[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo długo nie wraca - powiedziała cicho,nachylając ; do Bemice.- Nie ma powodu do niepokoju.Jest zbyt mądry, \eby dać - przyłapaćna przeszukiwaniu gabinetu Claya.- Nie martwię się o to, \e go złapią.Jestem zła, bo dla biedziś wieczór wybrał najłatwiejsze zadanie.Mnie zostawił co jest trudniejsze.- O czym tymówisz?- Nie widzisz tego? To ja muszę znosić te wszystkie ujrzenia i wymieniane ukradkiem uwagi.Niezauwa\yłaś, :ie poruszenie wywołało nasze pojawienie się na sali balowej? ło\ę się, \e ci ludzienie mówią o niczym innym jak tylko Z A W A Q tym, \e Artemis Hunt zjawił się na balu zNiebezpieczną Wdową.Bemice roześmiała się. - Masz rację, kochanie.Nikt nie znalazłbylepszego tematu do rozmowy.Twój związek z Huntem wzbudził powszechne zainteresowanietowarzystwa.- Traktują mnie jak jedną z atrakcji w Pawilonach Marzeń.Nale\ałoby zmusić ichdo wykupienia biletów.- Och, nie jest a\ tak zle.Nie przejmuj się.- To ja powinnamprzeszukiwać gabinet Claya, a wtedy Artemis byłby wystawiony na te zaciekawione spojrzenia.- Ludzie z wy\szych sfer szybko nudzą się plotkami.Twój związek z Huntem wkrótce imspowszednieje.- Mam nadzieję, \e się nie mylisz.- Bemice! Ostry nieznajomy głos przerwał imrozmowę.Jak to miło znów cię widzieć.Madeline odwróciła się i zobaczyła kobietę w średnimwieku, ubraną w ró\ową jedwabną suknię.Dama uwa\nie przyglądała się jej przez lorgnon.-Pani Deveridge, prawda?- upewniła się kobieta.- Byłyśmy sobie kiedyś przedstawione?- zapytała Madeline.Nieznajoma nie podobała jej się.- Znam pani ciocię.Ona zapewne przedstawinas sobie.- Lady Standish - mruknęła Bemice.- Moja siostrzenica, Madeline.- NiebezpiecznaWdowa.- Lady Standish uśmiechnęła się chłodno.- Nale\y podziwiać hart ducha pana Hunta.Nie ka\dy d\entelmen byłby tak odwa\ny, \eby zaprosić do swojego domu damę o panireputacji.Madeline zaniemówiła, słysząc bezczelną uwagę nowej znajomej, natomiast jej ciotkanie straciła głowy.- Artemis Hunt nie jest bojazliwy - stwierdziła.- W prze ciwieństwie do panisyna, Endicotta, który, jak się wydaje, gustuje w bardziej pospolitym towarzystwie, pan Huntceni inteligencję i charakter.- Lubi te\ ryzykowne zakłady - powiedziała lady Standish,wyraznie ura\ona.- O czym pani mówi?- zdziwiła się Madeline.- Och, droga pani Deveridge, czy\by pani nie wiedziała o związanych zpanią zakładach, przyjmowanych we wszystkich klubach w mieście? Stawka wynosi tysiącfuntów dla tego, kto prze\yje jedną noc z panią.Przypuszczam, \e pan Hunt odebrał ju\wygraną.Madeline milczała, kompletnie zaskoczona.- Proszę się nie martwić - mówiła dalejlady Standish.Mo\e uda się go namówić, \eby podzielił się z panią wygraną.Madeline nadalmilczała, natomiast Bemice spojrzała na lady Standish wzrokiem generała, który z chłodnąpogardą patrzy na polu bitwy na przeciwnika.- Najwyrazniej nie słyszała pani, \e pan Hunt wswoim klubie publicznie oznajmił, \e wyzwie na pojedynek ka\dego, kto o mojej bratanicywyrazi się w sposób, który uzna za obrazliwy.Powinna pani ostrzec młodego Endicotta.Jeślidobrze pamiętam, jest pani jedynym spadkobiercą.Szkoda byłoby, \eby stracił \ycie wpojedynku o honor mojej bratanicy.Tym razem zaniemówiła lady Standish.- Ja nigdy.-.-.- wyjąkała po chwili, po czym odwróciła się i odeszła.Tymczasem Madeline zdołała dojść dosiebie.