[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmieszała się, kiedy przeniósł spojrzenie w jej stronę.Starała się nieokazać zdenerwowania.- Dziękuję ci, że ją tu przywiozłaś - powiedział, wyciągając do niej rękę.Poprowadził ją do środka.Zdumiała się.Wewnątrz było zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała.Od razu widać było, że włożył dużo czasu i inwencji, by urządzić sobiemieszkanie zgodnie z własnymi potrzebami.Zadbał o najdrobniejsze szczegóły.Galeryjka na piętrze z trzech stron obiegała wysoki na dwie kondygnacje salon.Czwarta ściana była cała przeszklona.Tuż za nią rozciągał się prywatny ogród,osłonięty murem przed wzrokiem ciekawskich.Prowadząca w dal ścieżka ginęław bujnej roślinności.- Tam dalej jest basen.Staram się pływać codziennie przynajmniejgodzinę, żeby utrzymać formę, chociaż, prawdę mówiąc, nie zawsze to mi sięudaje.Janine popatrzyła na kremowe ściany, zdobione typowym dla tych stronmotywem.Delikatne kolory brzoskwini, turkusu i miedzi dodatkowo ożywiaływnętrze.- Zamówiłem stolik na kolację - oznajmił Cameron.- Jesteś głodna? -zwrócił się do Trishy.Wybuchnął śmiechem, kiedy z zapałem pokiwała głową.-Ja też.- Znów popatrzył na Janine.- Tak wiosennie dziś wyglądasz.Zwietnie ciw tym kolorze.Uśmiechnęła się z zażenowaniem.Jak cudownie było znów go zobaczyć,usłyszeć, że mu się podoba, być w jego domu.- Dziękuję.- Pójdę na górę się przebrać.W soboty nie przejmuję się specjalniestrojem, ale skoro zabieram moje dwie ulubione damy na kolację, muszęwyglądać najlepiej, jak mogę.- Postawił chichoczącą Trishę na podłodze.Zerknął na Janinę.- Rozejrzyj się po domu, jeśli masz ochotę.Przez jedne z uchylonych drzwi widać było wygodnie urządzony gabinetz ogromnym biurkiem, komputerem, faksem i kopiarką.Półki zapełnioneksiążkami zajmowały całą ścianę.Niewielka jadalnia łączyła się z kuchnią, wyposażoną w najnowszeurządzenia.Kuchenny blat kończył się barkiem.Dostrzegła leżące tam jakieśpapiery, pewnie zostawione przez Camerona.- Chcesz zobaczyć, jak jest na górze? - Trisha chodziła za nią krok wkrok.- Uhm.Dziewczynka podała jej rączkę i pociągnęła na schody.Na górze skręciływ prawo.Janine pamiętała, że Cameron poszedł w lewo.Trisha poprowadziła jąaż do końca galerii, zatrzymała się przed ostatnimi drzwiami i otworzyła jeteatralnym gestem.- Oto - urwała dramatycznie - oto jest mój pokój.Tatuś pomógł mi gourządzić.Ja wybierałam tapety i meble, i wszystko.Pokój wyglądał tak, jakby mieszkała w nim księżniczka.Zwieszający sięnad łóżkiem baldachim miał ten sam wzór, jaki powtarzał się na tapecie.- Och, jak tu pięknie! - zachwyciła się Janine.- Mam tu swoją łazienkę i wszystko - oznajmiła z dumą dziewczynka,szeroko otwierając drzwi.- Tu są jeszcze drugie drzwi, do pokoju gościnnego,zobacz - zachęciła ją, otwierając je na oścież.Janine zerknęła do spokojnego, ze smakiem urządzonego pokoju.Wróciłyna galerię.- Tutaj jest pokój tatusia.- Trisha wyciągnęła rękę.- On jest okropnieduży.Chcesz zobaczyć?- Och, nie, Trisha, to chyba nie jest dobry pomysł.Twój tatuś właśnie sięprzebiera i raczej nie chciałby mieć teraz gości,Trisha zakryła buzię rączkami, ale to i tak nie pomogło.Zachichotałagłośno.- Ale by było śmieszne, jakbyśmy weszły, a on byłby na golasa!Janine poczuła, że się rumieni.Z trudem zachowała spokój.- Wiesz, wątpię, czy również dla niego&W tym momencie Cameron właśnie wyszedł z pokoju.Jeszcze zapinałpasek.- O czym rozmawiacie? - zainteresował się podchodząc do nich.- Nie, nic takiego - pospiesznie zapewniła Janine.- Powiedziałam, że jeśli wejdziemy do twojego pokoju, kiedy sięprzebierasz, to zobaczymy cię na golasa - zachichotała Trisha.- No, czy to bynie było śmieszne?- Może to nie jest najlepsze określenie - skomentował Cameron, zpewnością dostrzegając zarumienione policzki Janine, bo mrugnął do niejznacząco.To dodatkowo ją zmieszało.Cameron podniósł Trishę, wolną rękę podał Janinę.Zeszli na dół i przezkuchnię dostali się do garażu.W drodze do restauracji Janinę stopniowo odzyskiwała równowagę.Trisha zasypała Camerona takim gradem pytań, że przez cały czas musiałwymyślać odpowiedzi.Przyjemnie było choć raz znalezć się w sytuacji, kiedy toktoś inny się wysilał, pomyślała w duchu i uśmiechnęła się nieznacznie.Mimoto Cameron najwyrazniej dostrzegł ten uśmieszek.- Zdradzisz nam, co cię tak rozbawiło, czy zachowasz to dla siebie?- To żadna tajemnica.Pomyślałam tylko, że świetnie sobie radzisz z jejpytaniami, na wszystko od razu masz gotową odpowiedz.Mnie to nieprzychodzi tak łatwo, czasami naprawdę potrafi zabić mi klina.- No tak.- Uśmiechnął się do niej.- Mam nad tobą tę przewagę, że jakoprawnik na własnej skórze poznałem krzyżowy ogień pytań i musiałem się dotego przyuczyć.- Muszę przyznać, że z Trisha radzisz sobie świetnie.- Dziękuję, droga pani, miło mi to słyszeć.Przypuszczam, że z twoimdoświadczeniem też nie masz z tym kłopotów.- To prawda, że jestem do tego przyzwyczajona, ale to jednak co innego.Pytania, jakie dzieci zadają mi w szkole, są zupełnie inne niż te, na jakiemusiałam odpowiadać w drodze do ciebie.- Na przykład?- No więc&Zanim zdążyła przytoczyć choć jedno z nich, Trisha pospieszyła zkolejnym:- Tato, dlaczego mówisz do pani Talbot "droga pani"?- To tylko taka forma.- A co to znaczy?- To znaczy, że nie należy tego brać dosłownie.- A co to znaczy dosłow&- Już dobrze, Trisha, wygrałaś.Wytłumaczę ci to inaczej.Przekomarzałem się z panią Talbot.Jest panią i jest mi droga, więc to, copowiedziałem, jest zgodne z prawdą, ale powiedzianą w żartobliwy sposób.- Aha.Janine zapatrzyła się w okno.Wolała nie patrzeć na Camerona.Serceznów zaczęło jej szybciej bić, kiedy powiedział, że jest dla niego kimś drogim.O Boże, co tu się dzieje? Czuła się tak bardzo z nimi związana, a przecież wcaletego nie chciała.Dlaczego jej wszystkie starannie przemyślane plany waliły sięw gruzy, kiedy tylko znajdowała się w pobliżu tego mężczyzny?- Czy coś się stało? - spytał zaniepokojony.- Nie, skąd - zaoponowała, pospiesznie odwracając się ku niemu zpozornie obojętnym uśmiechem.- Po prostu nie mogę już się doczekać kolacji.- To dobrze.Pomyślałem sobie, że Trisha będzie zadowolona, jeśli zjemykolację w którejś z tych restauracji nad rzeką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zmieszała się, kiedy przeniósł spojrzenie w jej stronę.Starała się nieokazać zdenerwowania.- Dziękuję ci, że ją tu przywiozłaś - powiedział, wyciągając do niej rękę.Poprowadził ją do środka.Zdumiała się.Wewnątrz było zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała.Od razu widać było, że włożył dużo czasu i inwencji, by urządzić sobiemieszkanie zgodnie z własnymi potrzebami.Zadbał o najdrobniejsze szczegóły.Galeryjka na piętrze z trzech stron obiegała wysoki na dwie kondygnacje salon.Czwarta ściana była cała przeszklona.Tuż za nią rozciągał się prywatny ogród,osłonięty murem przed wzrokiem ciekawskich.Prowadząca w dal ścieżka ginęław bujnej roślinności.- Tam dalej jest basen.Staram się pływać codziennie przynajmniejgodzinę, żeby utrzymać formę, chociaż, prawdę mówiąc, nie zawsze to mi sięudaje.Janine popatrzyła na kremowe ściany, zdobione typowym dla tych stronmotywem.Delikatne kolory brzoskwini, turkusu i miedzi dodatkowo ożywiaływnętrze.- Zamówiłem stolik na kolację - oznajmił Cameron.- Jesteś głodna? -zwrócił się do Trishy.Wybuchnął śmiechem, kiedy z zapałem pokiwała głową.-Ja też.- Znów popatrzył na Janine.- Tak wiosennie dziś wyglądasz.Zwietnie ciw tym kolorze.Uśmiechnęła się z zażenowaniem.Jak cudownie było znów go zobaczyć,usłyszeć, że mu się podoba, być w jego domu.- Dziękuję.- Pójdę na górę się przebrać.W soboty nie przejmuję się specjalniestrojem, ale skoro zabieram moje dwie ulubione damy na kolację, muszęwyglądać najlepiej, jak mogę.- Postawił chichoczącą Trishę na podłodze.Zerknął na Janinę.- Rozejrzyj się po domu, jeśli masz ochotę.Przez jedne z uchylonych drzwi widać było wygodnie urządzony gabinetz ogromnym biurkiem, komputerem, faksem i kopiarką.Półki zapełnioneksiążkami zajmowały całą ścianę.Niewielka jadalnia łączyła się z kuchnią, wyposażoną w najnowszeurządzenia.Kuchenny blat kończył się barkiem.Dostrzegła leżące tam jakieśpapiery, pewnie zostawione przez Camerona.- Chcesz zobaczyć, jak jest na górze? - Trisha chodziła za nią krok wkrok.- Uhm.Dziewczynka podała jej rączkę i pociągnęła na schody.Na górze skręciływ prawo.Janine pamiętała, że Cameron poszedł w lewo.Trisha poprowadziła jąaż do końca galerii, zatrzymała się przed ostatnimi drzwiami i otworzyła jeteatralnym gestem.- Oto - urwała dramatycznie - oto jest mój pokój.Tatuś pomógł mi gourządzić.Ja wybierałam tapety i meble, i wszystko.Pokój wyglądał tak, jakby mieszkała w nim księżniczka.Zwieszający sięnad łóżkiem baldachim miał ten sam wzór, jaki powtarzał się na tapecie.- Och, jak tu pięknie! - zachwyciła się Janine.- Mam tu swoją łazienkę i wszystko - oznajmiła z dumą dziewczynka,szeroko otwierając drzwi.- Tu są jeszcze drugie drzwi, do pokoju gościnnego,zobacz - zachęciła ją, otwierając je na oścież.Janine zerknęła do spokojnego, ze smakiem urządzonego pokoju.Wróciłyna galerię.- Tutaj jest pokój tatusia.- Trisha wyciągnęła rękę.- On jest okropnieduży.Chcesz zobaczyć?- Och, nie, Trisha, to chyba nie jest dobry pomysł.Twój tatuś właśnie sięprzebiera i raczej nie chciałby mieć teraz gości,Trisha zakryła buzię rączkami, ale to i tak nie pomogło.Zachichotałagłośno.