[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Luz z zadowoleniem kiwnęła głową, wstała, postawiła talerzobok zlewu, po czym znikła w pokoju komputerowym.Carrie upiłałyk kawy i zawołała: Powiedz dziadkowi, że za minutkę przywitam się z nim.Z pracowni komputerowej dobiegł głos dziewczynki: Jasne.Carrie wskazała wiszące na drzwiach lodówki rodzinne zdjęcia,kierując moją uwagę przede wszystkim na jedno to przedstawia-jące faceta w koszulce polo i z siwizną na skroniach, stojącego nawerandzie i trzymającego się za ręce z Luz. Mój ojciec, George.Uczy matematyki. Kim są ci z niemowlakami?Odwróciła się i spojrzała na wyblakłą fotografię. Och, to też mój ojciec, trzyma mnie.stoimy po prawej.Tomoje ulubione. A kto jest na nim oprócz was?Luz wystawiła głowę zza drzwi.Miała zaniepokojoną minę igłos. Mamo, obraz śluzy znikł. W porządku, kochanie, wiem. Mamo, przecież mówiłaś, że zawsze musi być. Wiem, dziecino, po prostu zmieniłam zdanie, w porządku? przerwała Carrie. Och, w porządku.Luz wycofała się, zmieszana.215 Córka uczy się w domu.Dzięki temu utrzymuje kontakt Zdziadkiem.Są naprawdę zżyci.Wzruszyłem ramionami. To świetnie powiedziałem, nie przejmując się tym, że nieodpowiedziała na moje pytanie.Miałem ważniejsze sprawy nagłowie.Czas przejść do sedna. Czy ten karabin w sypialni jestsprawny? Niewiele uchodzi twojej uwagi, prawda? Oczywiście.Dlacze-go pytasz? Może być mi potrzebny.Moglibyśmy poprosić, żeby dostar-czyli mi jeden przez waszego łącznika, ale nie mam wiele czasu ichcę jak najszybciej zacząć działać.Położyła ręce na stole. Czy wy nigdy nie czujecie się bezpieczni, jeśli nie macie bro-ni?Przeszywała mnie tymi zielonymi oczami, domagając się odpo-wiedzi.Problem w tym, że odpowiedz na jej pytanie była bardziejskomplikowana, niż się wydawało. Przezorny zawsze ubezpieczony.Przecież właśnie dlatego tu-taj jesteście, prawda? Ponadto Charlie nie jest wcieleniem łagod-ności.Wstała i poszła w kierunku sypialni. To pewne jak śmierć, ale jeśli przyłapie cię na tym czymś, cozamierzasz mu zrobić, będziesz potrzebował czegoś więcej niż sta-rej strzelby.Znikła za drzwiami.Z tego końca pokoju widziałem kawałekłóżka i przeciwległej ściany.Była pokryta zdjęciami, starymi i no-wymi, ukazującymi roześmianych dorosłych i dzieci.Następnyfragment rodzinnej kroniki.Usłyszałem szczęk zamka i brzęk mo-siądzu uderzających o siebie naboi.Można by pomyśleć, że brońpowinna być nabita i gotowa do strzału, inaczej po co wieszać ją naścianie sypialni?Carrie wróciła, niosąc w jednej ręce karabin, a w drugiej bla-szaną puszkę ze składanymi uchwytami.Puszka nie miała wieczka216i zobaczyłem w niej kartonowe opakowania z amunicją.Przywarłem wzrokiem do broni.Bardzo stary egzemplarz, zdrewnianą kolbą i łożem sięgającym prawie do samego końca lufy.Carrie położyła karabin na stole. To mosin.Mój ojciec zabrał go zabitemu północnowietnam-skiemu snajperowi.Znałem tę broń.Klasyczna.Zanim podała mi karabin, obróciła go w dłoniach i odsunęła ry-giel, pokazując czystą komorę i magazynek.Byłem pod wrażeniem,co zapewne łatwo dało się zauważyć. Mój ojciec mówił: po co trzymać broń, jeśli się nie umie niąposługiwać?Sprawdziłem zamek był czysty po czym wziąłem od niejkarabin. W jakiej formacji służył?Usiadła i podniosła kubek z kawą. W piechocie.Przed emeryturą awansował na generała.Ruchem głowy wskazała zdjęcia na lodówce. A na plaży? To jegokoledzy z wojska. Czym się zajmował? Wsparciem technicznym, wywiadem.Przynajmniej jednotrzeba przyznać George'owi.jest niegłupi.Teraz działa w DefenceIntelligence Agency. Patrząc na zdjęcie, pozwoliła sobie na pełendumy uśmiech. Na tej fotografii jest doradca z Białego Domu idwóch innych generałów, z których jeden wciąż w służbie czynnej. Na końcu stoi facet z paskudną blizną na brzuchu.Czy to je-den z generałów? Nie, odszedł ze służby w latach osiemdziesiątych, tuż przedaferą Iran-Contras.Wszyscy byli w nią zamieszani mniej lub bar-dziej, ale Ollie North wziął całą winę na siebie.Nawet nie wiem, cosię z nim stało.Jeśli George miał coś wspólnego z Iran-Contras, to wiedział217wszystko o takich akcjach jak ta.Nielegalnych operacjach, o któ-rych nikt nie chciał nic wiedzieć, a tacy jak on i tak by nikomu niepowiedzieli.Powiązanie między tymi dwoma George'em i Pizzą zaczęłomnie trochę niepokoić.Byłem jednak płotką i nie miałem zamiarumieszać się w to, co tutaj było grane.Będę musiał tylko uważać,żeby się w to nie wplątać, to wszystko.W przyszłym tygodniu mu-szę być w Marylandzie.Luz zawołała z sąsiedniego pokoju: Mamo, dziadek chce z tobą porozmawiać.Carrie wstała z uprzejmym zaraz wracam i znikła w pokojukomputerowym.Skorzystałem z okazji i dobrze przyjrzałem sięwysokiemu, muskularnemu George'owi o kwadratowej szczęce,uśmiechającemu się i stojącemu z Luz na werandzie.Aatwo byłozgadnąć, po kim ma te wielkie zielone oczy.Sprawdziłem cyfrowądatę na dole zdjęcia.Zrobiono je w kwietniu dziewięćdziesiątegodziewiątego roku, osiemnaście miesięcy temu.Wciąż był typowymamerykańskim chłopcem z krótkimi włosami i przedziałkiem, a conajdziwniejsze, wyglądał młodziej niż Aaron.Natomiast Pizza, wporównaniu ze swoim czarno-białym poprzednim wcieleniem,wyglądał jak śmierć na chorągwi.Był chudszy, siwy i, sądząc potym, jak zaciągał się papierosem, miał płuca zalepione nikotyną.22Odsunąłem od siebie te myśli i zająłem się sprawdzaniem kara-binu, który wyglądał topornie i prymitywnie, jeśli porównać go ztakimi, jakich używano obecnie.Oczywiście podstawowe elementynie zmieniły się od wieków: spust, bezpiecznik, muszka i lufa.Niebyła to luksusowa broń, ale dostatecznie dobrze znałem historięrosyjskiego uzbrojenia, aby wiedzieć, że, mimo swego wyglądu, wlatach czterdziestych na froncie wschodnim kule z tej broni posłałytysiące Niemców do grobów.Stempel arsenału wybity na stalowejkomorze miał datę 1938.Być może był to jeden z tych karabinów.Mógł mieć bogatą historię, a na pewno strzelano z niego do Ame-rykanów w Wietnamie.Egzemplarz, który trzymałem w rękach, wydawał się doskonaleutrzymany.Drewniane części były politurowane, a zamek dobrzenaoliwiony i bez śladu rdzy.Wycelowałem na próbę i spojrzałemprzez nietypowy celownik.Nie miałem pojęcia, czy jest oryginalny.Była to zwykła czarna i wytarta od częstego używania rurka okołopółcentymetrowej średnicy, zamocowana na lufie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Luz z zadowoleniem kiwnęła głową, wstała, postawiła talerzobok zlewu, po czym znikła w pokoju komputerowym.Carrie upiłałyk kawy i zawołała: Powiedz dziadkowi, że za minutkę przywitam się z nim.Z pracowni komputerowej dobiegł głos dziewczynki: Jasne.Carrie wskazała wiszące na drzwiach lodówki rodzinne zdjęcia,kierując moją uwagę przede wszystkim na jedno to przedstawia-jące faceta w koszulce polo i z siwizną na skroniach, stojącego nawerandzie i trzymającego się za ręce z Luz. Mój ojciec, George.Uczy matematyki. Kim są ci z niemowlakami?Odwróciła się i spojrzała na wyblakłą fotografię. Och, to też mój ojciec, trzyma mnie.stoimy po prawej.Tomoje ulubione. A kto jest na nim oprócz was?Luz wystawiła głowę zza drzwi.Miała zaniepokojoną minę igłos. Mamo, obraz śluzy znikł. W porządku, kochanie, wiem. Mamo, przecież mówiłaś, że zawsze musi być. Wiem, dziecino, po prostu zmieniłam zdanie, w porządku? przerwała Carrie. Och, w porządku.Luz wycofała się, zmieszana.215 Córka uczy się w domu.Dzięki temu utrzymuje kontakt Zdziadkiem.Są naprawdę zżyci.Wzruszyłem ramionami. To świetnie powiedziałem, nie przejmując się tym, że nieodpowiedziała na moje pytanie.Miałem ważniejsze sprawy nagłowie.Czas przejść do sedna. Czy ten karabin w sypialni jestsprawny? Niewiele uchodzi twojej uwagi, prawda? Oczywiście.Dlacze-go pytasz? Może być mi potrzebny.Moglibyśmy poprosić, żeby dostar-czyli mi jeden przez waszego łącznika, ale nie mam wiele czasu ichcę jak najszybciej zacząć działać.Położyła ręce na stole. Czy wy nigdy nie czujecie się bezpieczni, jeśli nie macie bro-ni?Przeszywała mnie tymi zielonymi oczami, domagając się odpo-wiedzi.Problem w tym, że odpowiedz na jej pytanie była bardziejskomplikowana, niż się wydawało. Przezorny zawsze ubezpieczony.Przecież właśnie dlatego tu-taj jesteście, prawda? Ponadto Charlie nie jest wcieleniem łagod-ności.Wstała i poszła w kierunku sypialni. To pewne jak śmierć, ale jeśli przyłapie cię na tym czymś, cozamierzasz mu zrobić, będziesz potrzebował czegoś więcej niż sta-rej strzelby.Znikła za drzwiami.Z tego końca pokoju widziałem kawałekłóżka i przeciwległej ściany.Była pokryta zdjęciami, starymi i no-wymi, ukazującymi roześmianych dorosłych i dzieci.Następnyfragment rodzinnej kroniki.Usłyszałem szczęk zamka i brzęk mo-siądzu uderzających o siebie naboi.Można by pomyśleć, że brońpowinna być nabita i gotowa do strzału, inaczej po co wieszać ją naścianie sypialni?Carrie wróciła, niosąc w jednej ręce karabin, a w drugiej bla-szaną puszkę ze składanymi uchwytami.Puszka nie miała wieczka216i zobaczyłem w niej kartonowe opakowania z amunicją.Przywarłem wzrokiem do broni.Bardzo stary egzemplarz, zdrewnianą kolbą i łożem sięgającym prawie do samego końca lufy.Carrie położyła karabin na stole. To mosin.Mój ojciec zabrał go zabitemu północnowietnam-skiemu snajperowi.Znałem tę broń.Klasyczna.Zanim podała mi karabin, obróciła go w dłoniach i odsunęła ry-giel, pokazując czystą komorę i magazynek.Byłem pod wrażeniem,co zapewne łatwo dało się zauważyć. Mój ojciec mówił: po co trzymać broń, jeśli się nie umie niąposługiwać?Sprawdziłem zamek był czysty po czym wziąłem od niejkarabin. W jakiej formacji służył?Usiadła i podniosła kubek z kawą. W piechocie.Przed emeryturą awansował na generała.Ruchem głowy wskazała zdjęcia na lodówce. A na plaży? To jegokoledzy z wojska. Czym się zajmował? Wsparciem technicznym, wywiadem.Przynajmniej jednotrzeba przyznać George'owi.jest niegłupi.Teraz działa w DefenceIntelligence Agency. Patrząc na zdjęcie, pozwoliła sobie na pełendumy uśmiech. Na tej fotografii jest doradca z Białego Domu idwóch innych generałów, z których jeden wciąż w służbie czynnej. Na końcu stoi facet z paskudną blizną na brzuchu.Czy to je-den z generałów? Nie, odszedł ze służby w latach osiemdziesiątych, tuż przedaferą Iran-Contras.Wszyscy byli w nią zamieszani mniej lub bar-dziej, ale Ollie North wziął całą winę na siebie.Nawet nie wiem, cosię z nim stało.Jeśli George miał coś wspólnego z Iran-Contras, to wiedział217wszystko o takich akcjach jak ta.Nielegalnych operacjach, o któ-rych nikt nie chciał nic wiedzieć, a tacy jak on i tak by nikomu niepowiedzieli.Powiązanie między tymi dwoma George'em i Pizzą zaczęłomnie trochę niepokoić.Byłem jednak płotką i nie miałem zamiarumieszać się w to, co tutaj było grane.Będę musiał tylko uważać,żeby się w to nie wplątać, to wszystko.W przyszłym tygodniu mu-szę być w Marylandzie.Luz zawołała z sąsiedniego pokoju: Mamo, dziadek chce z tobą porozmawiać.Carrie wstała z uprzejmym zaraz wracam i znikła w pokojukomputerowym.Skorzystałem z okazji i dobrze przyjrzałem sięwysokiemu, muskularnemu George'owi o kwadratowej szczęce,uśmiechającemu się i stojącemu z Luz na werandzie.Aatwo byłozgadnąć, po kim ma te wielkie zielone oczy.Sprawdziłem cyfrowądatę na dole zdjęcia.Zrobiono je w kwietniu dziewięćdziesiątegodziewiątego roku, osiemnaście miesięcy temu.Wciąż był typowymamerykańskim chłopcem z krótkimi włosami i przedziałkiem, a conajdziwniejsze, wyglądał młodziej niż Aaron.Natomiast Pizza, wporównaniu ze swoim czarno-białym poprzednim wcieleniem,wyglądał jak śmierć na chorągwi.Był chudszy, siwy i, sądząc potym, jak zaciągał się papierosem, miał płuca zalepione nikotyną.22Odsunąłem od siebie te myśli i zająłem się sprawdzaniem kara-binu, który wyglądał topornie i prymitywnie, jeśli porównać go ztakimi, jakich używano obecnie.Oczywiście podstawowe elementynie zmieniły się od wieków: spust, bezpiecznik, muszka i lufa.Niebyła to luksusowa broń, ale dostatecznie dobrze znałem historięrosyjskiego uzbrojenia, aby wiedzieć, że, mimo swego wyglądu, wlatach czterdziestych na froncie wschodnim kule z tej broni posłałytysiące Niemców do grobów.Stempel arsenału wybity na stalowejkomorze miał datę 1938.Być może był to jeden z tych karabinów.Mógł mieć bogatą historię, a na pewno strzelano z niego do Ame-rykanów w Wietnamie.Egzemplarz, który trzymałem w rękach, wydawał się doskonaleutrzymany.Drewniane części były politurowane, a zamek dobrzenaoliwiony i bez śladu rdzy.Wycelowałem na próbę i spojrzałemprzez nietypowy celownik.Nie miałem pojęcia, czy jest oryginalny.Była to zwykła czarna i wytarta od częstego używania rurka okołopółcentymetrowej średnicy, zamocowana na lufie [ Pobierz całość w formacie PDF ]