[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz natomiast zjawiaÅ‚ siÄ™w towarzystwie żoÅ‚nierzy, trzeba byÅ‚o walić kolbÄ…, żebyrodzina zdecydowaÅ‚a siÄ™ otworzyć.Chcieliby zawlec goze sobÄ…, zawlec w Å›mierć caÅ‚Ä… ludzkość.Ach, to prawda,że ludzie nie mogÄ… obejść siÄ™ bez ludzi, że byÅ‚ równiewyzuty jak ci nieszczęśni i zasÅ‚ugiwaÅ‚ na ten sam dreszczlitoÅ›ci, który czuÅ‚ w sobie, narastajÄ…cy, kiedy ich opuÅ›ciÅ‚.Takie byÅ‚y w każdym razie myÅ›li, jakie roztrzÄ…saÅ‚doktor Rieux podczas tych nie koÅ„czÄ…cych siÄ™ tygodniwraz z myÅ›lami odnoszÄ…cymi siÄ™ do jego sytuacji czÅ‚owieka rozÅ‚Ä…czonego z drugÄ… istotÄ….ByÅ‚y to równieżmyÅ›li, których refleksy czytaÅ‚ na twarzach przyjaciół.Alenajniebezpieczniejszym skutkiem wyczerpania, powoliogarniajÄ…cym tych wszystkich, którzy nadal prowadziliwalkÄ™ z zarazÄ…, nie byÅ‚a owa obojÄ™tność na wypadkizewnÄ™trzne i przeżycia innych, ale zaniedbanie, na jakie2sobie pozwalali.Nabrali bowiem wówczas skÅ‚onnoÅ›ci dounikania wszelkich gestów, które nie byÅ‚y najbardziejkonieczne i które zawsze wydawaÅ‚y im siÄ™ ponad siÅ‚y.TakIwiÄ™c ci ludzie doszli do tego, że lekceważyli corazczęściej reguÅ‚y higieny, które ustalili, zapominali olicznych zabiegach dezynfekcyjnych, jeÅ›li szÅ‚o o nichsamych, i nie zabezpieczywszy siÄ™ przeciw zarażeniu,spieszyli niekiedy do chorych dotkniÄ™tych dżumÄ… pÅ‚ucnÄ…;uprzedzeni bowiem w ostatniej chwili, że trzeba siÄ™ udaćdo zakażonych domów, nie potrafili zdobyć siÄ™ na powrótdo jakiegoÅ› miejsca, gdzie mogli zaaplikować sobieniezbÄ™dne wkraplania.Tu kryÅ‚o siÄ™ prawdziweniebezpieczeÅ„stwo, ponieważ wÅ‚aÅ›nie walka z dżumÄ…czyniÅ‚a ich wówczas najbardziej podatnymi na chorobÄ™.Stawiali na przypadek, a przypadek nie jest niczyjÄ…wÅ‚asnoÅ›ciÄ….Jednakże byÅ‚ w mieÅ›cie czÅ‚owiek, który nie zdawaÅ‚ siÄ™wyczerpany ani zniechÄ™cony i który pozostaÅ‚ żywymwizerunkiem zadowolenia.ByÅ‚ to Cottard.Nadal trzymaÅ‚siÄ™ na uboczu, zachowujÄ…c wszakże stosunki z innymi.Ale wybraÅ‚ Tarrou i widywaÅ‚ siÄ™ z nim tak czÄ™sto, jakpraca Tarrou na to pozwalaÅ‚a, z jednej strony dlatego, żeTarrou dobrze znaÅ‚ jego sprawÄ™, z drugiej zaÅ› dlatego, żeprzyjmowaÅ‚ rentiera z niezmiernÄ… serdecznoÅ›ciÄ….ByÅ‚ tonieustajÄ…cy cud: Tarrou, mimo uciążliwej pracy, wciążzachowywaÅ‚ siÄ™ życzliwie i uważnie.Nawet jeÅ›li wniektóre wieczory padaÅ‚ ze zmÄ™czenia, nazajutrz2odnajdywaÅ‚ znów energiÄ™. Z nim można rozmawiać powiedziaÅ‚ Cottard do Ramberta bo to jest czÅ‚owiek.Zawsze ciÄ™ zrozumie.Dlatego notatki Tarrou z owegoIokresu skupiajÄ… siÄ™ z wolna na postaci Cottarda.TarrouspróbowaÅ‚ dać obraz reakcji i myÅ›li Cottarda w tej formie,w jakiej ów o nich mówiÅ‚, albo we wÅ‚asnej interpretacji.Ten obraz pod tytuÅ‚em Stosunki Cottarda z dżumÄ…"zajmuje kilka stronic notatnika i narrator uważa, że należytu przytoczyć ich streszczenie.Ogólna opinia Tarrou orentierze zamyka siÄ™ w sÄ…dzie: To czÅ‚owiek, któryroÅ›nie.Najwidoczniej zresztÄ… rósÅ‚ jego dobry humor.NiebyÅ‚ niezadowolony z obrotu wypadków.NiekiedyzwierzaÅ‚ Tarrou swój poglÄ…d w uwagach tego rodzaju: OczywiÅ›cie, nie jest lepiej.Ale przynajmniej wszyscy sÄ…w tym samym sosie. Naturalnie dodawaÅ‚ Tarrou Cottard jest tak samo zagrożony jak inni, ale rzecz w tym,że razem z innymi.ZresztÄ… jestem pewien, że nie myÅ›lipoważnie o tym, by mógÅ‚ zachorować na dżumÄ™.WyglÄ…dami na to, że żyje myÅ›lÄ…, niegÅ‚upiÄ… zresztÄ…, iż czÅ‚owiekwydany na pastwÄ™ wielkiej choroby czy gÅ‚Ä™bokiego lÄ™kujest tym samym wolny od wszystkich innych chorób czylÄ™ków.«Czy zauważyÅ‚ pan powiedziaÅ‚ że nie możnaÅ‚Ä…czyć chorób? Przypuśćmy, że jest pan chory na chorobÄ™ciężkÄ… czy nieuleczalnÄ…, raka czy zaawansowanÄ… gruzlicÄ™,nie zÅ‚apie pan nigdy dżumy czy tyfusu, to niemożliwe.CowiÄ™cej, nigdy nie zdarza siÄ™, żeby czÅ‚owiek chory na rakazginÄ…Å‚ w wypadku samochodowym».Ta myÅ›l, prawdziwa2czy faÅ‚szywa, wprawia Cottarda w dobry humor.Jednegotylko nie chce: oddzielenia od innych.Woli być oblężonywraz ze wszystkimi niż sam zostać wiÄ™zniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Teraz natomiast zjawiaÅ‚ siÄ™w towarzystwie żoÅ‚nierzy, trzeba byÅ‚o walić kolbÄ…, żebyrodzina zdecydowaÅ‚a siÄ™ otworzyć.Chcieliby zawlec goze sobÄ…, zawlec w Å›mierć caÅ‚Ä… ludzkość.Ach, to prawda,że ludzie nie mogÄ… obejść siÄ™ bez ludzi, że byÅ‚ równiewyzuty jak ci nieszczęśni i zasÅ‚ugiwaÅ‚ na ten sam dreszczlitoÅ›ci, który czuÅ‚ w sobie, narastajÄ…cy, kiedy ich opuÅ›ciÅ‚.Takie byÅ‚y w każdym razie myÅ›li, jakie roztrzÄ…saÅ‚doktor Rieux podczas tych nie koÅ„czÄ…cych siÄ™ tygodniwraz z myÅ›lami odnoszÄ…cymi siÄ™ do jego sytuacji czÅ‚owieka rozÅ‚Ä…czonego z drugÄ… istotÄ….ByÅ‚y to równieżmyÅ›li, których refleksy czytaÅ‚ na twarzach przyjaciół.Alenajniebezpieczniejszym skutkiem wyczerpania, powoliogarniajÄ…cym tych wszystkich, którzy nadal prowadziliwalkÄ™ z zarazÄ…, nie byÅ‚a owa obojÄ™tność na wypadkizewnÄ™trzne i przeżycia innych, ale zaniedbanie, na jakie2sobie pozwalali.Nabrali bowiem wówczas skÅ‚onnoÅ›ci dounikania wszelkich gestów, które nie byÅ‚y najbardziejkonieczne i które zawsze wydawaÅ‚y im siÄ™ ponad siÅ‚y.TakIwiÄ™c ci ludzie doszli do tego, że lekceważyli corazczęściej reguÅ‚y higieny, które ustalili, zapominali olicznych zabiegach dezynfekcyjnych, jeÅ›li szÅ‚o o nichsamych, i nie zabezpieczywszy siÄ™ przeciw zarażeniu,spieszyli niekiedy do chorych dotkniÄ™tych