[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najprawdopodobniej więc mogli doskonale widzieć wszystkich więzniów jakojasno świecące sylwetki na tle czarnych ścian tunelu.Wagonik na chwilę przestał się kołysać, ale pózniej ruchy na boki znów sięnasiliły.Tajemnicza osoba znajdowała się teraz całkiem blisko.Nagle ktoś ciężkoopadł na wolny fotel znajdujący się tuż za Hanem i Chewbacca.- Hej, powiedziałem ci przecież, że masz usiąść! - zawołał ten sam strażnik poraz drugi.- To jest moje nowe miejsce - odezwał się czyjś głos za plecami Hana.- To jest twoje nowe miejsce - strażnik dziwnie zmienionym głosem powtórzyłusłyszane przed chwilą zdanie.Han zmusił się, by nie powiedzieć ani słowa.Tak długo, jak długo nie poruszysię i zachowa milczenie, intruz będzie musiał szukać go po omacku, nie wiedząc,gdzie Han jest i co robi.A może nieznajomy ma na oczach gogle, dzięki którymmoże widzieć w podczerwieni? Czyżby Skynxnex albo Moruth Doole wynajęlipłatnego mordercę, żeby pozbyć się Hana i Chewiego, kiedy nikt nie będziewidział tego podłego czynu?Szybki cios, zadany ostrzem wibronoża? Silne pchnięcie mające wyrzucić go zfotela pędzącego wagonika i zostawić na łasce losu w labiryncie tuneli ichodników? W ciemnościach Han nigdy nie mógłby odnalezć właściwej drogi.Błąkałby się bez końca i wreszcie zginął z zimna lub głodu, a może zwyczajnie sięudusił.Nie bardzo zależało mu, by wiedzieć, w jaki sposób ma stracić życie.Usłyszał cichy szmer oddechu, po którym dobiegł go nieco głośniejszy dzwięksłów, wymówionych przez tlenową maskę, jakby wypowiadający je człowiekprzysunął usta do uszu Hana.Siedzący na sąsiednim fotelu Chewbacca zjeżyłsierść i także wytężył słuch.- Czy naprawdę przybywacie z zewnątrz? - zapytał głos.- Od wielu lat niebyłem na powierzchni.Głos był miły, łagodny i cichy, lecz stłumiony i zniekształcony przez tlenowąmaskę i świst wszechobecnego wiatru, tak.że Han nie potrafił powiedzieć, czymówiąca osoba była starszym mężczyzną, kobietą o niskim głosie czy też cichym ipokornym urzędnikiem, zatrudnionym kiedyś w imperialnym zakładzie karnym.W umyśle Hana zrodził się obraz wychudzonego starego mężczyzny,podobnego do kościotrupa i odzianego w łachmany, mającego długie zmierzwionewłosy i splątaną brodę.- Tak, przybyliśmy tu z zewnątrz - powiedział w końcu.- W ostatnich czasachwiele się tam zmieniło.- Nazywam się Kyp.Kyp Durron.Po chwili wahania Han przedstawił siebie i Chewbaccę.Wietrząc mimowszystko jakiś podstęp, postanowił nie podawać zbyt wielu informacji.Wyglądałona to, że w jakiś sposób Kyp Durron to wyczuł, gdyż zaczął opowiadać o sobie inie zadawał zbyt wielu dociekliwych pytań.67- Już wkrótce poznacie tutaj wszystkich.Tak dzieje się prawie zawsze.Większość życia spędziłem tu, na Kessel.Moi rodzice byli więzniamipolitycznymi.Zesłano ich na tę planetę, kiedy Imperator zaczął prześladowaćwszystkich, którzy sprzeciwiali się jego władzy.Mojego brata, Zetha, zabrano doośrodka szkolenia wojsk imperialnych na Caridzie.Nigdy więcej go nieujrzeliśmy.Ja zostałem skazany na pracę w tych kopalniach.Zawsze sądziłem, żei mnie zabiorą kiedyś na Caridę, ale myślę, że jednak o mnie zapomnieli.Han starał się wyobrazić sobie życie Kypa, które z każdym upływającymrokiem stawało się coraz cięższe.- Jak to się stało, że wciąż jeszcze tutaj siedzisz? - zapytał.- Podczas przejmowania władzy nad więzieniem panował taki rozgardiasz, żenie bardzo zwracano uwagę na to, kogo posyłano do kopalni.Teraz większośćgórników to byli strażnicy imperialni.Kiedy tam, na górze, doszło do zmianywładzy, nikt jakoś nie pomyślał, by mnie uwolnić.Widocznie nie byłem aż takiważny.Kyp wydał stłumiony dzwięk, który miał być pełnym goryczy śmiechem.- Ludzie mówią, że w wielu sprawach mam dużo szczęścia, ale moja szczęśliwagwiazda nie pomogła mi wieść normalnego życia.- Przerwał, jakby zbierałresztkę nadziei, a Han bardzo żałował, że nie może widzieć w tej chwili twarzynieszczęśnika.- Czy to prawda, że Imperium upadło?- Przed siedmioma laty - odrzekł Han.- Imperator stracił życie, kiedyzniszczyliśmy jego Gwiazdę Zmierci.Od tamtej pory toczymy wprawdzienieustanne walki, ale Nowa Republika robi wszystko, by zjednoczyć rozproszoneświaty.Ja i Chewie przybyliśmy tu jako ambasadorowie, żeby wznowić kontaktydyplomatyczne z tą planetą.- Przerwał na krótką chwilę.- Widać jednak, żewładcy i mieszkańcy Kessel nie bardzo są tym zainteresowani.Usłyszał nagle jakiś odgłos od strony czoła pociągu, zaczął więc baczniejnasłuchiwać, co się dzieje.Po chwili zrozumiał, że jeden z wagonikówznajdujących się przed nim widocznie został odłączony.Cichnący coraz bardziejszum uzmysłowił Hanowi, że pojazd musiał skręcić do jednego z bocznychkorytarzy.Po kilku chwilach odłączyły się dwa następne wagoniki i skręciły doinnego bocznego tunelu.Han usłyszał w oddali cichnący szum ich repulsorów.Pozostałe wagoniki przez cały czas mknęły w dół głównym chodnikiem, z każdąchwilą docierając coraz głębiej.- Rozdzielają górników na ekipy - wyjaśnił Kyp.- Ja przesiadłem się, bypracować z wami.Opowiedzcie mi o wszystkim, co się stało.- Posłuchaj, Kyp - westchnął Han.- Wygląda mi na to, że na zaspokojenietwojej ciekawości będziemy mieli mnóstwo czasu.Basowy pomruk repulsorowego napędu pociągu przybrał nagle trochę niższetony.Han poczuł, że siła wiatru słabnie, co upewniło go, że wagoniki zwalniają.Jego dłonie i twarz zdrętwiały, w uszach czuł dziwne mrowienie, ale reszta ciałanie zmarzła, okryta nie przepuszczającą chłodu tkaniną ogrzewanegokombinezonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Najprawdopodobniej więc mogli doskonale widzieć wszystkich więzniów jakojasno świecące sylwetki na tle czarnych ścian tunelu.Wagonik na chwilę przestał się kołysać, ale pózniej ruchy na boki znów sięnasiliły.Tajemnicza osoba znajdowała się teraz całkiem blisko.Nagle ktoś ciężkoopadł na wolny fotel znajdujący się tuż za Hanem i Chewbacca.- Hej, powiedziałem ci przecież, że masz usiąść! - zawołał ten sam strażnik poraz drugi.- To jest moje nowe miejsce - odezwał się czyjś głos za plecami Hana.- To jest twoje nowe miejsce - strażnik dziwnie zmienionym głosem powtórzyłusłyszane przed chwilą zdanie.Han zmusił się, by nie powiedzieć ani słowa.Tak długo, jak długo nie poruszysię i zachowa milczenie, intruz będzie musiał szukać go po omacku, nie wiedząc,gdzie Han jest i co robi.A może nieznajomy ma na oczach gogle, dzięki którymmoże widzieć w podczerwieni? Czyżby Skynxnex albo Moruth Doole wynajęlipłatnego mordercę, żeby pozbyć się Hana i Chewiego, kiedy nikt nie będziewidział tego podłego czynu?Szybki cios, zadany ostrzem wibronoża? Silne pchnięcie mające wyrzucić go zfotela pędzącego wagonika i zostawić na łasce losu w labiryncie tuneli ichodników? W ciemnościach Han nigdy nie mógłby odnalezć właściwej drogi.Błąkałby się bez końca i wreszcie zginął z zimna lub głodu, a może zwyczajnie sięudusił.Nie bardzo zależało mu, by wiedzieć, w jaki sposób ma stracić życie.Usłyszał cichy szmer oddechu, po którym dobiegł go nieco głośniejszy dzwięksłów, wymówionych przez tlenową maskę, jakby wypowiadający je człowiekprzysunął usta do uszu Hana.Siedzący na sąsiednim fotelu Chewbacca zjeżyłsierść i także wytężył słuch.- Czy naprawdę przybywacie z zewnątrz? - zapytał głos.- Od wielu lat niebyłem na powierzchni.Głos był miły, łagodny i cichy, lecz stłumiony i zniekształcony przez tlenowąmaskę i świst wszechobecnego wiatru, tak.że Han nie potrafił powiedzieć, czymówiąca osoba była starszym mężczyzną, kobietą o niskim głosie czy też cichym ipokornym urzędnikiem, zatrudnionym kiedyś w imperialnym zakładzie karnym.W umyśle Hana zrodził się obraz wychudzonego starego mężczyzny,podobnego do kościotrupa i odzianego w łachmany, mającego długie zmierzwionewłosy i splątaną brodę.- Tak, przybyliśmy tu z zewnątrz - powiedział w końcu.- W ostatnich czasachwiele się tam zmieniło.- Nazywam się Kyp.Kyp Durron.Po chwili wahania Han przedstawił siebie i Chewbaccę.Wietrząc mimowszystko jakiś podstęp, postanowił nie podawać zbyt wielu informacji.Wyglądałona to, że w jakiś sposób Kyp Durron to wyczuł, gdyż zaczął opowiadać o sobie inie zadawał zbyt wielu dociekliwych pytań.67- Już wkrótce poznacie tutaj wszystkich.Tak dzieje się prawie zawsze.Większość życia spędziłem tu, na Kessel.Moi rodzice byli więzniamipolitycznymi.Zesłano ich na tę planetę, kiedy Imperator zaczął prześladowaćwszystkich, którzy sprzeciwiali się jego władzy.Mojego brata, Zetha, zabrano doośrodka szkolenia wojsk imperialnych na Caridzie.Nigdy więcej go nieujrzeliśmy.Ja zostałem skazany na pracę w tych kopalniach.Zawsze sądziłem, żei mnie zabiorą kiedyś na Caridę, ale myślę, że jednak o mnie zapomnieli.Han starał się wyobrazić sobie życie Kypa, które z każdym upływającymrokiem stawało się coraz cięższe.- Jak to się stało, że wciąż jeszcze tutaj siedzisz? - zapytał.- Podczas przejmowania władzy nad więzieniem panował taki rozgardiasz, żenie bardzo zwracano uwagę na to, kogo posyłano do kopalni.Teraz większośćgórników to byli strażnicy imperialni.Kiedy tam, na górze, doszło do zmianywładzy, nikt jakoś nie pomyślał, by mnie uwolnić.Widocznie nie byłem aż takiważny.Kyp wydał stłumiony dzwięk, który miał być pełnym goryczy śmiechem.- Ludzie mówią, że w wielu sprawach mam dużo szczęścia, ale moja szczęśliwagwiazda nie pomogła mi wieść normalnego życia.- Przerwał, jakby zbierałresztkę nadziei, a Han bardzo żałował, że nie może widzieć w tej chwili twarzynieszczęśnika.- Czy to prawda, że Imperium upadło?- Przed siedmioma laty - odrzekł Han.- Imperator stracił życie, kiedyzniszczyliśmy jego Gwiazdę Zmierci.Od tamtej pory toczymy wprawdzienieustanne walki, ale Nowa Republika robi wszystko, by zjednoczyć rozproszoneświaty.Ja i Chewie przybyliśmy tu jako ambasadorowie, żeby wznowić kontaktydyplomatyczne z tą planetą.- Przerwał na krótką chwilę.- Widać jednak, żewładcy i mieszkańcy Kessel nie bardzo są tym zainteresowani.Usłyszał nagle jakiś odgłos od strony czoła pociągu, zaczął więc baczniejnasłuchiwać, co się dzieje.Po chwili zrozumiał, że jeden z wagonikówznajdujących się przed nim widocznie został odłączony.Cichnący coraz bardziejszum uzmysłowił Hanowi, że pojazd musiał skręcić do jednego z bocznychkorytarzy.Po kilku chwilach odłączyły się dwa następne wagoniki i skręciły doinnego bocznego tunelu.Han usłyszał w oddali cichnący szum ich repulsorów.Pozostałe wagoniki przez cały czas mknęły w dół głównym chodnikiem, z każdąchwilą docierając coraz głębiej.- Rozdzielają górników na ekipy - wyjaśnił Kyp.- Ja przesiadłem się, bypracować z wami.Opowiedzcie mi o wszystkim, co się stało.- Posłuchaj, Kyp - westchnął Han.- Wygląda mi na to, że na zaspokojenietwojej ciekawości będziemy mieli mnóstwo czasu.Basowy pomruk repulsorowego napędu pociągu przybrał nagle trochę niższetony.Han poczuł, że siła wiatru słabnie, co upewniło go, że wagoniki zwalniają.Jego dłonie i twarz zdrętwiały, w uszach czuł dziwne mrowienie, ale reszta ciałanie zmarzła, okryta nie przepuszczającą chłodu tkaniną ogrzewanegokombinezonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]