[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anthony, czy nie.- Urwała, kiedypocałował ją w usta.- Przykro mi, kochana, ale w tej chwili nie mogę spełniać twoich życzeń,jeszcze nie.Widzisz, to dlatego dżentelmen powinien najpierw zadbać o przy-jemność swojej damy.- Rozumiem - zamruczała, masując jego ramiona.- To znaczy, że niepowinieneś był.mnie wyprzedzić?- Nie, zdecydowanie nie powinienem był.Ale tak mnie rozpaliłaś, cara.-Pogłaskał ją po piersi z czułością.- Dałaś mi wiele przyjemności, Cassandro.Jeszcze żadna kobieta.- Zamilkł, widząc lekką zmarszczkę na jej czole.Dziwnie nieprzeniknionym tonem powiedziała:- A więc miałeś.to znaczy.było wiele innych kobiet?Przewrócił się na plecy i przygarnął ją do siebie.Jej bezpośredniość iszczerość bawiły go.Przecież przy całej swojej niewinności musi zdawać sobiesprawę, że jako dorosły mężczyzna nie żył w celibacie.Uśmiechnął się do niejszeroko i odgarnął jej włosy z twarzy.- To nie ma większego znaczenia - powiedział, a ona, co dziwne, wes-tchnęła i przytuliła policzek do jego ramieniaSRPoczuł, że jej palce wędrują po jego torsie i niżej po brzuchu.Ustami do-tyka jego ramienia i językiem delikatnie pieści skórę.Jego podniecenie wraca-ło - był zachwycony, że go pragnie i nie wstydzi się tego okazać.- Jesteś uwodzicielką, Cassandro - szepnął.Wszedł w nią powoli, ale bez trudu, gdyż była już wilgotna i gotowa.Przycisnął jej biodra do siebie, by mocniej się w nią wbić.Widział, jak jej oczyciemnieją i zachodzą mgłą, i panował nad sobą do czasu, aż Cassie zaczęła bićgo rytmicznie po plecach i jęczeć coraz głośniej.Potem leżeli przytuleni tak blisko, że słyszeli bicie swoich serc.Delikat-nie ucałował jej zamknięte powieki.- Kocham cię, cara - powiedział cicho - pragnę cię i potrzebuję.Wiem, żetrudno ci jest obdarzyć mnie teraz zaufaniem i oddać mi się.Wierz mi, niechciałem cię skrzywdzić.ale nie mogłem pozwolić, żebyś wyszła za innegomężczyznę.Musiałem cię gdzieś zabrać, żebyś miała okazję poczuć do mnieto, co ja do ciebie.Tak bym chciał, żebyś przestała o mnie myśleć jak o bez-dusznym, okrutnym łotrze.Chcę twojego szczęścia, cara, i chcę cię za żonę,partnerkę, kochankę.Te ciepłe słowa, wypowiedziane bez cienia arogancji czy władczości,głęboko ją poruszyły.Po raz pierwszy wyczuła, że odsłania swoje czułe miej-sca.Przez moment chciała odpowiedzieć mu podobnym tonem.Ale czy to niepożądanie podpowiadało jej, żeby wybaczyła mu wszystko, co jej zrobił? Z ża-lem potrząsnęła głową.- Jeśli naprawdę chcesz mego szczęścia, milordzie, musisz spełnić jednąprostą prośbę.Zmrużył ciemne oczy, ale jego głos pozostał łagodny.- Tak, kochana?- Pozwól mi napisać do Eliotta i Becky.SR- I do Edwarda Lyndhursta?Po nagłej zmianie głosu poznała, że go to zabolało.- Tak.- Odpowiedz brzmi: nie, Cassandro.Odsunęła się od niego.- Nie rozumiem, milordzie.Boisz się, że Edward tu przybędzie i odbierzeci mnie?- Muszę przyznać, że to byłoby głupie z jego strony zjawiać się w Genuibez zaproszenia - powiedział głosem spokojnym, ale pozbawionym już łagod-ności.- Przynajmniej pozwól mi napisać im, że żyję.Jeśli nalegasz, moje miej-sce pobytu pozostanie tajemnicą.Westchnął głęboko.- Odpowiedz ciągle brzmi: nie.Napiszesz swoje listy dopiero wtedy, kie-dy będziesz moją żoną i hrabiną Clare.Nie każę Edwardowi Lyndhurstowiprzeczesywać Europy w poszukiwaniu ukochanej, której nigdy nie zdobędzie.To by było zbyt okrutne.- Okrutne! Myślisz, że to mniej straszne, jeśli uważa mnie za zmarłą?- Tak, ponieważ musi o tobie zapomnieć.Gdy kiedyś się dowie, że wy-szłaś za mnie, rezultat będzie taki sam.Nie będziesz już częścią jego życia.Cassie usiadła, podciągając kołdrę pod brodę.- Jak śmiesz mówić, że ci na mnie zależy, jeśli nie dajesz mi wolności?Jeśli naprawdę chcesz mojego szczęścia, to daj mi możliwość wyboru! Wypuśćmnie! Nie mogę i nie zamierzam ci się poddać.- Pogroziła mu pięścią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Anthony, czy nie.- Urwała, kiedypocałował ją w usta.- Przykro mi, kochana, ale w tej chwili nie mogę spełniać twoich życzeń,jeszcze nie.Widzisz, to dlatego dżentelmen powinien najpierw zadbać o przy-jemność swojej damy.- Rozumiem - zamruczała, masując jego ramiona.- To znaczy, że niepowinieneś był.mnie wyprzedzić?- Nie, zdecydowanie nie powinienem był.Ale tak mnie rozpaliłaś, cara.-Pogłaskał ją po piersi z czułością.- Dałaś mi wiele przyjemności, Cassandro.Jeszcze żadna kobieta.- Zamilkł, widząc lekką zmarszczkę na jej czole.Dziwnie nieprzeniknionym tonem powiedziała:- A więc miałeś.to znaczy.było wiele innych kobiet?Przewrócił się na plecy i przygarnął ją do siebie.Jej bezpośredniość iszczerość bawiły go.Przecież przy całej swojej niewinności musi zdawać sobiesprawę, że jako dorosły mężczyzna nie żył w celibacie.Uśmiechnął się do niejszeroko i odgarnął jej włosy z twarzy.- To nie ma większego znaczenia - powiedział, a ona, co dziwne, wes-tchnęła i przytuliła policzek do jego ramieniaSRPoczuł, że jej palce wędrują po jego torsie i niżej po brzuchu.Ustami do-tyka jego ramienia i językiem delikatnie pieści skórę.Jego podniecenie wraca-ło - był zachwycony, że go pragnie i nie wstydzi się tego okazać.- Jesteś uwodzicielką, Cassandro - szepnął.Wszedł w nią powoli, ale bez trudu, gdyż była już wilgotna i gotowa.Przycisnął jej biodra do siebie, by mocniej się w nią wbić.Widział, jak jej oczyciemnieją i zachodzą mgłą, i panował nad sobą do czasu, aż Cassie zaczęła bićgo rytmicznie po plecach i jęczeć coraz głośniej.Potem leżeli przytuleni tak blisko, że słyszeli bicie swoich serc.Delikat-nie ucałował jej zamknięte powieki.- Kocham cię, cara - powiedział cicho - pragnę cię i potrzebuję.Wiem, żetrudno ci jest obdarzyć mnie teraz zaufaniem i oddać mi się.Wierz mi, niechciałem cię skrzywdzić.ale nie mogłem pozwolić, żebyś wyszła za innegomężczyznę.Musiałem cię gdzieś zabrać, żebyś miała okazję poczuć do mnieto, co ja do ciebie.Tak bym chciał, żebyś przestała o mnie myśleć jak o bez-dusznym, okrutnym łotrze.Chcę twojego szczęścia, cara, i chcę cię za żonę,partnerkę, kochankę.Te ciepłe słowa, wypowiedziane bez cienia arogancji czy władczości,głęboko ją poruszyły.Po raz pierwszy wyczuła, że odsłania swoje czułe miej-sca.Przez moment chciała odpowiedzieć mu podobnym tonem.Ale czy to niepożądanie podpowiadało jej, żeby wybaczyła mu wszystko, co jej zrobił? Z ża-lem potrząsnęła głową.- Jeśli naprawdę chcesz mego szczęścia, milordzie, musisz spełnić jednąprostą prośbę.Zmrużył ciemne oczy, ale jego głos pozostał łagodny.- Tak, kochana?- Pozwól mi napisać do Eliotta i Becky.SR- I do Edwarda Lyndhursta?Po nagłej zmianie głosu poznała, że go to zabolało.- Tak.- Odpowiedz brzmi: nie, Cassandro.Odsunęła się od niego.- Nie rozumiem, milordzie.Boisz się, że Edward tu przybędzie i odbierzeci mnie?- Muszę przyznać, że to byłoby głupie z jego strony zjawiać się w Genuibez zaproszenia - powiedział głosem spokojnym, ale pozbawionym już łagod-ności.- Przynajmniej pozwól mi napisać im, że żyję.Jeśli nalegasz, moje miej-sce pobytu pozostanie tajemnicą.Westchnął głęboko.- Odpowiedz ciągle brzmi: nie.Napiszesz swoje listy dopiero wtedy, kie-dy będziesz moją żoną i hrabiną Clare.Nie każę Edwardowi Lyndhurstowiprzeczesywać Europy w poszukiwaniu ukochanej, której nigdy nie zdobędzie.To by było zbyt okrutne.- Okrutne! Myślisz, że to mniej straszne, jeśli uważa mnie za zmarłą?- Tak, ponieważ musi o tobie zapomnieć.Gdy kiedyś się dowie, że wy-szłaś za mnie, rezultat będzie taki sam.Nie będziesz już częścią jego życia.Cassie usiadła, podciągając kołdrę pod brodę.- Jak śmiesz mówić, że ci na mnie zależy, jeśli nie dajesz mi wolności?Jeśli naprawdę chcesz mojego szczęścia, to daj mi możliwość wyboru! Wypuśćmnie! Nie mogę i nie zamierzam ci się poddać.- Pogroziła mu pięścią [ Pobierz całość w formacie PDF ]