[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miljony ¿Ã³³tych wojowników, jak potworne fale, mknê³y na Zachód.Czarne hordy Mu-rzynów wdziera³y siê do Europy od po³udnia, pozostawiaj¹c po sobie zgliszcza i pobojowi-ska. zaczniemy now¹ grê! powtórzy³ Lenin, uderzaj¹c piêSci¹ w stó³. Przeczuwa³ j¹ filo-zof marzyciel Wo³odzimierz So³owjow.Podniesiemy Azjê przeciw Europie! PodniesiemyHindusów, Murzynów i Arabów przeciwko Anglji, Francji i Hiszpanji! Wzniecimy rewolucjêkolorowych przeciwko bia³ym ludom.Staniemy na czele ruchu i rêkami ¿Ã³³tych, czarnych278i bronzowych towarzyszy obalimy stary Swiat! Musimy ze wschodu czerpaæ si³y dla naszegodzie³a! Rozpocz¹æ pracê nad zwo³aniem kongresu Azjatów! Og³osimy Swiêt¹ wojnê prze-ciwko Anglji, tej twierdzy kapitalizmu i odwiecznego ³adu.Miljard uciemiê¿onych ludzi sta-nie w naszych szeregach!Znowu, jak zwykle, potrafi³ Lenin rzuciæ oSlepiaj¹ce has³o, otworzyæ szerokie horyzonty,natchn¹æ wiar¹ i nadziej¹.Czerwona armja wkrótce zwali³a siê huraganem na front genera³a Wrangla, rozbi³a jegowojska, zmusi³a do wycofania siê poza granice Rosji; cudzoziemcy w pop³ochu porzucili Krym,Kaukaz i Odessê; fala uciekinierów rosyjskich wyplunê³a do Europy, na d³ug¹, ciê¿k¹ tu³aczkê.Nad Rosj¹ powiewa³a czerwona fala komunizmu, a jej cieñ dosiêga³ na zachodzie granicypolskiej, ³otewskiej, rumuñskiej, na wschodzie fal oceanu Spokojnego.W ró¿nych miastach rosyjskich odbywa³y siê kongresy przedstawiciel azjatyckich narodów.Przebiegali komisarze podsuwali im mySl o walce z Anglj¹ i Francj¹, kreSlili granice olbrzy-miego pañstwa z has³em Azja dla Azjatów i podszeptywali im: My poprowadzimy was na wielki podbój Swiata!Nikt tu nie mówi³ o komunizmie, o zniesieniu w³asnoSci prywatnej, o prawie piêSci, o wal-ce z Bogiem.Inne tu brzmia³y mowy podstêpne, fa³szywe, lecz dzia³aj¹ce na wyobraxnie marz¹cycho wolnoSci ras, na których ci¹¿y³o nielitoSciwie jarzmo bia³ych zaborców, zapominaj¹cycho nauce Jezusa z Nazarei.Komisarze, podsycaj¹c w kolorowych ludziach nienawiSæ do Anglji i zatruwaj¹c umys³ymo¿liwoSci¹ rych³ego odwetu, zacierali rêce i widzieli ju¿ w swej drapie¿nej wyobraxni nowestosy miêsa, rzuconego na pastwê armat i kulomiotów w imiê has³a, przera¿aj¹cego Europê.Wreszcie robota agitacyjna by³a skoñczona.W Moskwie zwo³ano kongres trzeciej Miêdzynarodówki, aby uchwaliæ wspólny plan dzia³añ.W wielkiej tronowej sali Kremlu odbywa³y siê narady Miêdzynarodówki.WSród rosyjskichi zachodnio europejskich delegatów widnia³y turbany Hindusów, zawoje Afgañczyków, Ara-bów i Berberów, czerwone i czarne fezy Turków i Persów, jedwabne czapeczki Chiñczykówi Annamitów, okr¹g³e g³owy Japoñczyków i lSni¹ce, hebanowe twarze Murzynów ze StanówZjednoczonych Ameryki, z Sudanu i z ziemi Zulusów.Na fotelu tronowych, z dwug³owym or³em cesarskim na oparciu siedzia³ olbrzymi Murzyn,o szyi byka, szerokiej twarzy, przeciêtej linj¹ bia³ych zêbów.Przewodniczy³ zebraniu z wysokoSci