[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyjÄ…Å‚ pół kilograma mielonego miÄ™sa z górnej półki w lodówce, rzuciÅ‚ je napatelniÄ™, dodaÅ‚ sól i pieprz, Å›mietanÄ™ i dwie puszki siekanych pomidorów.PoczuÅ‚ smakowityzapach, wiÄ™c wsadziÅ‚ do tej mieszanki palec i okazaÅ‚o siÄ™, że potrawa równie dobrze smakuje.PrzygotowaÅ‚ garnek wypeÅ‚niony do poÅ‚owy wodÄ… i niewielkÄ… iloÅ›ciÄ… oliwy.WszedÅ‚ na piÄ™tro i skierowaÅ‚ siÄ™ do sypialni.Aóżko byÅ‚o niepoÅ›cielone, opadÅ‚ nakoÅ‚drÄ™ i wtuliÅ‚ gÅ‚owÄ™ w poduszkÄ™, która pachniaÅ‚a ZofiÄ….W garderobie staÅ‚a spakowanawalizka, a w niej dwa paszporty, portfel z euro, zÅ‚otówkami i dolarami, koszula, skarpetki,bielizna i aktówka.WziÄ…Å‚ jÄ… do rÄ™ki i wystawiÅ‚ przed drzwi, bo usÅ‚yszaÅ‚, że woda siÄ™ gotuje.WrzuciÅ‚ do garnka pół torebki makaronu i spojrzaÅ‚ na zegarek.Wpół do szóstej.Czasu maniewiele, ale musi zdążyć.Na dworze nadal byÅ‚o ciepÅ‚o, ale za chwilÄ™ ostatnie promienie sÅ‚oÅ„ca zniknÄ… zasÄ…siednim dachem.PodszedÅ‚ do żywopÅ‚otu i pomyÅ›laÅ‚, że musi go latem porzÄ…dnie przystrzyc.Po drugiej stronie zobaczyÅ‚ swoich chÅ‚opców, wiÄ™c zawoÅ‚aÅ‚ ich na kolacjÄ™.W tej samej chwiliusÅ‚yszaÅ‚ nadjeżdżajÄ…cÄ… taksówkÄ™, która zatrzymaÅ‚a siÄ™ na podjezdzie do garażu.Także i tymrazem czerwony wóz strażacki uniknÄ…Å‚ zÅ‚ego losu. Cześć.  Cześć.Jak zwykle siÄ™ objÄ™li.Za każdym razem, gdy to robiÅ‚, myÅ›laÅ‚ sobie, że nigdy jej niewypuÅ›ci. Nie zdążę z wami zjeść.MuszÄ™ dziÅ› lecieć do Warszawy.Mam tam pilne spotkanie.Wracam jutro wieczorem.Okay?Kobieta wzruszyÅ‚a ramionami. WÅ‚aÅ›ciwie to nie okay.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że spÄ™dzimy ten wieczór razem.No aletrudno. PrzygotowaÅ‚em jedzenie, stoi na stole.ZawoÅ‚aÅ‚em chÅ‚opców, zaraz tu bÄ™dÄ….WÅ‚aÅ›ciwie już tu powinni być.Hoffmann pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… lekko w usta. Jeszcze jeden.Przecież wiesz.Jeszcze jeden.Zawsze parzysta liczba.DotknÄ…Å‚ dÅ‚oniÄ… jej policzka, jeszcze dwa caÅ‚usy. Teraz byÅ‚y razem trzy.Jeszcze jeden.Znowu jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚.UÅ›miechnÄ™li siÄ™ do siebie.Hoffmann zabraÅ‚ walizkÄ™ i spojrzaÅ‚ nażywopÅ‚ot, w miejsce, z którego powinni już wyjść obaj chÅ‚opcy.Nigdzie ich nie byÅ‚o, ale wcale go to nie zdziwiÅ‚o.Znowu siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚, wsiadÅ‚ do samochodu, zapuÅ›ciÅ‚ silnik i odjechaÅ‚. Grens zaczÄ…Å‚ szukać czegoÅ› na dywaniku pod siedzeniem dla pasażera.ZnalazÅ‚ tamdwie taÅ›my magnetofonowe.W schowku byÅ‚y jeszcze dwie.Za chwilÄ™ je stÄ…d zabierze,zapakuje, zapomni o nich.Dwaj mÅ‚odzi umundurowani policjanci stali na chodniku miÄ™dzy przodem samochodua wejÅ›ciem do budynku przy Västmannagatan 79.Hermansson wÅ‚Ä…czyÅ‚a silnik i zaczęłacofać, gdy nagle jeden z policjantów zapukaÅ‚ w szybÄ™.Sven opuÅ›ciÅ‚ jÄ… trochÄ™. I co sÄ…dzicie?Grens wychyliÅ‚ siÄ™ z tylnego siedzenia. MiaÅ‚eÅ› racjÄ™.To rzeczywiÅ›cie byÅ‚a egzekucja.ByÅ‚o już pózne popoÅ‚udnie i mieli problemy ze znalezieniem przy Bergsgatan wolnegomiejsca parkingowego.Hermansson objechaÅ‚a ponure budynki policyjne i po trzech rundachmimo protestów Grensa zaparkowaÅ‚a przy Kungsholmsgatan, przy wejÅ›ciu do komendyrejonowej policji w Norrmalm i komendy wojewódzkiej policji.Grens skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…strażnikowi i wszedÅ‚ do Å›rodka drzwiami, przez które nie wchodziÅ‚ od wielu lat.Już dawnotemu nauczyÅ‚ siÄ™ postÄ™pować w sposób rutynowy i surowo przestrzegaÅ‚ tych zasad.Jeszczetylko korytarz, wÄ…skie schody i znalezli siÄ™ w pomieszczeniu, które byÅ‚o sercem tegowielkiego budynku z salÄ… tak dużą jak maÅ‚e boisko piÅ‚karskie.Przy każdym komputerzesiedziaÅ‚ policjant albo urzÄ™dnik cywilny.Wszyscy Å›ledzili to, co dziaÅ‚o siÄ™ na ekranach trzechmaÅ‚ych monitorów i na kilku znacznie wiÄ™kszych, które zajmowaÅ‚y Å›ciany od podÅ‚ogi dosufitu.Byli zajÄ™ci sprawdzaniem treÅ›ci czterystu zgÅ‚oszeÅ„ od osób, które tego dniazadzwoniÅ‚y pod numer alarmowy 112.Grens, Sven i Hermansson nalali sobie kawy, wziÄ™li krzesÅ‚a i usiedli obok kobiety wwieku pięćdziesiÄ™ciu kilku lat zatrudnionej na jednym z cywilnych stanowisk w policji.RozmawiajÄ…c z kimÅ›, zawsze kÅ‚adÅ‚a swemu rozmówcy dÅ‚oÅ„ na ramieniu. Która godzina? Dwunasta trzydzieÅ›ci siedem.I jakÄ…Å› minutÄ™ wczeÅ›niej. Kobieta nadal trzymaÅ‚a dÅ‚oÅ„ na ramieniu Ewerta, a drugÄ… zapisaÅ‚a godzinÄ™: 12.36.Potem zapadÅ‚o dÅ‚ugie milczenie, jak zwykle, gdy kilka osób nie ma o czym ze sobÄ…rozmawiać.Twelve thirty-six twenty.Elektroniczny gÅ‚os w jÄ™zyku angielskim, który znajÄ… policjanci na caÅ‚ym Å›wiecie.Zaraz potem prawdziwy gÅ‚os mÅ‚odej kobiety, która z pÅ‚aczem informowaÅ‚a o wÅ‚amaniu domieszkania przy placu Mariatorget.Twelve thirty-seven ten.JakieÅ› dziecko krzyczaÅ‚o do sÅ‚uchawki, że tata spadÅ‚ ze schodów i bardzo, ale tobardzo krwawi, ma zakrwawione policzki i wÅ‚osy.Twelve thirty-seven fifty.DzwiÄ™k przypominajÄ…cy drapanie.KtoÅ› dzwoni z pomieszczenia, prawdopodobnie ztelefonu komórkowego.Na ekranie wyÅ›wietliÅ‚ siÄ™ napis: numer nieznany. Niezarejestrowany telefon na kartÄ™.UrzÄ™dniczka zdjęła dÅ‚oÅ„ z ramienia Grensa, który nie odezwaÅ‚ siÄ™ ani sÅ‚owem, żebyuniknąć rozmowy i kontaktu cielesnego.Już od wielu lat nikt go nie dotykaÅ‚ i sam niewiedziaÅ‚, co zrobić, żeby nie być takim sztywniakiem. Pogotowie policyjne.Znowu dzwiÄ™k przypominajÄ…cy drapanie.Potem jakieÅ› szumy.I gÅ‚os mężczyzny,sÅ‚ychać byÅ‚o, że jest spiÄ™ty, zestresowany, ale próbuje mówić normalnym tonem, choćszepcze. Martwy mężczyzna.Västmannagatan siedemdziesiÄ…t dziewięć.Szwedzki, bez akcentu.Jednak mężczyzna powiedziaÅ‚ coÅ› wiÄ™cej.Niestety, z powoduzakłóceÅ„ trudno zrozumieć ostatnie zdanie. ChcÄ™ to odsÅ‚uchać jeszcze raz.Operator cofnÄ…Å‚ nagranie. Martwy mężczyzna.Västmannagatan siedemdziesiÄ…t dziewięć, piÄ…te piÄ™tro.To wszystko, szumy ucichÅ‚y i nagranie dobiegÅ‚o koÅ„ca.Elektroniczny gÅ‚os czytaÅ‚monotonnym tonem swoje twelve thirty-eight thirty.JakiÅ› oburzony starszy mężczyznainformowaÅ‚, że trwa wÅ‚amanie do sklepu z wyrobami tytoniowymi przy Karlavägen.GrenswstaÅ‚ i podziÄ™kowaÅ‚ za pomoc.Szli razem dÅ‚ugimi korytarzami w kierunku pomieszczeÅ„ zajmowanych przez sekcjÄ™dochodzeniowÄ….Sven zwolniÅ‚, żeby porozmawiać ze swoim szefem, który z każdym rokiem kulaÅ‚ coraz bardziej, a mimo to nie chciaÅ‚ używać laski. Mieszkanie  powiedziaÅ‚ Sven. Od kilku lat gospodarz wynajmuje je jakiemuÅ›Polakowi.ProsiÅ‚em Jensa Klövjego z Interpolu, żeby go sprawdziÅ‚. Kurier.Ten trup.To Polak.Grens zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed schodami.Mieli wejść nimi na drugie piÄ™tro.PopatrzyÅ‚ naswoich kolegów. To oznacza narkotyki, przemoc i zaangażowanie któregoÅ› z paÅ„stw EuropyWschodniej.Popatrzyli na niego, ale nic wiÄ™cej nie dodaÅ‚, wiÄ™c już nie pytali.Nalali do kubkówkawy z automatu i siÄ™ rozeszli.Grens otworzyÅ‚ drzwi i z przyzwyczajenia podszedÅ‚ do regaÅ‚uza biurkiem.SiÄ™gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… w górÄ™ i znieruchomiaÅ‚.Półka byÅ‚a pusta, zakurzona.KiedyÅ› staÅ‚ytam w równych rzÄ™dach kasety i magnetofon.A tam, gdzie widniaÅ‚ Å›lad w postaci dwóchrównej wielkoÅ›ci czworokÄ…tów, staÅ‚y gÅ‚oÅ›niki.PrzesunÄ…Å‚ dÅ‚oniÄ… po czymÅ›, co staÅ‚o siÄ™ już tylko wspomnieniem po caÅ‚ym jego życiu.ZapakowaÅ‚ kasety do pudeÅ‚.Już nigdy wiÄ™cej nie bÄ™dzie ich odtwarzaÅ‚ w tym pokoju,bo należą do innych czasów.PoczuÅ‚ siÄ™ oszukany, próbowaÅ‚ przyzwyczaić siÄ™ jakoÅ› do ciszy,której nigdy tu nie byÅ‚o.Nie lubiÅ‚ jej.SÅ‚yszaÅ‚, jak wrzeszczy do niego.UsiadÅ‚ na krzeÅ›le przy biurku.Kurier.Trup [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl