[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No więc odkryłam, że Jennifer zdradza Willa.Z jego najlepszym przyjacielem.I co z tego?Przecież to nie miało nic wspólnego ze mną.Spotkałam przybranego brata Willa i odbyłam z nim dziwną rozmowę.Wielkie rzeczy.Chłopcy w ogóle są dziwni.A ci, których ojcowie zginęli z winy nowych mężów ich matek, są pewnie jeszczedziwniejsi niż reszta.Więc czego mogłam się spodziewać?Mimo to cała ta sprawa z Markiem wydawała mi się po prostu.Sama nie wiem,dziwniejsza niż wszystko inne, co mi się przytrafiło? Sposób, w jaki pies zawarczał na niego,kiedy dotknął mojego ramienia.I to, jak ze mną rozmawiał.Jakbyśmy kontynuowali jakąśwymianę zdań zaczętą w przeszłości.Tyle że przecież my się dopiero co poznaliśmy! I dla-czego wspomniał o Pani na Shalott? I jeszcze pana Mortona.Co z tym wszystkim miałwspólnego jakiś nauczyciel?Chyba że.- Hej! - Pochylałam się naprzód z tylnego siedzenia samochodu Stacy.- Kim był tennauczyciel, którego podobno zaatakował Marco Campbell?Liz grzebała przy odtwarzaczu CD Stacy, usiłując znalezć jakiś utwór, który lubiła.- Słyszałam, że to pan Morton.- Boże, Liz! - Stacy wybuchnęła śmiechem.- Ty to sobie lubisz poplotkować!- Moja mama tak słyszała - powiedziała Liz obronnym tonem - od mamy Chloe Hartwell.A ta dowiedziała się tego od swojej kuzynki, która jest dyspozytorką na komisariacie policjiAnnapolis.- Och.- Stacy nadal się śmiała.- W takim razie to na pewno prawda.- Dlaczego to zrobił? - zapytałam.- To znaczy, dlaczego usiłował zabić pana Mortona?Liz wzruszyła ramionami.- Kto wie? Marco nie jest do końca normalny.Wiesz, co mam na myśli?Czy wiedziałam.?Stacy zatrzymała samochód pod moim domem i powiedziała:- Nadal musisz przejść swoją inicjację.Nie zapomnij!- Dam wam znać - powiedziałam.- I dzięki, dziewczyny.Ca to, że dzisiaj tam ze mnąposzłyście.- Moja pierwsza impreza z topowym towarzystwem.- Liz westchnęła.- I moja ostatnia - dodała sucho Stacy.A potem pomachała mi i odjechała. Kiedy weszłam do środka, mama i tata jeszcze nie spali.Oglądali wiadomości.- Cześć, kotku - przywitała mnie mama.- Jak ci poszło? Dobrze się bawiłaś?- Zwietnie.Było fajnie.Avalon wygrał mecz.Jutro jadę na %7łagle z Willem.- Brzmi niezle.Czy Will jest doświadczonym żeglarzem?- Jasne - zapewniłam, chociaż nie miałam zielonego pojęcia, czy to prawda.Wiedziałamtylko tyle, że on i Lance latem żeglowali wzdłuż wybrzeża.- Ale nie włożysz tej spódnicy na jacht, prawda? - zawołał za mną tata, kiedy wbiegałampo schodach do swojego pokoju.- Nie martw się, nie włożę! - odkrzyknęłam.- Dobranoc!Bo po tym wszystkim, co się stało, ostatnia rzecz, na jaką miałam ochotę, to siedzieć igadać z mamą i tatą.Potrzebowałam.Potrzebowałam.Nie wiedziałam, czego potrzebuję.Wzięłam prysznic, włożyłam piżamę i weszłam do łóżka.A potem patrzyłam na różę,którą dał mi Will.Była teraz w pełnym rozkwicie, jej płatki lśniły w świetle nocnej lampki.Chciało mi się spać, ale wiedziałam, że jeśli zgaszę światło, nie zasnę.Byłam za bardzonakręcona.Nie mogłam przestać myśleć o Marcu.Skąd wiedział, że dostałam imię po Elaine,Pani Nenufarów? To nie jest postać literacka znana chłopakom w jego wieku.I co niby miała znaczyć ta uwaga, że podoba mi się nie ten facet, co trzeba, że powinnamsię zakochać w Lancelocie, a nie w Willu? Bo Elaine kochała się w Lancelocie?Boże, to idiotyczne.To nawet nie było zabawne.Jedyna rzecz, która łączyła mnie i mojąimienniczkę, i to w bardzo odległy sposób, to upodobanie do unoszenia się na wodzie." Jarobiłam to na materacu w basenie, a Elaine z Astolat wypłynęła łodzią w poszukiwaniuśmierci.Jeśli - według rozumowania Marca - ja byłam Elaine, a Lance był Lancelotem, tooznaczało, że Jennifer jest Ginewrą.Co było nawet dość zabawne, bo imię Jennifer pochodziwłaśnie od Ginewry.To taki mały drobiazg, którego nie sposób nie wiedzieć, jeśli jest sięcórką dwojga naukowców specjalizujących się w średniowieczu.Idąc dalej tym tropem - no wiecie, że Lance to Lancelot, ja jestem Elaine, a Jennifer toGinewra - Will może być tylko królem Arturem.Co znaczy, że Marco musi być Mordredem,facetem, który na koniec zabija Artura i doprowadza do upadku Camelotu po tej całej aferze zGinewrą.Tyle że, jak mi się zdaje, Mordred miał być przyrodnim bratem Artura, a nie przybranym.A jednak, jeśli do tego wszystkiego dodać fakt, że nasza szkoła nazywa się liceum Avalon,a drużyna to Ekskalibury?Dziwaczne.Może Marco wcale nie starał się żartować.Może on to rozumiał dosłownie.Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl