Czujesz, jakbyś unosił się na wodzie i było ci ciepło.Pomyśl omoim głosie, o tym, jak wypełnia on twoją głowę.Posłuchaj, jak mój głos w niejdzwięczy.nie słuchaj niczego więcej, mój głos jest wszystkim.Teraz powiedz mi,ile masz lat?25 Zaskoczył mnie trochę, no bo wyglądało na to, iż sądził, że usnąłem.Spróbowałem mu odpowiedzieć i zdziwiłem się, że wymagało to tyle wysiłku.Wkońcu powiedziałem:- Dziesięć.I otworzyłem oczy.Dziadek uśmiechał się i nic nie mówił.Nie musiał.Już zaczynając mówić,zrozumiałem, że było to pierwsze od dłuższej chwili wypowiedziane na głos słowow salonie.Ostrożnie przekroczyłem trupa.Ostrożnie, gdyż potknąć się, czy pośliznąćbyłoby zawstydzające.Mroczna lady Góry Dzur wskazała mi fotel.Usiadłem winnym; nie żeby zrobić jej na złość.Ten, który zająłem, był twardszy, cooznaczało, że mogłem w razie potrzeby szybciej się z niego zerwać.Nieukrywałem sam przed sobą, że się boję.To mnie nie zaskoczyło.Natomiast zaskoczyło mnie to, co poczułem na widokciała Quiona.Fakt, miałem zamiar go zabić, gdy tylko go odnajdę, ale to nie tosamo.widząc jego rozciągnięte na dywanie ciało, przypomniałem sobie, jakprosił, by go zatrudnić, jak przestał grać i wszystko.i jakoś mniej ważne było to,że mnie okradł i uciekł.Pewnie dlatego, że dowiedziałem się, iż to nie był jegopomysł.Byłem przestraszony.Ale byłem też wściekły jak dzur złapany w pajęczynęchreothy.Morrolan usiadł naprzeciwko, zaciskając zęby.Sam robię to, kiedy jestemzdenerwowany, ale nie wiedziałem, czy u niego jest tak samo.Z mroku wyłonił sięsłużący w czarnej liberii, ale ze srebrnym łbem smoka na lewej piersi.Proszę,proszę: służący z Domu Smoka.Choć z drugiej strony, z racji okrągłości twarzy ioczu bardziej przypominał Tsalmotha.Podobieństwo do niedzwiedziowategonadrzecznego żółwia powiększały krzaczaste brwi i lekkie przygarbienie.Poruszał się wolno - musiał być naprawdę stary.I co chwila oblizywał wargi,sprawiając wrażenie nie całkiem normalnego.Dziwne i dziwniejsze.Podał nam wysokie szklanki napełnione czymś o barwie liści klonu.Zdołał teżjakoś przestąpić przez ciało, sprawiając wrażenie, jakby go tam w ogóle nie było.Najpierw obsłużył mnie, potem Morrolana, na końcu Sethrę, za której krzesłemznieruchomiał, nadal z tacą w dłoniach.Cały czas też omiatał wzrokiempomieszczenie, jednakże nie poruszając przy tym głową.Zaciekawiło mnie, czyruchy oczu i języka są w jakiś sposób zależne od siebie, ale miałem ważniejszerzeczy do obserwowania.Napój okazał się słodkim likierem o delikatnymmiętowym smaku.Ponieważ nie chciałem gapić się na Sethrę, czy Morrolana, wpatrywałem się wciało Quiona.Nie wiem jak oni, ale ja z zasady nie spędzałem towarzysko czasu znieboszczykiem leżącym na podłodze, toteż nie całkiem wiedziałem, jakieobowiązują w takiej sytuacji reguły dobrego wychowania.Po paru łykach niemusiałem się tym już martwić - Sethra przejęła inicjatywę.Szepnęła cośsłużącemu i położyła mu na tacy sakiewkę.Ruszył w moją stronę, spoglądającwszędzie, tylko nie na mnie.Pojęcia nie mam, jakim cudem po drodze się o cośnie potknął.Faktem jest, że tego nie zrobił i dostarczył sakiewkę bez problemów.26 Kiedy stanął przede mną, Sethra powiedziała:- Pożyczyliśmy sobie nieco twoich funduszy.Oddajemy.Jakie miłe [ Pobierz całość w formacie PDF ]