[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To niewydawało się normalne, ale może miałam po prostu dużo na głowie.Wstałam i złapałam aktówkę.Gmach sądu był tylko kilka bloków od parku i oczekiwałamspaceru.Właśnie chowałam telefon komórkowy z powrotem do torebki, gdy zadzwoniłponownie.Identyfikacja numeru pokazała mój domowy numer.Więc to Richard.Pracowałpoza domem, wykonując swoją ostatnia konsultację, przebudowa systemu komunikacji dlanajwiększego banku w rejonie Tampa.Tym razem odebrałam telefon ze znacznie większym entuzjazmem. Cześć, Richard.Słyszałam wesołość w swoim głosie i wiedziałam, że on również mógł ją usłyszeć.-Cześć, czy to telefon ważnego prawnika? Jego ton mówił, że się drażnił, ale jego głosgłęboki, jak ciemna czekolada.-Blisko. Odparłam, śmiejąc się. Dodzwoniłeś się do najniższej rangi zastępcy prokuratora.Czy to ci pasuje?-Myślę, że w tym momencie pasuje.Słuchaj, zadzwoniłem tylko, żeby dowiedzieć się, októrej będziesz w domu na obiad.Nie chcę, żeby moje najnowsze arcydzieło wystygło.Jęknęłam. Richardzie, jeśli ciągle będziesz dla mnie gotować, będę gruba. Robił zakupy irobił dla mnie obiad i kolację, od prawie dwóch tygodni i nie wykazywał tym żadnegozmęczenia.Osobiście nie potrafiłabym nic ugotować nawet, jeśli to miałoby mi ocalić życie,ale Richard był w tym świetny.Roześmiał się. O czym ty mówisz? Jesz, jak ptaszek.-Ptaszek, który waży tonę. Powiedziałam, zaczynając iść w kierunku sądu. W każdymrazie, co dziś w menu Chez Kemet?-Wołowina kobe średnio wysmażona ze świeżym grochem i grzybami Portobello.Pokochaszto. Obiecał.-Richard, to brzmi, jakby wymagało mnóstwa pracy. Zaprotestowałam. Nie musiszcodziennie przygotowywać wykwintnego posiłku.-Mówiłaś coś o wykwintnym? Zapytał. Jest szybki, prosty i łatwy.Jeśli dotrzesz do domuna czas, nauczę cię, jak to ugotować.-O nie, draniu.Nie oswoisz mnie. Powiedziałam, skręcając w kierunku sądu.Widziałamdumny, stary, granitowy budynek, wznoszący się wysoko nade mną.Ten widok zawszewywoływał u mnie lekką dumę.Sentymentalne, wiem, ale jestem sentymentalnym typemdziewczyny.Następne słowa Richarda przepędziły z mojego umysłu wszystkie myśli obudynku sądu.-To dokładnie to, co mam nadzieję osiągnąć oswoić cię. Jego głos był miękki i całkowiciepozbawiony humoru.Poczułam drżenie, gdzieś wewnątrz klatki piersiowej.Za każdymrazem, gdy wyskakiwał z takim stwierdzeniem, jak to, zawsze zostawiało mnie to z uczuciemniepewności i w jakiś sposób dryfowania.-Cóż, to się nie stanie. Powiedziałam żartobliwie, po nieprzyjemnej przerwie, która trwaładłużej niż powinna. Twoja młodsza siostra nie jest oswojonym typem dziewczyny.Pozatym, gdybym umiała gotować tak dobrze, jak ty, musiałabym porzucić praktykę prawną izostać szefem kuchni.Słuchaj. Przyspieszyłam, pragnąc skończyć z niewygodną ścieżkąrozmowy. Charles w końcu zadzwonił, żeby mnie przeprosić i miał pewną sugestię.Chce,żebyśmy przyszli w piątek razem, na podwójną randkę.Zabiera swoją kuzynkę, Ursulę, którapodobno jest bardzo ładna.Jesteś zainteresowany?Po drugiej stronie zapadła długa cisza i mogłam poczuć, jak wypróbowuje i odrzuca różneodpowiedzi na moją propozycję.W końcu powiedział. Możemy porozmawiać o tym dziświeczorem, po obiedzie? Czuję się jak& cóż, pamiętasz to, co chciałem powiedzieć cipierwszej nocy w twoim domu?