[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak po prostu.%7ładnego a dlaczego chce pan wie-dzieć? ani nic z tych rzeczy.W końcu to nie jest poufna informacja: numerten widnieje prawie na każdym dokumencie, jaki wysyłają.Krok drugi: zadzwonić do filii, w której Markowitz miał otwarty rachu-153nek, zdobyć nazwisko jednego z pracowników i dowiedzieć się, kiedy maprzerwę na lunch.Angela Wisnowski.Wychodzi o 12:30.Jak na razie idziemi niezle.Krok trzeci: zadzwonić do tej samej filii w czasie, gdy Angela będzie nalunchu, powiedzieć, że dzwonię z filii numer taki a taki w Bostonie; Angelapotrzebowała od nas informacji faksem, podaj mi kod.To było najtrudniejsze kluczowa sprawa w całej rozgrywce.Jeżeli miałbym przeprowadzać eg-zamin na socjotechnika, musiałby on wybrnąć z takiej sytuacji: ofiara nabie-ra uzasadnionych podejrzeń, a my naciskamy dalej, aż zdobędziemy infor-mację.Nie da się tego zrobić, czytając przygotowany scenariusz lub ucząc sięschematów postępowania.Niezbędna jest tu umiejętność wyczuwania psy-chiki ofiary, odbierania jej stanów emocjonalnych, igrania z nią jak z rybą nahaczyku: popuszczamy żyłkę odrobinę i zaciągamy, popuszczamy, by zno-wu pociągnąć.I tak dalej, aż ryba znajdzie się na dnie naszej łódki.Płask!W taki sposób udało mi się złowić kod dnia.Duży krok do przodu.W więk-szości banków używają tylko jednego i miałbym już wszystko, czego potrze-buję.Industrial Federal Bank korzysta z pięciu kodów, więc posiadanie jedne-go to trochę za mało.Mając dwa z pięciu, miałbym większą szansę przebrnąćdo następnej odsłony tej sztuki.Uwielbiam ten trik: Nie powiedziałem B, tylko E.Kiedy działa, działa do-skonale, a przeważnie działa.Najlepiej, gdybym miał jeszcze trzeci.Da się to zrobić podczas jednej roz-mowy B , D i E brzmią tak podobnie, że można jeszcze raz być zlezrozumianym.Osoba po drugiej stronie nie może jednak należeć do zbyt by-strych.Człowiek, z którym rozmawiałem, sprawiał wrażenie rozgarniętego,dlatego wolałem poprzestać na dwóch kodach.Z kodami dnia w ręku miałem atut, który pozwolił mi zdobyć kartę wzo-rów podpisów.Dzwonię, gość pyta o kod.On chce C, a ja znam tylko B i E.To jeszcze nie koniec świata.Trzeba trzymać nerwy na wodzy w chwili ta-kiej jak ta, mówić pewnie i nacierać dalej.Poszło gładko.Zagrałem czymśw rodzaju: Ktoś korzysta z mojego komputera.Zapytaj mnie o kody, któ-re znam.Wszyscy pracujemy dla tej samej firmy, jesteśmy w tym razem, a więcułatwiajmy sobie życie nawzajem taka myśl ma pojawić się w tym mo-mencie w głowie ofiary.Mój rozmówca odegrał swą rolę zgodnie ze scena-riuszem.Wybrał spośród kodów, które mu zasugerowałem.Odpowiedziałemprawidłowo, więc wysłał mi faks z kartą wzorów podpisów.Jesteśmy prawie w domu.Jeszcze jeden telefon, aby zdobyć numer auto-154matycznej usługi informującej o stanie konta.Mając kartę, miałem wszyst-kie numery kont Markovitza i jego PIN bank używał w tym celu pierw-szych pięciu lub ostatnich czterech cyfr numeru ubezpieczenia społecznego.Z ołówkiem w dłoni zadzwoniłem pod 0-800 i po kilku minutach naciskaniaguzików i wybierania opcji spisałem bieżące stany wszystkich czterech ra-chunków i, dla pewności, najświeższą historię wpłat i wypłat.Miałem wszystko, o co prosił mój klient, a nawet więcej.Zawsze dodawa-łem coś od siebie na konto dobrej współpracy.Klient musi być zadowolony.W końcu podstawą egzystencji każdej firmy są stałe zlecenia.Analiza oszustwaKluczem do sprawy było zdobycie kodów dnia.W tym celu napastnik,Vince, użył kilku technik.Na początku werbalnie wzruszał ramionami, kiedy Louis nie chciał podaćmu kodu.Podejrzliwość Louisa była uzasadniona kodów należało uży-wać w odwrotnym kierunku.Wiedział, że to osoba, która dzwoni, ma obo-wiązek podać kod.Dla Vince a był to krytyczny moment od tego zależa-ło wszystko.W obliczu podejrzeń Louisa Vince wykonał zmasowany atak, odwołu-jąc się do współczucia ( idę do lekarza ), wywierając nacisk ( Mam tu jesz-cze stos takich faksów, a u nas już dochodzi 16:00 ) i stosując manipulację( Niech pan jej przekaże, że naprawdę chciałem to wysłać, ale pan nie podałmi kodu ).Vince bezpośrednio nie groził, a jedynie sugerował pewną grozbę: Jeżeli nie podasz mi kodu bezpieczeństwa, nie wyślę informacji o kliencie,której potrzebuje twoja koleżanka z pracy, i powiem jej, że chciałem ją wy-słać, ale ty odmówiłeś mi pomocy.Nie należy w tej historii zbyt pochopnie obarczać winą Louisa.W końcuosoba, z którą rozmawiał przez telefon, wiedziała (albo przynajmniej spra-wiała takie wrażenie), że jego koleżanka, Angela, prosiła o faks.Dzwonią-cy wiedział o kodach bezpieczeństwa i znał sposób ich oznaczania.Powie-dział, że ich kierownik oddziału wymaga tego ze względów bezpieczeństwa.Tak naprawdę nie widział żadnej przyczyny, dla której nie miałby podawaćkodu.Przypadek Louisa nie jest odosobniony.Wyłudzanie kodów bezpieczeń-stwa od pracowników banku zdarza się na porządku dziennym.Nieprawdo-podobne, ale prawdziwe.155Istnieje granica, po przekroczeniu której techniki stosowane przez pry-watnych detektywów przestają być legalne.Zdobycie przez Vince a nume-ru oddziału było całkowicie legalne.Nawet przechytrzenie Louisa i wycią-gnięcie od niego dwóch kodów bezpieczeństwa było legalne.Granica zosta-ła przekroczona dopiero w momencie, gdy poprosił o przesłanie faksu z da-nymi klienta.Czyn, który popełnił Vince wraz z osobą, która go wynajęła, jest prze-stępstwem o niskiej szkodliwości.Kiedy kradniemy pieniądze lub przedmio-ty, ktoś zauważa ich zniknięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Tak po prostu.%7ładnego a dlaczego chce pan wie-dzieć? ani nic z tych rzeczy.W końcu to nie jest poufna informacja: numerten widnieje prawie na każdym dokumencie, jaki wysyłają.Krok drugi: zadzwonić do filii, w której Markowitz miał otwarty rachu-153nek, zdobyć nazwisko jednego z pracowników i dowiedzieć się, kiedy maprzerwę na lunch.Angela Wisnowski.Wychodzi o 12:30.Jak na razie idziemi niezle.Krok trzeci: zadzwonić do tej samej filii w czasie, gdy Angela będzie nalunchu, powiedzieć, że dzwonię z filii numer taki a taki w Bostonie; Angelapotrzebowała od nas informacji faksem, podaj mi kod.To było najtrudniejsze kluczowa sprawa w całej rozgrywce.Jeżeli miałbym przeprowadzać eg-zamin na socjotechnika, musiałby on wybrnąć z takiej sytuacji: ofiara nabie-ra uzasadnionych podejrzeń, a my naciskamy dalej, aż zdobędziemy infor-mację.Nie da się tego zrobić, czytając przygotowany scenariusz lub ucząc sięschematów postępowania.Niezbędna jest tu umiejętność wyczuwania psy-chiki ofiary, odbierania jej stanów emocjonalnych, igrania z nią jak z rybą nahaczyku: popuszczamy żyłkę odrobinę i zaciągamy, popuszczamy, by zno-wu pociągnąć.I tak dalej, aż ryba znajdzie się na dnie naszej łódki.Płask!W taki sposób udało mi się złowić kod dnia.Duży krok do przodu.W więk-szości banków używają tylko jednego i miałbym już wszystko, czego potrze-buję.Industrial Federal Bank korzysta z pięciu kodów, więc posiadanie jedne-go to trochę za mało.Mając dwa z pięciu, miałbym większą szansę przebrnąćdo następnej odsłony tej sztuki.Uwielbiam ten trik: Nie powiedziałem B, tylko E.Kiedy działa, działa do-skonale, a przeważnie działa.Najlepiej, gdybym miał jeszcze trzeci.Da się to zrobić podczas jednej roz-mowy B , D i E brzmią tak podobnie, że można jeszcze raz być zlezrozumianym.Osoba po drugiej stronie nie może jednak należeć do zbyt by-strych.Człowiek, z którym rozmawiałem, sprawiał wrażenie rozgarniętego,dlatego wolałem poprzestać na dwóch kodach.Z kodami dnia w ręku miałem atut, który pozwolił mi zdobyć kartę wzo-rów podpisów.Dzwonię, gość pyta o kod.On chce C, a ja znam tylko B i E.To jeszcze nie koniec świata.Trzeba trzymać nerwy na wodzy w chwili ta-kiej jak ta, mówić pewnie i nacierać dalej.Poszło gładko.Zagrałem czymśw rodzaju: Ktoś korzysta z mojego komputera.Zapytaj mnie o kody, któ-re znam.Wszyscy pracujemy dla tej samej firmy, jesteśmy w tym razem, a więcułatwiajmy sobie życie nawzajem taka myśl ma pojawić się w tym mo-mencie w głowie ofiary.Mój rozmówca odegrał swą rolę zgodnie ze scena-riuszem.Wybrał spośród kodów, które mu zasugerowałem.Odpowiedziałemprawidłowo, więc wysłał mi faks z kartą wzorów podpisów.Jesteśmy prawie w domu.Jeszcze jeden telefon, aby zdobyć numer auto-154matycznej usługi informującej o stanie konta.Mając kartę, miałem wszyst-kie numery kont Markovitza i jego PIN bank używał w tym celu pierw-szych pięciu lub ostatnich czterech cyfr numeru ubezpieczenia społecznego.Z ołówkiem w dłoni zadzwoniłem pod 0-800 i po kilku minutach naciskaniaguzików i wybierania opcji spisałem bieżące stany wszystkich czterech ra-chunków i, dla pewności, najświeższą historię wpłat i wypłat.Miałem wszystko, o co prosił mój klient, a nawet więcej.Zawsze dodawa-łem coś od siebie na konto dobrej współpracy.Klient musi być zadowolony.W końcu podstawą egzystencji każdej firmy są stałe zlecenia.Analiza oszustwaKluczem do sprawy było zdobycie kodów dnia.W tym celu napastnik,Vince, użył kilku technik.Na początku werbalnie wzruszał ramionami, kiedy Louis nie chciał podaćmu kodu.Podejrzliwość Louisa była uzasadniona kodów należało uży-wać w odwrotnym kierunku.Wiedział, że to osoba, która dzwoni, ma obo-wiązek podać kod.Dla Vince a był to krytyczny moment od tego zależa-ło wszystko.W obliczu podejrzeń Louisa Vince wykonał zmasowany atak, odwołu-jąc się do współczucia ( idę do lekarza ), wywierając nacisk ( Mam tu jesz-cze stos takich faksów, a u nas już dochodzi 16:00 ) i stosując manipulację( Niech pan jej przekaże, że naprawdę chciałem to wysłać, ale pan nie podałmi kodu ).Vince bezpośrednio nie groził, a jedynie sugerował pewną grozbę: Jeżeli nie podasz mi kodu bezpieczeństwa, nie wyślę informacji o kliencie,której potrzebuje twoja koleżanka z pracy, i powiem jej, że chciałem ją wy-słać, ale ty odmówiłeś mi pomocy.Nie należy w tej historii zbyt pochopnie obarczać winą Louisa.W końcuosoba, z którą rozmawiał przez telefon, wiedziała (albo przynajmniej spra-wiała takie wrażenie), że jego koleżanka, Angela, prosiła o faks.Dzwonią-cy wiedział o kodach bezpieczeństwa i znał sposób ich oznaczania.Powie-dział, że ich kierownik oddziału wymaga tego ze względów bezpieczeństwa.Tak naprawdę nie widział żadnej przyczyny, dla której nie miałby podawaćkodu.Przypadek Louisa nie jest odosobniony.Wyłudzanie kodów bezpieczeń-stwa od pracowników banku zdarza się na porządku dziennym.Nieprawdo-podobne, ale prawdziwe.155Istnieje granica, po przekroczeniu której techniki stosowane przez pry-watnych detektywów przestają być legalne.Zdobycie przez Vince a nume-ru oddziału było całkowicie legalne.Nawet przechytrzenie Louisa i wycią-gnięcie od niego dwóch kodów bezpieczeństwa było legalne.Granica zosta-ła przekroczona dopiero w momencie, gdy poprosił o przesłanie faksu z da-nymi klienta.Czyn, który popełnił Vince wraz z osobą, która go wynajęła, jest prze-stępstwem o niskiej szkodliwości.Kiedy kradniemy pieniądze lub przedmio-ty, ktoś zauważa ich zniknięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]