- Ale by było śmieszne, jakbyśmy weszły, a on byłby na golasa!Janine poczuła, że się rumieni.Z trudem zachowała spokój.- Wiesz, wątpię, czy również dla niego&W tym momencie Cameron właśnie wyszedł z pokoju.Jeszcze zapinałpasek.- O czym rozmawiacie? - zainteresował się podchodząc do nich.- Nie, nic takiego - pospiesznie zapewniła Janine.- Powiedziałam, że jeśli wejdziemy do twojego pokoju, kiedy sięprzebierasz, to zobaczymy cię na golasa - zachichotała Trisha.- No, czy to bynie było śmieszne?- Może to nie jest najlepsze określenie - skomentował Cameron, zpewnością dostrzegając zarumienione policzki Janine, bo mrugnął do niejznacząco.To dodatkowo ją zmieszało.Cameron podniósł Trishę, wolną rękę podał Janinę.Zeszli na dół i przezkuchnię dostali się do garażu.W drodze do restauracji Janinę stopniowo odzyskiwała równowagę.Trisha zasypała Camerona takim gradem pytań, że przez cały czas musiałwymyślać odpowiedzi.Przyjemnie było choć raz znalezć się w sytuacji, kiedy toktoś inny się wysilał, pomyślała w duchu i uśmiechnęła się nieznacznie.Mimoto Cameron najwyrazniej dostrzegł ten uśmieszek.- Zdradzisz nam, co cię tak rozbawiło, czy zachowasz to dla siebie?- To żadna tajemnica.Pomyślałam tylko, że świetnie sobie radzisz z jejpytaniami, na wszystko od razu masz gotową odpowiedz.Mnie to nieprzychodzi tak łatwo, czasami naprawdę potrafi zabić mi klina.- No tak.- Uśmiechnął się do niej.- Mam nad tobą tę przewagę, że jakoprawnik na własnej skórze poznałem krzyżowy ogień pytań i musiałem się dotego przyuczyć.- Muszę przyznać, że z Trisha radzisz sobie świetnie.- Dziękuję, droga pani, miło mi to słyszeć.Przypuszczam, że z twoimdoświadczeniem też nie masz z tym kłopotów.- To prawda, że jestem do tego przyzwyczajona, ale to jednak co innego.Pytania, jakie dzieci zadają mi w szkole, są zupełnie inne niż te, na jakiemusiałam odpowiadać w drodze do ciebie.- Na przykład?- No więc&Zanim zdążyła przytoczyć choć jedno z nich, Trisha pospieszyła zkolejnym:- Tato, dlaczego mówisz do pani Talbot "droga pani"?- To tylko taka forma.- A co to znaczy?- To znaczy, że nie należy tego brać dosłownie.- A co to znaczy dosłow&- Już dobrze, Trisha, wygrałaś.Wytłumaczę ci to inaczej.Przekomarzałem się z panią Talbot.Jest panią i jest mi droga, więc to, copowiedziałem, jest zgodne z prawdą, ale powiedzianą w żartobliwy sposób.- Aha.Janine zapatrzyła się w okno.Wolała nie patrzeć na Camerona.Serceznów zaczęło jej szybciej bić, kiedy powiedział, że jest dla niego kimś drogim.O Boże, co tu się dzieje? Czuła się tak bardzo z nimi związana, a przecież wcaletego nie chciała.Dlaczego jej wszystkie starannie przemyślane plany waliły sięw gruzy, kiedy tylko znajdowała się w pobliżu tego mężczyzny?- Czy coś się stało? - spytał zaniepokojony.- Nie, skąd - zaoponowała, pospiesznie odwracając się ku niemu zpozornie obojętnym uśmiechem.- Po prostu nie mogę już się doczekać kolacji.- To dobrze.Pomyślałem sobie, że Trisha będzie zadowolona, jeśli zjemykolację w którejś z tych restauracji nad rzeką [ Pobierz całość w formacie PDF ]