[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co teraz miał, do diabła, zrobić? Zostawić ją w spokoju czy obudzići wlać herbatę prosto do gardła?Stał niezdecydowany i przyglądał się dziewczynie.Była dosyć ładna, pomyślał, miała zadatki na prawdziwą piękność, gdyby trochę się postarała.Przynajmniej podczas snu nie było widać tychogromnych, przenikliwych oczu.Kiedyś bawiło go brukanie takiej niewinności, deprawacja krok po kroku, aż nic nie zostało.Teraz jednak wolał prostotę bardziej doświadczonych kobiet, które szukały tego samego co on - kilku gorących godzin w ciemności.Istoty takie jak ta dziewczyna wymagały ogromnego wysiłku.Już niepamiętał, kiedy ostatnio któraś z nich poruszyła go na tyle, by się z nią zabawić.W końcu postanowił zostawić tacę na stole.Jeśli się obudzi, wypije herbatę, a jeśli nie - cóż, sen jest najlepszym lekarstwem.Tak czy owak on wykona swoje zadanie.Podszedł do stołu i postawił tacę z ledwo słyszalnym brzęknięciem porcelany, ale Moira i tak się poruszyła.Cichy jęk, westchnienie.Cian cofnąłsię o kilka kroków, nie spuszczając oczu z jej twarzy i był na tyle nieostrożny, że wdepnął w promień słońca.Przeszywający, nagły ból kazał mu zakląć siarczyście.Zły na Glennę, nasamego siebie i na śpiącą królewnę odwrócił się do wyjścia.Moira zaczęła się kręcić niespokojnie, wydając ciche, pełne przerażenia jęki.Drżąc cała, zwinęła się w kłębek i zaczęła mówić przez sen.- Nie, nie, nie - powtarzała bez przerwy, aż przeszła na geallicki.Obróciła się i wygięła w łuk, eksponując odsłonięte gardło.Cian podszedł do niej szybko, pochylił się i mocno nią potrząsnął.- Obudz się - rozkazał.- Natychmiast się obudz, bo nie mam do tegocierpliwości.Była szybka - ale Cian szybszy, schwycił kołek, który chciała wbić muw serce, i odrzucił daleko od siebie.- Nie rób tego.- Złapał Moirę za nadgarstek i poczuł pod palcami jejpuls, walący niczym młot.- Następnym razem, gdy spróbujesz, złamię ci rękę jak patyk, obiecuję.- Ja.ja.ja.- Cóż za treściwa odpowiedz.Rozumiesz mnie?Moira omiotła pokój ogromnymi oczami pełnymi lęku.- Ona tu była, była tu.Nie, nie tutaj.- Uklękła i wolną ręką złapałaCiana za ramię.- Gdzie ona jest? Gdzie? Wciąż czuję jej zapach, zbyt słodki, zbyt ciężki.- Przestań.- Puścił nadgarstek dziewczyny, złapał ją za ramiona i potrząsnął nią tak, że aż zadzwoniły jej zęby.- Spałaś, to ci się tylko śniło.45-.przepraszam, daj mi chwilę.Już miał pogłaskać ją po włosach, po tym długim, grubym warkoczuw kolorze ciemnego owsa, ale opuścił dłoń.- Zasnęłaś na kanapie - wyjaśnił beznamiętnie.~ Miałaś sen.Teraz jużnie śpisz.~ Myślałam, że Lilith.- Odsunęła się od niego.- O mało cię nie zabiłam.- Nie byłaś nawet bliska.- Nie chciałam.Nigdy bym tego nie zrobiła.- Zamknęła oczy, z wyraznym wysiłkiem próbując zebrać myśli.Gdy je otworzyła, wyglądała już nabardziej skupioną i przytomną.- Bardzo przepraszam, ale właściwie co tytu robisz?Cofnął się trochę i wskazał na stół, a na twarzy Moiry odbiło się czystezaskoczenie.- Ty.Przygotowałeś dla mnie herbatę i ciastka?- Glenna - poprawił ją, dziwnie zawstydzony sugestią, że to on sam.-Ja jestem tylko lokajem.- Aha.I tak to bardzo miło z twojej strony.Nie zamierzałam spać, pomyślałam, że trochę poczytam, ale.- Wypij herbatę, poczujesz się lepiej.- Moira skinęła głową, ale niewykonała żadnego ruchu, więc Cian wzniósł oczy do nieba i nalał jej filiżankę naparu.- Cytryna czy mleko, wasza wysokość?Przechyliła głowę.