[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby sporządzićnową wersję takiego nie-całkiem-fałszywego-modelu, należy wyobrazić sobie pierwszego tłumacza jakokorespondenta zagranicznego wysyłającego relacje ze świata przy czym świat oznacza w tym wypadkuwszystko to, co jest na zewnątrz lub wewnątrz naszego ciała, nie pomijając takich spraw jak poziomserotoniny w mózgu.Natomiast drugi tłumacz to komentator; w krótkich recenzjach prasowych analizujenadsyłane relacje.Obaj uzupełniają się w swojej pracy.Komentator potrzebuje faktów, korespondent spojrzenia z boku.Obaj mają na siebie wpływ.Obaj prowadzą dialog.TAUMACZ PIERWSZY: Ból w lewej nodze, powyżej pięty.TAUMACZ DRUGI: Domyślam się, że to z powodu ciasnego obuwia.TAUMACZ PIERWSZY: Sprawdzałem.Zdjąłem but.Ciągle boli.TAUMACZ DRUGI: Obejrzałeś to?TAUMACZ PIERWSZY: Właśnie to robię.Widzę zaczerwienienie.TAUMACZ DRUGI: Krwawi?TAUMACZ PIERWSZY: Nie.TAUMACZ DRUGI: To daj sobie spokój.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Jednak minutę pózniej nadchodzi kolejna relacja.TAUMACZ PIERWSZY: Ból w lewej nodze, powyżej pięty.TAUMACZ DRUGI: Przecież wiem.TAUMACZ PIERWSZY: Ciągle boli.I jest małe zgrubienie.TAUMACZ DRUGI: To pęcherzyk.Daj sobie spokój.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Dwie minuty pózniej.TAUMACZ DRUGI: Nie wyciskaj!TAUMACZ PIERWSZY: Przyniesie mi ulgę, jeśli go przebiję.TAUMACZ DRUGI: Tylko ci się zdaje.Zostaw go.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Ale ciągle boli.Wydaje się, że choroba psychiczna może polegać na problemie w komunikowaniu się między obutłumaczami.Oto klasyczny przykład komunikacyjnego zagubienia.TAUMACZ PIERWSZY: W rogu pokoju stoi tygrys.TAUMACZ DRUGI: To nie tygrys, tylko biurko.TAUMACZ PIERWSZY: Ależ to tygrys! To tygrys!TAUMACZ DRUGI: Nie bądz śmieszny, podejdz i dobrze się przypatrz.Wtedy wszystkie dendryty, neurony, poziomy serotoniny i acetylocholiny, a także tłumacze, gromadząsię i pędzą truchtem w róg pokoju.Jeśli nie jesteś wariatem, argumentacja drugiego tłumacza, że mamy do czynienia z biurkiem, trafi doprzekonania pierwszemu.Jeśli jednak jesteś wariatem, przeważy opinia pierwszego tłumacza, że mamy doczynienia z tygrysem.Problem w tym, że pierwszy tłumacz naprawdę widzi tygrysa.Na drodze transmisji między neuronaminastępuje jakiś defekt.Albo powołane do misji substancje chemiczne są niewłaściwe, albo impulsyprzewodzone są niewłaściwym torem.Prawdopodobnie zdarza się to nader często, jednak zawsze w porę doakcji wkracza drugi tłumacz i naprawia defekty.Pomyśl, że siedzisz w pociągu stojącym na stacji, obok stoi drugi pociąg zmierzający w przeciwnymkierunku i ten drugi pociąg rusza.Jesteś przekonany, że to twój pociąg jest w ruchu.Stukot kół tegodrugiego pociągu brzmi jak stukot kół twojego pociągu i widzisz też, że drugi pociąg powoli zostaje z tyłu.Może minąć jakiś czas może z pół minuty zanim drugi tłumacz wyłowi błąd w mylnym rozumowaniupierwszego tłumacza i skoryguje go.Minie tyle czasu, ponieważ bardzo trudno jest podważać słusznośćwrażeń zmysłowych.Wszyscy jesteśmy tak skonstruowani, by im głęboko wierzyć.Przykład z pociągiem to nie to samo, co optyczna iluzja.Optyczna iluzja odwołuje się do dwóch różnychrzeczywistości.Nie jest przecież tak, że wazon jest czymś niepoprawnym, a twarz czymś poprawnym; obazjawiska rzeczywistości są czymś poprawnym, a mózg porusza się od jednego wzorca do drugiego iodczytuje je jako różniące się między sobą.Choć może ci się zrobić słabo od ciągłego poruszania się tam i zpowrotem, od wazonu do twarzy i od twarzy do wazonu, to nie będziesz w stanie podkopać fundamentu,jakim jest twoje własne poczucie rzeczywistości, przynajmniej nie tak głęboko, jak było to w przypadkudwóch pociągów na stacji.Niekiedy, jeśli zorientowałeś się, że w rzeczywistości twój pociąg stoi nadal na stacji, następne półminuty możesz przeżyć zawieszony w próżni między dwiema krainami świadomości: jedną, która już wie,że twój pociąg się nie porusza, i drugą, która czuje jeszcze, że jednak się porusza.Możesz przemykać cichomiędzy obiema percepcjami i poczuć coś w rodzaju psychicznego zawrotu głowy.A jeśli tak się stanie, towkroczysz na ziemię szaleństwa miejsce, gdzie każde fałszywie odebrane wrażenie nosi wszelkieznamiona rzeczywistości.Freud powiedział, że psychotyków nie sposób poddać analizie, ponieważ nie potrafią odróżnić fantazji odrzeczywistości (przykład biurka i tygrysa), a analiza opiera się właśnie na takim rozróżnieniu.Pacjent musiuporządkować sobie te częste, fantazyjne twierdzenia pierwszego tłumacza i w obecności drugiego tłumaczauważnie je rozpatrzyć.Cała nadzieja w tym, że drugi tłumacz ma albo szybko uczy się, że musi mieć wystarczająco dużo poczucia humoru i intuicji, by potępić część z tych śmiesznych twierdzeń, do których wciągu paru lat zdążył przekonać się pierwszy tłumacz.Teraz widać, dlaczego za dobry znak można uważać wątpienie w to, że jest się wariatem: takawątpliwość to swego rodzaju reakcja działającego jak młockarnia drugiego tłumacza.Bo co się dzieje?Drugi tłumacz mówi tak: On mówi mi, że to tygrys, aleja nie jestem przekonany, może ze mną jest coś niew porządku?" To wystarczająco duża doza wątpliwości, by wyłuskać ziarno z łuszczyny i by rzeczywistość" zyskała swój grunt pod nogami.Nie ma wątpliwości nie ma analizy.Ktoś, kto wchodzi do gabinetu analityka, paplając w kółko otygrysach, może spodziewać się wyłącznie torazyny w kubeczku, a nie zaproszenia na kanapę.W chwili, kiedy lekarz postanawia zaordynować torazynę, co się dzieje z jego mentalną mapą chorobyumysłowej? Wcześniej lekarz posiadał mapę, skrzętnie podzieloną na ego, superego i id, z całą gamąpokręconych, może miejscami poprzerywanych linii, które to tu, to tam przecinały wszystkie te trzy obszary.Analityk leczył coś, co nazywał umysłem albo psyche.I oto nagle ma leczyć mózg.Mózg nie makonfiguracji podobnej do psychiki, a nawet jeśli ma, to nie w konfiguracji tkwi jego problem.Problemymózgu są natury chemicznej i elektrycznej. Mózg pełni funkcję testu na rzeczywistość" mówi analityk. Ten mózg, sondując rzeczywistość,odwala zwykłą fuszerkę, zatem nie mogę go zanalizować, w przeciwieństwie do innych mózgów-umysłów".Coś tu nie gra.Nie można nazwać kawałka owocu jabłkiem, kiedy chce się je spożyć, a mleczem, kiedynie chce się go spożyć.Owoc będzie tym samym owocem, bez względu na to, jakie żywi się wobec niegointencje.W jakim stopniu przekonujące jest kategoryczne rozróżnienie między tymi mózgami, którerozpoznają rzeczywistość, a tymi, które nie rozpoznają rzeczywistości? Czy naprawdę mózg nierozpoznający rzeczywistości różni się od rozpoznającego rzeczywistość tak bardzo, jak powiedzmy noga odmózgu? Oczywiście, że nie.Rozpoznawanie powszechnie akceptowanej wersji rzeczywistości to tylko jednaz miliardów funkcji, jakie pełni mózg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Aby sporządzićnową wersję takiego nie-całkiem-fałszywego-modelu, należy wyobrazić sobie pierwszego tłumacza jakokorespondenta zagranicznego wysyłającego relacje ze świata przy czym świat oznacza w tym wypadkuwszystko to, co jest na zewnątrz lub wewnątrz naszego ciała, nie pomijając takich spraw jak poziomserotoniny w mózgu.Natomiast drugi tłumacz to komentator; w krótkich recenzjach prasowych analizujenadsyłane relacje.Obaj uzupełniają się w swojej pracy.Komentator potrzebuje faktów, korespondent spojrzenia z boku.Obaj mają na siebie wpływ.Obaj prowadzą dialog.TAUMACZ PIERWSZY: Ból w lewej nodze, powyżej pięty.TAUMACZ DRUGI: Domyślam się, że to z powodu ciasnego obuwia.TAUMACZ PIERWSZY: Sprawdzałem.Zdjąłem but.Ciągle boli.TAUMACZ DRUGI: Obejrzałeś to?TAUMACZ PIERWSZY: Właśnie to robię.Widzę zaczerwienienie.TAUMACZ DRUGI: Krwawi?TAUMACZ PIERWSZY: Nie.TAUMACZ DRUGI: To daj sobie spokój.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Jednak minutę pózniej nadchodzi kolejna relacja.TAUMACZ PIERWSZY: Ból w lewej nodze, powyżej pięty.TAUMACZ DRUGI: Przecież wiem.TAUMACZ PIERWSZY: Ciągle boli.I jest małe zgrubienie.TAUMACZ DRUGI: To pęcherzyk.Daj sobie spokój.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Dwie minuty pózniej.TAUMACZ DRUGI: Nie wyciskaj!TAUMACZ PIERWSZY: Przyniesie mi ulgę, jeśli go przebiję.TAUMACZ DRUGI: Tylko ci się zdaje.Zostaw go.TAUMACZ PIERWSZY: Dobra.Ale ciągle boli.Wydaje się, że choroba psychiczna może polegać na problemie w komunikowaniu się między obutłumaczami.Oto klasyczny przykład komunikacyjnego zagubienia.TAUMACZ PIERWSZY: W rogu pokoju stoi tygrys.TAUMACZ DRUGI: To nie tygrys, tylko biurko.TAUMACZ PIERWSZY: Ależ to tygrys! To tygrys!TAUMACZ DRUGI: Nie bądz śmieszny, podejdz i dobrze się przypatrz.Wtedy wszystkie dendryty, neurony, poziomy serotoniny i acetylocholiny, a także tłumacze, gromadząsię i pędzą truchtem w róg pokoju.Jeśli nie jesteś wariatem, argumentacja drugiego tłumacza, że mamy do czynienia z biurkiem, trafi doprzekonania pierwszemu.Jeśli jednak jesteś wariatem, przeważy opinia pierwszego tłumacza, że mamy doczynienia z tygrysem.Problem w tym, że pierwszy tłumacz naprawdę widzi tygrysa.Na drodze transmisji między neuronaminastępuje jakiś defekt.Albo powołane do misji substancje chemiczne są niewłaściwe, albo impulsyprzewodzone są niewłaściwym torem.Prawdopodobnie zdarza się to nader często, jednak zawsze w porę doakcji wkracza drugi tłumacz i naprawia defekty.Pomyśl, że siedzisz w pociągu stojącym na stacji, obok stoi drugi pociąg zmierzający w przeciwnymkierunku i ten drugi pociąg rusza.Jesteś przekonany, że to twój pociąg jest w ruchu.Stukot kół tegodrugiego pociągu brzmi jak stukot kół twojego pociągu i widzisz też, że drugi pociąg powoli zostaje z tyłu.Może minąć jakiś czas może z pół minuty zanim drugi tłumacz wyłowi błąd w mylnym rozumowaniupierwszego tłumacza i skoryguje go.Minie tyle czasu, ponieważ bardzo trudno jest podważać słusznośćwrażeń zmysłowych.Wszyscy jesteśmy tak skonstruowani, by im głęboko wierzyć.Przykład z pociągiem to nie to samo, co optyczna iluzja.Optyczna iluzja odwołuje się do dwóch różnychrzeczywistości.Nie jest przecież tak, że wazon jest czymś niepoprawnym, a twarz czymś poprawnym; obazjawiska rzeczywistości są czymś poprawnym, a mózg porusza się od jednego wzorca do drugiego iodczytuje je jako różniące się między sobą.Choć może ci się zrobić słabo od ciągłego poruszania się tam i zpowrotem, od wazonu do twarzy i od twarzy do wazonu, to nie będziesz w stanie podkopać fundamentu,jakim jest twoje własne poczucie rzeczywistości, przynajmniej nie tak głęboko, jak było to w przypadkudwóch pociągów na stacji.Niekiedy, jeśli zorientowałeś się, że w rzeczywistości twój pociąg stoi nadal na stacji, następne półminuty możesz przeżyć zawieszony w próżni między dwiema krainami świadomości: jedną, która już wie,że twój pociąg się nie porusza, i drugą, która czuje jeszcze, że jednak się porusza.Możesz przemykać cichomiędzy obiema percepcjami i poczuć coś w rodzaju psychicznego zawrotu głowy.A jeśli tak się stanie, towkroczysz na ziemię szaleństwa miejsce, gdzie każde fałszywie odebrane wrażenie nosi wszelkieznamiona rzeczywistości.Freud powiedział, że psychotyków nie sposób poddać analizie, ponieważ nie potrafią odróżnić fantazji odrzeczywistości (przykład biurka i tygrysa), a analiza opiera się właśnie na takim rozróżnieniu.Pacjent musiuporządkować sobie te częste, fantazyjne twierdzenia pierwszego tłumacza i w obecności drugiego tłumaczauważnie je rozpatrzyć.Cała nadzieja w tym, że drugi tłumacz ma albo szybko uczy się, że musi mieć wystarczająco dużo poczucia humoru i intuicji, by potępić część z tych śmiesznych twierdzeń, do których wciągu paru lat zdążył przekonać się pierwszy tłumacz.Teraz widać, dlaczego za dobry znak można uważać wątpienie w to, że jest się wariatem: takawątpliwość to swego rodzaju reakcja działającego jak młockarnia drugiego tłumacza.Bo co się dzieje?Drugi tłumacz mówi tak: On mówi mi, że to tygrys, aleja nie jestem przekonany, może ze mną jest coś niew porządku?" To wystarczająco duża doza wątpliwości, by wyłuskać ziarno z łuszczyny i by rzeczywistość" zyskała swój grunt pod nogami.Nie ma wątpliwości nie ma analizy.Ktoś, kto wchodzi do gabinetu analityka, paplając w kółko otygrysach, może spodziewać się wyłącznie torazyny w kubeczku, a nie zaproszenia na kanapę.W chwili, kiedy lekarz postanawia zaordynować torazynę, co się dzieje z jego mentalną mapą chorobyumysłowej? Wcześniej lekarz posiadał mapę, skrzętnie podzieloną na ego, superego i id, z całą gamąpokręconych, może miejscami poprzerywanych linii, które to tu, to tam przecinały wszystkie te trzy obszary.Analityk leczył coś, co nazywał umysłem albo psyche.I oto nagle ma leczyć mózg.Mózg nie makonfiguracji podobnej do psychiki, a nawet jeśli ma, to nie w konfiguracji tkwi jego problem.Problemymózgu są natury chemicznej i elektrycznej. Mózg pełni funkcję testu na rzeczywistość" mówi analityk. Ten mózg, sondując rzeczywistość,odwala zwykłą fuszerkę, zatem nie mogę go zanalizować, w przeciwieństwie do innych mózgów-umysłów".Coś tu nie gra.Nie można nazwać kawałka owocu jabłkiem, kiedy chce się je spożyć, a mleczem, kiedynie chce się go spożyć.Owoc będzie tym samym owocem, bez względu na to, jakie żywi się wobec niegointencje.W jakim stopniu przekonujące jest kategoryczne rozróżnienie między tymi mózgami, którerozpoznają rzeczywistość, a tymi, które nie rozpoznają rzeczywistości? Czy naprawdę mózg nierozpoznający rzeczywistości różni się od rozpoznającego rzeczywistość tak bardzo, jak powiedzmy noga odmózgu? Oczywiście, że nie.Rozpoznawanie powszechnie akceptowanej wersji rzeczywistości to tylko jednaz miliardów funkcji, jakie pełni mózg [ Pobierz całość w formacie PDF ]