[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.spieszenie.Falynn, czy mnie obserwujesz? -pomyślał w pewnej chwili.Kiedy odle-Maszyny w kształcie ściętych klinów wyposażono w laserowe działka, których lu- głość między pilotem-samobójcą a maszyną generała zmalała do dwustu pięćdziesięciufy można było kierować w górę, w dół i na boki, co zapewniało bardzo duże pole metrów, Crespin raptownie zmienił wektor lotu, ale wystrzelone przez niego blizniaczeostrzału.Donos nieraz słyszał, jak piloci niewielkich i bardzo szybkich maszyn chełpią smugi światła leciały nadal tym samym kursem.Ułamek sekundy pózniej pilotowanysię tą zaletą swoich myśliwców.Na miejscu Crespina leciałby nadal dotychczasowym przez ochroniarza- samobójcę myśliwiec przechwytujący TIE dotarł do miejsca niedo-kursem, ale obróciłby myśliwiec w locie o dziewięćdziesiąt stopni w prawo i uniósł szłej katastrofy i przeistoczył się w ośle-piającąkulę ognia.Jego pilot padł ofiarą za-lufy działek, żeby w ich zasięgu znalazł się myśliwiec Tri-gita i eskortującego go dru- równo pary rakiet udarowych, jak i błędnej taktyki.Dopiero wówczas Crespin przestałgiego ochroniarza.obracać swój myśliwiec w locie, przełączył systemy uzbrojenia i po sekundzie wymie-Korelianin przełączył monitor, żeby oglądać na nim obraz przekazywany przez rzył lufy obu działek w dwie pozostałe imperialne maszyny.wizualne sensory, i zauważył, że rzeczywiście generał obrócił swój myśliwiec w locie.Gdy tylko namierzył je komputer celowniczy laserów generała, Trigit i lecący zaPrawdę mówiąc, obracał go dalej, żeby wąska sylwetka stanowiła jeszcze trudniejszy nim ochroniarz zmienili kurs.Na sterburtę.Donos przycisnął z całej siły guzik spusto-cel do namierzenia i trafienia.Wystrzeliwane przez nieprzyjacielskiego pilota błyska- wy.wice laserowych strzałów przelatywały obok maszyny generała, nie wyrządzając jej - Jedna za Falynn - powiedział do siebie.- Druga za pilotów Szponów.najmniejszej szkody.Crespin uniósł też lufy laserowych działek.Nawet gdyby chciał,nie mógłby się nimi posłużyć, żeby strzelić do atakującego go pilota, więc musiał się Lasery myśliwca Crespina trafiły w silniki pilotowanej przez ochroniarza maszynyprzygotowywać do ataku z ukosa na dwa pozostałe myśliwce TIE.typu TIE.Donos zauważył, że strzeliły z nich jaskra-woczerwone płomienie.Po chwiliDonos powstrzymał się z trudem, żeby nie palnąć otwartą dłonią w osłonę hełmu.nieprzyjacielski myśliwiec zniknął w oślepiająco jasnej kuli ognia.Zrozumiał.Będąc na miejscu Crespina, też tak by się zachował: leciałby nadal tym Z głośnika komunikatora X-winga Donosa rozległ się cichy trzask, a chwilę póz-samym kursem tak długo, aby w ostatnim możliwym ułamku sekundy śmignąć w górę niej wydobył się głos Trigita:lub w bok i uniknąć czołowego zderzenia.Po zmianie kursu wystrzeliłby z wyrzutni A- - Crespin, chyba najwyższy czas, żebym zmie.winga rakiety udarowe.Lecący naprzeciwko niego ochroniarz, zdecydowany ocalić Pierwsza torpeda Donosa przeleciała przez rozcięcie w sterburto-wym skrzydle izwierzchnika za cenę własnego życia, raczej nie powinien wpaść na pomysł zmiany trafiła w miejsce, w którym wypukły dziobowy ilumi-nator graniczy z kadłubem.Pilo-trajektorii lotu.Manewr Crespina pozwoliłby wyeliminować zagrożenie ze strony pilo- towany przez Trigita myśliwiec przechwytujący TIE eksplodował i rozbłysnął niczymJanko5 Janko5 Aaron Allston X-Wingi V  Eskadra Widm371 372miniaturowa supernowa.Wystrzelony przez Korelianina drugi pocisk zniknął w chmu-rze szczątków, ale nie pojawił się po drugiej stronie.Z głośnika komunikatora X-winga zaczął się wydobywać tylko monotonny szum,ROZ DZ I AAa na ekranie monitora sensorów pozostała już tylko samotna niebieska plamka.Pilot A-winga zatoczył leniwy łuk i zawrócił w stronę Essiona.- Jesteś znakomitym strzelcem, synu - odezwał się generał Crespin, kiedy zakoń-czył manewr.- A pan doskonałym pilotem, panie generale - odparł Donos.Trącił rękojeść drążka sterowniczego i powoli zawrócił.31Jego piersi ściskał chłód, lodowaty jak objęcia otaczającej go próżni.Czuł w sercupustkę, ilekroć myślał o przyszłości, ale cieszył się na myśl, że pomścił Eskadrę Szpo-nów.Odtąd jedenaścioro doskonałych pilotów, jeden zawsze skory do pomocy astro-mechaniczny robot typu R2 i pilotka z Tatooine, która nie potrafiła docenić własnejPlaże i morza tej planety są niemal równie piękne jak krajobrazy Storinala, pomy-wartości, mogą spoczywać w pokoju.ślał Kell.Może nawet piękniejsze.Są bardziej.naturalne, kojące.Planeta nazywała się Borleias.Kiedyś była tu siedziba biomedycznego laborato-rium naukowo-badawczego imperialnego generała.Potem, w pierwszej fazie marszu naplanetę tronową Imperatora, Borleias została opanowana przez Siły Zbrojne NowejRepubliki, a obecnie udzielała gościny ćwiczebnej bazie pilotów gwiezdnych myśliw-ców.Po zakończeniu bitwy o tę planetę Nowa Republika nazwała na jej cześć transpor-towiec, który Kell i Patyk ocalili przed zniszczeniem na Folorze.Tainer doszedł doprzekonania, może trochę bezpodstawnie, że planeta powita go z szeroko otwartymiramionami.I rzeczywiście czuł się mile widzianym gościem.Wylegiwał się leniwie na na-dmuchiwanym materacu, na tyle dużym, aby zmieściło się na nim nie tylko jego potęż-ne ciało, ale żeby zostało także sporo miejsca na leżącą obok niego Tyrię.Oboje mielina sobie kostiumy kąpielowe, które z pewną dozą przesady można by nazwać skąpymi.Obok nich stały szklanki z powoli ogrzewającymi się w promieniach słońca niedopity-mi trunkami, a także niewielka chłodziarka, z której mogli wyciągnąć następne, gdybymieli ochotę.Obok nich odpoczywali pozostali piloci Widm i członkowie załogi  Nocnego Go-ścia".Leżeli na plaży, pluskali się w morskich falach, dosiadali turystycznych skuterówrakietowych albo popijali różne napoje przy stołach ocienionych odbijającymi promie-nie słońca ogromnymi parasolami.Donos leżał na końcu długiego rzędu materaców iwyglądał na pogrążonego w zadumie.Najważniejsze jednak, że trzymał się blisko po-zostałych pilotów Eskadry Widm.Nic nie wskazywało, żeby się chciał od nich dystan-sować.Phanan leżał w wojskowym szpitalu planety Borleias.Wracał tam do sił po stracieśledziony, którą przedziurawił jakiś odłamek, kiedy pilot katapultował się w przestwo-rza.Na widok Kella, który przyszedł go odwiedzić, zażartował, że miał za duże ciśnie-nie i musiał upuścić sobie trochę krwi, aby wróciło do normy.Janko5 Janko5 Aaron Allston X-Wingi V  Eskadra Widm373 374Piloci Widm, koledzy i koleżanki Kella, jego przyjaciele.W ich oczach nie do- Na szczycie pobliskiego wzgórza czekał na niego Wedge w fotelu pilota śmigacza.strzegał wyrzutów ani urazy.Większość wiedziała, że w przestworzach Essiona przeżył Admirał nieporadnie wgramolił się do kabiny.coś w rodzaju nerwowego załamania.Wiedzieli też, że zdołał je przezwyciężyć i wziął - Wciąż jeszcze masz na sobie kompletne ubranie, komandorze - zauważył.- Czyudział w najzaciętszej fazie bitwy.Zniszczył więcej nieprzyjacielskich maszyn, niż na nie powinieneś się przebrać w kostium kąpielowy i podobnie jak twoi podwładni, roz-niego przypadało, i ściągnął na siebie ogień jeszcze większej gromady nieprzyjaciół [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl