[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nareszcie odeszły, zastawiając go w ogromnej, niezwykłej ciszy.Teraz znajdował się daleko,bardzo daleko od bramy.Trzeba przejść przez galerię.Oby tylko Nicola przyszła szybko!Nie wiedział, czy ma się rozebrać, czy też nie, spodziewał się wszak wizyty damy! W tymbarbarzyńskim świecie nie było widać nocnego stroju, wcale go zresztą się tu niespodziewał.Zdjął więc tylko wierzchnie części garderoby i został w koszuli i spodniach.Dojrzał w kącieprastare lustro o nierównej powierzchni, przyjrzał się swemu krzywemu odbiciu i zsamouwielbieniem uznał, że miło na niego patrzeć.Nagle nadstawił uszu.Głosy? W sąsiedniej komnacie?To przecież głosy dam! Najwyrazniej się spierały w swym niezrozumiałym dla niego języku.Rozróżniał ostry, kąśliwy głos księżniczki i słaby, rozszlochany Nicoli.Bez wątpienia kłóciły się o niego!Usiłował ocenić, gdzie się znajdują, starał się wyobrazić sobie rozkład twierdzy.Czworoboczna budowla, zamykająca dziedziniec.Którędy doszli do tego punktu?Nie, nie mógł zorientować się w tych zawiłościach, zwłaszcza że na zewnątrz panowałanieprzenikniona ciemność.Ale możliwe.Tak, absolutnie możliwe, że wydzielona częśćtwierdzy należąca do dam graniczyła z jego sypialnią.Wpatrywał się w ścianę, zza której dochodziły głosy.31Wisiał na niej ogromny gobelin, przedstawiający jedną z owych ociekających krwią scenmyśliwskich, w których tak lubowano się w piętnastym wieku.Yvesa doszły odgłosystłumionej walki, usłyszał uderzenie, a zaraz po tym łkanie Nicoli.Miał ochotę rzucić się na bezwzględną księżniczkę w obronie swej wybranki.Naturalnie niemógł tego zrobić.Oby tylko Feodora nie powstrzymała Nicoli, oby nie udaremniła ichspotkania! On sam nie mógł wyruszyć na poszukiwanie dziewczyny, od razu by zabłądził.Zciana? Podszedł bliżej.Samotna woskowa świeca którą mu zostawiono, słabo oświetlałakomnatę, ale musiała wystarczyć.Bardzo ostrożnie poruszył gobelin, jak gdyby lękiem napawał go sam fakt, że musi dotykaćmaterii.Pod palcami wyczuł nieprzyjemną chropawość, podobną do tej, jaką czuje siędotykając warzyw korzennych, oblepionych wyschniętą ziemią.Gdy poruszył krawędz gobelinu odsuwając go od ściany, buchnął i zawirował w powietrzuszary pył.Yves zajrzał pod materię.Drzwi! Za gobelinem znajdowały się drzwi, zamaskowane i zapieczętowane.Głosy słychaćbyło teraz wyrazniej.Nicola nadal usiłowała słabo protestować, lecz stale przerywał jej ostrygłos księżniczki.Do czorta, czy miało to znaczyć, że ich plan został odkryty? I Nicola nie będzie mogłaprzyjść do niego? Nie uciekną razem dziś w nocy? A może Feodora wygrała walkę i samazamierza odwiedzić komnatę Yvesa?Przekleństwo!Przyjrzał się drzwiom, pieczęcie jednak wydawały się zbyt solidne, by mógł je złamać.Czy powinien zapukać? Chyba nie, mógłby pogorszyć i tak trudną sytuację Nicoli.Biedna, nieszczęśliwa istota! Z każdą upływającą minutą czuł się coraz bardziej do niejprzywiązany.Musiał się opanować, pozostawało jedynie mieć nadzieję, że sprawy przyjmą pomyślnyobrót.Wszystko zależało teraz tylko od niej.Czuł się bezsilny, jakby związano mu nogi i ręcew tym straszliwym zamczysku, w którym nie potrafił odnalezć drogi.Jedyne, co mógł zrobić,to czekać.Do głowy przyszła mu przerażająca myśl: nawet jeśli on nie może otworzyć tychdrzwi od swej strony, to może jednak da się to uczynić od drugiej? Jeśli ktoś niezauważeniewślizgnie się tu do niego nocą? Ze wszech miar niepożądany gość?Nie, nie chciał w to uwierzyć.Drzwi wyglądały tak solidnie, nie może myśleć jak wystraszonydzieciak!Głosy umilkły, najwyrazniej kobiety udały się na spoczynek.32Poza chudym woznicą nie spotkał nikogo ze służby.Księżniczka dała im wychodne, by niktnie przeszkadzał w podejmowaniu dostojnych gości.Yves zastanawiał się, gdzie mogli przebywać służący.Część budowli, mieszcząca pokojedla służby, przez cały wieczór pogrążona była w ciemnościach.Może poszli do wioski? Do karczmy?Właściwie im zazdrościł, pragnął w tej chwili znalezć się na ich miejscu.Ale była przecież Nicola!Z pewnością wprawi stryja w zdumienie, gdy wczesnym rankiem przyprowadzi ze sobądziewczynę.Baron jednak nie powinien się gniewać.Dobra partia, świetne nazwisko wkraju, w którym zamierzali się osiedlić.Panna z rodu wojewody.Przypuszczał, że to zrobidobre wrażenie.A może jednak stryjowi wcale się to nie spodoba? Może poprzedniej nocy on i księżniczkaprzeżyli wspólnie miłosną przygodę? I dlatego baron będzie zły na Yvesa, że sprzeciwił siępięknej czarownicy?Nie zdając sobie sprawy, że nazwa Stregesti pochodzi właśnie od słowa czarownica ,Yves nazwał tak księżniczkę Feodorę.Przedziwny zbieg okoliczności.Yves stał przez chwilę, nie mogąc się zdecydować co do dalszych działań [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nareszcie odeszły, zastawiając go w ogromnej, niezwykłej ciszy.Teraz znajdował się daleko,bardzo daleko od bramy.Trzeba przejść przez galerię.Oby tylko Nicola przyszła szybko!Nie wiedział, czy ma się rozebrać, czy też nie, spodziewał się wszak wizyty damy! W tymbarbarzyńskim świecie nie było widać nocnego stroju, wcale go zresztą się tu niespodziewał.Zdjął więc tylko wierzchnie części garderoby i został w koszuli i spodniach.Dojrzał w kącieprastare lustro o nierównej powierzchni, przyjrzał się swemu krzywemu odbiciu i zsamouwielbieniem uznał, że miło na niego patrzeć.Nagle nadstawił uszu.Głosy? W sąsiedniej komnacie?To przecież głosy dam! Najwyrazniej się spierały w swym niezrozumiałym dla niego języku.Rozróżniał ostry, kąśliwy głos księżniczki i słaby, rozszlochany Nicoli.Bez wątpienia kłóciły się o niego!Usiłował ocenić, gdzie się znajdują, starał się wyobrazić sobie rozkład twierdzy.Czworoboczna budowla, zamykająca dziedziniec.Którędy doszli do tego punktu?Nie, nie mógł zorientować się w tych zawiłościach, zwłaszcza że na zewnątrz panowałanieprzenikniona ciemność.Ale możliwe.Tak, absolutnie możliwe, że wydzielona częśćtwierdzy należąca do dam graniczyła z jego sypialnią.Wpatrywał się w ścianę, zza której dochodziły głosy.31Wisiał na niej ogromny gobelin, przedstawiający jedną z owych ociekających krwią scenmyśliwskich, w których tak lubowano się w piętnastym wieku.Yvesa doszły odgłosystłumionej walki, usłyszał uderzenie, a zaraz po tym łkanie Nicoli.Miał ochotę rzucić się na bezwzględną księżniczkę w obronie swej wybranki.Naturalnie niemógł tego zrobić.Oby tylko Feodora nie powstrzymała Nicoli, oby nie udaremniła ichspotkania! On sam nie mógł wyruszyć na poszukiwanie dziewczyny, od razu by zabłądził.Zciana? Podszedł bliżej.Samotna woskowa świeca którą mu zostawiono, słabo oświetlałakomnatę, ale musiała wystarczyć.Bardzo ostrożnie poruszył gobelin, jak gdyby lękiem napawał go sam fakt, że musi dotykaćmaterii.Pod palcami wyczuł nieprzyjemną chropawość, podobną do tej, jaką czuje siędotykając warzyw korzennych, oblepionych wyschniętą ziemią.Gdy poruszył krawędz gobelinu odsuwając go od ściany, buchnął i zawirował w powietrzuszary pył.Yves zajrzał pod materię.Drzwi! Za gobelinem znajdowały się drzwi, zamaskowane i zapieczętowane.Głosy słychaćbyło teraz wyrazniej.Nicola nadal usiłowała słabo protestować, lecz stale przerywał jej ostrygłos księżniczki.Do czorta, czy miało to znaczyć, że ich plan został odkryty? I Nicola nie będzie mogłaprzyjść do niego? Nie uciekną razem dziś w nocy? A może Feodora wygrała walkę i samazamierza odwiedzić komnatę Yvesa?Przekleństwo!Przyjrzał się drzwiom, pieczęcie jednak wydawały się zbyt solidne, by mógł je złamać.Czy powinien zapukać? Chyba nie, mógłby pogorszyć i tak trudną sytuację Nicoli.Biedna, nieszczęśliwa istota! Z każdą upływającą minutą czuł się coraz bardziej do niejprzywiązany.Musiał się opanować, pozostawało jedynie mieć nadzieję, że sprawy przyjmą pomyślnyobrót.Wszystko zależało teraz tylko od niej.Czuł się bezsilny, jakby związano mu nogi i ręcew tym straszliwym zamczysku, w którym nie potrafił odnalezć drogi.Jedyne, co mógł zrobić,to czekać.Do głowy przyszła mu przerażająca myśl: nawet jeśli on nie może otworzyć tychdrzwi od swej strony, to może jednak da się to uczynić od drugiej? Jeśli ktoś niezauważeniewślizgnie się tu do niego nocą? Ze wszech miar niepożądany gość?Nie, nie chciał w to uwierzyć.Drzwi wyglądały tak solidnie, nie może myśleć jak wystraszonydzieciak!Głosy umilkły, najwyrazniej kobiety udały się na spoczynek.32Poza chudym woznicą nie spotkał nikogo ze służby.Księżniczka dała im wychodne, by niktnie przeszkadzał w podejmowaniu dostojnych gości.Yves zastanawiał się, gdzie mogli przebywać służący.Część budowli, mieszcząca pokojedla służby, przez cały wieczór pogrążona była w ciemnościach.Może poszli do wioski? Do karczmy?Właściwie im zazdrościł, pragnął w tej chwili znalezć się na ich miejscu.Ale była przecież Nicola!Z pewnością wprawi stryja w zdumienie, gdy wczesnym rankiem przyprowadzi ze sobądziewczynę.Baron jednak nie powinien się gniewać.Dobra partia, świetne nazwisko wkraju, w którym zamierzali się osiedlić.Panna z rodu wojewody.Przypuszczał, że to zrobidobre wrażenie.A może jednak stryjowi wcale się to nie spodoba? Może poprzedniej nocy on i księżniczkaprzeżyli wspólnie miłosną przygodę? I dlatego baron będzie zły na Yvesa, że sprzeciwił siępięknej czarownicy?Nie zdając sobie sprawy, że nazwa Stregesti pochodzi właśnie od słowa czarownica ,Yves nazwał tak księżniczkę Feodorę.Przedziwny zbieg okoliczności.Yves stał przez chwilę, nie mogąc się zdecydować co do dalszych działań [ Pobierz całość w formacie PDF ]