- Jesteś na mnie zły i kto może cię winić? Przeniosłeś mi herbatę, a japróbowałam cię zabić.- W takim razie nie marnuj mojego czasu, tylko wypij.Proszę.- Wcisnął jej filiżankę w dłonie.- Do dna.Rozkaz Glenny.Wypiła trochę, nie spuszczając z niego wzroku.- Bardzo dobra.- Nagle Moira zadrżała, a jej oczy napełniły się łzami.Cian zesztywniał.- Zostawię cię zatem z herbatą i łzami.- Nie byłam wystarczająco silna.- Azy nie popłynęły, tylko lśniły w jejoczach niczym deszcz we mgle.- Nie potrafiłam pomóc im utrzymać czaru,nie mogłam i zaklęcie przestało działać, rozpadło się niczym szkło na tysiące kawałków.Nie mogliśmy wydobyć nikogo więcej z klatek.Zastanawiał się, czy powinien jej powiedzieć, że Lilith zastąpi tych,których uratowali, i to prawdopodobnie podwójnie.- Tracisz czas, obarczając się winą i użalając nad sobą.Gdybyście mogli zrobić więcej, tobyście zrobili.- We śnie powiedziała mi, że nie będzie zawracała sobie mną głowy.Nie chce pić mojej krwi, bo jestem najmniejsza i najsłabsza, niewarta zachodu.Cian usiadł na stole i wziął sobie ciastko.- Kłamała.46- Sam jestem wampirem, pamiętasz? Najmniejsze stworzenia są za-wsze najsłodsze.Taki aperitif, jeśli wybaczysz określenie.Gdybym wciąż torobił, ukąsiłbym cię w samo serce.Postawiła filiżankę i popatrzyła na niego spod zmarszczonych brwi.- Czy to był najdziwniejszy komplement, jaki w życiu słyszałam?- Traktuj to, jak chcesz.- Cóż, dziękuję.chyba.- Dokończ herbatę.- Cian wstał.-I poproś Glennę o coś na koszmary.- Cian - powiedziała Moira, gdy ruszył w stronę drzwi.- Jestem ciwdzięczna.Za wszystko.Nie zatrzymując się, skinął głową.Tysiąc lat, pomyślał, a on nadal taknaprawdę nie rozumiał ludzi - a zwłaszcza kobiet.Blair wypiła herbatę Glenny i postanowiła wyciągnąć się na godzinkęi posłuchać muzyki.To powinno oczyścić jej umysł i pomóc naładować baterie.Ale nawet zmysłowy głos Patty Griffin nie przegonił z jej głowy dramatycznych obrazów.Morze, skały, bitwa.Chwila, w której niebo pociemniało i Blair była absolutnie pewna, że to koniec.I to maleńkie, lodowate ziarenko ulgi, że towszystko wreszcie się skończy.Nie chciała umrzeć, nie chciała, ale gdzieś głęboko, w najdalszym zakamarku jej serca, była zmęczona, tak potwornie zmęczona samotnością spowodowaną tym, kim była i co miała.Sam na samą z krwią, śmiercią i niekończącą się przemocą.Kosztowało ją to miłość mężczyzny, którego tak bardzo pragnęła, i ichwspólną przyszłość, w którą uwierzyła.Czy właśnie wtedy powstało? zastanawiała się.Czy to właśnie wtedy zaczęło kiełkować małe ziarenko? Tej nocy, gdy Jeremy od niej odszedł?%7łałosne, pomyślała i zdjęła słuchawki.Melodramatyczne.Ma pozwolić,żeby o stanie jej psychiki decydował mężczyzna - i to taki, który nie miał: dość siły, by z nią zostać? Miałaby zaakceptować śmierć tylko dlatego, żeon nie potrafił zaakceptować tego, kim była?Po prostu głupota.Przewróciła się na bok i ściskając poduszkę, wpatry-wała się w zapadający za oknem zmrok.Pomyślała o Jeremym tylko dlatego, że Larkin coś w niej poruszył.Niechciała znowu rozkleić się przez mężczyznę, zostać porwaną i zatopionąprzez te wszystkie emocje.Seks był w porządku, o ile nie chodziło o nic więcej.Nie mogła znowuprzeżywać tego bólu, rozdzierającej świadomości porzucenia, która zamieniała jej serce w drżącą, krwawą masę.Wszyscy odchodzą, pomyślała, zamykając oczy.Nic nie jest wieczne.Odpłynęła przy szmerze muzyki sączącej się ze słuchawek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.I co teraz miał, do diabła, zrobić? Zostawić ją w spokoju czy obudzići wlać herbatę prosto do gardła?Stał niezdecydowany i przyglądał się dziewczynie.Była dosyć ładna, pomyślał, miała zadatki na prawdziwą piękność, gdyby trochę się postarała.Przynajmniej podczas snu nie było widać tychogromnych, przenikliwych oczu.Kiedyś bawiło go brukanie takiej niewinności, deprawacja krok po kroku, aż nic nie zostało.Teraz jednak wolał prostotę bardziej doświadczonych kobiet, które szukały tego samego co on - kilku gorących godzin w ciemności.Istoty takie jak ta dziewczyna wymagały ogromnego wysiłku.Już niepamiętał, kiedy ostatnio któraś z nich poruszyła go na tyle, by się z nią zabawić.W końcu postanowił zostawić tacę na stole.Jeśli się obudzi, wypije herbatę, a jeśli nie - cóż, sen jest najlepszym lekarstwem.Tak czy owak on wykona swoje zadanie.Podszedł do stołu i postawił tacę z ledwo słyszalnym brzęknięciem porcelany, ale Moira i tak się poruszyła.Cichy jęk, westchnienie.Cian cofnąłsię o kilka kroków, nie spuszczając oczu z jej twarzy i był na tyle nieostrożny, że wdepnął w promień słońca.Przeszywający, nagły ból kazał mu zakląć siarczyście.Zły na Glennę, nasamego siebie i na śpiącą królewnę odwrócił się do wyjścia.Moira zaczęła się kręcić niespokojnie, wydając ciche, pełne przerażenia jęki.Drżąc cała, zwinęła się w kłębek i zaczęła mówić przez sen.- Nie, nie, nie - powtarzała bez przerwy, aż przeszła na geallicki.Obróciła się i wygięła w łuk, eksponując odsłonięte gardło.Cian podszedł do niej szybko, pochylił się i mocno nią potrząsnął.- Obudz się - rozkazał.- Natychmiast się obudz, bo nie mam do tegocierpliwości.Była szybka - ale Cian szybszy, schwycił kołek, który chciała wbić muw serce, i odrzucił daleko od siebie.- Nie rób tego.- Złapał Moirę za nadgarstek i poczuł pod palcami jejpuls, walący niczym młot.- Następnym razem, gdy spróbujesz, złamię ci rękę jak patyk, obiecuję.- Ja.ja.ja.- Cóż za treściwa odpowiedz.Rozumiesz mnie?Moira omiotła pokój ogromnymi oczami pełnymi lęku.- Ona tu była, była tu.Nie, nie tutaj.- Uklękła i wolną ręką złapałaCiana za ramię.- Gdzie ona jest? Gdzie? Wciąż czuję jej zapach, zbyt słodki, zbyt ciężki.- Przestań.- Puścił nadgarstek dziewczyny, złapał ją za ramiona i potrząsnął nią tak, że aż zadzwoniły jej zęby.- Spałaś, to ci się tylko śniło.45-.przepraszam, daj mi chwilę.Już miał pogłaskać ją po włosach, po tym długim, grubym warkoczuw kolorze ciemnego owsa, ale opuścił dłoń.- Zasnęłaś na kanapie - wyjaśnił beznamiętnie.~ Miałaś sen.Teraz jużnie śpisz.~ Myślałam, że Lilith.- Odsunęła się od niego.- O mało cię nie zabiłam.- Nie byłaś nawet bliska.- Nie chciałam.Nigdy bym tego nie zrobiła.- Zamknęła oczy, z wyraznym wysiłkiem próbując zebrać myśli.Gdy je otworzyła, wyglądała już nabardziej skupioną i przytomną.- Bardzo przepraszam, ale właściwie co tytu robisz?Cofnął się trochę i wskazał na stół, a na twarzy Moiry odbiło się czystezaskoczenie.- Ty.Przygotowałeś dla mnie herbatę i ciastka?- Glenna - poprawił ją, dziwnie zawstydzony sugestią, że to on sam.-Ja jestem tylko lokajem.- Aha.I tak to bardzo miło z twojej strony.Nie zamierzałam spać, pomyślałam, że trochę poczytam, ale.- Wypij herbatę, poczujesz się lepiej.- Moira skinęła głową, ale niewykonała żadnego ruchu, więc Cian wzniósł oczy do nieba i nalał jej filiżankę naparu.- Cytryna czy mleko, wasza wysokość?Przechyliła głowę.- Jesteś na mnie zły i kto może cię winić? Przeniosłeś mi herbatę, a japróbowałam cię zabić.- W takim razie nie marnuj mojego czasu, tylko wypij.Proszę.- Wcisnął jej filiżankę w dłonie.- Do dna.Rozkaz Glenny.Wypiła trochę, nie spuszczając z niego wzroku.- Bardzo dobra.- Nagle Moira zadrżała, a jej oczy napełniły się łzami.Cian zesztywniał.- Zostawię cię zatem z herbatą i łzami.- Nie byłam wystarczająco silna.- Azy nie popłynęły, tylko lśniły w jejoczach niczym deszcz we mgle.- Nie potrafiłam pomóc im utrzymać czaru,nie mogłam i zaklęcie przestało działać, rozpadło się niczym szkło na tysiące kawałków.Nie mogliśmy wydobyć nikogo więcej z klatek.Zastanawiał się, czy powinien jej powiedzieć, że Lilith zastąpi tych,których uratowali, i to prawdopodobnie podwójnie.- Tracisz czas, obarczając się winą i użalając nad sobą.Gdybyście mogli zrobić więcej, tobyście zrobili.- We śnie powiedziała mi, że nie będzie zawracała sobie mną głowy.Nie chce pić mojej krwi, bo jestem najmniejsza i najsłabsza, niewarta zachodu.Cian usiadł na stole i wziął sobie ciastko.- Kłamała.46- Sam jestem wampirem, pamiętasz? Najmniejsze stworzenia są za-wsze najsłodsze.Taki aperitif, jeśli wybaczysz określenie.Gdybym wciąż torobił, ukąsiłbym cię w samo serce.Postawiła filiżankę i popatrzyła na niego spod zmarszczonych brwi.- Czy to był najdziwniejszy komplement, jaki w życiu słyszałam?- Traktuj to, jak chcesz.- Cóż, dziękuję.chyba.- Dokończ herbatę.- Cian wstał.-I poproś Glennę o coś na koszmary.- Cian - powiedziała Moira, gdy ruszył w stronę drzwi.- Jestem ciwdzięczna.Za wszystko.Nie zatrzymując się, skinął głową.Tysiąc lat, pomyślał, a on nadal taknaprawdę nie rozumiał ludzi - a zwłaszcza kobiet.Blair wypiła herbatę Glenny i postanowiła wyciągnąć się na godzinkęi posłuchać muzyki.To powinno oczyścić jej umysł i pomóc naładować baterie.Ale nawet zmysłowy głos Patty Griffin nie przegonił z jej głowy dramatycznych obrazów.Morze, skały, bitwa.Chwila, w której niebo pociemniało i Blair była absolutnie pewna, że to koniec.I to maleńkie, lodowate ziarenko ulgi, że towszystko wreszcie się skończy.Nie chciała umrzeć, nie chciała, ale gdzieś głęboko, w najdalszym zakamarku jej serca, była zmęczona, tak potwornie zmęczona samotnością spowodowaną tym, kim była i co miała.Sam na samą z krwią, śmiercią i niekończącą się przemocą.Kosztowało ją to miłość mężczyzny, którego tak bardzo pragnęła, i ichwspólną przyszłość, w którą uwierzyła.Czy właśnie wtedy powstało? zastanawiała się.Czy to właśnie wtedy zaczęło kiełkować małe ziarenko? Tej nocy, gdy Jeremy od niej odszedł?%7łałosne, pomyślała i zdjęła słuchawki.Melodramatyczne.Ma pozwolić,żeby o stanie jej psychiki decydował mężczyzna - i to taki, który nie miał: dość siły, by z nią zostać? Miałaby zaakceptować śmierć tylko dlatego, żeon nie potrafił zaakceptować tego, kim była?Po prostu głupota.Przewróciła się na bok i ściskając poduszkę, wpatry-wała się w zapadający za oknem zmrok.Pomyślała o Jeremym tylko dlatego, że Larkin coś w niej poruszył.Niechciała znowu rozkleić się przez mężczyznę, zostać porwaną i zatopionąprzez te wszystkie emocje.Seks był w porządku, o ile nie chodziło o nic więcej.Nie mogła znowuprzeżywać tego bólu, rozdzierającej świadomości porzucenia, która zamieniała jej serce w drżącą, krwawą masę.Wszyscy odchodzą, pomyślała, zamykając oczy.Nic nie jest wieczne.Odpłynęła przy szmerze muzyki sączącej się ze słuchawek [ Pobierz całość w formacie PDF ]