[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zjawi siê nie religijnoSæ, jako Srodek ucie-miê¿enia, lecz wiara, p³omienna wiara aposto³Ã³w i mêczenników, ta, która z góry z posadzrzuca i cudów dokazuje! Ta nowa, wyzwolona, krwi¹ i mêk¹ o¿ywiona wiara zrodzi uczuciaprawdziwie chrzeScijañskie, a z nich najpierwsze ofiarnoSæ pocz¹tek i koniec moich d¹-¿eñ socjalizm na ziemi! Czy pani zrozumia³a, Heleno? Tak. jêknê³a prawie z rozpacz¹.Wiêcej ju¿ o tem nie mówili.Rozmawiali o rzeczach innych.Rozstali siê, mocno uScisn¹wszy sobie rêce.Z szafirowych oczu Heleny s¹czy³y siê ³agodne blaski.Rozumia³a W³odzimierza Uljano-wa, przebacza³a mu bezwzglêdnoSæ jego, surowoSæ fanatyka i ascety, przekonania twarde, jakska³a.Takich ludzi nigdy nie spotyka³a.Imponowa³ jej, przera¿a³ i zachwyca³.Ze smutkiem mySla³a, ¿e, gdyby ¿y³ syn jej, odda³aby go temu potê¿nemu cz³owiekowi,aby s³u¿y³ mu wiernie w imiê szczêScia narodu i ludzkoSci ca³ej.Ciê¿kie czasy prze¿ywa³ Lenin, chocia¿ weso³oSæ i bujna swada nie opuszcza³y go.207Przeciwnicy jego, czuj¹c, ¿e knuje coS przeciwko nim i konstytuancie, obsypywali dykta-tora ciê¿kiemi oskar¿eniami i oszczerstwami.Szczególnie chêtnie pos³ugiwano siê wynikami Sledztwa, przeprowadzonego jeszcze przyKierenskim.Mieñszewicy, posiadaj¹cy dokumenty s¹dowe, dowodzili, ¿e Lenin i jego pomoc-nicy byli p³atnymi agentami Niemiec.Opierali swoje twierdzenia na tem, ¿e Rada Komisarzyludowych otrzyma³a z Niemiec pieni¹dze przez niejak¹ Sumenson, mieszkaj¹c¹ w Sztokholmie.Zarzut by³ ciê¿ki i wywiera³ wra¿enie w szerokich masach ludnoSci.Nawet komuniSci bylizbici z tropu i z pow¹tpiewaniem kiwali g³owami, pytaj¹c siebie: Lenin nic na to nie odpowiada?.To dziwne!.Dyktator, dowiedziawszy siê o skutkach agitacji przeciwników, zatar³ rêce i zaSmia³ siêweso³o. Dobrze! zawo³a³ i skin¹³ na stenografistkê. Proszê zapisaæ krótkie oSwiadczenie mojei jutro umieSciæ w gazetach!Przeszed³ siê po pokoju i podyktowa³: Pieni¹dze istotnie by³y otrzymane od towarzyszki Sumenson.O ich pochodzeniu wiedz¹dok³adnie Karol Liebknecht, Klara Zetkin, Ró¿a Luxemburg, Franz Platten i inni internacjo-naliSci zagraniczni.¯¹damy stanowczych dowodów, ¿e wskazana suma, niedostateczna jed-nak aby sprzedaæ Rosjê Wilhelmowi II mu, pochodzi z kasy g³Ã³wnego sztabu niemieckiego,jak twierdz¹ oszczercy, którym odpowiemy wkrótce innemi argumentami.ZaSmia³ siê weso³o i raz jeszcze powtórzy³: Do jutrzejszych gazet najgrubszym drukiem!Po wyjSciu stenografistki, telefonicznie porozumiewa³ siê z Dzier¿yñskim i Petersem.W nocy rozleg³ siê niecierpliwy sygna³ telefonu.Mówi³ Dzier¿yñski: Za³atwiliSmy wszystko.£otysze przy³apali trzech dziennikarzy, posiadaj¹cych materja³ySledztwa.Przed kwadransem zostali straceni.Dziêkujê! odpowiedzia³ Lenin. A miejcie baczne oko nad t¹ sfor¹ szczekaj¹c¹! Wiemy o ka¿dym ich zamiarze! brzmia³a odpowiedx. Jutro ma byæ próbna manife-stacja na czeSæ Zgromadzenia Narodowego, wyznaczonego na 6 stycznia.Lenin nachmurzy³ czo³o i rzek³: Ju¿ mówi³em, jak macie post¹piæ. JesteSmy przygotowani! doszed³ z³y, sycz¹cy g³os Dzier¿yñskiego.Lenin powiesi³ s³uchawkê.W kilka godzin póxniej, mimo silnego mrozu, sta³ przy otwartem oknie i nads³uchiwa³.Zastyg³e zimowe powietrze dziwnie wyraxnie donosi³o odg³osy salw karabinowych i z³oSli-wy, zdyszany turkot kulomiotów.Na dziedziniec pe³nym pêdem zajecha³a motocykletka.Wyskoczy³ z niej ¿o³nierz fiñskii znikn¹³ w sieni pa³acu.Po chwili wchodzi³ do gabinetu dyktatora. Manifestacja rozproszona.Oko³o piêciuset demonstrantów poleg³o.Sztandary i plakatyzerwane i zniszczone.LudnoSæ miasta spokojna.Patrole nasze z kulomiotami czuwaj¹ naskrzy¿owaniach ulic, towarzyszu! meldowa³ urywanym g³osem. Dobrze! Mo¿ecie odejSæ! rzek³ Lenin.B³ysn¹³ czarnemi oczami i szepn¹³:208 Macie ju¿ dwa argumenty, panowie mieñszewicy i ludowcy! Nie obawiajcie siê zw³oki przyjd¹ inne jeszcze.O jednym z nich mySla³ przez ca³¹ noc ubieg³¹.Pos³a³ ¿o³nierza po towarzyszy Trockiego, Kamieniewa, Zinowjewa, Stalina, Antonowa,Urickiego, Muratowa, Piatakowa i Dybienkê. Jakie wieSci z frontu? spyta³, gdy wszyscy wezwani zgromadzili siê w gabinecie. Bardzo z³e! odpar³ niechêtnie Trockij. Donosz¹ nam, ¿e Niemcy zamierzaj¹ rozpo-cz¹æ now¹ ofenzywê w celu zdobycia Piotrogrodu.Wtedy koniec rewolucji! W ko³achkontr-rewolucyjnych czekaj¹ na Niemców, jak na zbawienie duszy!Lenin siê zaSmia³ i mrukn¹³: To ju¿ prawdziwa zdrada! A na nas psy wieszaj¹, ¿e my chcemy pokoju! LudnoSæ Piotrogrodu i Moskwy wygl¹da Niemców, którzy maj¹ przywróciæ dawny po-rz¹dek, wprowadziæ na tron dynastjê, a z nami zrobiæ koniec! zawo³a³ Zinowjew, chwyta-j¹c siê za gêst¹, kêdzierzaw¹ czuprynê.Lenin obojêtnie wzruszy³ ramionami. Towarzysz prezes zanadto sobie lekcewa¿y sytuacjê! zauwa¿y³ z³oSliwie Urickij. Tutrzeba coS obmySleæ, postanowiæ radykalnie! Nie mo¿na siê bawiæ w têpienie innych socjali-stów rêkami polskiego szlachcica Dzier¿yñskiego gdy wróg stoi na progu! Imperjalizm nie-miecki jest silny i nie bêdzie robi³ ¿artów, gdy wkroczy do Piotrogrodu, spotykany entuzja-stycznie przez ludnoSæ. Tak! Towarzysz Urickij ma s³usznoSæ! podtrzyma³ go Kamieniew, porozumiewawczopatrz¹c na Trockiego.Lenin s³ucha³ uwa¿nie, a przed jego bacznym wzrokiem nie ukry³y siê najmniejsze odru-chy wra¿eñ i niewypowiedzianych mySli towarzyszy. Wyczuwam, ¿e towarzysz Urickij niezadowolony jest z mego zaufania do Dzier¿yñskie-go? Nie chcê nieporozumieñ pomiêdzy nami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zjawi siê nie religijnoSæ, jako Srodek ucie-miê¿enia, lecz wiara, p³omienna wiara aposto³Ã³w i mêczenników, ta, która z góry z posadzrzuca i cudów dokazuje! Ta nowa, wyzwolona, krwi¹ i mêk¹ o¿ywiona wiara zrodzi uczuciaprawdziwie chrzeScijañskie, a z nich najpierwsze ofiarnoSæ pocz¹tek i koniec moich d¹-¿eñ socjalizm na ziemi! Czy pani zrozumia³a, Heleno? Tak. jêknê³a prawie z rozpacz¹.Wiêcej ju¿ o tem nie mówili.Rozmawiali o rzeczach innych.Rozstali siê, mocno uScisn¹wszy sobie rêce.Z szafirowych oczu Heleny s¹czy³y siê ³agodne blaski.Rozumia³a W³odzimierza Uljano-wa, przebacza³a mu bezwzglêdnoSæ jego, surowoSæ fanatyka i ascety, przekonania twarde, jakska³a.Takich ludzi nigdy nie spotyka³a.Imponowa³ jej, przera¿a³ i zachwyca³.Ze smutkiem mySla³a, ¿e, gdyby ¿y³ syn jej, odda³aby go temu potê¿nemu cz³owiekowi,aby s³u¿y³ mu wiernie w imiê szczêScia narodu i ludzkoSci ca³ej.Ciê¿kie czasy prze¿ywa³ Lenin, chocia¿ weso³oSæ i bujna swada nie opuszcza³y go.207Przeciwnicy jego, czuj¹c, ¿e knuje coS przeciwko nim i konstytuancie, obsypywali dykta-tora ciê¿kiemi oskar¿eniami i oszczerstwami.Szczególnie chêtnie pos³ugiwano siê wynikami Sledztwa, przeprowadzonego jeszcze przyKierenskim.Mieñszewicy, posiadaj¹cy dokumenty s¹dowe, dowodzili, ¿e Lenin i jego pomoc-nicy byli p³atnymi agentami Niemiec.Opierali swoje twierdzenia na tem, ¿e Rada Komisarzyludowych otrzyma³a z Niemiec pieni¹dze przez niejak¹ Sumenson, mieszkaj¹c¹ w Sztokholmie.Zarzut by³ ciê¿ki i wywiera³ wra¿enie w szerokich masach ludnoSci.Nawet komuniSci bylizbici z tropu i z pow¹tpiewaniem kiwali g³owami, pytaj¹c siebie: Lenin nic na to nie odpowiada?.To dziwne!.Dyktator, dowiedziawszy siê o skutkach agitacji przeciwników, zatar³ rêce i zaSmia³ siêweso³o. Dobrze! zawo³a³ i skin¹³ na stenografistkê. Proszê zapisaæ krótkie oSwiadczenie mojei jutro umieSciæ w gazetach!Przeszed³ siê po pokoju i podyktowa³: Pieni¹dze istotnie by³y otrzymane od towarzyszki Sumenson.O ich pochodzeniu wiedz¹dok³adnie Karol Liebknecht, Klara Zetkin, Ró¿a Luxemburg, Franz Platten i inni internacjo-naliSci zagraniczni.¯¹damy stanowczych dowodów, ¿e wskazana suma, niedostateczna jed-nak aby sprzedaæ Rosjê Wilhelmowi II mu, pochodzi z kasy g³Ã³wnego sztabu niemieckiego,jak twierdz¹ oszczercy, którym odpowiemy wkrótce innemi argumentami.ZaSmia³ siê weso³o i raz jeszcze powtórzy³: Do jutrzejszych gazet najgrubszym drukiem!Po wyjSciu stenografistki, telefonicznie porozumiewa³ siê z Dzier¿yñskim i Petersem.W nocy rozleg³ siê niecierpliwy sygna³ telefonu.Mówi³ Dzier¿yñski: Za³atwiliSmy wszystko.