[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaniepokojona, zwinęła się na boku i tak pozostała przez całą noc, zmęczona, aleniezdolna zasnąć.W głowie kłębiły jej się myśli i uczucia.Wraz z nadejściem świtupostanowiła, co musi zrobić, aby zachować zdrowy umysł i godność.Kiedy Betsy już nie spała, zadzwoniła po nią.Nienaturalnie spokojna, zjadła śniadaniezłożone z tostów i twarożku cytrynowego, popijając mocną, irlandzką herbatą, którą terazlubiła najbardziej.Potem umyła się i ubrała wygodnie, w morwową aksamitną suknię.Naramiona zarzuciła śliwkowy kaszmirowy szal.Opatulając się szalem, ruszyła przez zamek na poszukiwania Darragha.Znalazła go wpracowni, z bladą wymizerowaną twarzą, podkrążonymi oczami, jakby on także nie spał.Brak powściągliwości w piciu, pomyślała, musiał mu zaszkodzić.Podniósł głowę, obracając bezmyślnie w palcach ołówek.- Jeannette.- Chciałabym z tobą pomówić, jeśli zechcesz poświęcić mi chwilę.Odłożył ołówek ostrożnie na blat stołu kreślarskiego.- Tak, oczywiście.Usiądziesz? - Ruszył po krzesło, odsuwając na bok stos książek izwojów.Powstrzymała go stanowczym pokręceniem głowy.- Nie, wolę stać.- Nie dając sobie czasu na wahanie, ciągnęła dalej, zaciskając dłoniena plecach.- Dużo o tym myślałam i podjęłam decyzję.- W jakiej sprawie? - Wyjazdu do domu.Zciągnął brwi.- Rozmawialiśmy już o tym.- Tak, i dałeś mi jasno do zrozumienia, co o tym sądzisz.Ale okoliczności uległyzmianie.- Jakie okoliczności?- Mam teraz taką możliwość wyboru.Uważam jednak, że uczciwie będzie zapytać ciępo raz ostatni.Darragh, czy zabierzesz mnie do Anglii? 23- Darragh wpatrywał się w Jeannette przymrużonymi oczami.W głowie łupało gobezlitośnie od wypitego poprzedniego dnia wina.Jakby tego nie było dosyć, zmęczenie, jakołowiany ciężar, przygniatało go do ziemi.Pomimo alkoholu prawie nie spał, wino nieprzyniosło ukojenia.Zamiast tego leżał całą noc z otwartymi oczami, pełen wściekłościzupełnie niezgodnej z jego zwykłym usposobieniem.Jej przyczyną była Jeannette, wiedział o tym.Tylko ona, ze wszystkich znanych muosób, potrafiła obudzić w nim tak gwałtowne uczucia.Ona i ten łajdak, Markham.Jak ten fircyk śmie zjawiać się w jego domu! Jak śmie zasiadać przy stole Darragha,jeść jego jedzenie, pić jego wino i praktycznie kochać się z jego własną żoną pod jegobokiem, podczas gdy przyglądali im się wszyscy, włącznie z młodszymi siostrami.Jak on śmie!I jak Jeannette śmie na to pozwalać.Ze wszystkich sił powstrzymywał się, żeby nie wycisnąć życia z Markhama, niechwycić angielskiego drania za szyję i ścisnąć, aż jego twarz stanie się czerwona jakgotowany burak, a potem martwa.Zamiast tego pił kieliszek wina za kieliszkiem, spodziewając się, że alkohol złagodziból.Tak się jednak nie stało.Pózniej poszedł do jej pokoju, kipiąc z zazdrości.Podejrzewał,że zastanie Markhama w jej łóżku.Spała, sama, spokojna i niewinna jak dziecko.Bojąc się jej dotknąć, zmusił się doodejścia, podczas gdy naprawdę marzył tylko o tym, żeby położyć się koło niej i zagłębić wjej słodko pachnącym cieple.Teraz stała przed nim, oznajmiając, że chce jechać do domu.Czy wciąż nie mogłazrozumieć, że to był jej dom?Pocierając nasadę nosa, stłumił westchnienie.- Mówiliśmy już o tym przedtem.To nie jest dobra pora na podróż, zbliża się zima.Wiosną może znowu o tym porozmawiamy.Zacisnęła wargi.- Chcę pomówić o tym teraz.Nie miałam okazji wspomnieć o tym wcześniej, alewczoraj dostałam list od Raeburna.Moja siostra urodziła dzieci, chłopców, blizniaków,zdrowych i silnych.Violet, jak zrozumiałam, szybko dochodzi do siebie.Szczery uśmiech rozjaśnił jego twarz. - To wspaniałe nowiny.Poślemy im niezwłocznie prezent.- Wolałabym dać im go osobiście.Jeśli teraz wyruszymy, moglibyśmy zostać przezparę tygodni w Winterlea, zanim wybierzemy się w podróż do Londynu koło ZwiątWielkanocnych.Dzięki temu zjawilibyśmy się na rozpoczęcie sezonu.Wielkanoc? Od Wielkanocy dzieliło ich parę miesięcy.Poczuł znowu ukłucie bólupod czaszką.Najwyrazniej ośmielona jego milczeniem, Jeannette mówiła dalej.- Sądzę, że moglibyśmy wynająć dom w Mayfair.Przypuszczam, że Berkeley czy St.James Square są nieco za drogie, ale Jermyn Street może być.Mount Street czy Upper BrookStreet to także bardzo eleganckie adresy.Tak, każdy z nich byłby bardziej niż odpowiedni.Będziemy musieli znalezć agenta nieruchomości, żeby dopatrzył formalności.ZapytamRaeburna, kogo mógłby polecić.Darragh zacisnął ręce na oparciu krzesła i zapatrzył się na nią zdumionymi oczami.Chyba nie proponowała tego, co myślał, że proponuje? W obecnych warunkach, nie mógłmyśleć o wprowadzeniu tego pomysłu w życie, więc powinien to jasno powiedzieć.- Jeśli proponujesz, żebyśmy przenieśli się do Anglii na następne pół roku czy dłużej,musisz wybić to sobie z głowy.Po pierwsze, nie mogę znowu zostawić Moiry i Siobhan, niepo tym, jak nie było mnie w domu tyle miesięcy.- Zatem zabierzmy je ze sobą.Finna także, jeśliby sobie życzył.Jest młody, miejskaogłada mu się przyda.Michael pewnie zostanie z powodu zwierząt.Szkoda, bo przygoda bymu się spodobała.Rytm jego krwi przyśpieszył, w ciele poczuł dziwne napięcie.Poprzedniej nocy, przykolacji, widział, jak zapalają się jej oczy pod wpływem wspomnień z Londynu, jak szybkouwiodły ją słowa Markhama.Wróciły wszystkie obawy, które dręczyły go w ostatnich tygodniach.W Anglii, wśródstarych przyjaciół i wielbicieli, z pewnością wróci do życia, jakie prowadziła kiedyś.Nowydom w Irlandii, którego nie zdołała polubić, zblednie w jej pamięci, aż całkiem o nimzapomni.No i jeszcze Markham, który z pewnością przy pierwszej sposobności będzie jejnadskakiwać.I kto wie, jacy jeszcze mężczyzni.Jeannette była niewiarygodnie pięknąkobietą.Nawet teraz cierpiał niewymownie, zastanawiając się, czy rzeczywiście zaprosiłatutaj dawnego kochanka.Oskarżenie oburzyło ją, ale.- Londyn to nie miejsce dla dziewcząt - oświadczył, tonem stanowczym i celowolekceważącym.- Co do Finna, w tak wielkim mieście prawdopodobnie wpakuje się w kłopoty.Nie, mam pracę do wykonania w majątku oraz projekt dla nowego klienta, którymieszka niedaleko stąd.Sztywno wyprostowana, przyglądała mu się długą chwilę.- Twoja odpowiedz, zatem, jak rozumiem, brzmi:  nie.Zmusił się, żeby na niąspojrzeć, wzdrygając się wewnętrznie na widok przygnębionego wyrazu jej twarzy.- Zgadza się, odpowiedz brzmi:  nie.- Zakończywszy dyskusję, odwrócił się ichwycił ołówek.- A więc nie dajesz mi wyboru - powiedziała.- Jak to?- Jeśli mnie tam nie zabierzesz, pojadę sama.- Nie będziesz podróżować sama.Nie pozwolę na to.- Nie martw się, nie będę sama.Toddy ofiarował mi swoje towarzystwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl