[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cyk!Nic się nie stało.Spróbował jeszcze raz, po czym wyciągnął magazynek, obejrzał go iwykrzyknął coś, co zabrzmiało jak przekleństwo.Skończyła mu się amunicja.Zza jego pleców wyłonił się mężczyzna z kucykiem.Padł rozkaz.Facet popatrzył na niego zpowątpiewaniem, a potem wyciągnął ręce i złapał się rury nad głową.Nina odwróciła się szybko, gotowa do ucieczki.Mężczyzna zawisł nad studnią.Końcówka rury oderwała się od ściany.Z przeszywającym wrzaskiem runął w głąb szybu i zniknął w ciemności, gdy rura złamałasię z drugiej strony i spadła za nim.Nina usłyszała plusk na dole znacznie pózniej, niż sięspodziewała.Obejrzała się do tyłu na gościa z kucykiem, który zdawał się bardziej poirytowany niżwstrząśnięty śmiercią kumpla.Najwyrazniej jemu też zabrakło amunicji.I tak pościg się zakończył.- No to dałeś się wpuścić w kanał! - zawołała; zamknęła księgę i ruszyła szybko w głąbtunelu.Przebyła mniej więcej pięć metrów, gdy zarejestrowała za sobą jakiś ruch.Odwróciła się i zobaczyła, jak facet przeskakuje przez szyb, z płaszczem łopoczącymniczym peleryna.Z ramionami wyciągniętymi przed siebie, uderzył o ścianę u wyłom tunelu, poczym chwycił się metalowej framugi i podciągnął do góry.- Cholera! - Znowu popędziła przed siebie, jeszcze bardziej przerażona.Słabe światełkażarówek migały jej nad głową.Ten tunel, chociaż ciaśniejszy niż poprzedni, był przynajmniejsuchy, a z przodu usłyszała znajomy dzwięk: łoskot przejeżdżającego pociągu.Wróciła do siecituneli metra.Jaśniejsze światła z przodu, zimny błękit jarzeniówek odbity od betonowych ścian.W końcudotarła do prostokątnej komory, z której w różnych kierunkach odchodziły następne korytarze.Pomroku, jaki panował w tunelu, blask jarzeniówek prawie ją oślepił.Nagie ściany, zejście dla obsługitechnicznej metra.i otwarta winda.Nina wskoczyła do ciasnej kabiny i wcisnęła górny guzik, czekając, aż zamkną się drzwi.Dopiero po chwili zorientowała się, że powinna zamknąć je własnoręcznie.Chwyciła za klamkizewnętrznych drzwi i zsunęła je ze sobą aż rozkładana metalowa krata się zatrzasnęła.Fang wypadł z tunelu i natarł prosto na nią.Miał coś w rękach, czarną laskę, zamachnąłsię.Nina zatrzasnęła wewnętrzną kratę.Zawył silnik. Azjata zadał cios, srebrna nić przeszła między prętami kraty.Nina instynktownie zasłoniłasię księgą niby tarczą.Ciach!Ostrze szpady przebiło rękopis, wchodząc jak w masło w skórzaną oprawę, metal, szkło ipergamin.I ubranie.I ciało!Nina przywarła do tylnej ściany maleńkiej windy, przyciskając księgę do piersi.Cichowestchnęła, otwierając usta ze zdumienia, gdy zobaczyła.Zaostrzony czubek szpady utkwił w jejklatce piersiowej, tuż nad sercem.Ale tylko czubek.Opancerzona księga zamortyzowała coś, i zaledwie centymetr ostrego metalu wbił się w jejlewą pierś.Nina odepchnęła od siebie książkę.Czubek szpady wysunął się z rany.Krąg krwirozprzestrzenił się wokół rozcięcia w bluzce, poczuła przeszywający ból, silniejszy niż szok.Fang gwałtownym ruchem cofnął szpadę, o mało nie wyrywając Ninie rękopisu - ledwiezdołała utrzymać go jedną ręką.Księga runęła ciężko na podłogę, rozległ się brzęk tłuczonegoszkła.Pozbawiona klamry księga otworzyła się, gdy Chińczyk wyciągał ostrze.Winda ruszyła w górę.Fang wysunął szpadę, a drugą ręką chwycił krawędz książki, przewracając ją wciąż otwartągrzbietem do góry i ciągnąc do siebie.Dwie połowy zewnętrznej kraty rozwarły się pod naciskiemwoluminu.Aańcuch przykuty do nadgarstka Niny się naprężył.Fang musiał teraz tylko przyciągnąćrękopis o następnych kilkanaście centymetrów, zanim łańcuch urwie się, ściśnięty między podłogąwindy a stropem pomieszczenia.Pomimo bólu Nina chwyciła łańcuch obiema rękami i pociągnęła z całej siły.- Pier.doi.się! - wystękała.Księga przesunęła się ku niej właśnie w momencie, gdy podłoga zbliżyła się do stropu.Winda jechała dalej w górę, krawędz sufitu przecięła metalowy grzbiet księgi niczymgilotyna.Z chrzęstem tom rozerwał się na pół.Nina upadła do tyłu i uderzyła głową o ścianę, gdyczęść księgi przestała stawiać opór.Chińczyk zniknął jej z oczu.Oszołomiona usiadła na podłodze.Plama krwi na bluzce była tak duża jak jej dłoń, powolirozlewała się po mokrym materiale.Nina przycisnęła do niej rękę i się skrzywiła.Rana bolała jakdiabli, ale raczej nie zagrażała życiu.Inaczej niż cała ta sytuacja.Wprawdzie Ninie udało się na jakiś czas uciec prześladowcy, alenadal nie była bezpieczna.Obok szybu windy znajdowały się schody, facet prawdopodobnie jużwbiegał po nich na górę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl