[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- JeÅ›li zejdziesz z góry, nie mogÄ™ pozwolić na twój powrót - powiedziaÅ‚ Manfred.-Twojej opieki potrzebujÄ… tutaj żywi.Dietrich formuÅ‚owaÅ‚ już sprzeciw, ale wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Hans.- Nam pójdzie Å‚atwiej.- W takim razie wam również muszÄ™ odmówić powrotu - powiedziaÅ‚ KrenkowiManfred.Hans poruszaÅ‚ wargami w ulotnym krenkeÅ„skim uÅ›miechu.- Mein Herr, moi towarzysze i ja jesteÅ›my skazani na wieczne wygnanie.Cóż znaczymniejszy rodzaj wygnania w wiÄ™kszym? Ale żyjÄ…tka pożerajÄ…ce wasz lud raczej nie zaatakujÄ…mojego.To.Jak to nazywacie, kiedy gatunek ulega zmianie?- Evolutium - podsunÄ…Å‚ mu Dietrich.- Urzeczywistnienie potencjaÅ‚u.Rozwój w jakimÅ›celu.- Nie, to nie jest wÅ‚aÅ›ciwe sÅ‚owo.Ale to znaczy, mein Herr, że wasze żyjÄ…tka nie znajÄ…naszych ciaÅ‚, i nie posiadajÄ….klucza, żeby do nich wejść.Manfred zacisnÄ…Å‚ usta.- W takim razie, dobrze.Hans, możesz pogrzebać zmarÅ‚ych w Niederhochwald.Wez zesobÄ… tylko Krenków.Kiedy wrócicie, czekajcie przy waszym dawnym lazarecie w puszczy naoznaki zarazy.JeÅ›li nie wystÄ…piÄ… żadne oznaki, po.po.- szukaÅ‚ gwaÅ‚townie jakiegoÅ›odstÄ™pu czasu, który mógÅ‚ im zapewnić ochronÄ™ - po trzech dniach możecie wrócić do wioski.Tymczasem nikomu nie wolno wejść na dwór.- A co z ojcem mojej żony? - zapytaÅ‚ Klaus.- Musi odejść.To surowe, mÅ‚ynarzu, ale tak musi być.Musimy troszczyć siÄ™ o siebie.Everard leżaÅ‚ twarzÄ… w dół na Å›cieżce obok dworskiej bramy.Klaus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Opój wyrzygaÅ‚ z siebie flaki.SÅ‚oÅ„ce staÅ‚o wysoko, ale wietrzyk z Katarinabergu niósÅ‚ ze sobÄ… dość chÅ‚odu, żebyzÅ‚agodzić upaÅ‚.RozkwitÅ‚y róże i ich ostre kosmyki splataÅ‚y siÄ™ na kratownicach w paÅ„skimogrodzie.Jednak tuż przy bramie niezliczone posÅ‚uszne stopy zdarÅ‚y ziemiÄ™ do piachu, przezco żółć mleczy wyÅ‚aniaÅ‚a siÄ™ z niej w bardziej cudowny sposób.PoÅ›ród tych barw, Everard drgnÄ…Å‚.- Skoro tak siÄ™ rzuca po ziemi, bÄ™dzie obolaÅ‚y, kiedy otrzezwieje - zauważyÅ‚ Maks.- Może udusić siÄ™ wÅ‚asnymi wymiocinami - powiedziaÅ‚ Dietrich.- Dalej, zanieÅ›my godo żony.WysunÄ…Å‚ siÄ™ do przodu i uklÄ™knÄ…Å‚ przy zarzÄ…dcy.- Wydaje siÄ™, że wygodniej mu tam, gdzie jest - powiedziaÅ‚ Maks.Klaus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.Wymiociny przy Å›cieżce byÅ‚y czarne i obrzydliwe, a sam Everard wydzielaÅ‚odpychajÄ…cy odór.Oddech Å›wiszczaÅ‚ mu jak dudy, a kiedy Dietrich dotknÄ…Å‚ jego policzków,byÅ‚y rozpalone.ZarzÄ…dca wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ pod Å‚agodnym dotykiem i krzyknÄ…Å‚.Dietrich wstaÅ‚ nagle, cofajÄ…c siÄ™ o dwa kroki.ZderzyÅ‚ siÄ™ z mÅ‚ynarzem, który postÄ…piÅ‚ do przodu woÅ‚ajÄ…c:- Obudz siÄ™, pijaku!ZarzÄ…dca i maier od wielu lat byli rywalami i partnerami i darzyli siÄ™ nawzajem tÄ…mieszaninÄ… przyjaznej pogardy, jakÄ… czÄ™sto rodziÅ‚y podobne zwiÄ…zki.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zawoÅ‚aÅ‚ do Dietricha Maks.- Zaraza - odpowiedziaÅ‚ Dietrich.Maks zamknÄ…Å‚ oczy.- Panie Boże w niebiesiech!Dietrich powiedziaÅ‚:- PowinniÅ›my zanieść go do domu.Nie poruszyÅ‚ siÄ™ jednak.Klaus odwróciÅ‚ siÄ™, obejmujÄ…c siÄ™ kurczowo.Maks zawróciÅ‚ dodworu, mówiÄ…c:- Trzeba powiedzieć panu.Hans Krenk odepchnÄ…Å‚ ich na bok.- Zaniesiemy go ja i Heloïse.OdpoczywajÄ…ca nieopodal po locie pogaÅ„ska Krenka przyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do niego.Nawzgórzu naprzeciw Joachim wydzwoniÅ‚ poÅ‚udnie, ogÅ‚aszajÄ…c porÄ™ posiÅ‚ku dla pracujÄ…cych wpolu.Klaus przysÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™, po czym powiedziaÅ‚:- MyÅ›laÅ‚em, że to bÄ™dzie bardziej posÄ™pny widok.Dietrich odwróciÅ‚ siÄ™ do niego.- Jaki widok?- Ten dzieÅ„.MyÅ›laÅ‚em, że bÄ™dzie naznaczony strasznymi znakami: nisko pÅ‚ynÄ…cechmury, zÅ‚owróżbny wicher, grzmoty.Mrok.A jednak to tak zwykÅ‚y ranek, że jestemprzerażony.- Przerażony? Dopiero teraz?- Ja.Znaki zapowiadaÅ‚yby Bożego %7Å‚niwiarza, a jakkolwiek tajemnicze mogÄ… być jegoÅ›cieżki, gniew rozsierdzonego Boga można odwrócić modlitwÄ… i pokutÄ….Ale to siÄ™ po prostuzdarzyÅ‚o.Everard zachorowaÅ‚ nagle i przewróciÅ‚ siÄ™.Nie byÅ‚o żadnych znaków, wiÄ™c może tocoÅ› naturalnego, jak to wciąż mówiliÅ›cie.A przed naturÄ… nie da siÄ™ uciec.W domu zarzÄ…dcy zrzucili ze stoÅ‚u ksiÄ™gi i zwoje i poÅ‚ożyli na nim Everarda, jakbypodawali pieczonego warchlaka.Jego żona, Yrmegarde, zawodziÅ‚a i zaÅ‚amywaÅ‚a rÄ™ce.Everard zaczÄ…Å‚ kopać i wzdrygać siÄ™.Twarz miaÅ‚ wyczuwalnie gorÄ™tszÄ….Dietrich rozchyliÅ‚mu koszulÄ™ i zobaczyli na piersi pÄ™cherze.- BydlÄ™ca zaraza - powiedziaÅ‚ z ulgÄ… Klaus.Ale Dietrich pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….PodobieÅ„stwo byÅ‚o znaczne, ale to nie byÅ‚y krostywywoÅ‚ane przez chorobÄ™ weÅ‚niarzy.- Połóż mu na czole zimne szmaty - powiedziaÅ‚ Yrmegardzie.- I nie dotykaj pÄ™cherzy.Kiedy bÄ™dzie chciaÅ‚ pić, dawaj mu tylko drobne Å‚yczki.Hans, Heloïse, przenieÅ›my go dołóżka.Kiedy go podnieÅ›li, Everard zawyÅ‚.Krenkowie prawie opuÅ›cili ciężar.- Heloïse zostanie z nim - oznajmiÅ‚ Hans.- Yrmegardo, nie podchodz bliżej.%7Å‚yjÄ…tkamogÄ… przenosić siÄ™ w Å›linie, przez dotyk albo oddech.Nie wiemy, jak jest w tym przypadku.- Czy mam powierzyć męża opiece demonów? - zapytaÅ‚a Yrmegarda.ZaÅ‚amywaÅ‚a rÄ™cepod wierzchniÄ… sukniÄ…, ale nie poruszyÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ łóżka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- JeÅ›li zejdziesz z góry, nie mogÄ™ pozwolić na twój powrót - powiedziaÅ‚ Manfred.-Twojej opieki potrzebujÄ… tutaj żywi.Dietrich formuÅ‚owaÅ‚ już sprzeciw, ale wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Hans.- Nam pójdzie Å‚atwiej.- W takim razie wam również muszÄ™ odmówić powrotu - powiedziaÅ‚ KrenkowiManfred.Hans poruszaÅ‚ wargami w ulotnym krenkeÅ„skim uÅ›miechu.- Mein Herr, moi towarzysze i ja jesteÅ›my skazani na wieczne wygnanie.Cóż znaczymniejszy rodzaj wygnania w wiÄ™kszym? Ale żyjÄ…tka pożerajÄ…ce wasz lud raczej nie zaatakujÄ…mojego.To.Jak to nazywacie, kiedy gatunek ulega zmianie?- Evolutium - podsunÄ…Å‚ mu Dietrich.- Urzeczywistnienie potencjaÅ‚u.Rozwój w jakimÅ›celu.- Nie, to nie jest wÅ‚aÅ›ciwe sÅ‚owo.Ale to znaczy, mein Herr, że wasze żyjÄ…tka nie znajÄ…naszych ciaÅ‚, i nie posiadajÄ….klucza, żeby do nich wejść.Manfred zacisnÄ…Å‚ usta.- W takim razie, dobrze.Hans, możesz pogrzebać zmarÅ‚ych w Niederhochwald.Wez zesobÄ… tylko Krenków.Kiedy wrócicie, czekajcie przy waszym dawnym lazarecie w puszczy naoznaki zarazy.JeÅ›li nie wystÄ…piÄ… żadne oznaki, po.po.- szukaÅ‚ gwaÅ‚townie jakiegoÅ›odstÄ™pu czasu, który mógÅ‚ im zapewnić ochronÄ™ - po trzech dniach możecie wrócić do wioski.Tymczasem nikomu nie wolno wejść na dwór.- A co z ojcem mojej żony? - zapytaÅ‚ Klaus.- Musi odejść.To surowe, mÅ‚ynarzu, ale tak musi być.Musimy troszczyć siÄ™ o siebie.Everard leżaÅ‚ twarzÄ… w dół na Å›cieżce obok dworskiej bramy.Klaus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Opój wyrzygaÅ‚ z siebie flaki.SÅ‚oÅ„ce staÅ‚o wysoko, ale wietrzyk z Katarinabergu niósÅ‚ ze sobÄ… dość chÅ‚odu, żebyzÅ‚agodzić upaÅ‚.RozkwitÅ‚y róże i ich ostre kosmyki splataÅ‚y siÄ™ na kratownicach w paÅ„skimogrodzie.Jednak tuż przy bramie niezliczone posÅ‚uszne stopy zdarÅ‚y ziemiÄ™ do piachu, przezco żółć mleczy wyÅ‚aniaÅ‚a siÄ™ z niej w bardziej cudowny sposób.PoÅ›ród tych barw, Everard drgnÄ…Å‚.- Skoro tak siÄ™ rzuca po ziemi, bÄ™dzie obolaÅ‚y, kiedy otrzezwieje - zauważyÅ‚ Maks.- Może udusić siÄ™ wÅ‚asnymi wymiocinami - powiedziaÅ‚ Dietrich.- Dalej, zanieÅ›my godo żony.WysunÄ…Å‚ siÄ™ do przodu i uklÄ™knÄ…Å‚ przy zarzÄ…dcy.- Wydaje siÄ™, że wygodniej mu tam, gdzie jest - powiedziaÅ‚ Maks.Klaus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.Wymiociny przy Å›cieżce byÅ‚y czarne i obrzydliwe, a sam Everard wydzielaÅ‚odpychajÄ…cy odór.Oddech Å›wiszczaÅ‚ mu jak dudy, a kiedy Dietrich dotknÄ…Å‚ jego policzków,byÅ‚y rozpalone.ZarzÄ…dca wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ pod Å‚agodnym dotykiem i krzyknÄ…Å‚.Dietrich wstaÅ‚ nagle, cofajÄ…c siÄ™ o dwa kroki.ZderzyÅ‚ siÄ™ z mÅ‚ynarzem, który postÄ…piÅ‚ do przodu woÅ‚ajÄ…c:- Obudz siÄ™, pijaku!ZarzÄ…dca i maier od wielu lat byli rywalami i partnerami i darzyli siÄ™ nawzajem tÄ…mieszaninÄ… przyjaznej pogardy, jakÄ… czÄ™sto rodziÅ‚y podobne zwiÄ…zki.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zawoÅ‚aÅ‚ do Dietricha Maks.- Zaraza - odpowiedziaÅ‚ Dietrich.Maks zamknÄ…Å‚ oczy.- Panie Boże w niebiesiech!Dietrich powiedziaÅ‚:- PowinniÅ›my zanieść go do domu.Nie poruszyÅ‚ siÄ™ jednak.Klaus odwróciÅ‚ siÄ™, obejmujÄ…c siÄ™ kurczowo.Maks zawróciÅ‚ dodworu, mówiÄ…c:- Trzeba powiedzieć panu.Hans Krenk odepchnÄ…Å‚ ich na bok.- Zaniesiemy go ja i Heloïse.OdpoczywajÄ…ca nieopodal po locie pogaÅ„ska Krenka przyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do niego.Nawzgórzu naprzeciw Joachim wydzwoniÅ‚ poÅ‚udnie, ogÅ‚aszajÄ…c porÄ™ posiÅ‚ku dla pracujÄ…cych wpolu.Klaus przysÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™, po czym powiedziaÅ‚:- MyÅ›laÅ‚em, że to bÄ™dzie bardziej posÄ™pny widok.Dietrich odwróciÅ‚ siÄ™ do niego.- Jaki widok?- Ten dzieÅ„.MyÅ›laÅ‚em, że bÄ™dzie naznaczony strasznymi znakami: nisko pÅ‚ynÄ…cechmury, zÅ‚owróżbny wicher, grzmoty.Mrok.A jednak to tak zwykÅ‚y ranek, że jestemprzerażony.- Przerażony? Dopiero teraz?- Ja.Znaki zapowiadaÅ‚yby Bożego %7Å‚niwiarza, a jakkolwiek tajemnicze mogÄ… być jegoÅ›cieżki, gniew rozsierdzonego Boga można odwrócić modlitwÄ… i pokutÄ….Ale to siÄ™ po prostuzdarzyÅ‚o.Everard zachorowaÅ‚ nagle i przewróciÅ‚ siÄ™.Nie byÅ‚o żadnych znaków, wiÄ™c może tocoÅ› naturalnego, jak to wciąż mówiliÅ›cie.A przed naturÄ… nie da siÄ™ uciec.W domu zarzÄ…dcy zrzucili ze stoÅ‚u ksiÄ™gi i zwoje i poÅ‚ożyli na nim Everarda, jakbypodawali pieczonego warchlaka.Jego żona, Yrmegarde, zawodziÅ‚a i zaÅ‚amywaÅ‚a rÄ™ce.Everard zaczÄ…Å‚ kopać i wzdrygać siÄ™.Twarz miaÅ‚ wyczuwalnie gorÄ™tszÄ….Dietrich rozchyliÅ‚mu koszulÄ™ i zobaczyli na piersi pÄ™cherze.- BydlÄ™ca zaraza - powiedziaÅ‚ z ulgÄ… Klaus.Ale Dietrich pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….PodobieÅ„stwo byÅ‚o znaczne, ale to nie byÅ‚y krostywywoÅ‚ane przez chorobÄ™ weÅ‚niarzy.- Połóż mu na czole zimne szmaty - powiedziaÅ‚ Yrmegardzie.- I nie dotykaj pÄ™cherzy.Kiedy bÄ™dzie chciaÅ‚ pić, dawaj mu tylko drobne Å‚yczki.Hans, Heloïse, przenieÅ›my go dołóżka.Kiedy go podnieÅ›li, Everard zawyÅ‚.Krenkowie prawie opuÅ›cili ciężar.- Heloïse zostanie z nim - oznajmiÅ‚ Hans.- Yrmegardo, nie podchodz bliżej.%7Å‚yjÄ…tkamogÄ… przenosić siÄ™ w Å›linie, przez dotyk albo oddech.Nie wiemy, jak jest w tym przypadku.- Czy mam powierzyć męża opiece demonów? - zapytaÅ‚a Yrmegarda.ZaÅ‚amywaÅ‚a rÄ™cepod wierzchniÄ… sukniÄ…, ale nie poruszyÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ łóżka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]