tronu Rurykowiczów, maj¹cy przy sobie do pomocyw kierowaniu obradami towarzysza Karachana i hinduskiego profesora , Mayawlewi Mo-hammed Barantu³³ê.Kongres przyj¹³ jednog³oSnie uchwa³ê o Swiêtej wojnie przeciwko Anglji.Przy³¹czy³ siêdo tego postanowienia pose³ okrutnego Amanullaha, emira Afganistanu.Mia³o to wielkieznaczenie w oczach muzu³manów, gdy¿ uczeni, wp³ywowi ulema zamierzali uznaæ emiraza mahdi miecz Allacha i wrêczyæ mu ukrywany w Mecce zielony sztandar krwawegoProroka.Wszystko sz³o po mySli Lenina i znajduj¹cych siê pod jego wp³ywem komisarzy z biurapolitycznego.Podejmowano wschodnich delegatów serdecznie i hucznie.Pokazywano, jak i innym cu-dzoziemcom, odwiedzaj¹cym Moskwê, rzeczy, dowodz¹ce wielkiego dobrobytu Rosji.By³y279to: fabryka tkacka, drukarnia, wzorowy domek robotniczy, wspó³czesna chata wieSniacza,szko³a, przytu³ek dla dzieci, czytelnia, urz¹dzone starannie, dla zaimponowania i zbicia z tro-pu naiwnych goSci, którzy nie podejrzewali nawet, ¿e reszta fabryk pozostaje nieczynna, ¿ew jednym pokoju zarekwirowanych mieszkañ i pa³aców gniexdzi siê po trzy rodziny robotni-cze, ¿e na wsi nic siê nie zmieni³o, chyba to, ¿e znik³y nafta, Swiece, myd³o i materja³y naubrania, ¿e szko³y, przytu³ki i czytelnie nie maj¹ Srodków nawet na opa³, ¿e s¹ ogniskiemrozpusty i chorób.Lenin zaprasza³ do siebie delegatów i prowadzi³ rozmowy w³aSciwym mu, ujmuj¹cym spo-sobem, zmuszaj¹cym do szczeroSci.Gadatliwi Murzyni z Ameryki i Sudanu krzyczeli, wymachiwali d³ugiemi, ma³piemi rêka-mi, szczerzyli potê¿ne k³y i obiecywali powstaæ, jak jeden m¹¿, aby wymordowaæ bia³ychciemiê¿ców.Tylko Zulus milcza³ i ponuro spogl¹da³ na czarnych rodaków.Gdy uspokoili siê nieco,mrukn¹³ pogardliwie: Przys³owie powiada: dziêkuj za ka¿d¹ radê, ale zwa¿aj na rozum w³asny i na si³y swo-je.Nie rêce dadz¹ nam wolnoSæ, chocia¿by potê¿ne by³y.Tylko rozum! Tylko rozum da namszczêScie.Umilk³ i odszed³ od rozmawiaj¹cych z Leninem towarzyszy. G³osowaliScie za wojn¹ z Anglj¹? spyta³ go komisarz Karachan. Tak! odpar³ Zulus. Ale wojna bywa ró¿na.Nie tylko miecze dzwoni¹ i obalaj¹ ludzi.Nie tylko piêSæ przemawia do rozumu.Azjaci zawsze skupieni, zaczajeni i podejrzliwi, patrzyli na ruchliwych komisarzy niewzru-szonym wzrokiem czarnych oczu, o xrenicach, ukrytych za nieprzeniknion¹ zas³on¹ tajemni-czoSci.S³uchali uwa¿nie, zachowuj¹c milczenie.Japoñczyk Komura, wys³uchawszy gor¹cej mowy Lenina, wzruszy³ ramionami i mrukn¹³,wci¹gaj¹c w siebie powietrze: Wy nie mo¿ecie kierowaæ nami.Naród wasz jest ciemny, na duchu s³aby i okrutny.Zna-my was z wojny 1905 roku.My ludzie z Nippon poprowadzimy Azjê!.Nie pocieszy³a te¿ Lenina rozmowa z Wan hu Koo, którego zaprosi³ na d³ug¹ pogawêdkêdo swego gabinetu.Zacieraj¹c rêce i uSmiechaj¹c siê zagadkowo, Chiñczyk rzek³ z uk³onem, pe³nym uszano-wania: M¹dry panie, który nie bronisz mnie niegodnemu nazywaæ siebie towarzyszem , po-zwól, ¿e wyra¿ê zdumienie moje cz³owieka nieoSwieconego i nêdznego! Chcesz skasowaæ stolat pracy ludzkiej, które dziel¹ Rosjê od Zachodu?.To ci siê nie uda.My Chiñczycy, któ-rzy mamy do odrobienia 500 lat, musimy osi¹gn¹æ wszystko to, co wywy¿szy³o Europê.Chce-my mieæ kapitalistyczn¹ gospodarkê, demokracjê i parlament, tylko taki, do którego wejd¹najlepsi, najuczciwsi, najm¹drzejsi ludzie.Niech tam bêd¹ potomkowie cesarza, mandaryno-wie, bankierzy, wieSniacy, kulisi.Musz¹ byæ jednak najlepsi wSród najlepszych.Oni bêd¹mySleæ i pracowaæ nie dla siebie i swoich przyjació³, lecz dla ca³ego narodu! Tak mySlimy,czcigodny towarzyszu, m¹dry, szanowny panie!Ale szczególnie zaniepokoi³a Lenina rozmowa z Hindusem.By³ to wykszta³cony Aurobindo Chendarwakar, wys³any przez Mahatmê Ghandi.Kremlo-wi chodzi³o o Hindusów, bo, oni, pierwsi mogli zadaæ cios Anglji, stoj¹cej na drodze, któr¹280kroczy³ komunizm.Mia³ zamiar omówiæ z Chendarwakarem wspóln¹ akcjê i niezw³oczniewyst¹pienie górali pó³nocno zachodnich prowincyj.Do tego jednak nie dosz³o, bo rozmowa nagle skoñczy³a siê fatalnie.;Hindus, wys³uchaw-szy objaSnienia programu komunistycznego, zawo³a³: Teraz widzê jasno! Komunizm jest rezultatem cywilizacji materjalistycznej i zwolen-nicy jego w uwielbieniu martwej materji utracili ³¹cznik z ¿yciem rzeczywistem, przekszta³-caj¹c siê w maszynê.Boimy siê jej! Ko³a maszyny wci¹gn¹ nas w swoje tryby i zêby, a¿uczyni¹ z nas bierne w obojêtnoSci, bezduszne czêSci sk³adowe tej¿e maszyny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Miljony ¿Ã³³tych wojowników, jak potworne fale, mknê³y na Zachód.Czarne hordy Mu-rzynów wdziera³y siê do Europy od po³udnia, pozostawiaj¹c po sobie zgliszcza i pobojowi-ska. zaczniemy now¹ grê! powtórzy³ Lenin, uderzaj¹c piêSci¹ w stó³. Przeczuwa³ j¹ filo-zof marzyciel Wo³odzimierz So³owjow.Podniesiemy Azjê przeciw Europie! PodniesiemyHindusów, Murzynów i Arabów przeciwko Anglji, Francji i Hiszpanji! Wzniecimy rewolucjêkolorowych przeciwko bia³ym ludom.Staniemy na czele ruchu i rêkami ¿Ã³³tych, czarnych278i bronzowych towarzyszy obalimy stary Swiat! Musimy ze wschodu czerpaæ si³y dla naszegodzie³a! Rozpocz¹æ pracê nad zwo³aniem kongresu Azjatów! Og³osimy Swiêt¹ wojnê prze-ciwko Anglji, tej twierdzy kapitalizmu i odwiecznego ³adu.Miljard uciemiê¿onych ludzi sta-nie w naszych szeregach!Znowu, jak zwykle, potrafi³ Lenin rzuciæ oSlepiaj¹ce has³o, otworzyæ szerokie horyzonty,natchn¹æ wiar¹ i nadziej¹.Czerwona armja wkrótce zwali³a siê huraganem na front genera³a Wrangla, rozbi³a jegowojska, zmusi³a do wycofania siê poza granice Rosji; cudzoziemcy w pop³ochu porzucili Krym,Kaukaz i Odessê; fala uciekinierów rosyjskich wyplunê³a do Europy, na d³ug¹, ciê¿k¹ tu³aczkê.Nad Rosj¹ powiewa³a czerwona fala komunizmu, a jej cieñ dosiêga³ na zachodzie granicypolskiej, ³otewskiej, rumuñskiej, na wschodzie fal oceanu Spokojnego.W ró¿nych miastach rosyjskich odbywa³y siê kongresy przedstawiciel azjatyckich narodów.Przebiegali komisarze podsuwali im mySl o walce z Anglj¹ i Francj¹, kreSlili granice olbrzy-miego pañstwa z has³em Azja dla Azjatów i podszeptywali im: My poprowadzimy was na wielki podbój Swiata!Nikt tu nie mówi³ o komunizmie, o zniesieniu w³asnoSci prywatnej, o prawie piêSci, o wal-ce z Bogiem.Inne tu brzmia³y mowy podstêpne, fa³szywe, lecz dzia³aj¹ce na wyobraxnie marz¹cycho wolnoSci ras, na których ci¹¿y³o nielitoSciwie jarzmo bia³ych zaborców, zapominaj¹cycho nauce Jezusa z Nazarei.Komisarze, podsycaj¹c w kolorowych ludziach nienawiSæ do Anglji i zatruwaj¹c umys³ymo¿liwoSci¹ rych³ego odwetu, zacierali rêce i widzieli ju¿ w swej drapie¿nej wyobraxni nowestosy miêsa, rzuconego na pastwê armat i kulomiotów w imiê has³a, przera¿aj¹cego Europê.Wreszcie robota agitacyjna by³a skoñczona.W Moskwie zwo³ano kongres trzeciej Miêdzynarodówki, aby uchwaliæ wspólny plan dzia³añ.W wielkiej tronowej sali Kremlu odbywa³y siê narady Miêdzynarodówki.WSród rosyjskichi zachodnio europejskich delegatów widnia³y turbany Hindusów, zawoje Afgañczyków, Ara-bów i Berberów, czerwone i czarne fezy Turków i Persów, jedwabne czapeczki Chiñczykówi Annamitów, okr¹g³e g³owy Japoñczyków i lSni¹ce, hebanowe twarze Murzynów ze StanówZjednoczonych Ameryki, z Sudanu i z ziemi Zulusów.Na fotelu tronowych, z dwug³owym or³em cesarskim na oparciu siedzia³ olbrzymi Murzyn,o szyi byka, szerokiej twarzy, przeciêtej linj¹ bia³ych zêbów.Przewodniczy³ zebraniu z wysokoSci tronu Rurykowiczów, maj¹cy przy sobie do pomocyw kierowaniu obradami towarzysza Karachana i hinduskiego profesora , Mayawlewi Mo-hammed Barantu³³ê.Kongres przyj¹³ jednog³oSnie uchwa³ê o Swiêtej wojnie przeciwko Anglji.Przy³¹czy³ siêdo tego postanowienia pose³ okrutnego Amanullaha, emira Afganistanu.Mia³o to wielkieznaczenie w oczach muzu³manów, gdy¿ uczeni, wp³ywowi ulema zamierzali uznaæ emiraza mahdi miecz Allacha i wrêczyæ mu ukrywany w Mecce zielony sztandar krwawegoProroka.Wszystko sz³o po mySli Lenina i znajduj¹cych siê pod jego wp³ywem komisarzy z biurapolitycznego.Podejmowano wschodnich delegatów serdecznie i hucznie.Pokazywano, jak i innym cu-dzoziemcom, odwiedzaj¹cym Moskwê, rzeczy, dowodz¹ce wielkiego dobrobytu Rosji.By³y279to: fabryka tkacka, drukarnia, wzorowy domek robotniczy, wspó³czesna chata wieSniacza,szko³a, przytu³ek dla dzieci, czytelnia, urz¹dzone starannie, dla zaimponowania i zbicia z tro-pu naiwnych goSci, którzy nie podejrzewali nawet, ¿e reszta fabryk pozostaje nieczynna, ¿ew jednym pokoju zarekwirowanych mieszkañ i pa³aców gniexdzi siê po trzy rodziny robotni-cze, ¿e na wsi nic siê nie zmieni³o, chyba to, ¿e znik³y nafta, Swiece, myd³o i materja³y naubrania, ¿e szko³y, przytu³ki i czytelnie nie maj¹ Srodków nawet na opa³, ¿e s¹ ogniskiemrozpusty i chorób.Lenin zaprasza³ do siebie delegatów i prowadzi³ rozmowy w³aSciwym mu, ujmuj¹cym spo-sobem, zmuszaj¹cym do szczeroSci.Gadatliwi Murzyni z Ameryki i Sudanu krzyczeli, wymachiwali