[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy taki widok masz często?  spytała po chwili. Niemal codziennie.A bywa i tak, że jednego dnia przechodzi tędy z Massauy kilkatransportów! Czy nie można by ich niszczyć? Można by od czasu do czasu. Więc czemu nie uczyniliście tego nigdy dotychczas?!  krzyknęła, nie odrywając drapieżnego wzroku od dalszych samochodów. Nie wiem. Znowu nie wiem! Nie wiem  wzruszył ramionami. Zapytaj o to Assara Weziry ego.On turozkazuje, nie ja. Zapytam go, bądz pewny.I nie tylko o to.A swoją drogą sama pomyślę nad tym, jakzniszczyć sporą część włoskiej amunicji.Enzullah słuchał z coraz większym zainteresowaniem. Mówisz to poważnie? Przekonasz się wkrótce.Nie przyjechałam tu po to, by siedzieć z założonymi rękami,jak wy! I już dzisiaj żądam, abyś wystarał się dla mnie o taką bombę, która wybuchnie woznaczonej godzinie. Aha, o maszynę piekielną.Dobrze, zrobi się. Ta maszyna musi być jak najmniejsza, abym ją zdołała ukryć na przykład.w dużymbukiecie. Taka nie da mocnej eksplozji. Ja też nie zamierzam wysadzić w powietrze mostu ani domu, tylko amunicję, któraprzecież sama także wybuchnie. Racja!  Turek rozchmurzył się do reszty, spojrzał na nią z uznaniem. Zaczynamwierzyć  rzekł  iż nareszcie będzie tu trochę ruchu.Dzięki tobie! Jeżeli tego pragniesz. Oczywiście!.podasz mi natychmiast adres szefa.Tym razem spełnił jej życzenie bez wahania.Zaznaczył jednak, że niewielką będzie miałaz tego pociechę na razie. Dlaczego? Assar Weziry bawi jeszcze w Massaua.Tę samą odpowiedz otrzymała w godzinę pózniej od odzwiernego domu, którego całepierwsze piętro zajmowało mieszkanie Assara, parter zaś jego zakład fryzjerski oraz perfumeria.Zakład właśnie zamykano, ale na widok kobiety rozmawiającej z odzwiernym jakiś pociesznytyp należący do personelu Assara natychmiast włożył biały kitel i zaczął ją zapraszać, by weszła.Weszła zwabiona wonią przeróżnych pachnideł, za którymi przepadała zawsze.Wybrała sobiedwa małe flakoniki wschodnich olejków i, jak przystało kobiecie wschodniej, zaczęła targowaćsię straszliwie. Panie Lagudakis  rzekł zniecierpliwiony odzwierny, to może tak trwać do rana, jatutejsze niewiasty znam dobrze. Więc spuść żaluzję i idz spać, ja panią wypuszczę tyłem. Ledwie przebrzmiał łoskot opadających żaluzji, targi rozpoczęły się na nowo.Lagudakis przysiągł na swoją duszę, że te  indyjskie olejki kosztowały firmę dwieście lirówloco(1) Kalkuta, a Dalila Borez zapewniła go niemniej uroczyście, iż ma przy sobie dokładniedziesiątą część tej sumy, co stanowi cały jej majątek.Tak więc różnili się między sobą o 180lirów, ale pół godziny pózniej ta różnica zmalała o 90 procent, aż wreszcie zniknęła całkiem,interes ubito. Daj panienka sześćdziesiąt, niech już stracę, westchnął Grek, zadowolony, że próczzwykłej prowizji od chlebodawcy zgarnie do kieszeni dziesięć lirów, stanowiących nadwyżkęponad wyznaczoną cenę detaliczną.Gdy jednak Dalila wręczyła mu banknot stulirowy, wydał jej tylko 25 lirów.Więcej rzekomo nie miał, pod słowem honoru. Czy chce panienka zamiast reszty manicure?  spytał. Co to jest? Zaraz pokażę.Zdjął zawieszony na gwozdziu reklamowy plakat jakiejś fabryki kremów do pielęgnacjirąk, postawił go na kasie i zapalił obok stojącą lampę.Plakat wykonany w dwóch kolorachprzedstawiał niezwykle piękne dłonie, od których olśniewającej białości odbijały jaskrawoczerwone paznokcie, owalne, wykrojone idealnie równo. Na Menelika!  wyrwało się zachwyconej Dalili. Są kobiety, które mają takprzecudne ręce?! Panienka może mieć zupełnie takie same za pół godziny. Ale nic za to nie dopłacę do tych piętnastu lirów?  spytała przezornie, choć gotowabyła dopłacić nawet setkę. Jakiś skromny napiweczek.Lagudakis pchnął boczne drzwi i z perfumerii wprowadził ją do sąsiedniego lokalu, gdziena ścianach wisiało osiem dużych luster, a przed każdym stał wygodny fotel.Jeden z nichodwrócił, posadził na nim klientkę, sam usiadł naprzeciw na krześle oddzielony od niej stolikiem,który przyniósł wraz z miseczką ciepłej wody, aksamitną poduszką i z płaskim pudełkiem.Gdyje otworzył, na widok instrumentów do manicure Dalilę obleciał strach, ale zacisnęła zęby ipozwoliła, by robił z jej dłońmi, co zechce.Nie mogła doczekać się tylko, kiedy one nareszciewybieleją tak, jak tamte na obrazku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl