[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwięcej dumy przysparzał Vanyelowi fakt, iż udało mu się wynegocjo-wać porozumienie mimo braku jakiegokolwiek przygotowania do roli dyplomaty.Wszystko co umiał, podejrzał u Joshela albo kasztelana.Randal wiedział o tym, a jego uśmiech mówił, że zdawał sobie sprawę z wagiosiągnięć Vanyela. Dobra robota, stary przyjacielu powiedział zadyszanym głosem, którypowiedział Vanyelowi, ile wysiłku kosztuje go każde słowo. Niczego więcejnie mógłbym sobie życzyć.Nie przyszłoby mi do głowy prosić o niektóre z rzeczy,jakie dla nas uzyskałeś.Kusi mnie, żeby cię spytać, czy nie zechciałbyś porzucićmagii na rzecz polityki. Och, nie sądzę, mój panie rzucił lekko Vanyel. Jestem nazbyt uczci-wy.W tej sytuacji uczciwość była wartością cenną, lecz nie tak zazwyczaj bywaw polityce.Randal zaśmiał się, bladym cieniem chichotu i opadł w wyściełane objęciaswego tronu. Dziękuję ci, Vanyelu.Z pewnością niebawem Rada zechce omówić z tobąten traktat w szczegółach, a ja byłbym ci wdzięczny, gdybyś objaśnił Trevenowi,jak obchodzić się z królową.Było to wyrazne pozwolenie na odejście, toteż Vanyel wycofał się, kłaniającsię uniżenie.Opuścił Salę Tronową.Nie mógł znieść widoku tego, co stało sięz Randalem.Za nim na korytarz wyszedł Joshel. Wiem, że jesteś wyczerpany, Van, ale musimy natychmiast zwołać Osobi-stą Radę i przedyskutować traktat oraz sytuację w Karsie. Wymizerowanymłody herold przerwał.Troska o Vanyela walczyła w nim z poczuciem potrzebychwili, co odbiło się na jego twarzy. W porządku, Josh powiedział Van. W Sali Rady jest ciepło, a w tejchwili tego mi najbardziej potrzeba.Jestem przemarznięty do szpiku kości. Możesz pójść tam zaraz? Każę paziom przynieść wszystko w mgnieniuoka. Ulga, jakiej doznał Josh, była tak oczywista, że Vanyel zaczął się zastana-wiać, co jeszcze stało się podczas jego nieobecności.192 Naturalnie odparł. Byle tylko nikomu nie przeszkadzało to, że wy-glądam jak kot topielec. Wątpię, żeby ktoś miał coś przeciwko temu odrzekł Josh. Ostatnimiczasy mamy na głowie inne zmartwienia.Przyjęliby cię, nawet gdybyś wyglądałjak parobek oblepiony błotem, taki jesteś ważny.Frustracja i udręka zagotowały się w Vanyelu, eksplodując słowami. Ważny? Do diabła, Josh, po co to wszystko? Siłą, którą władam, mogęzmieść z powierzchni ziemi cały dom, a nie mogę zrobić nic dla przyjaciela, któryumiera na moich oczach!Joshel westchnął. Wiem.Muszę sobie wciąż powtarzać, że nie robimy tego wszystkiego, bychronić Randiego, ale dla Valdemaru.Zazwyczaj to wcale nie pomaga. Jaki pożytek z posiadanej mocy, jeśli nie można jej wykorzystać tak, jakpowinna być wykorzystana? spytał Vanyel, podniósłszy do twarzy zaciśnię-tą w pięść dłoń. Jestem Vanyel, Zmora Demonów, i nie potrafię zapewnićbezpieczeństwa swoim rodzicom w ich własnym domu, a co tu dopiero mówićo utrzymaniu Randiego przy życiu.Josh potrząsnął tylko głową.Vanyel wyczuł w nim tę samą udrękę i otworzyłpięść. Przepraszam, Van.%7łałuję, że nie znam żadnej odpowiedzi.Przed posiedze-niem Rady powinienem ci jednak powiedzieć o czymś jeszcze.Wczoraj zebrał sięKrąg Heroldów i promujemy Trevena do pełnej Bieli.Dla Vanyela ta wiadomość była jak cios poniżej pasa.Promowanie Trevenaw tak młodym wieku mogło oznaczać tylko jedno: król musiał być pełnoprawnymheroldem, a ci, którzy mają dar przewidywania, nie spodziewali się, że Randalprzeżyje następne dwa lata, których w normalnym trybie Treven potrzebowałbyna zdobycie Bieli.Josh pokiwał głową na widok wyrazu twarzy Vanyela. Wiesz, co to oznacza, tak samo jak ja powiedział i odwrócił się do drzwiSali Tronowej.Vanyel przeszedł kilka kroków dzielących go od Sali Rady.W przeciwień-stwie do reszty pałacu widać było, i czuło się to, że komnata ta jest w ciągłymużytku bardzo intensywnym, sądząc po widoku starannie poukładanych pli-ków papierów i map oraz resztek jedzenia na tacy przy drzwiach.Tutaj ubijanotransakcje korony, nie w Sali Tronowej.Audiencje najwyrazniej przeznaczonebyły dla tych spraw, którymi Randal musiał zająć się osobiście lub służyły dowydawania edyktów, które, aby odniosły zamierzony skutek, musiały wyjść bez-pośrednio z ust suwerena.Naturalnie ze względu na traktat Tantras tak popędził Vanyela do Sali Trono-wej.Randal prawdopodobnie właśnie w tej chwili go podpisywał przy którymś193z członków dworu w roli świadka, co od tego momentu nadało dokumentowi mocwiążącą.Van zajął swe zwykłe miejsce, osunął się w dół i położył stopy na sąsied-nim