[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Temu miastu zostało kilka dni, a ja nie widziałam nahoryzoncie rozwiązania problemu, mimo dobrych intencjiEldera Bigwatera.Miał ograniczone możliwości inieskończenie wiele kłopotów. Jest zle. Strażnik się zawahał. Chybazapomniałem, jak masz na imię.Poczułam się lepiej.Nie mogłam być aż takznienawidzona, jak wynikało ze spojrzeń tych wszystkichkobiet, skoro ktoś, z kim służyłam, mógł mnie zapomnieć.Jeszcze bardziej ulżyło mi, kiedy sobie uświadomiłam, żeto właśnie ten człowiek ocalił mi życie i spoliczkowałmnie za to, że byłam histeryczną idiotką.Powinien mniepamiętać, aż za dobrze.Ucieszyło mnie, że jest inaczej. Karo. Jestem Harry Carter.Pamiętałam, jak jego nazwisko zostało wyczytanetamtego dnia podczas losowania i byłam ciekawa, jak sięczuł jako jeden z niewielu, którzy przeżyli.Czy ciążyłomu to jak mnie, czy czuł, że nie jest tego wart.Ale byłstarszym człowiekiem, niemal w wieku Longshota, i niepotrafiłam zadać mu takich pytań.Tym bardziej że niebyło między nami takiej więzi, jaka łączyła mnie zdowódcą placówki. Dziękuję, że uratowałeś mi życie powiedziałampoważnie. Jesteś z Gotham. Nie było to pytanie, choćprowadziło do pytań, więc kiwnęłam głową,przygotowując się na to, co nieuniknione.Ale Harryzaskoczył mnie, bo przez chwilę milczał, zamyślony.Apotem powiedział: Przykro mi, że twoich ludzi tampozostawiono.Ewakuacja była tak dawno temu; czułam sięzaskoczona, że o tym pomyślał.Musiał być dobrymczłowiekiem. Chyba wzięli wszystkich, których mogli. Może mruknął, podnosząc strzelbę.Kolejna fala Dzikich ruszyła na miasto; strażnicystrzelali desperacko, kładąc napastników, ale zaraznadbiegali kolejni, przedzierając się coraz bliżej mimokul.Dotknęłam noży skrytych pod spódnicą, ale z tejodległości nie mogły się na nic przydać.Kilku śmiałków dotarło aż do muru, uderzając odrewnianą ścianę, ale nie mieli ze sobą ognia.Cóż, jużwkrótce.Wkrótce na to wpadną.Harry wychylił się iwpakował jednemu z nich kulę w czubek głowy, idealniepionowym strzałem.Mózg bryznął na deski; poczułamzapach jego śmierci, odór, który omal nie opróżnił miżołądka. Powinnaś już iść stwierdził Harry.Ponieważ nie mogłam znieść, że stoję tam i niewalczę, usłuchałam.Ciągle miałam strzelbę Milesa, alenie chciałam wywoływać problemów.Chociaż może wtych okolicznościach strażnicy przyjęliby każdą pomoc.Mama Oaks pewnie mogłaby mi coś poradzić.Ożywionanowym celem, pobiegłam do domu.Będę strzegła murówi wykorzystywała umiejętności Aowczyni do czasu, kiedypodejmę wyprawy handlowe.Z pewnością nabioręwprawy, jeśli zacznę regularnie strzelać, a stanie namurach dostarcza mnóstwo okazji do ćwiczeń.Będęcelowała w tych, którzy niosą ogień.Wpadłam do domu frontowymi drzwiami, z rozwianąspódnicą, i przestraszyłam Mamę Oaks tak, że wypuściłaz rąk obrębianą właśnie sukienkę. Coś ci się stało? Nie odparłam. Tylko muszę wziąć strzelbę.Spojrzała na mnie tak, jakbym oznajmiła, żezamierzam płodzić z Edmundem. A po co? Jestem potrzebna na murach.Myślisz, że ktośbędzie miał coś przeciwko? Mnie płeć wydawała sięgłupim powodem, by twierdzić, że nie umiem strzelać; boumiałam.Ale mimo całej swojej chęci pomocy, wolałamnie rozwścieczyć całego miasta.Mama Oaks, ze zmarszczonymi brwiami, długo sięnad tym zastanawiała i w końcu pokręciła głową. Jeśli pójdziesz cicho i nie będziesz zwracać nasiebie uwagi, powinno być w porządku.Cóż, nie zamierzałam biec przez miasto, wołając: Patrzcie na mnie, jestem dziewczyną w spodniach, zarazbędę strzelać!.Nie wypowiedziałam jednak tejoczywistej prawdy na głos i przyjęłam przestrogę,mrucząc: Będę uważała.I popędziłam po schodach na górę.Najpierw odłożyłam skórzaną teczkę ze spadkiemLongshota.Potem zdjęłam sukienkę i odszukałamstrzelbę.Ktoś wcisnął ją pod łóżko, a wcześniejrozładował.Znalazłam amunicję w toaletce inaładowałam broń.Czułam się lepiej niż kiedykolwiek odśmierci Longshota bo mogłam być użyteczna.Włożyłam swój żołnierski strój, proste brązowe spodnie itaką samą tunikę.Kiedy dodałam do tego buty Edmunda,przypomniałam sobie, jaki był dumny, jak staranniemierzył moje stopy i kroił te buty specjalnie dla mnie.Skóra była miękka i znoszona po całym lecie, więc butypasowały doskonale.Zdjęłam wstążkę z włosów izwiązałam je prostym sznurkiem.Tego dnia czułam się jak Aowczyni.Mama Oaks pocałowała mnie w policzek, bo szłamwalczyć.Starałam się unikać głównej alei, wybierającokrężną drogę.Nikt nie spojrzał na mnie dwa razy.Możenawet brali mnie za chłopca, który rekrutuje innych.Niemiałam nic przeciw temu.Harry Carter nadal był na służbie, kiedy wdrapałamsię na mur, tym razem nie czekając na pozwolenie.Niespytał, co robię; chyba domyślił się, widząc w moichrękach strzelbę.Wyglądał na bardzo zmęczonego.Brakowało strażników, więc mieli niewiarygodnie długiewarty.Odezwał się, kiedy sprawdzałam swoją strzelbę. Cofnęli się na razie, ale przypuszczą kolejny atak.Już niedługo sobie postrzelasz.Zgodnie z jego przewidywaniem, nie czekaliśmydługo.Podniosłam strzelbę i wycelowałam w tors, tak jakuczył mnie Longshot.Jeden zatrzymał się i padł.Mój.Kolejny trup.Teraz już nikt nie uderzał w dzwon; było ichzbyt wielu, więc dzwon powodowałby nieznośny hałas.Wystarczali Dzicy i strzały.Zabiłam kolejnych pięciu,jednego po drugim, a potem musiałam naładować strzelbęnabojami z kubełka Harry ego.Strzelba Milesa była dośćdobra, miała gładką czarną lufę i łożysko z drewnaorzecha, ale wolałabym mieć Staruszkę Longshota zpowodów sentymentalnych.Strzelałam już od jakiegoś czasu, kiedy nadciągnęłakatastrofa.Może niewielka, ale małe problemy potrafiąnabrzmiewać jak wrzody puchnące od krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Temu miastu zostało kilka dni, a ja nie widziałam nahoryzoncie rozwiązania problemu, mimo dobrych intencjiEldera Bigwatera.Miał ograniczone możliwości inieskończenie wiele kłopotów. Jest zle. Strażnik się zawahał. Chybazapomniałem, jak masz na imię.Poczułam się lepiej.Nie mogłam być aż takznienawidzona, jak wynikało ze spojrzeń tych wszystkichkobiet, skoro ktoś, z kim służyłam, mógł mnie zapomnieć.Jeszcze bardziej ulżyło mi, kiedy sobie uświadomiłam, żeto właśnie ten człowiek ocalił mi życie i spoliczkowałmnie za to, że byłam histeryczną idiotką.Powinien mniepamiętać, aż za dobrze.Ucieszyło mnie, że jest inaczej. Karo. Jestem Harry Carter.Pamiętałam, jak jego nazwisko zostało wyczytanetamtego dnia podczas losowania i byłam ciekawa, jak sięczuł jako jeden z niewielu, którzy przeżyli.Czy ciążyłomu to jak mnie, czy czuł, że nie jest tego wart.Ale byłstarszym człowiekiem, niemal w wieku Longshota, i niepotrafiłam zadać mu takich pytań.Tym bardziej że niebyło między nami takiej więzi, jaka łączyła mnie zdowódcą placówki. Dziękuję, że uratowałeś mi życie powiedziałampoważnie. Jesteś z Gotham. Nie było to pytanie, choćprowadziło do pytań, więc kiwnęłam głową,przygotowując się na to, co nieuniknione.Ale Harryzaskoczył mnie, bo przez chwilę milczał, zamyślony.Apotem powiedział: Przykro mi, że twoich ludzi tampozostawiono.Ewakuacja była tak dawno temu; czułam sięzaskoczona, że o tym pomyślał.Musiał być dobrymczłowiekiem. Chyba wzięli wszystkich, których mogli. Może mruknął, podnosząc strzelbę.Kolejna fala Dzikich ruszyła na miasto; strażnicystrzelali desperacko, kładąc napastników, ale zaraznadbiegali kolejni, przedzierając się coraz bliżej mimokul.Dotknęłam noży skrytych pod spódnicą, ale z tejodległości nie mogły się na nic przydać.Kilku śmiałków dotarło aż do muru, uderzając odrewnianą ścianę, ale nie mieli ze sobą ognia.Cóż, jużwkrótce.Wkrótce na to wpadną.Harry wychylił się iwpakował jednemu z nich kulę w czubek głowy, idealniepionowym strzałem.Mózg bryznął na deski; poczułamzapach jego śmierci, odór, który omal nie opróżnił miżołądka. Powinnaś już iść stwierdził Harry.Ponieważ nie mogłam znieść, że stoję tam i niewalczę, usłuchałam.Ciągle miałam strzelbę Milesa, alenie chciałam wywoływać problemów.Chociaż może wtych okolicznościach strażnicy przyjęliby każdą pomoc.Mama Oaks pewnie mogłaby mi coś poradzić.Ożywionanowym celem, pobiegłam do domu.Będę strzegła murówi wykorzystywała umiejętności Aowczyni do czasu, kiedypodejmę wyprawy handlowe.Z pewnością nabioręwprawy, jeśli zacznę regularnie strzelać, a stanie namurach dostarcza mnóstwo okazji do ćwiczeń.Będęcelowała w tych, którzy niosą ogień.Wpadłam do domu frontowymi drzwiami, z rozwianąspódnicą, i przestraszyłam Mamę Oaks tak, że wypuściłaz rąk obrębianą właśnie sukienkę. Coś ci się stało? Nie odparłam. Tylko muszę wziąć strzelbę.Spojrzała na mnie tak, jakbym oznajmiła, żezamierzam płodzić z Edmundem. A po co? Jestem potrzebna na murach.Myślisz, że ktośbędzie miał coś przeciwko? Mnie płeć wydawała sięgłupim powodem, by twierdzić, że nie umiem strzelać; boumiałam.Ale mimo całej swojej chęci pomocy, wolałamnie rozwścieczyć całego miasta.Mama Oaks, ze zmarszczonymi brwiami, długo sięnad tym zastanawiała i w końcu pokręciła głową. Jeśli pójdziesz cicho i nie będziesz zwracać nasiebie uwagi, powinno być w porządku.Cóż, nie zamierzałam biec przez miasto, wołając: Patrzcie na mnie, jestem dziewczyną w spodniach, zarazbędę strzelać!.Nie wypowiedziałam jednak tejoczywistej prawdy na głos i przyjęłam przestrogę,mrucząc: Będę uważała.I popędziłam po schodach na górę.Najpierw odłożyłam skórzaną teczkę ze spadkiemLongshota.Potem zdjęłam sukienkę i odszukałamstrzelbę.Ktoś wcisnął ją pod łóżko, a wcześniejrozładował.Znalazłam amunicję w toaletce inaładowałam broń.Czułam się lepiej niż kiedykolwiek odśmierci Longshota bo mogłam być użyteczna.Włożyłam swój żołnierski strój, proste brązowe spodnie itaką samą tunikę.Kiedy dodałam do tego buty Edmunda,przypomniałam sobie, jaki był dumny, jak staranniemierzył moje stopy i kroił te buty specjalnie dla mnie.Skóra była miękka i znoszona po całym lecie, więc butypasowały doskonale.Zdjęłam wstążkę z włosów izwiązałam je prostym sznurkiem.Tego dnia czułam się jak Aowczyni.Mama Oaks pocałowała mnie w policzek, bo szłamwalczyć.Starałam się unikać głównej alei, wybierającokrężną drogę.Nikt nie spojrzał na mnie dwa razy.Możenawet brali mnie za chłopca, który rekrutuje innych.Niemiałam nic przeciw temu.Harry Carter nadal był na służbie, kiedy wdrapałamsię na mur, tym razem nie czekając na pozwolenie.Niespytał, co robię; chyba domyślił się, widząc w moichrękach strzelbę.Wyglądał na bardzo zmęczonego.Brakowało strażników, więc mieli niewiarygodnie długiewarty.Odezwał się, kiedy sprawdzałam swoją strzelbę. Cofnęli się na razie, ale przypuszczą kolejny atak.Już niedługo sobie postrzelasz.Zgodnie z jego przewidywaniem, nie czekaliśmydługo.Podniosłam strzelbę i wycelowałam w tors, tak jakuczył mnie Longshot.Jeden zatrzymał się i padł.Mój.Kolejny trup.Teraz już nikt nie uderzał w dzwon; było ichzbyt wielu, więc dzwon powodowałby nieznośny hałas.Wystarczali Dzicy i strzały.Zabiłam kolejnych pięciu,jednego po drugim, a potem musiałam naładować strzelbęnabojami z kubełka Harry ego.Strzelba Milesa była dośćdobra, miała gładką czarną lufę i łożysko z drewnaorzecha, ale wolałabym mieć Staruszkę Longshota zpowodów sentymentalnych.Strzelałam już od jakiegoś czasu, kiedy nadciągnęłakatastrofa.Może niewielka, ale małe problemy potrafiąnabrzmiewać jak wrzody puchnące od krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]