[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Umarł w polu - rzekła Scarlett wyraźnie, prawie ze złością.„Czy ten potwórnaprawdę nie ma zamiaru odejść?” Mela patrzyła na nią z przerażeniem, kapitan zaś uczyniłgest skruchy.- Drogie panie, jakże ja mogłem! Proszę mi wybaczyć.Pozwólcie mi jednakpowiedzieć, że umrzeć za ojczyznę, to żyć wiecznie.Melania uśmiechnęła się do niego przez łzy, Scarlett zaś poczuła, że gniew i bezsilnanienawiść szarpią jej trzewia.Znowu zrobił miłą uwagę, komplement w tym samym stylu,jaki by każdy inny dżentelmen zrobił w podobnych okolicznościach, myślał jednak coś wręczodmiennego.Kpił z niej.Wiedział, że nie kochała Karola.A Mela była tak głupia, że nieumiała przejrzeć jego myśli.„Och, na miłość boską, niechże ich tylko nikt nie przejrzy! -myślała z przerażeniem.- Czyżby zdobył się na rozpowiadanie tego, co wie? Nie byłdżentelmenem, trudno zaś przewidzieć, co potrafią mężczyźni, którzy nie są dżentelmenami”.Scarlett nie wiedziała, jaką miarą ich mierzyć.Spojrzała na niego i zobaczyła, że usta jegościągnęły się grymasem udanego współczucia, podczas gdy nie przestawał jej wachlować.Wygląd jego dziwnie na nią podziałał.Nagle wraz z nowym przypływem niechęci do Butlerawróciła jej siła.Bez słowa wyrwała mu wachlarz z ręki.- Czuję się już dobrze - rzekła cierpko.- Nie potrzebuje pan targać mi niepotrzebniewłosów.- Scarlett, kochanie! Panie kapitanie, musi jej pan wybaczyć.Ona, ona zmienia się niedo poznania, kiedy wypowiada się przy niej imię naszego biednego Karola.Ponadto zaś.możliwe, że nie powinniśmy były tu przychodzić.Jesteśmy jeszcze w żałobie, rozumie pan, adla Scarlett to duży wysiłek.widok tych tańców i wesołości.Biedactwo!- Rozumiem doskonale - rzekł Butler z wymuszoną powagą, kiedy jednak odwrócił sięi obrzucił Melanią spojrzeniem, sięgającym samego dna jej łagodnych, strapionych oczu,wyraz jego twarzy zmienił się i w ciemnych oczach odmalowały się szacunek i sympatia.-Dzielna z pani kobieta, pani Wilkes.„A o mnie ani słowa!” - pomyślała Scarlett z wściekłością, podczas gdy Melauśmiechnęła się z zakłopotaniem i odpowiedziała:- Ależ skąd, panie kapitanie! W ostatniej chwili okazało się, że komitet potrzebuje nasdo tego kiosku, bo.Prosi pan o powłoczkę? Ta z wyhaftowaną flagą jest bardzo ładna.Melania zwróciła się do trzech kawalerzystów, którzy stanęli przy kontuarze.Przezchwilę myślała, że kapitan Butler jest bardzo sympatyczny.Potem pomyślała, że lepiejbyłoby, gdyby coś grubszego niż satyna oddzielało brzeg jej sukni od spluwaczki, stojącej tużza kioskiem, bo kawalerzyści celując w spluwaczkę bynajmniej celnie nie trafiali.Potemzapomniała o kapitanie, Scarlett i spluwaczce, bo podchodziło do niej coraz więcejkupujących.Scarlett siedziała bez ruchu na taborecie wachlując się, nie śmiejąc spojrzeć w górę iżycząc sobie gorąco, aby kapitan Butler jak najprędzej wrócił na swój statek, gdzie było jegomiejsce.- Czy mąż pani nie żyje od dawna?- O, tak, już od dawna.Od roku blisko.- Dla pani to eon cały, jak sądzę.Scarlett nie wiedziała, co to jest eon, ale ponieważ w głosie kapitana brzmiałowyzwanie nie odpowiedziała nic.- Czy długo była pani zamężna? Proszę mi wybaczyć te pytania, ale tak dawno niebyłem w tych okolicach.- Dwa miesiące - rzekła Scarlett niechętnie.- To straszna tragedia - powiedział lekko.„A niechże go wszyscy - myślała z pasją.- Gdyby ktokolwiek inny był na jegomiejscu, mogłaby go zmrozić spojrzeniem i powiedzieć mu, żeby sobie poszedł.On jednakwie o Ashleyu i wie, że nie kochałam Karolka.Mam więc związane ręce”.- Nieodpowiedziała, nie spuszczając wzroku z wachlarza.- I dziś pokazuje się pani po raz pierwszy w miejscu publicznym?- Wiem, że to dziwnie wygląda - wyjaśniła pośpiesznie.- Chodzi o to, że pannyMcLure, które miały zająć się tym kioskiem, musiały wyjechać, a że nie było nikogo nazastępstwo, więc Melania i ja.- Nie ma zbyt wielkich ofiar dla Sprawy.To samo powiedziała przecież pani Elsing, ale słowa jej brzmiały zupełnie inaczej!Gorzkie słowa zaczęły się jej cisnąć na wargi, ale powstrzymała je całą siłą.Ostatecznie byłana wencie nie dla Sprawy, ale dlatego, że się jej znudziło wieczne siedzenie w domu.- Zawsze uważałem - rzekł z namysłem - że system żałoby, oblekania kobiet w czarnąkrepę na całe życie i zabraniania im zwykłych rozrywek, jest nie mniej barbarzyński odhinduskiej „sutti”.- Suki?Zaśmiał się, a Scarlett zawstydziła się swego nieuctwa.Nie cierpiała osób, któreużywały nie znanych jej słów.- W Indiach pali się zwłoki zmarłych mężów, żony zaś ich muszą wstępować na stosyżałobne i są palone żywcem.- Jakież to straszne! Po co to robią? Czy policja nie może im tego zabronić?- Oczywiście, że nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Umarł w polu - rzekła Scarlett wyraźnie, prawie ze złością.„Czy ten potwórnaprawdę nie ma zamiaru odejść?” Mela patrzyła na nią z przerażeniem, kapitan zaś uczyniłgest skruchy.- Drogie panie, jakże ja mogłem! Proszę mi wybaczyć.Pozwólcie mi jednakpowiedzieć, że umrzeć za ojczyznę, to żyć wiecznie.Melania uśmiechnęła się do niego przez łzy, Scarlett zaś poczuła, że gniew i bezsilnanienawiść szarpią jej trzewia.Znowu zrobił miłą uwagę, komplement w tym samym stylu,jaki by każdy inny dżentelmen zrobił w podobnych okolicznościach, myślał jednak coś wręczodmiennego.Kpił z niej.Wiedział, że nie kochała Karola.A Mela była tak głupia, że nieumiała przejrzeć jego myśli.„Och, na miłość boską, niechże ich tylko nikt nie przejrzy! -myślała z przerażeniem.- Czyżby zdobył się na rozpowiadanie tego, co wie? Nie byłdżentelmenem, trudno zaś przewidzieć, co potrafią mężczyźni, którzy nie są dżentelmenami”.Scarlett nie wiedziała, jaką miarą ich mierzyć.Spojrzała na niego i zobaczyła, że usta jegościągnęły się grymasem udanego współczucia, podczas gdy nie przestawał jej wachlować.Wygląd jego dziwnie na nią podziałał.Nagle wraz z nowym przypływem niechęci do Butlerawróciła jej siła.Bez słowa wyrwała mu wachlarz z ręki.- Czuję się już dobrze - rzekła cierpko.- Nie potrzebuje pan targać mi niepotrzebniewłosów.- Scarlett, kochanie! Panie kapitanie, musi jej pan wybaczyć.Ona, ona zmienia się niedo poznania, kiedy wypowiada się przy niej imię naszego biednego Karola.Ponadto zaś.możliwe, że nie powinniśmy były tu przychodzić.Jesteśmy jeszcze w żałobie, rozumie pan, adla Scarlett to duży wysiłek.widok tych tańców i wesołości.Biedactwo!- Rozumiem doskonale - rzekł Butler z wymuszoną powagą, kiedy jednak odwrócił sięi obrzucił Melanią spojrzeniem, sięgającym samego dna jej łagodnych, strapionych oczu,wyraz jego twarzy zmienił się i w ciemnych oczach odmalowały się szacunek i sympatia.-Dzielna z pani kobieta, pani Wilkes.„A o mnie ani słowa!” - pomyślała Scarlett z wściekłością, podczas gdy Melauśmiechnęła się z zakłopotaniem i odpowiedziała:- Ależ skąd, panie kapitanie! W ostatniej chwili okazało się, że komitet potrzebuje nasdo tego kiosku, bo.Prosi pan o powłoczkę? Ta z wyhaftowaną flagą jest bardzo ładna.Melania zwróciła się do trzech kawalerzystów, którzy stanęli przy kontuarze.Przezchwilę myślała, że kapitan Butler jest bardzo sympatyczny.Potem pomyślała, że lepiejbyłoby, gdyby coś grubszego niż satyna oddzielało brzeg jej sukni od spluwaczki, stojącej tużza kioskiem, bo kawalerzyści celując w spluwaczkę bynajmniej celnie nie trafiali.Potemzapomniała o kapitanie, Scarlett i spluwaczce, bo podchodziło do niej coraz więcejkupujących.Scarlett siedziała bez ruchu na taborecie wachlując się, nie śmiejąc spojrzeć w górę iżycząc sobie gorąco, aby kapitan Butler jak najprędzej wrócił na swój statek, gdzie było jegomiejsce.- Czy mąż pani nie żyje od dawna?- O, tak, już od dawna.Od roku blisko.- Dla pani to eon cały, jak sądzę.Scarlett nie wiedziała, co to jest eon, ale ponieważ w głosie kapitana brzmiałowyzwanie nie odpowiedziała nic.- Czy długo była pani zamężna? Proszę mi wybaczyć te pytania, ale tak dawno niebyłem w tych okolicach.- Dwa miesiące - rzekła Scarlett niechętnie.- To straszna tragedia - powiedział lekko.„A niechże go wszyscy - myślała z pasją.- Gdyby ktokolwiek inny był na jegomiejscu, mogłaby go zmrozić spojrzeniem i powiedzieć mu, żeby sobie poszedł.On jednakwie o Ashleyu i wie, że nie kochałam Karolka.Mam więc związane ręce”.- Nieodpowiedziała, nie spuszczając wzroku z wachlarza.- I dziś pokazuje się pani po raz pierwszy w miejscu publicznym?- Wiem, że to dziwnie wygląda - wyjaśniła pośpiesznie.- Chodzi o to, że pannyMcLure, które miały zająć się tym kioskiem, musiały wyjechać, a że nie było nikogo nazastępstwo, więc Melania i ja.- Nie ma zbyt wielkich ofiar dla Sprawy.To samo powiedziała przecież pani Elsing, ale słowa jej brzmiały zupełnie inaczej!Gorzkie słowa zaczęły się jej cisnąć na wargi, ale powstrzymała je całą siłą.Ostatecznie byłana wencie nie dla Sprawy, ale dlatego, że się jej znudziło wieczne siedzenie w domu.- Zawsze uważałem - rzekł z namysłem - że system żałoby, oblekania kobiet w czarnąkrepę na całe życie i zabraniania im zwykłych rozrywek, jest nie mniej barbarzyński odhinduskiej „sutti”.- Suki?Zaśmiał się, a Scarlett zawstydziła się swego nieuctwa.Nie cierpiała osób, któreużywały nie znanych jej słów.- W Indiach pali się zwłoki zmarłych mężów, żony zaś ich muszą wstępować na stosyżałobne i są palone żywcem.- Jakież to straszne! Po co to robią? Czy policja nie może im tego zabronić?- Oczywiście, że nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]