-Tak. Z jakiegoś powodu poczułam gulę rosnącą w moim gardle.Dlaczego automatyczniezałożyłam, że cokolwiek miał mi do powiedzenia, będzie złe albo trudne do wysłuchania?Odetchnął głęboko. Cóż, chciałbym powiedzieć ci dziś w nocy.Myślę, że już czas.-Dobrze. Powiedziałam zdrętwiałymi ustami. Cokolwiek to jest, jestem pewna, że możemyto przedyskutować, Richardzie.-Hej, nie bądz taka nieszczęśliwa.Obiecuję, że nie ugryzę.17 Po prostu chcę pogadać.Pomyślo tym, jako o przedstawieniu dołączonym do twojego wykwintnego obiadu. Lekki,żartobliwy ton jego głosu sprawił, że uśmiechnęłam się z ulgi.Może mimo wszystko to niebyła taka wielka sprawa.-W porządku.Jeśli sprawy się nie skomplikują i coś nie wyskoczy w ostatniej chwili,powinnam być w domu około siódmej.Ale spróbuję zadzwonić, jeśli się spóznię.Dobrze?-Dobrze.W takim razie idz.-Pa. Powiedziałam, gotowa zatrzasnąć telefon, ale zatrzymał mnie jego głos.-Hej, Rache.-Taa?-Kocham cię.Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć.-Też cię kocham, Richardzie. Powiedziałam miękko.Te słowa wyleciały z moich ustbardziej naturalnie niż przed chwilą, gdy rozmawiałam z Charlesem, ale za bardzo sięspieszyłam by się nad tym zastanawiać.W końcu zatrzasnęłam telefon i wchodziłam po schodach przed budynkiem, gdy detektywMarks szturchnęła mnie w ramię.-Hej, próbuje przyciągnąć twoją uwagę już od połowy bloku. Oddychała trochę ciężko, jejzaokrąglone policzki poróżowiały z wysiłku. Ale ty rozmawiałaś przez ten telefon i niepodniosłaś głowy, nawet gdy krzyknęłam twoje imię.-Cześć, Genevieve. Uśmiechnęłam się do niej, ciesząc się, że widzę przyjazną twarz. Jesteśgotowa na sprawę Ginelli? Dzisiaj twoja kolej na wystąpienie, czyż nie?Skrzywiła się. I to jak.Człowieku, co za ból w tyłku.-Lepiej uważaj na swój tyłek, jeśli Ginelli jest powiązany z Momo rekinem. Ostrzegłam ją.-Albo co, pójdę spać z rybami? Posłała mi krzywy uśmiech.Nie sądzę.Poza tym Ginelli jestpłotką.Nie ma szans, żebyśmy mogli połączyć go z Momo.Chciałabym, ale nie.To czystogówniany układ. Westchnęła. Po prostu chciałabym mieć kogoś, kto rozjaśniałby mój dzieńtak, jak ty.-Co masz na myśli? Spojrzałam na nią szczerze zdziwiona, gdy wchodziłyśmy do budynkusądu.17W przypadku wampirów i wilkołaków taką obietnicę należy traktowad dosłownie.Wskazała na moją twarz. Praktycznie świecisz i masz ten lekki uśmiech w kącikach ust,który nie znika.Ty i Charlie musieliście się pogodzić, huh?-Cóż, właściwie tak.Ale tuż zanim cię spotkałam, rozmawiałam z moim bratem.Powiedziałam, zanim zrozumiałam, jak dziwnie to zabrzmiało.-Miałam na myśli, że robidzisiaj wołowinę średnio wysmażoną i cóż& jest naprawdę dobrym kucharzem. Urwałamnieprzekonująco [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.To niewydawało się normalne, ale może miałam po prostu dużo na głowie.Wstałam i złapałam aktówkę.Gmach sądu był tylko kilka bloków od parku i oczekiwałamspaceru.Właśnie chowałam telefon komórkowy z powrotem do torebki, gdy zadzwoniłponownie.Identyfikacja numeru pokazała mój domowy numer.Więc to Richard.Pracowałpoza domem, wykonując swoją ostatnia konsultację, przebudowa systemu komunikacji dlanajwiększego banku w rejonie Tampa.Tym razem odebrałam telefon ze znacznie większym entuzjazmem. Cześć, Richard.Słyszałam wesołość w swoim głosie i wiedziałam, że on również mógł ją usłyszeć.-Cześć, czy to telefon ważnego prawnika? Jego ton mówił, że się drażnił, ale jego głosgłęboki, jak ciemna czekolada.-Blisko. Odparłam, śmiejąc się. Dodzwoniłeś się do najniższej rangi zastępcy prokuratora.Czy to ci pasuje?-Myślę, że w tym momencie pasuje.Słuchaj, zadzwoniłem tylko, żeby dowiedzieć się, októrej będziesz w domu na obiad.Nie chcę, żeby moje najnowsze arcydzieło wystygło.Jęknęłam. Richardzie, jeśli ciągle będziesz dla mnie gotować, będę gruba. Robił zakupy irobił dla mnie obiad i kolację, od prawie dwóch tygodni i nie wykazywał tym żadnegozmęczenia.Osobiście nie potrafiłabym nic ugotować nawet, jeśli to miałoby mi ocalić życie,ale Richard był w tym świetny.Roześmiał się. O czym ty mówisz? Jesz, jak ptaszek.-Ptaszek, który waży tonę. Powiedziałam, zaczynając iść w kierunku sądu. W każdymrazie, co dziś w menu Chez Kemet?-Wołowina kobe średnio wysmażona ze świeżym grochem i grzybami Portobello.Pokochaszto. Obiecał.-Richard, to brzmi, jakby wymagało mnóstwa pracy. Zaprotestowałam. Nie musiszcodziennie przygotowywać wykwintnego posiłku.-Mówiłaś coś o wykwintnym? Zapytał. Jest szybki, prosty i łatwy.Jeśli dotrzesz do domuna czas, nauczę cię, jak to ugotować.-O nie, draniu.Nie oswoisz mnie. Powiedziałam, skręcając w kierunku sądu.Widziałamdumny, stary, granitowy budynek, wznoszący się wysoko nade mną.Ten widok zawszewywoływał u mnie lekką dumę.Sentymentalne, wiem, ale jestem sentymentalnym typemdziewczyny.Następne słowa Richarda przepędziły z mojego umysłu wszystkie myśli obudynku sądu.-To dokładnie to, co mam nadzieję osiągnąć oswoić cię. Jego głos był miękki i całkowiciepozbawiony humoru.Poczułam drżenie, gdzieś wewnątrz klatki piersiowej.Za każdymrazem, gdy wyskakiwał z takim stwierdzeniem, jak to, zawsze zostawiało mnie to z uczuciemniepewności i w jakiś sposób dryfowania.-Cóż, to się nie stanie. Powiedziałam żartobliwie, po nieprzyjemnej przerwie, która trwaładłużej niż powinna. Twoja młodsza siostra nie jest oswojonym typem dziewczyny.Pozatym, gdybym umiała gotować tak dobrze, jak ty, musiałabym porzucić praktykę prawną izostać szefem kuchni.Słuchaj. Przyspieszyłam, pragnąc skończyć z niewygodną ścieżkąrozmowy. Charles w końcu zadzwonił, żeby mnie przeprosić i miał pewną sugestię.Chce,żebyśmy przyszli w piątek razem, na podwójną randkę.Zabiera swoją kuzynkę, Ursulę, którapodobno jest bardzo ładna.Jesteś zainteresowany?Po drugiej stronie zapadła długa cisza i mogłam poczuć, jak wypróbowuje i odrzuca różneodpowiedzi na moją propozycję.W końcu powiedział. Możemy porozmawiać o tym dziświeczorem, po obiedzie? Czuję się jak& cóż, pamiętasz to, co chciałem powiedzieć cipierwszej nocy w twoim domu?-Tak. Z jakiegoś powodu poczułam gulę rosnącą w moim gardle.Dlaczego automatyczniezałożyłam, że cokolwiek miał mi do powiedzenia, będzie złe albo trudne do wysłuchania?Odetchnął głęboko. Cóż, chciałbym powiedzieć ci dziś w nocy.Myślę, że już czas.-Dobrze. Powiedziałam zdrętwiałymi ustami. Cokolwiek to jest, jestem pewna, że możemyto przedyskutować, Richardzie.-Hej, nie bądz taka nieszczęśliwa.Obiecuję, że nie ugryzę.17 Po prostu chcę pogadać.Pomyślo tym, jako o przedstawieniu dołączonym do twojego wykwintnego obiadu. Lekki,żartobliwy ton jego głosu sprawił, że uśmiechnęłam się z ulgi.Może mimo wszystko to niebyła taka wielka sprawa.-W porządku.Jeśli sprawy się nie skomplikują i coś nie wyskoczy w ostatniej chwili,powinnam być w domu około siódmej.Ale spróbuję zadzwonić, jeśli się spóznię.Dobrze?-Dobrze.W takim razie idz.-Pa. Powiedziałam, gotowa zatrzasnąć telefon, ale zatrzymał mnie jego głos.-Hej, Rache.-Taa?-Kocham cię.Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć.-Też cię kocham, Richardzie. Powiedziałam miękko.Te słowa wyleciały z moich ustbardziej naturalnie niż przed chwilą, gdy rozmawiałam z Charlesem, ale za bardzo sięspieszyłam by się nad tym zastanawiać.W końcu zatrzasnęłam telefon i wchodziłam po schodach przed budynkiem, gdy detektywMarks szturchnęła mnie w ramię.-Hej, próbuje przyciągnąć twoją uwagę już od połowy bloku. Oddychała trochę ciężko, jejzaokrąglone policzki poróżowiały z wysiłku. Ale ty rozmawiałaś przez ten telefon i niepodniosłaś głowy, nawet gdy krzyknęłam twoje imię.-Cześć, Genevieve. Uśmiechnęłam się do niej, ciesząc się, że widzę przyjazną twarz. Jesteśgotowa na sprawę Ginelli? Dzisiaj twoja kolej na wystąpienie, czyż nie?Skrzywiła się. I to jak.Człowieku, co za ból w tyłku.-Lepiej uważaj na swój tyłek, jeśli Ginelli jest powiązany z Momo rekinem. Ostrzegłam ją.-Albo co, pójdę spać z rybami? Posłała mi krzywy uśmiech.Nie sądzę.Poza tym Ginelli jestpłotką.Nie ma szans, żebyśmy mogli połączyć go z Momo.Chciałabym, ale nie.To czystogówniany układ. Westchnęła. Po prostu chciałabym mieć kogoś, kto rozjaśniałby mój dzieńtak, jak ty.-Co masz na myśli? Spojrzałam na nią szczerze zdziwiona, gdy wchodziłyśmy do budynkusądu.17W przypadku wampirów i wilkołaków taką obietnicę należy traktowad dosłownie.Wskazała na moją twarz. Praktycznie świecisz i masz ten lekki uśmiech w kącikach ust,który nie znika.Ty i Charlie musieliście się pogodzić, huh?-Cóż, właściwie tak.Ale tuż zanim cię spotkałam, rozmawiałam z moim bratem.Powiedziałam, zanim zrozumiałam, jak dziwnie to zabrzmiało.-Miałam na myśli, że robidzisiaj wołowinę średnio wysmażoną i cóż& jest naprawdę dobrym kucharzem. Urwałamnieprzekonująco [ Pobierz całość w formacie PDF ]