[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? - odezwał się Doole, spoglądając na małego robota.Ta chwila wystarczyła, żeby Lando odzyskał panowanie nad sobą.Postukałkońcami palców w kopułkę Artoo.- Przypuszczam, że to tylko jakieś zabłąkane kosmiczne promieniowanie -odparł.- Tym starym astromechanicznym jednostkom dosyć często zdarza sięprzegrzać jakiś obwód.-Przełknął ślinę.- Posłuchaj, Moruth, czy mógłbym przezchwilę porozmawiać ze swoim doradcą na osobności?- Aha, aha, oczywiście.- Doole natychmiast się cofnął.- Może pójdę sięupewnić, że technicy przygotowują wahadłowiec do powrotu na Kessel.Odwrócił się do Luke a i z wymuszonym uśmiechem dodał:- Tylko nie próbuj odwieść swojego szefa od zainwestowania całej sumy!Kiedy oddalił się na tyle, że nie mógł słyszeć, o czym mówią, podnieconyLando kiwnął głową w stronę frachtowca.- To  Sokół , Luke! Znam ten statek tak dobrze jak krabbeks swoją muszlę!Luke spojrzał na frachtowiec.Rozpoznał go, ale chciał mieć dowód.- Jesteś pewien? - zapytał.- To  Sokół , Luke.Pamiętasz, byłem jego właścicielem, zanim Han wygrał goode mnie w sabaka.Popatrz sam, a zobaczysz szramę w górnej części kadłuba.Powstała podczas ucieczki z Gwiazdy Zmierci, kiedy ściąłem antenę parabolicznądo łączności podprzestrzennej.Luke dostrzegł także świeże ślady, odniesione z pewnością w niedawnej walce.206 - Mogli zmienić oznaczenia i wyczyścić rdzeń pamięciowy komputera -powiedział.- Czy istnieje jakiś sposób, byśmy mogli się upewnić?- Pozwól tylko, żebym dostał się do sterowni - odparł Lando.- Han dokonałkilku ulepszeń i przeróbek, o których nie wie nikt oprócz mnie i niego.Kiedy Doole wrócił, Lando oświadczył:- Mój doradca chce mieć pewność, że utrzymujecie te statki w odpowiednimstanie.Jeżeli się okaże, że o nie dbasz, twoja flota obronna nie będzie wiele warta.Chcielibyśmy sprawdzić jakiś wybrany na chybił trafił.o, powiedzmy, tamtenkoreliański frachtowiec.Doole sprawiał wrażenie zaskoczonego.Popatrzył na  Sokoła.- Tamten? Hmm, mamy wiele innych najnowocześniejszych myśliwców,których stan moglibyście skontrolować.Ten jest czymś w rodzaju.kupy złomu.Lando pogroził mu palcem.- Jeżeli ty wybierzesz statek, Moruth, to będzie sprzeczne z zasadamiwyrywkowej inspekcji, prawda? Otwórz ten.Nie marudz.Nie ukrywając, że robi to niechętnie, Doole sięgnął do zewnętrznej dzwigni i,wystukawszy jakiś kod, opuścił rampę.Lando ruszył przodem, za nim szedł Lukei Doole, a pochód zamykał Artoo, który toczył się w górę rampy tak szybko, żeniemal najeżdżał na pięty Rybeta.Gdy Lando znalazł się w środku, natychmiast skierował się do sterowni podpozorem sprawdzenia wszystkich systemów.Przebierając czule palcami pozardzewiałych powierzchniach, wyślizganych od ciągłego używania, wcisnął kilkaprzełączników.- Wygląda na to, że stabilizatory strumienia jonów funkcjonują prawidłowo,podobnie jak generator pola stacjonarnego - oznajmił.- Czy nie powinniśmyteraz zobaczyć przetwornika mocy? Te urządzenia niemal zawsze psują się natych koreliańskich frachtowcach.Lando wyszedł ze sterowni i wąskim korytarzem udał się do centralnej częścistatku.Skręcił w lewo w stronę opuszczonej rampy, następnie postawił stopę napłycie głównego pokładu.Usiadł za pulpitem sterowniczym, odblokował zamkiukrytych schowków i nacisnął obcasem odpowiednią płytę, która odskoczyła,ukazując wnętrze tajnej skrytki.Han osobiście zainstalował ją pod pokładem wczasach, gdy przemycał transporty błyszczostymu.- Mam cię, Doole, ty draniu! - zawołał, chwytając Rybeta za żółty szal na szyi.- Co zrobiłeś z Hanem i Chewbaccą?Doole sprawiał wrażenie zupełnie zaskoczonego.Zaczął machaćwykrzywionymi rękami.- O co ci chodzi? - zaskrzeczał.Kiedy Lando zaczął się wpatrywać w jego wielkie oczy, Doole ukradkiemwsunął dłoń do kieszeni kamizelki i wyszarpnął z niej mały pistolet blasterowy.Luke zobaczył to, odruchowo odgiął siłą woli dłoń Rybeta i posłużył się Mocą, byodrzucić Morutha Doole a jak najdalej od Calrissiana.Blaster wystrzelił, a śmiercionośny promień kilka razy odbił się od ściankorytarza  Sokoła.Doole upadł na plecy, ale niemal natychmiast wstał.Strzeliłdo obu mężczyzn po raz drugi, lecz nie miał czasu właściwie ustawić soczewekmechanicznego oka i strzał chybił.Rybet odwrócił się i zbiegł po rampie,207 krzycząc, by zwrócić uwagę strażników.Mechaniczne oko zsunęło się z jegogłowy, z brzękiem potoczyło się po kamiennej grocie.Doole rzucił się na kolana iw panice zaczął macać na oślep rękami, starając się je odnalezć.Luke uderzył dłonią w przycisk na pulpicie sterowniczym, żeby podnieśćrampę i uszczelnić włazy statku.- Powinniśmy byli zatrzymać go jako zakładnika - powiedział.- Teraz niewydostaniemy się tak łatwo.Doole tymczasem wszczął alarm.Jego strażnicy zaczęli biegać po całej grocie,wskakiwać do zaparkowanych statków, wyciągać blastery i wkładać częścipancerzy.- Artoo, dołącz się do komputera! - polecił Luke.Lando wskoczył na fotel za pulpitem kontrolnym.- Nie sądzę, byśmy teraz zdołali coś zrobić dla Hana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl