[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NakÅ‚adaÅ‚ go sobie dwa razy i w koÅ„cu lekkie mdÅ‚oÅ›ciprzekonaÅ‚y go, by ulegÅ‚ potrzebie krótkiego odpoczynku.ZrzuciÅ‚ buty i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na łóżku.TrochÄ™ za miÄ™kkim,szczególnie że na materacu leżaÅ‚a też koÅ‚dra i narzuta.AlewiedziaÅ‚, że jeÅ›li uÅ‚oży siÄ™ wygodniej, to zaÅ›nie.Nie chciaÅ‚ spać.ChciaÅ‚ zÅ‚apać Lukasa.Od tamtego incydentu ze wspinaczkÄ… po dachu miaÅ‚wrażenie, że facet bawi siÄ™ z nim w kotka i myszkÄ™, a potamtej smutnej rozmowie w Os Yngvar zdecydowaÅ‚, że niebÄ™dzie niepotrzebnie niepokoiÅ‚ Astrid.Dlatego dzwoniÅ‚wyÅ‚Ä…cznie na komórkÄ™ Lukasa, ale caÅ‚y czas wÅ‚Ä…czaÅ‚a siÄ™sekretarka.Lukas nie oddzwaniaÅ‚.W koÅ„cu YngvarzatelefonowaÅ‚ na uniwersytet, ale tam nie mieli pojÄ™cia, gdziego szukać.Najwyrazniej z powodu osobistej tragediiokazywano mu wielkÄ… wyrozumiaÅ‚ość.Zamknęły mu siÄ™ oczy.DenerwowaÅ‚ siÄ™, że Inger Johanne nie dzwoni, wczorajwieczorem byÅ‚a taka nieswoja.Nagle siÄ™ poderwaÅ‚.Nie miaÅ‚ czasu na wylegiwanie siÄ™.Irytacja spowodowanaoporem syna pani biskup szybko go otrzezwiÅ‚a.- Możesz sobie nie chcieć, ale i tak musisz - mruknÄ…Å‚zirytowany, wyszukujÄ…c numer do domu w Os.WcisnÄ…Å‚wybieranie i przyÅ‚ożyÅ‚ komórkÄ™ do ucha.DzwoniÅ‚a tak dÅ‚ugo,że już chciaÅ‚ zrezygnować.- SÅ‚ucham, tu dom Lysgaardów - odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu sÅ‚abykobiecy gÅ‚os.- DzieÅ„ dobry, mówi Yngvar Stubø.Przepraszam, żeprzeszkodziÅ‚em pani we wtorek.Mam nadziejÄ™, że.- Wszystko w porzÄ…dku.Nie ma za co przepraszać.ZnalazÅ‚pan w koÅ„cu Lukasa, prawda?- OczywiÅ›cie.Ale muszÄ™ z nim raz jeszcze porozmawiać.Tymczasem jego komórka nie odpowiada, wiÄ™c chciaÅ‚emspytać, czy pani nie wie, gdzie go mogÄ™ znalezć.- Jest tutaj.- W domu? O tej porze?- Tak.RozchorowaÅ‚ siÄ™.To znaczy boli go gardÅ‚o, magorÄ…czkÄ™, no i po prostu zle siÄ™ czuje.- Aha.- Yngvarowi na moment stanÄ…Å‚ przed oczamiprzemokniÄ™ty do suchej nitki, trzÄ™sÄ…cy siÄ™ z zimna LukasLysgaard sprzed dwóch dni.- Może ja mogÄ™ w czymÅ› pomóc? - spytaÅ‚a Astrid.- Nie, chyba nie.UsÅ‚yszaÅ‚ odgÅ‚os lejÄ…cej siÄ™ wody i trzask zamykanychdrzwiczek szafki.- A wÅ‚aÅ›ciwie tak.- Nagle zmieniÅ‚ zdanie.- Chodzi o pewienszczegół.To nic ważnego, ale po co miaÅ‚bym przeszkadzaćchoremu czÅ‚owiekowi, jeÅ›li pani może mogÅ‚aby mi coÅ›wyjaÅ›nić.Chodzi mi o pokój.azyl pani teÅ›ciowej - zaÅ›miaÅ‚siÄ™.Na drugim koÅ„cu linii panowaÅ‚a cisza.- Wie pani, ten pokój na parterze, w którym siÄ™ kÅ‚adÅ‚a,kiedy nie mogÅ‚a zasnąć.Tam, gdzie.- Wiem, o którym pokoju pan mówi.Ale prawie nigdy tamnie wchodziÅ‚am, może parÄ™ razy.A o co chodzi?- Tam stojÄ… cztery zdjÄ™cia - ciÄ…gnÄ…Å‚ Yngvar z pozornÄ…lekkoÅ›ciÄ….- Dwa czy trzy zdjÄ™cia rodzinne i jeden portret, ztego, co pamiÄ™tam.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, kto może na nim być.- Ta kobieta z.- urwaÅ‚a, jakby ktoÅ› uciÄ…Å‚ sÅ‚owonożyczkami.- Halo? - spytaÅ‚ Yngvar.- Jest pani tam jeszcze?- Tak, jestem.Ale nie wiem, kto to jest.MogÄ™ spytaćLukasa, kiedy siÄ™ obudzi.- Ależ nie, proszÄ™ go nie zadrÄ™czać drobnostkami.Sam doniego zadzwoniÄ™ za parÄ™ dni.- Czy coÅ› jeszcze?- Nie, proszÄ™ mu tylko życzyć szybkiego powrotu dozdrowia.- DziÄ™kujÄ™, przekażę.Do widzenia.RozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™, zanim zdążyÅ‚ odpowiedzieć.OdÅ‚ożyÅ‚ telefon iodchyliÅ‚ siÄ™ na łóżku z rÄ™kami splecionymi na karku.Terazprzynajmniej miaÅ‚ potwierdzenie, że to byÅ‚o zdjÄ™cie kobiety.Wyrzuty sumienia lekko go zakÅ‚uÅ‚y na myÅ›l, że oszukaÅ‚Astrid.KÅ‚ucie jednak natychmiast ustaÅ‚o, kiedy doszedÅ‚ downiosku, że ona pewnie też go okÅ‚amaÅ‚a.Sposób, w jakiurwaÅ‚a w pół zdania, Å›wiadczyÅ‚ o tym, że o czymÅ› sobieprzypomniaÅ‚a.O czymÅ›, czym nie chciaÅ‚a siÄ™ z nim podzielić.A to mogÅ‚o wskazywać, że wpadÅ‚ na wÅ‚aÅ›ciwy Å›lad.Oporny detektywSlipy leżaÅ‚y na podÅ‚odze.Brudne Å›lady z obrzydliwÄ…wyrazistoÅ›ciÄ… rysowaÅ‚y siÄ™ nawet na ciemnozielonej baweÅ‚nie.ChwyciÅ‚a je dwoma palcami i wyniosÅ‚a do Å‚azienki, żebywrzucić do kosza z brudnÄ… bieliznÄ….Ponieważ najwyrazniejmiaÅ‚ kÅ‚opoty żoÅ‚Ä…dkowe, zdecydowaÅ‚a, że trafiÄ… tam też ispodnie.LeżaÅ‚y tuż przed zamkniÄ™tymi drzwiami do sypialni.Po drodze zabraÅ‚a też skarpetki.Z kulÄ… ubraÅ„ pod pachÄ…cicho otworzyÅ‚a drzwi i weszÅ‚a do Å›rodka.PachniaÅ‚o chorobÄ….CuchnÄ…cy oddech, sen i gazy żoÅ‚Ä…dkowe stworzyÅ‚ymieszankÄ™, która kazaÅ‚a jej natychmiast otworzyć na oÅ›cieżdrzwi na balkon.Kilka razy wciÄ…gnęła w pÅ‚uca Å›wieżepowietrze, zanim odwróciÅ‚a siÄ™ do męża.SpaÅ‚ tak gÅ‚Ä™boko, że nie zareagowaÅ‚ ani na haÅ‚as, gdymocowaÅ‚a siÄ™ z opornymi drzwiami, ani na lodowaty powiew.KoÅ‚dra unosiÅ‚a siÄ™ powoli, rytmicznie, a wystawaÅ‚ spod niejledwie czubek gÅ‚owy.WÅ‚osy zaczynaÅ‚y mu siÄ™ przerzedzać.WciÄ…gu dwóch lat powiÄ™kszyÅ‚y mu siÄ™ zakola, ale teraz po razpierwszy zauważyÅ‚a, że robi mu siÄ™ Å‚ysina.ZabolaÅ‚o jÄ… to.WydaÅ‚ jej siÄ™ nagle taki kruchy.- Lukas - odezwaÅ‚a siÄ™ cicho, podchodzÄ…c bliżej.SpaÅ‚ dalej.PrzysiadÅ‚a na brzegu łóżka i delikatnie pogÅ‚adziÅ‚a go powÅ‚osach.- Lukas - powtórzyÅ‚a już gÅ‚oÅ›niej.- Obudz siÄ™!OdburknÄ…Å‚ coÅ› i próbowaÅ‚ naciÄ…gnąć koÅ‚drÄ™ na gÅ‚owÄ™.- MuszÄ™ spać - mruknÄ…Å‚.- Zostaw mnie!- Nie, Lukas.NiedÅ‚ugo jadÄ™ po dzieci, a muszÄ™ o czymÅ› ztobÄ… porozmawiać w cztery oczy.O czymÅ› ważnym.- To musi zaczekać.Tak mnie boli.- PrzeÅ‚knÄ…Å‚ z wysiÅ‚kiemi jÄ™knÄ…Å‚.- GardÅ‚o mnie boli.- Yngvar Stubø dzwoniÅ‚.KoÅ‚dra przestaÅ‚a siÄ™ podnosić i opadać.Astrid zauważyÅ‚a, żemąż siÄ™ spiÄ…Å‚ i jeszcze raz pogÅ‚askaÅ‚a go po gÅ‚owie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.NakÅ‚adaÅ‚ go sobie dwa razy i w koÅ„cu lekkie mdÅ‚oÅ›ciprzekonaÅ‚y go, by ulegÅ‚ potrzebie krótkiego odpoczynku.ZrzuciÅ‚ buty i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na łóżku.TrochÄ™ za miÄ™kkim,szczególnie że na materacu leżaÅ‚a też koÅ‚dra i narzuta.AlewiedziaÅ‚, że jeÅ›li uÅ‚oży siÄ™ wygodniej, to zaÅ›nie.Nie chciaÅ‚ spać.ChciaÅ‚ zÅ‚apać Lukasa.Od tamtego incydentu ze wspinaczkÄ… po dachu miaÅ‚wrażenie, że facet bawi siÄ™ z nim w kotka i myszkÄ™, a potamtej smutnej rozmowie w Os Yngvar zdecydowaÅ‚, że niebÄ™dzie niepotrzebnie niepokoiÅ‚ Astrid.Dlatego dzwoniÅ‚wyÅ‚Ä…cznie na komórkÄ™ Lukasa, ale caÅ‚y czas wÅ‚Ä…czaÅ‚a siÄ™sekretarka.Lukas nie oddzwaniaÅ‚.W koÅ„cu YngvarzatelefonowaÅ‚ na uniwersytet, ale tam nie mieli pojÄ™cia, gdziego szukać.Najwyrazniej z powodu osobistej tragediiokazywano mu wielkÄ… wyrozumiaÅ‚ość.Zamknęły mu siÄ™ oczy.DenerwowaÅ‚ siÄ™, że Inger Johanne nie dzwoni, wczorajwieczorem byÅ‚a taka nieswoja.Nagle siÄ™ poderwaÅ‚.Nie miaÅ‚ czasu na wylegiwanie siÄ™.Irytacja spowodowanaoporem syna pani biskup szybko go otrzezwiÅ‚a.- Możesz sobie nie chcieć, ale i tak musisz - mruknÄ…Å‚zirytowany, wyszukujÄ…c numer do domu w Os.WcisnÄ…Å‚wybieranie i przyÅ‚ożyÅ‚ komórkÄ™ do ucha.DzwoniÅ‚a tak dÅ‚ugo,że już chciaÅ‚ zrezygnować.- SÅ‚ucham, tu dom Lysgaardów - odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu sÅ‚abykobiecy gÅ‚os.- DzieÅ„ dobry, mówi Yngvar Stubø.Przepraszam, żeprzeszkodziÅ‚em pani we wtorek.Mam nadziejÄ™, że.- Wszystko w porzÄ…dku.Nie ma za co przepraszać.ZnalazÅ‚pan w koÅ„cu Lukasa, prawda?- OczywiÅ›cie.Ale muszÄ™ z nim raz jeszcze porozmawiać.Tymczasem jego komórka nie odpowiada, wiÄ™c chciaÅ‚emspytać, czy pani nie wie, gdzie go mogÄ™ znalezć.- Jest tutaj.- W domu? O tej porze?- Tak.RozchorowaÅ‚ siÄ™.To znaczy boli go gardÅ‚o, magorÄ…czkÄ™, no i po prostu zle siÄ™ czuje.- Aha.- Yngvarowi na moment stanÄ…Å‚ przed oczamiprzemokniÄ™ty do suchej nitki, trzÄ™sÄ…cy siÄ™ z zimna LukasLysgaard sprzed dwóch dni.- Może ja mogÄ™ w czymÅ› pomóc? - spytaÅ‚a Astrid.- Nie, chyba nie.UsÅ‚yszaÅ‚ odgÅ‚os lejÄ…cej siÄ™ wody i trzask zamykanychdrzwiczek szafki.- A wÅ‚aÅ›ciwie tak.- Nagle zmieniÅ‚ zdanie.- Chodzi o pewienszczegół.To nic ważnego, ale po co miaÅ‚bym przeszkadzaćchoremu czÅ‚owiekowi, jeÅ›li pani może mogÅ‚aby mi coÅ›wyjaÅ›nić.Chodzi mi o pokój.azyl pani teÅ›ciowej - zaÅ›miaÅ‚siÄ™.Na drugim koÅ„cu linii panowaÅ‚a cisza.- Wie pani, ten pokój na parterze, w którym siÄ™ kÅ‚adÅ‚a,kiedy nie mogÅ‚a zasnąć.Tam, gdzie.- Wiem, o którym pokoju pan mówi.Ale prawie nigdy tamnie wchodziÅ‚am, może parÄ™ razy.A o co chodzi?- Tam stojÄ… cztery zdjÄ™cia - ciÄ…gnÄ…Å‚ Yngvar z pozornÄ…lekkoÅ›ciÄ….- Dwa czy trzy zdjÄ™cia rodzinne i jeden portret, ztego, co pamiÄ™tam.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, kto może na nim być.- Ta kobieta z.- urwaÅ‚a, jakby ktoÅ› uciÄ…Å‚ sÅ‚owonożyczkami.- Halo? - spytaÅ‚ Yngvar.- Jest pani tam jeszcze?- Tak, jestem.Ale nie wiem, kto to jest.MogÄ™ spytaćLukasa, kiedy siÄ™ obudzi.- Ależ nie, proszÄ™ go nie zadrÄ™czać drobnostkami.Sam doniego zadzwoniÄ™ za parÄ™ dni.- Czy coÅ› jeszcze?- Nie, proszÄ™ mu tylko życzyć szybkiego powrotu dozdrowia.- DziÄ™kujÄ™, przekażę.Do widzenia.RozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™, zanim zdążyÅ‚ odpowiedzieć.OdÅ‚ożyÅ‚ telefon iodchyliÅ‚ siÄ™ na łóżku z rÄ™kami splecionymi na karku.Terazprzynajmniej miaÅ‚ potwierdzenie, że to byÅ‚o zdjÄ™cie kobiety.Wyrzuty sumienia lekko go zakÅ‚uÅ‚y na myÅ›l, że oszukaÅ‚Astrid.KÅ‚ucie jednak natychmiast ustaÅ‚o, kiedy doszedÅ‚ downiosku, że ona pewnie też go okÅ‚amaÅ‚a.Sposób, w jakiurwaÅ‚a w pół zdania, Å›wiadczyÅ‚ o tym, że o czymÅ› sobieprzypomniaÅ‚a.O czymÅ›, czym nie chciaÅ‚a siÄ™ z nim podzielić.A to mogÅ‚o wskazywać, że wpadÅ‚ na wÅ‚aÅ›ciwy Å›lad.Oporny detektywSlipy leżaÅ‚y na podÅ‚odze.Brudne Å›lady z obrzydliwÄ…wyrazistoÅ›ciÄ… rysowaÅ‚y siÄ™ nawet na ciemnozielonej baweÅ‚nie.ChwyciÅ‚a je dwoma palcami i wyniosÅ‚a do Å‚azienki, żebywrzucić do kosza z brudnÄ… bieliznÄ….Ponieważ najwyrazniejmiaÅ‚ kÅ‚opoty żoÅ‚Ä…dkowe, zdecydowaÅ‚a, że trafiÄ… tam też ispodnie.LeżaÅ‚y tuż przed zamkniÄ™tymi drzwiami do sypialni.Po drodze zabraÅ‚a też skarpetki.Z kulÄ… ubraÅ„ pod pachÄ…cicho otworzyÅ‚a drzwi i weszÅ‚a do Å›rodka.PachniaÅ‚o chorobÄ….CuchnÄ…cy oddech, sen i gazy żoÅ‚Ä…dkowe stworzyÅ‚ymieszankÄ™, która kazaÅ‚a jej natychmiast otworzyć na oÅ›cieżdrzwi na balkon.Kilka razy wciÄ…gnęła w pÅ‚uca Å›wieżepowietrze, zanim odwróciÅ‚a siÄ™ do męża.SpaÅ‚ tak gÅ‚Ä™boko, że nie zareagowaÅ‚ ani na haÅ‚as, gdymocowaÅ‚a siÄ™ z opornymi drzwiami, ani na lodowaty powiew.KoÅ‚dra unosiÅ‚a siÄ™ powoli, rytmicznie, a wystawaÅ‚ spod niejledwie czubek gÅ‚owy.WÅ‚osy zaczynaÅ‚y mu siÄ™ przerzedzać.WciÄ…gu dwóch lat powiÄ™kszyÅ‚y mu siÄ™ zakola, ale teraz po razpierwszy zauważyÅ‚a, że robi mu siÄ™ Å‚ysina.ZabolaÅ‚o jÄ… to.WydaÅ‚ jej siÄ™ nagle taki kruchy.- Lukas - odezwaÅ‚a siÄ™ cicho, podchodzÄ…c bliżej.SpaÅ‚ dalej.PrzysiadÅ‚a na brzegu łóżka i delikatnie pogÅ‚adziÅ‚a go powÅ‚osach.- Lukas - powtórzyÅ‚a już gÅ‚oÅ›niej.- Obudz siÄ™!OdburknÄ…Å‚ coÅ› i próbowaÅ‚ naciÄ…gnąć koÅ‚drÄ™ na gÅ‚owÄ™.- MuszÄ™ spać - mruknÄ…Å‚.- Zostaw mnie!- Nie, Lukas.NiedÅ‚ugo jadÄ™ po dzieci, a muszÄ™ o czymÅ› ztobÄ… porozmawiać w cztery oczy.O czymÅ› ważnym.- To musi zaczekać.Tak mnie boli.- PrzeÅ‚knÄ…Å‚ z wysiÅ‚kiemi jÄ™knÄ…Å‚.- GardÅ‚o mnie boli.- Yngvar Stubø dzwoniÅ‚.KoÅ‚dra przestaÅ‚a siÄ™ podnosić i opadać.Astrid zauważyÅ‚a, żemąż siÄ™ spiÄ…Å‚ i jeszcze raz pogÅ‚askaÅ‚a go po gÅ‚owie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]