dżumÄ… pÅ‚ucnÄ…;uprzedzeni bowiem w ostatniej chwili, że trzeba siÄ™ udaćdo zakażonych domów, nie potrafili zdobyć siÄ™ na powrótdo jakiegoÅ› miejsca, gdzie mogli zaaplikować sobieniezbÄ™dne wkraplania.Tu kryÅ‚o siÄ™ prawdziweniebezpieczeÅ„stwo, ponieważ wÅ‚aÅ›nie walka z dżumÄ…czyniÅ‚a ich wówczas najbardziej podatnymi na chorobÄ™.Stawiali na przypadek, a przypadek nie jest niczyjÄ…wÅ‚asnoÅ›ciÄ….Jednakże byÅ‚ w mieÅ›cie czÅ‚owiek, który nie zdawaÅ‚ siÄ™wyczerpany ani zniechÄ™cony i który pozostaÅ‚ żywymwizerunkiem zadowolenia.ByÅ‚ to Cottard.Nadal trzymaÅ‚siÄ™ na uboczu, zachowujÄ…c wszakże stosunki z innymi.Ale wybraÅ‚ Tarrou i widywaÅ‚ siÄ™ z nim tak czÄ™sto, jakpraca Tarrou na to pozwalaÅ‚a, z jednej strony dlatego, żeTarrou dobrze znaÅ‚ jego sprawÄ™, z drugiej zaÅ› dlatego, żeprzyjmowaÅ‚ rentiera z niezmiernÄ… serdecznoÅ›ciÄ….ByÅ‚ tonieustajÄ…cy cud: Tarrou, mimo uciążliwej pracy, wciążzachowywaÅ‚ siÄ™ życzliwie i uważnie.Nawet jeÅ›li wniektóre wieczory padaÅ‚ ze zmÄ™czenia, nazajutrz2odnajdywaÅ‚ znów energiÄ™. Z nim można rozmawiać powiedziaÅ‚ Cottard do Ramberta bo to jest czÅ‚owiek.Zawsze ciÄ™ zrozumie.Dlatego notatki Tarrou z owegoIokresu skupiajÄ… siÄ™ z wolna na postaci Cottarda.TarrouspróbowaÅ‚ dać obraz reakcji i myÅ›li Cottarda w tej formie,w jakiej ów o nich mówiÅ‚, albo we wÅ‚asnej interpretacji.Ten obraz pod tytuÅ‚em Stosunki Cottarda z dżumÄ…"zajmuje kilka stronic notatnika i narrator uważa, że należytu przytoczyć ich streszczenie.Ogólna opinia Tarrou orentierze zamyka siÄ™ w sÄ…dzie: To czÅ‚owiek, któryroÅ›nie.Najwidoczniej zresztÄ… rósÅ‚ jego dobry humor.NiebyÅ‚ niezadowolony z obrotu wypadków.NiekiedyzwierzaÅ‚ Tarrou swój poglÄ…d w uwagach tego rodzaju: OczywiÅ›cie, nie jest lepiej.Ale przynajmniej wszyscy sÄ…w tym samym sosie. Naturalnie dodawaÅ‚ Tarrou Cottard jest tak samo zagrożony jak inni, ale rzecz w tym,że razem z innymi.ZresztÄ… jestem pewien, że nie myÅ›lipoważnie o tym, by mógÅ‚ zachorować na dżumÄ™.WyglÄ…dami na to, że żyje myÅ›lÄ…, niegÅ‚upiÄ… zresztÄ…, iż czÅ‚owiekwydany na pastwÄ™ wielkiej choroby czy gÅ‚Ä™bokiego lÄ™kujest tym samym wolny od wszystkich innych chorób czylÄ™ków.«Czy zauważyÅ‚ pan powiedziaÅ‚ że nie możnaÅ‚Ä…czyć chorób? Przypuśćmy, że jest pan chory na chorobÄ™ciężkÄ… czy nieuleczalnÄ…, raka czy zaawansowanÄ… gruzlicÄ™,nie zÅ‚apie pan nigdy dżumy czy tyfusu, to niemożliwe.CowiÄ™cej, nigdy nie zdarza siÄ™, żeby czÅ‚owiek chory na rakazginÄ…Å‚ w wypadku samochodowym».Ta myÅ›l, prawdziwa2czy faÅ‚szywa, wprawia Cottarda w dobry humor.Jednegotylko nie chce: oddzielenia od innych.Woli być oblężonywraz ze wszystkimi niż sam zostać wiÄ™zniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]