d³ugiemi, ma³piemi rêka-mi, szczerzyli potê¿ne k³y i obiecywali powstaæ, jak jeden m¹¿, aby wymordowaæ bia³ychciemiê¿ców.Tylko Zulus milcza³ i ponuro spogl¹da³ na czarnych rodaków.Gdy uspokoili siê nieco,mrukn¹³ pogardliwie: Przys³owie powiada: dziêkuj za ka¿d¹ radê, ale zwa¿aj na rozum w³asny i na si³y swo-je.Nie rêce dadz¹ nam wolnoSæ, chocia¿by potê¿ne by³y.Tylko rozum! Tylko rozum da namszczêScie.Umilk³ i odszed³ od rozmawiaj¹cych z Leninem towarzyszy. G³osowaliScie za wojn¹ z Anglj¹? spyta³ go komisarz Karachan. Tak! odpar³ Zulus. Ale wojna bywa ró¿na.Nie tylko miecze dzwoni¹ i obalaj¹ ludzi.Nie tylko piêSæ przemawia do rozumu.Azjaci zawsze skupieni, zaczajeni i podejrzliwi, patrzyli na ruchliwych komisarzy niewzru-szonym wzrokiem czarnych oczu, o xrenicach, ukrytych za nieprzeniknion¹ zas³on¹ tajemni-czoSci.S³uchali uwa¿nie, zachowuj¹c milczenie.Japoñczyk Komura, wys³uchawszy gor¹cej mowy Lenina, wzruszy³ ramionami i mrukn¹³,wci¹gaj¹c w siebie powietrze: Wy nie mo¿ecie kierowaæ nami.Naród wasz jest ciemny, na duchu s³aby i okrutny.Zna-my was z wojny 1905 roku.My ludzie z Nippon poprowadzimy Azjê!.Nie pocieszy³a te¿ Lenina rozmowa z Wan hu Koo, którego zaprosi³ na d³ug¹ pogawêdkêdo swego gabinetu.Zacieraj¹c rêce i uSmiechaj¹c siê zagadkowo, Chiñczyk rzek³ z uk³onem, pe³nym uszano-wania: M¹dry panie, który nie bronisz mnie niegodnemu nazywaæ siebie towarzyszem , po-zwól, ¿e wyra¿ê zdumienie moje cz³owieka nieoSwieconego i nêdznego! Chcesz skasowaæ stolat pracy ludzkiej, które dziel¹ Rosjê od Zachodu?.To ci siê nie uda.My Chiñczycy, któ-rzy mamy do odrobienia 500 lat, musimy osi¹gn¹æ wszystko to, co wywy¿szy³o Europê.Chce-my mieæ kapitalistyczn¹ gospodarkê, demokracjê i parlament, tylko taki, do którego wejd¹najlepsi, najuczciwsi, najm¹drzejsi ludzie.Niech tam bêd¹ potomkowie cesarza, mandaryno-wie, bankierzy, wieSniacy, kulisi.Musz¹ byæ jednak najlepsi wSród najlepszych.Oni bêd¹mySleæ i pracowaæ nie dla siebie i swoich przyjació³, lecz dla ca³ego narodu! Tak mySlimy,czcigodny towarzyszu, m¹dry, szanowny panie!Ale szczególnie zaniepokoi³a Lenina rozmowa z Hindusem.By³ to wykszta³cony Aurobindo Chendarwakar, wys³any przez Mahatmê Ghandi.Kremlo-wi chodzi³o o Hindusów, bo, oni, pierwsi mogli zadaæ cios Anglji, stoj¹cej na drodze, któr¹280kroczy³ komunizm.Mia³ zamiar omówiæ z Chendarwakarem wspóln¹ akcjê i niezw³oczniewyst¹pienie górali pó³nocno zachodnich prowincyj.Do tego jednak nie dosz³o, bo rozmowa nagle skoñczy³a siê fatalnie.;Hindus, wys³uchaw-szy objaSnienia programu komunistycznego, zawo³a³: Teraz widzê jasno! Komunizm jest rezultatem cywilizacji materjalistycznej i zwolen-nicy jego w uwielbieniu martwej materji utracili ³¹cznik z ¿yciem rzeczywistem, przekszta³-caj¹c siê w maszynê.Boimy siê jej! Ko³a maszyny wci¹gn¹ nas w swoje tryby i zêby, a¿uczyni¹ z nas bierne w obojêtnoSci, bezduszne czêSci sk³adowe tej¿e maszyny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]