£otysze przy³apali trzech dziennikarzy, posiadaj¹cych materja³ySledztwa.Przed kwadransem zostali straceni.Dziêkujê! odpowiedzia³ Lenin. A miejcie baczne oko nad t¹ sfor¹ szczekaj¹c¹! Wiemy o ka¿dym ich zamiarze! brzmia³a odpowiedx. Jutro ma byæ próbna manife-stacja na czeSæ Zgromadzenia Narodowego, wyznaczonego na 6 stycznia.Lenin nachmurzy³ czo³o i rzek³: Ju¿ mówi³em, jak macie post¹piæ. JesteSmy przygotowani! doszed³ z³y, sycz¹cy g³os Dzier¿yñskiego.Lenin powiesi³ s³uchawkê.W kilka godzin póxniej, mimo silnego mrozu, sta³ przy otwartem oknie i nads³uchiwa³.Zastyg³e zimowe powietrze dziwnie wyraxnie donosi³o odg³osy salw karabinowych i z³oSli-wy, zdyszany turkot kulomiotów.Na dziedziniec pe³nym pêdem zajecha³a motocykletka.Wyskoczy³ z niej ¿o³nierz fiñskii znikn¹³ w sieni pa³acu.Po chwili wchodzi³ do gabinetu dyktatora. Manifestacja rozproszona.Oko³o piêciuset demonstrantów poleg³o.Sztandary i plakatyzerwane i zniszczone.LudnoSæ miasta spokojna.Patrole nasze z kulomiotami czuwaj¹ naskrzy¿owaniach ulic, towarzyszu! meldowa³ urywanym g³osem. Dobrze! Mo¿ecie odejSæ! rzek³ Lenin.B³ysn¹³ czarnemi oczami i szepn¹³:208 Macie ju¿ dwa argumenty, panowie mieñszewicy i ludowcy! Nie obawiajcie siê zw³oki przyjd¹ inne jeszcze.O jednym z nich mySla³ przez ca³¹ noc ubieg³¹.Pos³a³ ¿o³nierza po towarzyszy Trockiego, Kamieniewa, Zinowjewa, Stalina, Antonowa,Urickiego, Muratowa, Piatakowa i Dybienkê. Jakie wieSci z frontu? spyta³, gdy wszyscy wezwani zgromadzili siê w gabinecie. Bardzo z³e! odpar³ niechêtnie Trockij. Donosz¹ nam, ¿e Niemcy zamierzaj¹ rozpo-cz¹æ now¹ ofenzywê w celu zdobycia Piotrogrodu.Wtedy koniec rewolucji! W ko³achkontr-rewolucyjnych czekaj¹ na Niemców, jak na zbawienie duszy!Lenin siê zaSmia³ i mrukn¹³: To ju¿ prawdziwa zdrada! A na nas psy wieszaj¹, ¿e my chcemy pokoju! LudnoSæ Piotrogrodu i Moskwy wygl¹da Niemców, którzy maj¹ przywróciæ dawny po-rz¹dek, wprowadziæ na tron dynastjê, a z nami zrobiæ koniec! zawo³a³ Zinowjew, chwyta-j¹c siê za gêst¹, kêdzierzaw¹ czuprynê.Lenin obojêtnie wzruszy³ ramionami. Towarzysz prezes zanadto sobie lekcewa¿y sytuacjê! zauwa¿y³ z³oSliwie Urickij. Tutrzeba coS obmySleæ, postanowiæ radykalnie! Nie mo¿na siê bawiæ w têpienie innych socjali-stów rêkami polskiego szlachcica Dzier¿yñskiego gdy wróg stoi na progu! Imperjalizm nie-miecki jest silny i nie bêdzie robi³ ¿artów, gdy wkroczy do Piotrogrodu, spotykany entuzja-stycznie przez ludnoSæ. Tak! Towarzysz Urickij ma s³usznoSæ! podtrzyma³ go Kamieniew, porozumiewawczopatrz¹c na Trockiego.Lenin s³ucha³ uwa¿nie, a przed jego bacznym wzrokiem nie ukry³y siê najmniejsze odru-chy wra¿eñ i niewypowiedzianych mySli towarzyszy. Wyczuwam, ¿e towarzysz Urickij niezadowolony jest z mego zaufania do Dzier¿yñskie-go? Nie chcê nieporozumieñ pomiêdzy nami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]