[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Babcia nigdy o niczym nie zapomina wtrąciła Lowella. Deborah, czy to ciebie widziałam niedawno w oknie? Nie mogłam powstrzymaćsię od zadania tego pytania bo choć być może, zabrzmiało to niemądrze, musiałamuzyskać jednoznaczną odpowiedz. Tak.Szłam do siebie zaraz po przyjezdzie.Nie zawiadomiłam Morwenny aniRoca, że dziś będę w domu.Byłam sama, wyjrzałam na dziedziniec i zobaczyłamciebie z Hyson.Nie wiedziałam, że mnie dostrzegłaś, w przeciwnym razieodezwałabym się. Bardzo się zdziwiłam, kiedy Hyson powiedziała, że to babcia. I nic nie dodała? %7ładnych wyjaśnień? Oj Hyson, Hyson, moje drogie dziecko! Znów pogłaskała ciemny koński ogon. A jak miałam powiedzieć? Broniła się Hyson. Powiedziałam, że to babcia,bo to była babcia! Nic prawie nie jecie. Skarciła nas Morwenna.Spróbujcie tych ciasteczek, sąnaprawdę smaczne.A poza tym Maria będzie urażona, gdy zbyt dużo odeślemy zpowrotem. Zawsze mówię, że kornwalijska śmietanka nie jest tak dobra jak nasza, wDevonshire rzekła Deborah. Czyste uprzedzenie zaśmiała się Morwenna. Jest idealnie taka sama.Deborah zaczęła mnie wypytywać o życie na Capri i o to w jakich okolicznościachpoznałam Roca. Jakie to zachwycające! Wykrzykiwała, gdy odpowiadała nas jej pytania. Iromantyczne! Wprost czarujące nie sądzisz, Morwenno? Naturalnie.Wszyscy się z tego cieszymy& szczególnie teraz, gdy poznaliśmyFavel. I wyglądaliśmy nowej Małżonki z Pendorric. Dodała Hyson poważnie.Roześmiałyśmy się wszystkie a potem rozmowa zboczyła na ogólne tematy.Po podwieczorku Hyson zaofiarowała babci swą pomoc w rozpakowaniu bagaży.Deborah wyglądała na uradowaną i wyraziła zgodę.86 Sądzę, że Favel nie widziała jeszcze moich pokoi dodała. Poprosimy, żebyposzła z nami, co ty na to Hyson? Hyson, acz niechętnie, zmuszona była zgodzić się na tę propozycję, a ja szybkoprzyłączyłam się do nich.Miałam bowiem wielką ochotę dowiedzieć się czegoś więcejo nowej domowniczce.Wyszłyśmy w trójkę.Deborah otworzyła drzwi pokoju, podobnego w układzie do mojej sypialni, z takimisamymi dużymi oknami, z przepięknym widokiem na zachód i morze.Natychmiastmój wzrok przykuł czarny kapelusz z niebieską wstążką leżący na łóżku.Miał innyfason niż ten z obrazu, ale kolory były te same.Poczułam się trochę niemądrze ale ispadł mi kamień z serca, że rozwiązanie tajemnicy zjawy nastąpiło tak szybko.Jednocześnie z zażenowaniem przypominałam sobie jak ten widok wytrącił mnie zrównowagi.Jedna ze ścian była gęsto obwieszona fotografiami różnych typów i wielkości, oddużych studyjnych portretów po małe odbitki robione amatorskim aparatem.Deborah roześmiała się szczerze widząc moje zainteresowanie. Zawsze kolekcjonowałam familijne zdjęcia.Tak samo wygląda pokój w moimdomu w Devonshire, prawda Hyson? Tak, ale tam są wszystkie zdjęcia sprzed& a tutaj po. Rzeczywiście.Zaznacza się przez to wyrazny podział czasu na: przed ślubemBarby& i pózniej. Barbariny szepnęłam mimowolnie. Tak, Barbariny.Dla mnie była Barby a ja dla niej Deb.Nikt inny tak nas nienazywał.Barbarinie nadano imię po jakiejś naszej pra pra& To oryginalne imię,prawda? Do ślubu byłyśmy nierozłączne. Błękitne oczy zasnuły się smutkiem idomyśliłam się, że obie siostry łączyła silna uczuciowa więz. Lecz cóż ciągnęła to było tak dawno temu.Czasem mi trudno uwierzyć, że jej już nie ma& że nieżyje& że spoczywa w grobie& Ależ& zaczęła Hyson.87Deborah położyła dziecku na głowie rękę i mówiła dalej: Gdy ona& zmarła, przyjechałam, by tu zamieszkać i zająć się wychowaniemPetroca i Morwenny.Próbowałam zająć jej miejsce, ale czy może ktoś dziecku zastąpićmatkę? Oni cię bardzo kochają, jestem tego pewna. Tak, myślę że tak.Ale wróćmy do fotografii.Pokażę ci je.Sądzę, że niektóre sąbardzo interesujące.Czy chciałabyś zobaczyć swego męża uwiecznionego w różnychetapach jego rozwoju? Nie sądzisz, że zawsze jest zabawne oglądać, jak ludziewyglądali wiele, wiele lat temu?Rozczuliłam się na widok chłopca o figlarnych oczach, w rozpiętej koszulce ikrótkich spodenkach stojącego obok siostry.Morwenna uśmiechała się nieśmiało doobiektywu, a Roc gniewnie patrzył spode łba.Było też ich zdjęcie w wiekuniemowlęcym; leżeli obok siebie a nad nimi pochylała się jakaś urocza kobieta. Barbarina i jej blizniaczki zamruczała Deborah. Ale piękna! Tak. W jej głosie zabrzmiała nuta bezmiernego smutku.A więc wciąż jeszczeopłakuje śmierć siostry, pomyślałam i przez myśl przemknęło mi przypomnieniekrypty rodzinnej i laurowego wianuszka zawieszonego na pręcie.Odgadłam, kto gotam zaniósł.Zwróciłam uwagę na zdjęcie jakiejś urodziwej pary dorosłych.Bez trudurozpoznałam Barbarinę, a mężczyzna, który stał u jej boku, był tak podobny do Roca,że odgadłam w nim jej męża.Miał prawie wyzywający uśmiech, twarz kogoś, kto potrafi korzystać z życia;zuchwałego i czarującego gracza.Spostrzegłam też, że uszy mężczyzny z fotografiibyły uszami Roca, a oczy, także miał lekko skośne.Była to przystojna twarz, a jeszczeatrakcyjniejszą czynił ją pewien wyraz figlarności& swawolności& , czegoś takiego cowyczuwałam również u Roca. Rodzice Roca zgadłam. Zdjęcie zrobione na rok przed tragedią objaśniła Deborah.88 To smutne.On wygląda na bardzo zakochanego.Ten wypadek musiał gozałamać.Deborah uśmiechnęła się jakoś ponuro, ale nie rzekła ani słowa. Babciu, nie pokażesz Favel albumów? Spytała Hyson. Nie, serduszko.Muszę się rozpakować, a poza tym, obawiam się, iż historie zprzeszłości mogą nieco znudzić kogoś, kto nie zżył się z nimi od lat. Absolutnie nie jestem znudzona.Bardzo chciałabym dowiedzieć się jaknajwięcej o rodzinie. Naturalnie& jesteś teraz jedną z nas.Z przyjemnością pokażę ci albumy innymrazem.Była to uprzejma odprawa, więc posłużywszy się wymówką, że mam jeszcze coś dozałatwienia, chciałam odejść.Deborah zbliżyła się do mnie i biorąc mnie za rękę,uśmiechnęła się tkliwie. Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że jesteś tutaj powiedziała z przejęciem i bezwątpienia mówiła szczerze. Wszyscy mi tutaj okazują sympatię.Chyba żadna młoda małżonka nie byławitana z większym entuzjazmem, a biorąc pod uwagę, jak nagłe było naszemałżeństwo i że moje przybycie musiało być raczej wstrząsem dla rodziny, jestemwszystkim głęboko wdzięczna. Moja droga, oczywiście, że jesteś mile witana. Czekaliśmy na nią od lat& prawda, babciu? Wtrąciła Hyson z przekonaniem. Deborah roześmiała się. Zbytnio wierzysz we wszystko, dziecinko. Powiedziała, a potem zwróciła siędo mnie. Jesteśmy zachwyceni, że Roc się ożenił.Pendorricowie zazwyczaj żenilisię młodo.Otworzyły się drzwi i do pokoju weszła niewysoka kobieta.Była ubrana na czarno,choć ten kolor nie pasował do jej ziemistej cery [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Babcia nigdy o niczym nie zapomina wtrąciła Lowella. Deborah, czy to ciebie widziałam niedawno w oknie? Nie mogłam powstrzymaćsię od zadania tego pytania bo choć być może, zabrzmiało to niemądrze, musiałamuzyskać jednoznaczną odpowiedz. Tak.Szłam do siebie zaraz po przyjezdzie.Nie zawiadomiłam Morwenny aniRoca, że dziś będę w domu.Byłam sama, wyjrzałam na dziedziniec i zobaczyłamciebie z Hyson.Nie wiedziałam, że mnie dostrzegłaś, w przeciwnym razieodezwałabym się. Bardzo się zdziwiłam, kiedy Hyson powiedziała, że to babcia. I nic nie dodała? %7ładnych wyjaśnień? Oj Hyson, Hyson, moje drogie dziecko! Znów pogłaskała ciemny koński ogon. A jak miałam powiedzieć? Broniła się Hyson. Powiedziałam, że to babcia,bo to była babcia! Nic prawie nie jecie. Skarciła nas Morwenna.Spróbujcie tych ciasteczek, sąnaprawdę smaczne.A poza tym Maria będzie urażona, gdy zbyt dużo odeślemy zpowrotem. Zawsze mówię, że kornwalijska śmietanka nie jest tak dobra jak nasza, wDevonshire rzekła Deborah. Czyste uprzedzenie zaśmiała się Morwenna. Jest idealnie taka sama.Deborah zaczęła mnie wypytywać o życie na Capri i o to w jakich okolicznościachpoznałam Roca. Jakie to zachwycające! Wykrzykiwała, gdy odpowiadała nas jej pytania. Iromantyczne! Wprost czarujące nie sądzisz, Morwenno? Naturalnie.Wszyscy się z tego cieszymy& szczególnie teraz, gdy poznaliśmyFavel. I wyglądaliśmy nowej Małżonki z Pendorric. Dodała Hyson poważnie.Roześmiałyśmy się wszystkie a potem rozmowa zboczyła na ogólne tematy.Po podwieczorku Hyson zaofiarowała babci swą pomoc w rozpakowaniu bagaży.Deborah wyglądała na uradowaną i wyraziła zgodę.86 Sądzę, że Favel nie widziała jeszcze moich pokoi dodała. Poprosimy, żebyposzła z nami, co ty na to Hyson? Hyson, acz niechętnie, zmuszona była zgodzić się na tę propozycję, a ja szybkoprzyłączyłam się do nich.Miałam bowiem wielką ochotę dowiedzieć się czegoś więcejo nowej domowniczce.Wyszłyśmy w trójkę.Deborah otworzyła drzwi pokoju, podobnego w układzie do mojej sypialni, z takimisamymi dużymi oknami, z przepięknym widokiem na zachód i morze.Natychmiastmój wzrok przykuł czarny kapelusz z niebieską wstążką leżący na łóżku.Miał innyfason niż ten z obrazu, ale kolory były te same.Poczułam się trochę niemądrze ale ispadł mi kamień z serca, że rozwiązanie tajemnicy zjawy nastąpiło tak szybko.Jednocześnie z zażenowaniem przypominałam sobie jak ten widok wytrącił mnie zrównowagi.Jedna ze ścian była gęsto obwieszona fotografiami różnych typów i wielkości, oddużych studyjnych portretów po małe odbitki robione amatorskim aparatem.Deborah roześmiała się szczerze widząc moje zainteresowanie. Zawsze kolekcjonowałam familijne zdjęcia.Tak samo wygląda pokój w moimdomu w Devonshire, prawda Hyson? Tak, ale tam są wszystkie zdjęcia sprzed& a tutaj po. Rzeczywiście.Zaznacza się przez to wyrazny podział czasu na: przed ślubemBarby& i pózniej. Barbariny szepnęłam mimowolnie. Tak, Barbariny.Dla mnie była Barby a ja dla niej Deb.Nikt inny tak nas nienazywał.Barbarinie nadano imię po jakiejś naszej pra pra& To oryginalne imię,prawda? Do ślubu byłyśmy nierozłączne. Błękitne oczy zasnuły się smutkiem idomyśliłam się, że obie siostry łączyła silna uczuciowa więz. Lecz cóż ciągnęła to było tak dawno temu.Czasem mi trudno uwierzyć, że jej już nie ma& że nieżyje& że spoczywa w grobie& Ależ& zaczęła Hyson.87Deborah położyła dziecku na głowie rękę i mówiła dalej: Gdy ona& zmarła, przyjechałam, by tu zamieszkać i zająć się wychowaniemPetroca i Morwenny.Próbowałam zająć jej miejsce, ale czy może ktoś dziecku zastąpićmatkę? Oni cię bardzo kochają, jestem tego pewna. Tak, myślę że tak.Ale wróćmy do fotografii.Pokażę ci je.Sądzę, że niektóre sąbardzo interesujące.Czy chciałabyś zobaczyć swego męża uwiecznionego w różnychetapach jego rozwoju? Nie sądzisz, że zawsze jest zabawne oglądać, jak ludziewyglądali wiele, wiele lat temu?Rozczuliłam się na widok chłopca o figlarnych oczach, w rozpiętej koszulce ikrótkich spodenkach stojącego obok siostry.Morwenna uśmiechała się nieśmiało doobiektywu, a Roc gniewnie patrzył spode łba.Było też ich zdjęcie w wiekuniemowlęcym; leżeli obok siebie a nad nimi pochylała się jakaś urocza kobieta. Barbarina i jej blizniaczki zamruczała Deborah. Ale piękna! Tak. W jej głosie zabrzmiała nuta bezmiernego smutku.A więc wciąż jeszczeopłakuje śmierć siostry, pomyślałam i przez myśl przemknęło mi przypomnieniekrypty rodzinnej i laurowego wianuszka zawieszonego na pręcie.Odgadłam, kto gotam zaniósł.Zwróciłam uwagę na zdjęcie jakiejś urodziwej pary dorosłych.Bez trudurozpoznałam Barbarinę, a mężczyzna, który stał u jej boku, był tak podobny do Roca,że odgadłam w nim jej męża.Miał prawie wyzywający uśmiech, twarz kogoś, kto potrafi korzystać z życia;zuchwałego i czarującego gracza.Spostrzegłam też, że uszy mężczyzny z fotografiibyły uszami Roca, a oczy, także miał lekko skośne.Była to przystojna twarz, a jeszczeatrakcyjniejszą czynił ją pewien wyraz figlarności& swawolności& , czegoś takiego cowyczuwałam również u Roca. Rodzice Roca zgadłam. Zdjęcie zrobione na rok przed tragedią objaśniła Deborah.88 To smutne.On wygląda na bardzo zakochanego.Ten wypadek musiał gozałamać.Deborah uśmiechnęła się jakoś ponuro, ale nie rzekła ani słowa. Babciu, nie pokażesz Favel albumów? Spytała Hyson. Nie, serduszko.Muszę się rozpakować, a poza tym, obawiam się, iż historie zprzeszłości mogą nieco znudzić kogoś, kto nie zżył się z nimi od lat. Absolutnie nie jestem znudzona.Bardzo chciałabym dowiedzieć się jaknajwięcej o rodzinie. Naturalnie& jesteś teraz jedną z nas.Z przyjemnością pokażę ci albumy innymrazem.Była to uprzejma odprawa, więc posłużywszy się wymówką, że mam jeszcze coś dozałatwienia, chciałam odejść.Deborah zbliżyła się do mnie i biorąc mnie za rękę,uśmiechnęła się tkliwie. Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że jesteś tutaj powiedziała z przejęciem i bezwątpienia mówiła szczerze. Wszyscy mi tutaj okazują sympatię.Chyba żadna młoda małżonka nie byławitana z większym entuzjazmem, a biorąc pod uwagę, jak nagłe było naszemałżeństwo i że moje przybycie musiało być raczej wstrząsem dla rodziny, jestemwszystkim głęboko wdzięczna. Moja droga, oczywiście, że jesteś mile witana. Czekaliśmy na nią od lat& prawda, babciu? Wtrąciła Hyson z przekonaniem. Deborah roześmiała się. Zbytnio wierzysz we wszystko, dziecinko. Powiedziała, a potem zwróciła siędo mnie. Jesteśmy zachwyceni, że Roc się ożenił.Pendorricowie zazwyczaj żenilisię młodo.Otworzyły się drzwi i do pokoju weszła niewysoka kobieta.Była ubrana na czarno,choć ten kolor nie pasował do jej ziemistej cery [ Pobierz całość w formacie PDF ]