krześle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Najwięcej dumy przysparzał Vanyelowi fakt, iż udało mu się wynegocjo-wać porozumienie mimo braku jakiegokolwiek przygotowania do roli dyplomaty.Wszystko co umiał, podejrzał u Joshela albo kasztelana.Randal wiedział o tym, a jego uśmiech mówił, że zdawał sobie sprawę z wagiosiągnięć Vanyela. Dobra robota, stary przyjacielu powiedział zadyszanym głosem, którypowiedział Vanyelowi, ile wysiłku kosztuje go każde słowo. Niczego więcejnie mógłbym sobie życzyć.Nie przyszłoby mi do głowy prosić o niektóre z rzeczy,jakie dla nas uzyskałeś.Kusi mnie, żeby cię spytać, czy nie zechciałbyś porzucićmagii na rzecz polityki. Och, nie sądzę, mój panie rzucił lekko Vanyel. Jestem nazbyt uczci-wy.W tej sytuacji uczciwość była wartością cenną, lecz nie tak zazwyczaj bywaw polityce.Randal zaśmiał się, bladym cieniem chichotu i opadł w wyściełane objęciaswego tronu. Dziękuję ci, Vanyelu.Z pewnością niebawem Rada zechce omówić z tobąten traktat w szczegółach, a ja byłbym ci wdzięczny, gdybyś objaśnił Trevenowi,jak obchodzić się z królową.Było to wyrazne pozwolenie na odejście, toteż Vanyel wycofał się, kłaniającsię uniżenie.Opuścił Salę Tronową.Nie mógł znieść widoku tego, co stało sięz Randalem.Za nim na korytarz wyszedł Joshel. Wiem, że jesteś wyczerpany, Van, ale musimy natychmiast zwołać Osobi-stą Radę i przedyskutować traktat oraz sytuację w Karsie. Wymizerowanymłody herold przerwał.Troska o Vanyela walczyła w nim z poczuciem potrzebychwili, co odbiło się na jego twarzy. W porządku, Josh powiedział Van. W Sali Rady jest ciepło, a w tejchwili tego mi najbardziej potrzeba.Jestem przemarznięty do szpiku kości. Możesz pójść tam zaraz? Każę paziom przynieść wszystko w mgnieniuoka. Ulga, jakiej doznał Josh, była tak oczywista, że Vanyel zaczął się zastana-wiać, co jeszcze stało się podczas jego nieobecności.192 Naturalnie odparł. Byle tylko nikomu nie przeszkadzało to, że wy-glądam jak kot topielec. Wątpię, żeby ktoś miał coś przeciwko temu odrzekł Josh. Ostatnimiczasy mamy na głowie inne zmartwienia.Przyjęliby cię, nawet gdybyś wyglądałjak parobek oblepiony błotem, taki jesteś ważny.Frustracja i udręka zagotowały się w Vanyelu, eksplodując słowami. Ważny? Do diabła, Josh, po co to wszystko? Siłą, którą władam, mogęzmieść z powierzchni ziemi cały dom, a nie mogę zrobić nic dla przyjaciela, któryumiera na moich oczach!Joshel westchnął. Wiem.Muszę sobie wciąż powtarzać, że nie robimy tego wszystkiego, bychronić Randiego, ale dla Valdemaru.Zazwyczaj to wcale nie pomaga. Jaki pożytek z posiadanej mocy, jeśli nie można jej wykorzystać tak, jakpowinna być wykorzystana? spytał Vanyel, podniósłszy do twarzy zaciśnię-tą w pięść dłoń. Jestem Vanyel, Zmora Demonów, i nie potrafię zapewnićbezpieczeństwa swoim rodzicom w ich własnym domu, a co tu dopiero mówićo utrzymaniu Randiego przy życiu.Josh potrząsnął tylko głową.Vanyel wyczuł w nim tę samą udrękę i otworzyłpięść. Przepraszam, Van.%7łałuję, że nie znam żadnej odpowiedzi.Przed posiedze-niem Rady powinienem ci jednak powiedzieć o czymś jeszcze.Wczoraj zebrał sięKrąg Heroldów i promujemy Trevena do pełnej Bieli.Dla Vanyela ta wiadomość była jak cios poniżej pasa.Promowanie Trevenaw tak młodym wieku mogło oznaczać tylko jedno: król musiał być pełnoprawnymheroldem, a ci, którzy mają dar przewidywania, nie spodziewali się, że Randalprzeżyje następne dwa lata, których w normalnym trybie Treven potrzebowałbyna zdobycie Bieli.Josh pokiwał głową na widok wyrazu twarzy Vanyela. Wiesz, co to oznacza, tak samo jak ja powiedział i odwrócił się do drzwiSali Tronowej.Vanyel przeszedł kilka kroków dzielących go od Sali Rady.W przeciwień-stwie do reszty pałacu widać było, i czuło się to, że komnata ta jest w ciągłymużytku bardzo intensywnym, sądząc po widoku starannie poukładanych pli-ków papierów i map oraz resztek jedzenia na tacy przy drzwiach.Tutaj ubijanotransakcje korony, nie w Sali Tronowej.Audiencje najwyrazniej przeznaczonebyły dla tych spraw, którymi Randal musiał zająć się osobiście lub służyły dowydawania edyktów, które, aby odniosły zamierzony skutek, musiały wyjść bez-pośrednio z ust suwerena.Naturalnie ze względu na traktat Tantras tak popędził Vanyela do Sali Trono-wej.Randal prawdopodobnie właśnie w tej chwili go podpisywał przy którymś193z członków dworu w roli świadka, co od tego momentu nadało dokumentowi mocwiążącą.Van zajął swe zwykłe miejsce, osunął się w dół i położył stopy na sąsied-nim krześle [ Pobierz całość w formacie PDF ]