[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś cała i zdrowa? Nie zrobił ci krzywdy? A ta krew wsamochodzie? Skąd się wzięła?April wyciągnęła ramię.Po wewnętrznej stronie widniał niewielkibiały opatrunek.- Miał przy sobie nóż.Sterroryzował mnie i kazał jechać do jegodomu.Przy okazji zranił mnie, ale tylko powierzchownie.Kiedydotarliśmy na miejsce, pozwolił mi opatrzyć ranę.Już się zagoiła.-April z uśmiechem pokręciła głową.- Cała Elizabeth, zawsze ta sama!Czy nigdy nie przestaniesz mi matkować?- Pewnie nigdy - wyszeptała Elizabeth zdławionym zewzruszenia głosem.- Och, John - dodała, zwracając się w jego stronę- czy kiedykolwiek zdołam ci się odwdzięczyć?- Ty? - wtrąciła April, nim John zdołał zareagować.- To raczej ja jestem mu winna dozgonną wdzięczność.- Nie czekając na odpowiedz Elizabeth, rzuciła Johnowipromienny uśmiech i dodała: - Dziękowałam mu już nie wiedzieć ilerazy.Pewnie z tysiąc.Ponad łóżkiem chorej Elizabeth coś się wydarzyło pomiędzy jejukochaną siostrą i ukochanym mężczyzną, przepłynęła jakaś falazrozumienia z jego strony, i uznania ze strony April.Elizabethpopatrzyła na siostrę i z jej oczu wyczytała jednoznacznie przesłanie:To ty pierwsza go odkryłaś.Jest tylko twój.- Miałam bardzo dziwny sen - odezwała się Elizabeth po paruchwilach.- Zniło mi się, że z tobą rozmawiam, a ty mówisz, żespodziewasz się dziecka.- To nie był sen - poważnie odparła April.- Naprawdę jestem wciąży.Elizabeth ze zdumienia otworzyła usta.- O mój Boże, April! Mówisz poważnie? April skinęła głową.- Od trzech miesięcy.To już nie żarty.Dlatego między innymipostanowiłam zrobić to, co zrobiłam.Zdałam sobie sprawę, że skoromam mieć dziecko, muszę zacząć polegać na sobie.Obudziłam sięrano i pomyślałam, że czas wreszcie się usamodzielnić.Odkądzaszłam w ciążę, zaczęłam poważniej traktować życie.Lepiej póznoniż wcale.- A co z ojcem dziecka? - zapytał John.- Możesz na nimpolegać?- Nie - odparła sucho.- On nie wchodzi w grę.Elizabeth niemo wpatrywała się w siostrę, przytłoczonanieoczekiwanym obrotem spraw.Tylu rzeczy chciałaby siędowiedzieć, lecz ton, jakim April ucięła pytanie Johna, wskazywał, iżnie na wszystkie pytania uzyska odpowiedz.I bardzo dobrze,powiedziała sobie w duchu.April jest dorosła i nie musi mi owszystkim mówić.Niemniej jednego pytania nie mogła sobieodmówić.- Czy masz pewność, że nic ci się nie stało? I czy dzieckoprawidłowo się rozwija?- Oboje mamy się świetnie.Kiedy Tony zorientował się, żeporwał mnie zamiast ciebie, kompletnie stracił rezon.Jeśli kogoś siębałam, to przede wszystkim jego siostry.- Ale po co właściwie przebrałaś się za mnie? - zaciekawiła sięElizabeth.- Co to był za pomysł?April z westchnieniem odwróciła oczy w stronę okna.- Och, Elizabeth, to było głupie, wiem.Ale, jak powiedziałam,wiedząc, że mam zostać matką, zapragnęłam po raz pierwszy w życiuwyplątać się samodzielnie ze swoich kłopotów.- Z powrotempopatrzyła na Elizabeth.- Odkryłam, że Greg bezczelnie okradaKersha, defraudując dochody klubu, a Greg dowiedział się, żewykryłam jego oszustwa.Pomyślałam sobie, że jeżeli pójdę do niego,udając ciebie, przestraszy się i zostawi mnie w spokoju.Chciałam muzagrozić jakimiś prawnymi konsekwencjami.Sama nie bardzowiedziałam czym.- Opuściła oczy, zawstydzona i zdegustowana.-Teraz zdaję sobie sprawę, jakie to było naiwne i głupie, ale wtedykoniecznie chciałam pokazać, że potrafię sama dać sobie radę wtrudnej sytuacji i dlatego wcieliłam się w ciebie, bo tylko taki sposóbprzyszedł mi do głowy.Elizabeth serce ścisnęło się z żalu.- Ależ, kochanie - wyszeptała.- Na pewno potrafisz sama osiebie zadbać, wcale nie musisz mnie naśladować.Masz rozum, urodęi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Jesteś cała i zdrowa? Nie zrobił ci krzywdy? A ta krew wsamochodzie? Skąd się wzięła?April wyciągnęła ramię.Po wewnętrznej stronie widniał niewielkibiały opatrunek.- Miał przy sobie nóż.Sterroryzował mnie i kazał jechać do jegodomu.Przy okazji zranił mnie, ale tylko powierzchownie.Kiedydotarliśmy na miejsce, pozwolił mi opatrzyć ranę.Już się zagoiła.-April z uśmiechem pokręciła głową.- Cała Elizabeth, zawsze ta sama!Czy nigdy nie przestaniesz mi matkować?- Pewnie nigdy - wyszeptała Elizabeth zdławionym zewzruszenia głosem.- Och, John - dodała, zwracając się w jego stronę- czy kiedykolwiek zdołam ci się odwdzięczyć?- Ty? - wtrąciła April, nim John zdołał zareagować.- To raczej ja jestem mu winna dozgonną wdzięczność.- Nie czekając na odpowiedz Elizabeth, rzuciła Johnowipromienny uśmiech i dodała: - Dziękowałam mu już nie wiedzieć ilerazy.Pewnie z tysiąc.Ponad łóżkiem chorej Elizabeth coś się wydarzyło pomiędzy jejukochaną siostrą i ukochanym mężczyzną, przepłynęła jakaś falazrozumienia z jego strony, i uznania ze strony April.Elizabethpopatrzyła na siostrę i z jej oczu wyczytała jednoznacznie przesłanie:To ty pierwsza go odkryłaś.Jest tylko twój.- Miałam bardzo dziwny sen - odezwała się Elizabeth po paruchwilach.- Zniło mi się, że z tobą rozmawiam, a ty mówisz, żespodziewasz się dziecka.- To nie był sen - poważnie odparła April.- Naprawdę jestem wciąży.Elizabeth ze zdumienia otworzyła usta.- O mój Boże, April! Mówisz poważnie? April skinęła głową.- Od trzech miesięcy.To już nie żarty.Dlatego między innymipostanowiłam zrobić to, co zrobiłam.Zdałam sobie sprawę, że skoromam mieć dziecko, muszę zacząć polegać na sobie.Obudziłam sięrano i pomyślałam, że czas wreszcie się usamodzielnić.Odkądzaszłam w ciążę, zaczęłam poważniej traktować życie.Lepiej póznoniż wcale.- A co z ojcem dziecka? - zapytał John.- Możesz na nimpolegać?- Nie - odparła sucho.- On nie wchodzi w grę.Elizabeth niemo wpatrywała się w siostrę, przytłoczonanieoczekiwanym obrotem spraw.Tylu rzeczy chciałaby siędowiedzieć, lecz ton, jakim April ucięła pytanie Johna, wskazywał, iżnie na wszystkie pytania uzyska odpowiedz.I bardzo dobrze,powiedziała sobie w duchu.April jest dorosła i nie musi mi owszystkim mówić.Niemniej jednego pytania nie mogła sobieodmówić.- Czy masz pewność, że nic ci się nie stało? I czy dzieckoprawidłowo się rozwija?- Oboje mamy się świetnie.Kiedy Tony zorientował się, żeporwał mnie zamiast ciebie, kompletnie stracił rezon.Jeśli kogoś siębałam, to przede wszystkim jego siostry.- Ale po co właściwie przebrałaś się za mnie? - zaciekawiła sięElizabeth.- Co to był za pomysł?April z westchnieniem odwróciła oczy w stronę okna.- Och, Elizabeth, to było głupie, wiem.Ale, jak powiedziałam,wiedząc, że mam zostać matką, zapragnęłam po raz pierwszy w życiuwyplątać się samodzielnie ze swoich kłopotów.- Z powrotempopatrzyła na Elizabeth.- Odkryłam, że Greg bezczelnie okradaKersha, defraudując dochody klubu, a Greg dowiedział się, żewykryłam jego oszustwa.Pomyślałam sobie, że jeżeli pójdę do niego,udając ciebie, przestraszy się i zostawi mnie w spokoju.Chciałam muzagrozić jakimiś prawnymi konsekwencjami.Sama nie bardzowiedziałam czym.- Opuściła oczy, zawstydzona i zdegustowana.-Teraz zdaję sobie sprawę, jakie to było naiwne i głupie, ale wtedykoniecznie chciałam pokazać, że potrafię sama dać sobie radę wtrudnej sytuacji i dlatego wcieliłam się w ciebie, bo tylko taki sposóbprzyszedł mi do głowy.Elizabeth serce ścisnęło się z żalu.- Ależ, kochanie - wyszeptała.- Na pewno potrafisz sama osiebie zadbać, wcale nie musisz mnie naśladować.Masz rozum, urodęi [ Pobierz całość w formacie PDF ]