[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NastÄ™pnie kazaÅ‚em im obrócić siÄ™ plecami do siebie i podać wolnerÄ™ce, które też skuÅ‚em korzystajÄ…c z kajdanek Melvina.Nie utrudniali mi zadania, byli posÅ‚uszni - rozsÄ…dni chÅ‚opcy.ZabraÅ‚em im portfele i schowaÅ‚em je do torby.WrzuciÅ‚em tam też radiotele-fon Rona, uprzednio wyjÄ…wszy baterie.Radio Melvina wsunÄ…Å‚em do kieszeni. JednoczeÅ›nie wyciÄ…gnÄ…Å‚em z torby krążek taÅ›my klejÄ…cej i zaczÄ…Å‚em ich owijaćpoczÄ…wszy od nóg w górÄ™.WyglÄ…dali jak mumie.ZostawiÅ‚em tylko niewielkÄ…szparÄ™ na nosy, żeby siÄ™ nie podusili.NastÄ™pnie zawlokÅ‚em ich do holu, co biorÄ…cpod uwagÄ™ ciężar, zwÅ‚aszcza Rona, nie byÅ‚o Å‚atwym zadaniem.Nie chciaÅ‚emjednak, aby widzieli, czego szukam w gabinecie.MaÅ‚a przykucnęła pod Å›cianÄ….WyglÄ…daÅ‚a jak półtora nieszczęścia i trudno siÄ™dziwić.Tak bardzo pragnęła wrócić do domu, a takiego, o jakim myÅ›laÅ‚a, poprostu nie ma i nie bÄ™dzie.Nie ma rodziców, nie ma siostry, a dom staÅ‚ siÄ™ obcy,nic w nim nie jest jak dawniej, a wszÄ™dzie unosi siÄ™ drażniÄ…cy smród chemika-liów.- Idz po misie - wyrwaÅ‚o mi siÄ™, zanim jeszcze zdoÅ‚aÅ‚em pomyÅ›leć.Bez sÅ‚owa pobiegÅ‚a na górÄ™.WróciÅ‚em do gabinetu i wreszcie zajÄ…Å‚em siÄ™ schowkiem.ByÅ‚ pusty, nie byÅ‚ow nim nic poza jednÄ….dyskietkÄ… komputerowÄ….UsiadÅ‚em przy biurku, wÅ‚Ä…czyÅ‚em PC-ta.Pliki nie byÅ‚y zaszyfrowane aninawet zabezpieczone żadnym hasÅ‚em i nie byÅ‚o to przeoczenie ze strony wÅ‚aÅ›ci-ciela, jak siÄ™ domyÅ›laÅ‚em.Kev specjalnie zostawiÅ‚ otwarty zapis na wypadek,gdyby mu siÄ™ coÅ› staÅ‚o, żeby każdy mógÅ‚ przeczytać.PrzejrzaÅ‚em kilka plików - nic ciekawego.Po chwili jednak znalazÅ‚em folderoznaczony sÅ‚owem  Flavius.Z miejsca zorientowaÅ‚em siÄ™, o co chodzi, bo byÅ‚ tokryptonim naszej gibraltarskiej operacji.OtworzyÅ‚em, zaczÄ…Å‚em czytać.Kev - jak siÄ™ okazuje - odkryÅ‚ to, na co równieżwpadÅ‚ Al podczas naszej sesji na Florydzie, a mianowicie, że kontakty chÅ‚opcówz Ulsteru z kartelami zaczęły siÄ™, gdy PIRA uruchomiÅ‚a na zlecenie Kolumbij-czyków kanaÅ‚y przerzutowe do Afryki Północnej i Gibraltaru, skÄ…d narkotyki szÅ‚ydo Hiszpanii i innych krajów.KanaÅ‚y byÅ‚y drożne, PIRA spisywaÅ‚a siÄ™ znakomi-cie, kartele pÅ‚aciÅ‚y jak należy.Po pewnym czasie jednak PIRA postanowiÅ‚a rozszerzyć swój udziaÅ‚, wejśćgÅ‚Ä™biej w interes, pomnożyć kapitaÅ‚ pochodzÄ…cy ze skÅ‚adek i darów amerykaÅ„- skich sympatyków.Ów kapitaÅ‚ - Noraid - nie byÅ‚ bagatelny.WedÅ‚ug obliczeÅ„Keva, Sinn Féin zbieraÅ‚a ponad pół miliona funtów rocznie i wÅ‚aÅ›nie owe półmiliona postanowiono zainwestować w towar z Kolumbii, przetransportować doEuropy, a tam wymienić na broÅ„ i amunicjÄ™ z krajów byÅ‚ego bloku komuni-stycznego.PIRA ma towar, ZwiÄ…zek Radziecki przestaje istnieć, do gÅ‚osu do-chodzi rosyjska mafia, gotowa wziąć każdÄ… ilość towaru i dostarczyć każdÄ… broÅ„.Powstaje sytuacja, o jakiej można tylko marzyć.PochÅ‚onęła mnie lektura, ale trzeba byÅ‚o jÄ… przerwać.Jakkolwiek by byÅ‚o,znalazÅ‚em siÄ™ pod jednym dachem z dwoma policjantami i dzieciakiem brutalniepotraktowanym przez życie.Lepiej jednak siÄ™ zmywać.WyÅ‚Ä…czyÅ‚em komputer,schowaÅ‚em dyskietkÄ™ do kieszeni, w samÄ… porÄ™, bo znów w radiu odezwaÅ‚a siÄ™dyżurna z centrali.- SześćdziesiÄ…t dwa zgÅ‚oÅ› siÄ™!Kurwa!SkoczyÅ‚em do holu.- Ron, to do ciebie!Ron Å‚ypnÄ…Å‚ na mnie z podÅ‚ogi takim wzrokiem, że nie trzeba byÅ‚o nic wiÄ™cej.WiedziaÅ‚em, że tym razem już go nie zmuszÄ™.Ale spróbować trzeba.OderwaÅ‚emkawaÅ‚ taÅ›my klejÄ…cej, odsÅ‚aniajÄ…c mu usta.- PocaÅ‚uj mnie w dupÄ™ - usÅ‚yszaÅ‚em.- Sam z niÄ… pogadaj, przecież nas niezabijesz!- SześćdziesiÄ…t dwa.Ron miaÅ‚ racjÄ™, wyczuÅ‚ mojÄ… sÅ‚abÄ… stronÄ™.- Kelly, gdzie jesteÅ›?! - krzyknÄ…Å‚em.- Już schodzÄ™, wÅ‚aÅ›nie znalazÅ‚am Ricky'ego.Nie byÅ‚o czasu na zabawÄ™.- ZakÅ‚adaj kurtkÄ™ i buty, ale już.Sam też wskoczyÅ‚em w adidasy, zÅ‚apaÅ‚em torbÄ™, jeszcze raz rzuciÅ‚em okiemna Rona i Melvina, czy majÄ… czym oddychać.Leżeli spokojnie, pewnie już ob- myÅ›lali, co napiszÄ… w raporcie.WyszliÅ›my z maÅ‚Ä… przez werandÄ™.TrzymaÅ‚em jÄ… mocno za rÄ™kÄ™ i kÄ…tem okasprawdzaÅ‚em, czy nie gubi Ricky'ego i Jenny.Jeszcze tylko tego brakowaÅ‚o, żebyrozryczaÅ‚a siÄ™ na caÅ‚Ä… okolicÄ™, że misiom dzieje siÄ™ krzywda.WsiedliÅ›my do wozu, ruszyÅ‚em, a gdy Å›wiatÅ‚a uliczne zaczęły zaglÄ…dać downÄ™trza, zerknÄ…Å‚em na maÅ‚Ä… w lusterku wstecznym.WyglÄ…daÅ‚a na nieszczęśliwÄ….Oczy podpuchniÄ™te, policzki mokre, smutna mina.MiaÅ‚a wszelkie powody iprawo, żeby mieć pretensje do caÅ‚ego Å›wiata.ByÅ‚a na tyle inteligentnym dziec-kiem, że pewnie uÅ›wiadamiaÅ‚a sobie, że wÅ‚aÅ›nie po raz ostatni widziaÅ‚a rodzinnydom, że, tak naprawdÄ™, to domu już nie ma.No cóż, pod tym wzglÄ™dem zrównaÅ‚asiÄ™ ze mnÄ….Ja też nie mam domu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl