[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kongresu Stanów Zjednoczonych! Niebyłoby dobrze, gdyby tak się stało.- Ale faktem jest, że o Theresie Boudreaux piszą na pierwszychstronach wszystkie brukowce.To tak jakby zdobyć wywiad ze ScottemPetersonem* na temat Laci! Co byś wtedy zrobił? Powiedział, że niejesteś zainteresowany? Są osoby, wokół których powstaje medialnawrzawa, i kwestią jest to tylko, kto zdobędzie z nimi wywiad.Wwypadku The* Scott Peterson - sprzedawca pestycydów skazany na karę śmierci zazamordowanie ciężarnej żony Laci.resy to ja pokonałam wszystkich, czy to wyjdzie nam na dobre, czyna złe.Wciąż nie wyglądał na przekonanego.- A teraz mam spotkanie, którego nie mogę opuścić -dodałam.- Owszem, możesz.- Nie, nie mogę.- Masz ze sobą telefon.Zadzwoń, powiedz, że nie możesz przyjść, iposiedz tu ze mną.- Postradałeś zmysły? - zapytałam.- To samo pomyślałem o tobie.- A to dlaczego?- Wiesz dlaczego.- Może i nie mylisz się co do mnie, ale muszę iść.Mam jeszczemaleńki wywiad do zmontowania.I spotkanie z szefem.A szef płacimi za to, żebym przychodziła na spotkania.- No to mu powiedz, że się spóznisz.- Nie mogę.- To niedobrze.Wielka szkoda.- Dlaczego niedobrze?- Bo nie stać cię na to.- Na co?- %7łeby zadzwonić do pracy, odwołać spotkanie, posiedzieć tu ze mnąi może trochę nacieszyć się tym przedpołudniem.Nie wytrzymałabyśnerwowo.- Nieprawda.- Zwietnie.Wobec tego zrób to.- Uśmiechnął się, zadowolony, żedałam się złapać w tę śmieszną pułapkę.Zawahałam się.Potem spojrzałam na teatralną niemal scenerię, którarozciągała się przede mną.Czy to możliwe, żeby Peter się do mniezalecał? Może po prostu przyjemnie mu było w towarzystwie nowejprzyjaciółki?- Nie jestem głupia.Nie dam się nabrać na te twoje gierki.Wiem, coknujesz.- Zostań.Boże! Poczułam ogromny pociąg do tego mężczyzny, tu, pod osłonąwieży górującej nad wszystkim.- Dobra, powiedzmy, że zostanę.Co będziemy robić?- Zapomnij o całej tej sprawie z Boudreaux.Już nic nie powiem,zrobisz, jak uważasz.Możemy po prostu porozmawiać.Oczymkolwiek.O wszystkim.Lepiej byś mnie poznała.A ja ciebie.- Nie mogę.- Możesz.Zostań.I zostałam.Po dwóch godzinach znalazłam się znowu w samochodzie i jechałamdo pracy.Ponieważ Luis bardzo słabo mówił po angielsku, w ciągutych trzech lat, gdy u nas pracował, nigdy podczas jazdy z nim nierozmawiałam.Wiedziałam jednak, że teraz podejrzewa mnie o romansz niańkiem.- Peter rozmawiał ze mną o Dylanie - powiedziałam obronnie.-Długa rozmowa.Bardzo długa rozmowa.Siedząc pod wspaniałą kopułą drzewa, które wznosiło się nad wieżąBelwederu, rzeczywiście odbyliśmy długą rozmowę.Zmusiłam Petera,aby obiecał, że nie będzie rozmawiał ze mną o Phillipie.Myślę, żezauważył smutek i zażenowanie, jakie odczuwałam w związku zeswym małżeństwem, i przeprosił mnie za swoje nietaktowne uwagi.Powiedział, że bardzo lubi moje dzieci, a ja zaczęłam opowiadać różnehistoryjki na ich temat.Wspomniałam na przykład, iż Dylan jakoniemowlę był tak gruby, że brzuszek w kąpieli zasłaniał mu kolanka.Zmialiśmy się z kosztownych przyjęć urodzinowych, na które Peterprowadzał dzieci.Przy okazji zaprosił mnie na własne przyjęcieurodzinowe.- Jesteś pewien?- Oczywiście.Sprawiłabyś mi wielką przyjemność.Wez ze sobąDylana.- Ale nie znamy nikogo z twoich przyjaciół.- Chciałbym cię im pokazać, Jamie Whitfield.Zabrzmiało to zabawnie, jakbym była jego nową dziewczyną.Cokolwiek miał na myśli, zakręciło mi się w głowie.- Tak, Luis.To był długi spacer.Otarłam czoło, pokazując tym gestem, że jestem zmęczona.Luis,który prawie zawsze, gdy go widziałam, miał na twarzy szeroki,przymilny uśmiech, posłał mi teraz porozumiewawcze spojrzenie,mówiące: Uhm, na pewno, proszę pani".22Rozmowy salonowePłytki podłogowe ogrzewały się powoli, włączyłam też lampy, żebyprzydać ciepłych barw łazience, w której pachniało lawendą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Kongresu Stanów Zjednoczonych! Niebyłoby dobrze, gdyby tak się stało.- Ale faktem jest, że o Theresie Boudreaux piszą na pierwszychstronach wszystkie brukowce.To tak jakby zdobyć wywiad ze ScottemPetersonem* na temat Laci! Co byś wtedy zrobił? Powiedział, że niejesteś zainteresowany? Są osoby, wokół których powstaje medialnawrzawa, i kwestią jest to tylko, kto zdobędzie z nimi wywiad.Wwypadku The* Scott Peterson - sprzedawca pestycydów skazany na karę śmierci zazamordowanie ciężarnej żony Laci.resy to ja pokonałam wszystkich, czy to wyjdzie nam na dobre, czyna złe.Wciąż nie wyglądał na przekonanego.- A teraz mam spotkanie, którego nie mogę opuścić -dodałam.- Owszem, możesz.- Nie, nie mogę.- Masz ze sobą telefon.Zadzwoń, powiedz, że nie możesz przyjść, iposiedz tu ze mną.- Postradałeś zmysły? - zapytałam.- To samo pomyślałem o tobie.- A to dlaczego?- Wiesz dlaczego.- Może i nie mylisz się co do mnie, ale muszę iść.Mam jeszczemaleńki wywiad do zmontowania.I spotkanie z szefem.A szef płacimi za to, żebym przychodziła na spotkania.- No to mu powiedz, że się spóznisz.- Nie mogę.- To niedobrze.Wielka szkoda.- Dlaczego niedobrze?- Bo nie stać cię na to.- Na co?- %7łeby zadzwonić do pracy, odwołać spotkanie, posiedzieć tu ze mnąi może trochę nacieszyć się tym przedpołudniem.Nie wytrzymałabyśnerwowo.- Nieprawda.- Zwietnie.Wobec tego zrób to.- Uśmiechnął się, zadowolony, żedałam się złapać w tę śmieszną pułapkę.Zawahałam się.Potem spojrzałam na teatralną niemal scenerię, którarozciągała się przede mną.Czy to możliwe, żeby Peter się do mniezalecał? Może po prostu przyjemnie mu było w towarzystwie nowejprzyjaciółki?- Nie jestem głupia.Nie dam się nabrać na te twoje gierki.Wiem, coknujesz.- Zostań.Boże! Poczułam ogromny pociąg do tego mężczyzny, tu, pod osłonąwieży górującej nad wszystkim.- Dobra, powiedzmy, że zostanę.Co będziemy robić?- Zapomnij o całej tej sprawie z Boudreaux.Już nic nie powiem,zrobisz, jak uważasz.Możemy po prostu porozmawiać.Oczymkolwiek.O wszystkim.Lepiej byś mnie poznała.A ja ciebie.- Nie mogę.- Możesz.Zostań.I zostałam.Po dwóch godzinach znalazłam się znowu w samochodzie i jechałamdo pracy.Ponieważ Luis bardzo słabo mówił po angielsku, w ciągutych trzech lat, gdy u nas pracował, nigdy podczas jazdy z nim nierozmawiałam.Wiedziałam jednak, że teraz podejrzewa mnie o romansz niańkiem.- Peter rozmawiał ze mną o Dylanie - powiedziałam obronnie.-Długa rozmowa.Bardzo długa rozmowa.Siedząc pod wspaniałą kopułą drzewa, które wznosiło się nad wieżąBelwederu, rzeczywiście odbyliśmy długą rozmowę.Zmusiłam Petera,aby obiecał, że nie będzie rozmawiał ze mną o Phillipie.Myślę, żezauważył smutek i zażenowanie, jakie odczuwałam w związku zeswym małżeństwem, i przeprosił mnie za swoje nietaktowne uwagi.Powiedział, że bardzo lubi moje dzieci, a ja zaczęłam opowiadać różnehistoryjki na ich temat.Wspomniałam na przykład, iż Dylan jakoniemowlę był tak gruby, że brzuszek w kąpieli zasłaniał mu kolanka.Zmialiśmy się z kosztownych przyjęć urodzinowych, na które Peterprowadzał dzieci.Przy okazji zaprosił mnie na własne przyjęcieurodzinowe.- Jesteś pewien?- Oczywiście.Sprawiłabyś mi wielką przyjemność.Wez ze sobąDylana.- Ale nie znamy nikogo z twoich przyjaciół.- Chciałbym cię im pokazać, Jamie Whitfield.Zabrzmiało to zabawnie, jakbym była jego nową dziewczyną.Cokolwiek miał na myśli, zakręciło mi się w głowie.- Tak, Luis.To był długi spacer.Otarłam czoło, pokazując tym gestem, że jestem zmęczona.Luis,który prawie zawsze, gdy go widziałam, miał na twarzy szeroki,przymilny uśmiech, posłał mi teraz porozumiewawcze spojrzenie,mówiące: Uhm, na pewno, proszę pani".22Rozmowy salonowePłytki podłogowe ogrzewały się powoli, włączyłam też lampy, żebyprzydać ciepłych barw łazience, w której pachniało lawendą [ Pobierz całość w formacie PDF ]