[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem moja odpowiedz była jak najdalsza od banału.- Musi być cały etat.Barry lekko zmrużył oczy.- Skoro tak.- A co do moich projektów.Barry pochylił się i położył mi dłoń na ramieniu.- Nie musisz się o nie martwić.Chris wszystkim się zajął.Zna twój sposób myślenia.Ty mu-sisz się skupić na odzyskaniu równowagi.- Głos miał ochrypły ze współczucia, a jego szczera tro-ska niemal skrywała fakt, że jest mu obojętne, czy będę w biurze, czy nie.- Obawiam się, że ludzie plotkują - powiedziała Paige.- Zawsze plotkują.Ale.- Podniosłasię znad kosza z wysuszonym praniem.- Musisz przyznać, że te plotki nie wzięły się znikąd.Dla-czego Nathan był w mieszkaniu Rose? Dla plotkarzy to smakowity kąsek, Minty, jak tłusty chrze-ścijanin rzucony lwom.RL W nagrodę za trudy poranka spędzonego nad papierami w towarzystwie Thea, wysławszydzieci do parku pod opieką Eve, wybrałam się do Paige na lunch.Siedziałyśmy w jej czyściutkiej,pachnącej kuchni, podczas gdy na różowym piecyku gotowało się coś pysznego.Niemowlę spałona górze.- Myślę, że Nathana skierowało do Rose coś w rodzaju poczucia lojalności.- Naprawdę? - Mina Paige wyrażała niedowierzanie.Przycisnęłam palce do skroni.- Nic poza tym.Paige przyjrzała mi się z zaciekawieniem.- Skoro tak mówisz.- Wyjęła z kosza koszulę i złożyła rękawy na gorsie, jak na świętym ob-razku.- Powinna to robić Susan, której dałam dzień wolnego.Jeszcze o tym nie wie, ale to łapów-ka.- Sięgnęła po śpioszki w żółto-czarne paski.- Charlie wygląda w tym jak osa.Jak tam sprawyna Lakey Street?- Zapanował spokój.Grobowy spokój.Nathan nie żył od dwóch tygodni i dzwonek u drzwi nie dzwonił już po kilka razy każdegoranka.Nie było dostaw kwiatów, które wcześniej wypełniały wszystkie wazony.Razem z Eve ja-koś się już uporałyśmy ze wszystkimi zupami i makaronami z serem w obcych pojemnikach, którew pewnym momencie zapychały całą lodówkę.Chłopcy raz lepiej, raz gorzej radzili sobie ze zrozumieniem sytuacji.- Tatuś wyjechał do ładnego miejsca - powiedział kiedyś Lucas do Eve.Jednak od czasu doczasu czuli się zagubieni.Kilka razy od śmierci Nathana zdarzyło mi się nagle obudzić pod czujnym spojrzeniem parydziecięcych oczu, a co jakiś czas jeden lub drugi z blizniaków zakradał mi się do łóżka, niczymmiękki, ślepy kret, szukając poczucia bezpieczeństwa.Chłopcy żyli jakby na huśtawce pomiędzytym, co rozumieli, i tym, co ich przerastało; miało to wpływ na ich zachowanie - byli pobudliwi iniepewni siebie.- Gdzie jest tatuś? - pytał Felix przy śniadaniu.Paige odniosła koszyk do pralni i zajrzała do piekarnika.- Wyglądasz, jakbyś pilnie potrzebowała dobrego posiłku - stwierdziła.- Co powiesz na gu-lasz rybny?Byłam w połowie jedzenia, kiedy nie wiadomo skąd do mojego umysłu nadciągnęła burza.%7łując tłustą różową krewetkę, poczułam, jak pocą mi się podeszwy stóp, a we mnie wzbiera gniew,jakiego rzadko doświadczałam.- Jak Nathan śmiał umrzeć? - Upuściłam widelec i odepchnęłam na bok talerz.- Jestem naniego taka zła, że nas zostawił.Co on sobie wyobrażał, że nie dbał o serce?RL - Tak już lepiej! - ucieszyła się Paige.Wytarła kroplę sosu ze stołu.- W końcu ogarnęła cięporządna złość.Zawsze powtarzam dzieciom, że najlepiej to z siebie wyrzucić.Paige była zwolenniczką  wyrzucania z siebie". Porządna złość" według niej miała miulżyć w cierpieniu po stracie męża i żalu po tym, co mnie ominęło.- Przecież musiał myśleć o Feliksie i Lucasie, o tym, co będzie, gdy go zabraknie? Jak onisobie mają radzić bez ojca?Gdyby Nathan nagle wrócił z ciemności czy też tego, co znajduje się poza nią, powiedziała-bym mu:  Nathan, nigdy więcej nie poproszę cię o nową łazienkę.Obiecuję, że będę się starać, bynasz związek był udany".Mogłam go nawet zapewnić, że nie będzie mi przeszkadzać wieczna nie-chęć jego rodziny i znajomych w rodzaju Frostów i Lockhartów.Obiecałabym, że wymażę to, co było, i zacznę wszystko od nowa.Zdjęłam z widelca okruch skorupki z krewetki.- Jak ja sobie dam radę? Jak mam pomóc chłopcom? Jak ich wychowam? Jak utrzymamdom?- Pewnie tak, jak sobie radzisz obecnie.Przystosujesz się.- Miałam sen, Paige.Zmieniłam się w mądrą, zaradną matkę, taką jak ty.Taką, która wdeszczowe popołudnie mówi:  Zróbmy dinozaura z kartonu albo napiszmy sztukę o tatusiu, a japrzygotuję kostiumy".Ale to tylko sen.- Jedz.- Paige nałożyła mi na talerz świeżą chochlę gulaszu.Gapiłam się na mieszaninę krewetek i dorsza.Mój gniew, gorący i zawzięty, wypalił się iostygł.- Nathan chciał mnie upokorzyć, proponując, by Rose została prawną opiekunką chłopców.gdyby się coś stało.Jak on mógł to zrobić? Gisela twierdzi, że nie mam racji, a Nathan myślałpraktycznie.Rose jest jedyną osobą dysponującą czasem, jest starsza i rozsądna.Dbałaby przedewszystkim o dobro chłopców.Paige się zastanowiła.- Gisela ma rację.Tak czy owak to się nie stanie.Jesteś okazem zdrowia.Może.możechciał uporządkować stosunki między wami, Minty.- Cóż, nie udało mu się.Paige zaczęła jeść swoją porcję z pośpiechem typowym dla zagonionej matki.- Charlie zaraz się obudzi.Jak na zawołanie, z głośnika dziecięcego interkomu rozległ się odgłos podobny do dzwiękuwłączania miniaturowej kosiarki.Rozpromieniona Paige odłożyła widelec.- Przyniosę go tu.RL Usiadła i przystawiła Charliego, już wyjącego na pełny regulator, do piersi.Podtrzymującdziecko jedną ręką, drugą wykonywała skomplikowane manewry, by dokończyć jedzenie, nieprzenosząc widelca nad jego głową.- Jak się miewa Martin?- Ostatnio rzadko go widuję.Wysiudałam go do gościnnego pokoju, co oznacza, że mamCharliego tylko dla siebie.- Uśmiechnęła się do niemowlęcia.- Prawda? I to jest cudowne, prawda,mój mały tygrysku? Fantastycznie się bawimy.- W ogóle nie brak ci banku? - Szerokim gestem wskazałam na sterylizator, rozkład zajęćprzypięty do tablicy na ścianie, baterię miedzianych naczyń kuchennych.- Liczby były kiedyś tre-ścią twojego życia.- Och, trochę tęsknię za liczbami.Tęsknię za ich czystą konkretnością, ale one stanowiłytylko część mojej pracy.Większość czasu zajmowało mi politykowanie, ocieranie się o klientów,zmaganie z problemami i nieprzychylną prasą.Krótko mówiąc, nigdy nie ma samych miodów.Ilekroć Paige wypowiadała słowo w rodzaju  liczby" lub  statystyki", jej twarz rozpromie-niała się, tak jak w tym momencie.Gdyby wstąpiła do zakonu, z tą samą konsekwencją i zapałemstarałaby się być wzorową córą bożą.Przyłożywszy Charliego do drugiej piersi, powróciła do poprzedniego tematu.- Będziesz musiała przemyśleć swój stosunek do Rose.Nie możesz dopuścić do tego, by sta-ła się twoją obsesją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl