[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To prawda, jest niezwykły.A prócz tego wyjątkowouparty i niezwykle pomysłowy.W dodatku nie przebieraw środkach, żeby osiągnąć swoje cele.- Spojrzała na Bran-sona i na moment zawahała się.- Nie wątpię, że ciekawy z ciebie człowiek, Bran.Podoba mi się to, co piszesz, ale naprawdęnie jestem zainteresowana.- O kurcze! - Z obrzydzeniem przełknął następny łyk.-Czym?- Zaaranżowanymi spotkaniami.- Amelia przesunęła rękąpo włosach gestem, w którym widać było zmęczenie.- Dziadek ciągle mi zarzuca, że za mało czasu poświęcam na życietowarzyskie.Ale to nieprawda.Po prostu nie mogę sobie pozwolić na ciągłe wychodzenie z domu i imprezowanie w nocnych klubach.To mi się zwyczajnie nie opłaca.Randki zajmująpierwsze miejsce na liście spraw, które mogą poczekać.Niestety, dziadek jakoś nie może tego zrozumieć i ciągle zawracami głowę.- Naprawdę? - Branson wygodniej oparł plecy i przezchwilę przypatrywał się uważnie fioletowym cieniom pod oczami Amelii.To zastanawiające, myślał, że zamiast ją szpecić,NORA ROBERTS162jeszcze dodają jej uroku.Może dlatego, że wyjątkowo harmonizują z barwą tęczówek.- A dlaczego to randki zajmują takąniską pozycję w pani rankingu rzeczy ważnych? - zapytałzaintrygowany.- Z prostej przyczyny.Jestem w trakcie robienia specjalizacji z chirurgii, a to wymaga czasu.Nie mogę go tracić naprzyjemności.A poza tym nie mam zwyczaju spotykać sięz mężczyznami, których wybierze dla mnie mój dziadek.Mówiąc szczerze, jestem zaskoczona, bo nie wyglądasz na faceta,który musi korzystać z pomocy przeszło dziewięćdziesięcioletniego starca, żeby umówić się z kobietą na rendez-vous.- Zdaje się, że powiedziałaś mi komplement - stwierdziłBranson po chwili milczenia.- Tak, to musiał być komplement.Dziękuję.- Popatrzył na nią z lekkim, trochę złośliwymuśmieszkiem, a potem dodał: - Ja też będę z tobą szczery.Niemiałem najmniejszego zamiaru umawiać się z tobą na randkę,ale w tej sytuacji chyba będę musiał.Oczywiście wyłączniez męskiej próżności.- Nie przyszedłeś tutaj z polecenia dziadka?- Oczywiście, że nie.- W takim razie co tutaj robisz?- Prowadzę badania- Słucham?- Zbieram materiały, a przynajmniej z takim zamiarem tuszedłem.Przymierzam się do napisania nowej książki.Akcjama się rozgrywać w środowisku medycznym, więc najpierwchciałbym poznać wasze życie i obyczaje.Muszę wiedzieć, jakz bliska wygląda szpital, jak się tutaj pracuje, jakim językiemmówią do siebie lekarze.Po prostu chcę uchwycić atmosferę.Daniel, twój dziadek, powiedział mi, że chętnie mi pomożesz.- Naprawdę?- Tak.Mówił, że pozwolisz mi trochę pokręcić się po korytarzach i poprzyglądać, jak pracujesz.Miałem zamiar zapytać cię o tysiąc najróżniejszych rzeczy.Siostry z klanu MacGregor 163- Rozumiem.- Wolno odchyliła głowę i położyła ją naoparciu krzesła.Długo wpatrywała się w sufit, nim wreszcieotworzyła usta.- Prawdę mówiąc, to wyjątkowo głupia sytu-acja.- Nie mów tak.Mi się podoba.A może jesteś jednak rozczarowana, że mam wobec ciebie takie mało romantyczne zamiary? Nie ma sprawy.Chcesz, to wyjdziemy stąd natychmiast.Najpierw napijemy się porządnej kawy, potem będziemy siękochać, wezmiemy ślub, będziemy mieli troje dzieci, ogromnydom i brzydkiego psa.Co ty na to?- Raczej dziękuję.- Dobra, rozumiem, że nie masz już ochoty na kawę.Codo reszty, będę elastyczny.No, może z jednym wyjątkiem.Niezamierzam czekać z seksem aż do ślubu.W tej kwestii będęnieugięty.Amelia nie mogła dłużej utrzymywać powagi.Najpierwroześmiała się szczerze, lecz zaraz potem zerknęła na niegonieufnie i spytała, robiąc kwaśną minę:- Próbujesz mnie pocieszyć czy chcesz, żeby zrobiło misię jeszcze bardziej głupio?- Jedno i drugie - odparł rozbawiony.- Amelio, jesteśpiękna! Zapamiętaj moje słowa, bo jeśli zdecyduję się ude-rzyć" do ciebie, nie chcę, żebyś myślała, że robię to pod wpły-wem twojego dziadka.Uśmiech na jej twarzy nabrał nagle ostrego, jakby drwią-cego wyrazu.- Faceci, którzy próbują do mnie uderzać", często potrze-bują potem pomocy lekarza.Zapamiętaj moje słowa, bo niechcę, żebyś miał kłopoty.W każdym razie, jeśli mimo wszy-stko zdecydujesz się uderzać", wykup przedtem porządneubezpieczenie.- No już dobrze.- Popatrzył na nią wzrokiem, który, zdajesię, miał ją udobruchać.- W takim razie co powiesz na to,żebym został twoim stażystą? Przez kilka tygodni pokręcę się164 NORA ROBERTSkoło ciebie na ostrych dyżurach, będę wszędzie wtykał swójnos i zamęczał cię pytaniami.Oczywiście tylko wtedy, kiedybędziesz miała chwilę czasu.Liczę na to, że dzięki twojej pomocy moja powieść nabierze rumieńców.Bardzo zależy mina tym, żeby to, co napiszę, nie było wymyślone i sztuczne.Ma brzmieć wiarygodnie nawet dla lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- To prawda, jest niezwykły.A prócz tego wyjątkowouparty i niezwykle pomysłowy.W dodatku nie przebieraw środkach, żeby osiągnąć swoje cele.- Spojrzała na Bran-sona i na moment zawahała się.- Nie wątpię, że ciekawy z ciebie człowiek, Bran.Podoba mi się to, co piszesz, ale naprawdęnie jestem zainteresowana.- O kurcze! - Z obrzydzeniem przełknął następny łyk.-Czym?- Zaaranżowanymi spotkaniami.- Amelia przesunęła rękąpo włosach gestem, w którym widać było zmęczenie.- Dziadek ciągle mi zarzuca, że za mało czasu poświęcam na życietowarzyskie.Ale to nieprawda.Po prostu nie mogę sobie pozwolić na ciągłe wychodzenie z domu i imprezowanie w nocnych klubach.To mi się zwyczajnie nie opłaca.Randki zajmująpierwsze miejsce na liście spraw, które mogą poczekać.Niestety, dziadek jakoś nie może tego zrozumieć i ciągle zawracami głowę.- Naprawdę? - Branson wygodniej oparł plecy i przezchwilę przypatrywał się uważnie fioletowym cieniom pod oczami Amelii.To zastanawiające, myślał, że zamiast ją szpecić,NORA ROBERTS162jeszcze dodają jej uroku.Może dlatego, że wyjątkowo harmonizują z barwą tęczówek.- A dlaczego to randki zajmują takąniską pozycję w pani rankingu rzeczy ważnych? - zapytałzaintrygowany.- Z prostej przyczyny.Jestem w trakcie robienia specjalizacji z chirurgii, a to wymaga czasu.Nie mogę go tracić naprzyjemności.A poza tym nie mam zwyczaju spotykać sięz mężczyznami, których wybierze dla mnie mój dziadek.Mówiąc szczerze, jestem zaskoczona, bo nie wyglądasz na faceta,który musi korzystać z pomocy przeszło dziewięćdziesięcioletniego starca, żeby umówić się z kobietą na rendez-vous.- Zdaje się, że powiedziałaś mi komplement - stwierdziłBranson po chwili milczenia.- Tak, to musiał być komplement.Dziękuję.- Popatrzył na nią z lekkim, trochę złośliwymuśmieszkiem, a potem dodał: - Ja też będę z tobą szczery.Niemiałem najmniejszego zamiaru umawiać się z tobą na randkę,ale w tej sytuacji chyba będę musiał.Oczywiście wyłączniez męskiej próżności.- Nie przyszedłeś tutaj z polecenia dziadka?- Oczywiście, że nie.- W takim razie co tutaj robisz?- Prowadzę badania- Słucham?- Zbieram materiały, a przynajmniej z takim zamiarem tuszedłem.Przymierzam się do napisania nowej książki.Akcjama się rozgrywać w środowisku medycznym, więc najpierwchciałbym poznać wasze życie i obyczaje.Muszę wiedzieć, jakz bliska wygląda szpital, jak się tutaj pracuje, jakim językiemmówią do siebie lekarze.Po prostu chcę uchwycić atmosferę.Daniel, twój dziadek, powiedział mi, że chętnie mi pomożesz.- Naprawdę?- Tak.Mówił, że pozwolisz mi trochę pokręcić się po korytarzach i poprzyglądać, jak pracujesz.Miałem zamiar zapytać cię o tysiąc najróżniejszych rzeczy.Siostry z klanu MacGregor 163- Rozumiem.- Wolno odchyliła głowę i położyła ją naoparciu krzesła.Długo wpatrywała się w sufit, nim wreszcieotworzyła usta.- Prawdę mówiąc, to wyjątkowo głupia sytu-acja.- Nie mów tak.Mi się podoba.A może jesteś jednak rozczarowana, że mam wobec ciebie takie mało romantyczne zamiary? Nie ma sprawy.Chcesz, to wyjdziemy stąd natychmiast.Najpierw napijemy się porządnej kawy, potem będziemy siękochać, wezmiemy ślub, będziemy mieli troje dzieci, ogromnydom i brzydkiego psa.Co ty na to?- Raczej dziękuję.- Dobra, rozumiem, że nie masz już ochoty na kawę.Codo reszty, będę elastyczny.No, może z jednym wyjątkiem.Niezamierzam czekać z seksem aż do ślubu.W tej kwestii będęnieugięty.Amelia nie mogła dłużej utrzymywać powagi.Najpierwroześmiała się szczerze, lecz zaraz potem zerknęła na niegonieufnie i spytała, robiąc kwaśną minę:- Próbujesz mnie pocieszyć czy chcesz, żeby zrobiło misię jeszcze bardziej głupio?- Jedno i drugie - odparł rozbawiony.- Amelio, jesteśpiękna! Zapamiętaj moje słowa, bo jeśli zdecyduję się ude-rzyć" do ciebie, nie chcę, żebyś myślała, że robię to pod wpły-wem twojego dziadka.Uśmiech na jej twarzy nabrał nagle ostrego, jakby drwią-cego wyrazu.- Faceci, którzy próbują do mnie uderzać", często potrze-bują potem pomocy lekarza.Zapamiętaj moje słowa, bo niechcę, żebyś miał kłopoty.W każdym razie, jeśli mimo wszy-stko zdecydujesz się uderzać", wykup przedtem porządneubezpieczenie.- No już dobrze.- Popatrzył na nią wzrokiem, który, zdajesię, miał ją udobruchać.- W takim razie co powiesz na to,żebym został twoim stażystą? Przez kilka tygodni pokręcę się164 NORA ROBERTSkoło ciebie na ostrych dyżurach, będę wszędzie wtykał swójnos i zamęczał cię pytaniami.Oczywiście tylko wtedy, kiedybędziesz miała chwilę czasu.Liczę na to, że dzięki twojej pomocy moja powieść nabierze rumieńców.Bardzo zależy mina tym, żeby to, co napiszę, nie było wymyślone i sztuczne.Ma brzmieć wiarygodnie nawet dla lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]