[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lamoth wiedział o tym i powiedziałG lanarowi.G lanar zestarzał się, ale nie był głupi.Wiem, że wszyscy jezdzcy z przeszłości wPołudniowym Weyrze zastanawiali się, kto odzyskał jajo.Mimo naszej ostrożności znająmożliwości Rutha, więc mogli mieć podejrzenia.- G lanar był jedynym jezdzcem spiżowego pozostałym z tej grupy.- rozmyślałJaxom na głos.- Czeka nas dziś ważniejsze zadanie, więc przestańmy zamartwiać się tym wypadkiem- przerwał im F lar - oczywiście, jeżeli czujesz się dość dobrze, Jaxomie.Jaxom spojrzał na F lara ze złością.- Czekałem tylko na was.Zróbmy to wreszcie.- Stąd, czy z Yokohamy ? - spytała Lessa.- Z Yokohamy - zdecydował Jaxom, zabierając swój jezdziecki ekwipunek.- Tu niemamy skafandrów.- Jesteś pewien, że znajdzie się jakiś dla mnie? - zmartwiła się Lessa, ale już naciągałaskórzaną kurtkę.Jaxom uśmiechnął się.- Są dwa małe.Jeden z nich powinien pasować, nawet gdybyśmy mieli go na tobieobwiązać.- Wyszedł na próg, a wtedy Meer zaćwierkał mu z wściekłością nad głową.- Lesso,chciałbym zachować dobrą opinię w oczach żony.Czy mogłabyś poprosić Ramoth, byzabroniła Meerowi lecieć dziś za mną? Niech mu powie, że z wami dwojgiem jestemcałkowicie bezpieczny.Lessa roześmiała się.- Jesteś tego pewny?Ku rozbawieniu F lara i Jaxoma najmniejszy skafander i tak trzeba było podwinąćprzy nogawkach, rękawach i w talii, ale Lessa wcale nie uważała tego za zabawne.Gdy jużbyli gotowi do drogi, skontaktowali się z Siwspem.Na ogromnym ekranie ładowni ukazał imcel: olbrzymią, długą bliznę na powierzchni Czerwonej Gwiazdy.F lar zmarszczył czoło, nietyle usiłując ją zapamiętać, ile uświadomić sobie, co dokładnie widzi.- Kiedy F nor poleciał na Czerwoną Gwiazdę, mówił potem, że były tam kłębiące sięchmury.- I zapewne rzeczywiście je widział - odparł Siwsp obojętnie.- Gdy planetaprzechodzi tak blisko Rukbatu, jej powierzchnia rozgrzewa się do tego stopnia, że topią sięskały, a także powstaje para z topniejących zamrożonych owoidów otaczających Nici.Prawdopodobnie nawet samą planetę otaczają pozostałości obłoku Oorta.Możliwe, że częstowystępują tam gęste chmury pary albo kurzu.Niewątpliwie to właśnie zobaczył F nor, a niewłaściwą powierzchnię.Jego wspomnienia o tym zdarzeniu, pomimo ran jakich doznali on iCanth, potwierdzają tę hipotezę.Jednak teraz Czerwona Gwiazda znajduje się na innymodcinku swojej orbity, powierzchnia stygnie i ten fenomen zaniknął, a wy widzicie jałowąplanetę, która znów powoli zamarza.- A więc do dzieła! - F lar sięgnął do barku Mnementha i chwycił uprząż, żebyprzerzucić się na zwykłą pozycję na szyi smoka.Pomimo stanu nieważkości, Lessa poruszała się niezdarnie.- Jak można coś robić w takim ubraniu - mruczała, ale w końcu usadowiła się namiejscu.Miała trochę kłopotów z przypięciem uprzęży do kółek skafandra.- Nic nie widzę.Jestem związana jak wher na ruszcie, a ten hełm wszystko mi zasłania.- narzekała.Jaxom uśmiechnął się do niej pocieszająco, a potem spojrzał na F lara.- Poprowadzisz ekspedycję?Przez słuchawki dotarło do Jaxoma jakieś warknięcie, więc zachichotał.- Czy nasze smoki wiedzą, dokąd idą? - spytała Lessa.Uniosła dłoń wysoko ponadgłowę, spoglądając najpierw na lewo na F lara a potem na prawo na Jaxoma.Wszyscy trojekoncentrowali się na wizji tej wielkiej rozpadliny.- Bardzo dobrze.Ruszamy! - I opuściłaramię.Gdy Ruth przeniósł go w pomiędzy, Jaxom cały czas odliczał.Napominał się także, żema oddychać, bo często przy takich okazjach zapominał o tym.Nie myślał o ciemności czyprzerażającym zimnie, lecz o tym, dokąd się przenosili, starając się przez cały czas mieć wumyśle obraz rozpadliny.Wiem dokąd idziemy, zapewniał go cierpliwie Ruth.i ile czasu nam to zajmie.Jaxom odliczył dwadzieścia siedem ciągnących się wnieskończoność sekund.Zastanawiał się, czy Lessa także odliczała czas wtedy, gdy cofała sięo czterysta Obrotów w czasie.I nagle smoki jednocześnie wyłoniły się ponad rozpadliną.Ruth rozciągnął skrzydłausiłując bez powodzenia wyhamować wejście w tę rozrzedzoną atmosferę i słabą siłęprzyciągania.- Siwsp! - krzyknął Jaxom, a w następnej sekundzie zorientował się, że byli zbytdaleko, żeby utrzymać z nim kontakt.- Na Skorupy! Jaxom, zrobimy to bez jego nadzoru! - ryknął F lar, ale natychmiastkontynuował, już o wiele spokojniej: - Czasem myślę, że zbyt się uzależniliśmy od Siwspa.Zwolnij, Jaxomie! Musimy wylądować na krawędzi, a nie w tej przeklętej rozpadlinie.Tuż przed Rumem szczelina rozszerzała się tworząc krater dużo większy niż JezioroLodowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Lamoth wiedział o tym i powiedziałG lanarowi.G lanar zestarzał się, ale nie był głupi.Wiem, że wszyscy jezdzcy z przeszłości wPołudniowym Weyrze zastanawiali się, kto odzyskał jajo.Mimo naszej ostrożności znająmożliwości Rutha, więc mogli mieć podejrzenia.- G lanar był jedynym jezdzcem spiżowego pozostałym z tej grupy.- rozmyślałJaxom na głos.- Czeka nas dziś ważniejsze zadanie, więc przestańmy zamartwiać się tym wypadkiem- przerwał im F lar - oczywiście, jeżeli czujesz się dość dobrze, Jaxomie.Jaxom spojrzał na F lara ze złością.- Czekałem tylko na was.Zróbmy to wreszcie.- Stąd, czy z Yokohamy ? - spytała Lessa.- Z Yokohamy - zdecydował Jaxom, zabierając swój jezdziecki ekwipunek.- Tu niemamy skafandrów.- Jesteś pewien, że znajdzie się jakiś dla mnie? - zmartwiła się Lessa, ale już naciągałaskórzaną kurtkę.Jaxom uśmiechnął się.- Są dwa małe.Jeden z nich powinien pasować, nawet gdybyśmy mieli go na tobieobwiązać.- Wyszedł na próg, a wtedy Meer zaćwierkał mu z wściekłością nad głową.- Lesso,chciałbym zachować dobrą opinię w oczach żony.Czy mogłabyś poprosić Ramoth, byzabroniła Meerowi lecieć dziś za mną? Niech mu powie, że z wami dwojgiem jestemcałkowicie bezpieczny.Lessa roześmiała się.- Jesteś tego pewny?Ku rozbawieniu F lara i Jaxoma najmniejszy skafander i tak trzeba było podwinąćprzy nogawkach, rękawach i w talii, ale Lessa wcale nie uważała tego za zabawne.Gdy jużbyli gotowi do drogi, skontaktowali się z Siwspem.Na ogromnym ekranie ładowni ukazał imcel: olbrzymią, długą bliznę na powierzchni Czerwonej Gwiazdy.F lar zmarszczył czoło, nietyle usiłując ją zapamiętać, ile uświadomić sobie, co dokładnie widzi.- Kiedy F nor poleciał na Czerwoną Gwiazdę, mówił potem, że były tam kłębiące sięchmury.- I zapewne rzeczywiście je widział - odparł Siwsp obojętnie.- Gdy planetaprzechodzi tak blisko Rukbatu, jej powierzchnia rozgrzewa się do tego stopnia, że topią sięskały, a także powstaje para z topniejących zamrożonych owoidów otaczających Nici.Prawdopodobnie nawet samą planetę otaczają pozostałości obłoku Oorta.Możliwe, że częstowystępują tam gęste chmury pary albo kurzu.Niewątpliwie to właśnie zobaczył F nor, a niewłaściwą powierzchnię.Jego wspomnienia o tym zdarzeniu, pomimo ran jakich doznali on iCanth, potwierdzają tę hipotezę.Jednak teraz Czerwona Gwiazda znajduje się na innymodcinku swojej orbity, powierzchnia stygnie i ten fenomen zaniknął, a wy widzicie jałowąplanetę, która znów powoli zamarza.- A więc do dzieła! - F lar sięgnął do barku Mnementha i chwycił uprząż, żebyprzerzucić się na zwykłą pozycję na szyi smoka.Pomimo stanu nieważkości, Lessa poruszała się niezdarnie.- Jak można coś robić w takim ubraniu - mruczała, ale w końcu usadowiła się namiejscu.Miała trochę kłopotów z przypięciem uprzęży do kółek skafandra.- Nic nie widzę.Jestem związana jak wher na ruszcie, a ten hełm wszystko mi zasłania.- narzekała.Jaxom uśmiechnął się do niej pocieszająco, a potem spojrzał na F lara.- Poprowadzisz ekspedycję?Przez słuchawki dotarło do Jaxoma jakieś warknięcie, więc zachichotał.- Czy nasze smoki wiedzą, dokąd idą? - spytała Lessa.Uniosła dłoń wysoko ponadgłowę, spoglądając najpierw na lewo na F lara a potem na prawo na Jaxoma.Wszyscy trojekoncentrowali się na wizji tej wielkiej rozpadliny.- Bardzo dobrze.Ruszamy! - I opuściłaramię.Gdy Ruth przeniósł go w pomiędzy, Jaxom cały czas odliczał.Napominał się także, żema oddychać, bo często przy takich okazjach zapominał o tym.Nie myślał o ciemności czyprzerażającym zimnie, lecz o tym, dokąd się przenosili, starając się przez cały czas mieć wumyśle obraz rozpadliny.Wiem dokąd idziemy, zapewniał go cierpliwie Ruth.i ile czasu nam to zajmie.Jaxom odliczył dwadzieścia siedem ciągnących się wnieskończoność sekund.Zastanawiał się, czy Lessa także odliczała czas wtedy, gdy cofała sięo czterysta Obrotów w czasie.I nagle smoki jednocześnie wyłoniły się ponad rozpadliną.Ruth rozciągnął skrzydłausiłując bez powodzenia wyhamować wejście w tę rozrzedzoną atmosferę i słabą siłęprzyciągania.- Siwsp! - krzyknął Jaxom, a w następnej sekundzie zorientował się, że byli zbytdaleko, żeby utrzymać z nim kontakt.- Na Skorupy! Jaxom, zrobimy to bez jego nadzoru! - ryknął F lar, ale natychmiastkontynuował, już o wiele spokojniej: - Czasem myślę, że zbyt się uzależniliśmy od Siwspa.Zwolnij, Jaxomie! Musimy wylądować na krawędzi, a nie w tej przeklętej rozpadlinie.Tuż przed Rumem szczelina rozszerzała się tworząc krater dużo większy niż JezioroLodowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]