- O czym ty mówiłaś, ciociu?- zapytała.- Czy to prawda, \e on chce się pojedynkować z ka\dym, kto mnie obrazi?- Nie przejmuj się, moja droga.Nikt nie będzie tak nierozsądny, \eby mu się narazić.- Nie o to michodzi.- Madeline z trudem panowała nad ogarniającą ją furią.- Wielki Bo\e! Nie mogępozwolić, \eby ryzykował \ycie w tak niemądry sposób.I dlaczego nikt mi nie powiedział otych zakładach?- Zdenerwowałabyś się tylko, moja droga.- Ciotka poklepała ją po ręce.- I tak masz ostatnio dośćkłopotów.- Ale skąd ty się o tym dowiedziałaś?- Jak mi się wydaje, wspomniał o tym pan Leggett - odparła Bemice [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Bardzo długo nie wraca - powiedziała cicho,nachylając ; do Bemice.- Nie ma powodu do niepokoju.Jest zbyt mądry, \eby dać - przyłapaćna przeszukiwaniu gabinetu Claya.- Nie martwię się o to, \e go złapią.Jestem zła, bo dla biedziś wieczór wybrał najłatwiejsze zadanie.Mnie zostawił co jest trudniejsze.- O czym tymówisz?- Nie widzisz tego? To ja muszę znosić te wszystkie ujrzenia i wymieniane ukradkiem uwagi.Niezauwa\yłaś, :ie poruszenie wywołało nasze pojawienie się na sali balowej? ło\ę się, \e ci ludzienie mówią o niczym innym jak tylko Z A W A Q tym, \e Artemis Hunt zjawił się na balu zNiebezpieczną Wdową.Bemice roześmiała się. - Masz rację, kochanie.Nikt nie znalazłbylepszego tematu do rozmowy.Twój związek z Huntem wzbudził powszechne zainteresowanietowarzystwa.- Traktują mnie jak jedną z atrakcji w Pawilonach Marzeń.Nale\ałoby zmusić ichdo wykupienia biletów.- Och, nie jest a\ tak zle.Nie przejmuj się.- To ja powinnamprzeszukiwać gabinet Claya, a wtedy Artemis byłby wystawiony na te zaciekawione spojrzenia.- Ludzie z wy\szych sfer szybko nudzą się plotkami.Twój związek z Huntem wkrótce imspowszednieje.- Mam nadzieję, \e się nie mylisz.- Bemice! Ostry nieznajomy głos przerwał imrozmowę.Jak to miło znów cię widzieć.Madeline odwróciła się i zobaczyła kobietę w średnimwieku, ubraną w ró\ową jedwabną suknię.Dama uwa\nie przyglądała się jej przez lorgnon.-Pani Deveridge, prawda?- upewniła się kobieta.- Byłyśmy sobie kiedyś przedstawione?- zapytała Madeline.Nieznajoma nie podobała jej się.- Znam pani ciocię.Ona zapewne przedstawinas sobie.- Lady Standish - mruknęła Bemice.- Moja siostrzenica, Madeline.- NiebezpiecznaWdowa.- Lady Standish uśmiechnęła się chłodno.- Nale\y podziwiać hart ducha pana Hunta.Nie ka\dy d\entelmen byłby tak odwa\ny, \eby zaprosić do swojego domu damę o panireputacji.Madeline zaniemówiła, słysząc bezczelną uwagę nowej znajomej, natomiast jej ciotkanie straciła głowy.- Artemis Hunt nie jest bojazliwy - stwierdziła.- W prze ciwieństwie do panisyna, Endicotta, który, jak się wydaje, gustuje w bardziej pospolitym towarzystwie, pan Huntceni inteligencję i charakter.- Lubi te\ ryzykowne zakłady - powiedziała lady Standish,wyraznie ura\ona.- O czym pani mówi?- zdziwiła się Madeline.- Och, droga pani Deveridge, czy\by pani nie wiedziała o związanych zpanią zakładach, przyjmowanych we wszystkich klubach w mieście? Stawka wynosi tysiącfuntów dla tego, kto prze\yje jedną noc z panią.Przypuszczam, \e pan Hunt odebrał ju\wygraną.Madeline milczała, kompletnie zaskoczona.- Proszę się nie martwić - mówiła dalejlady Standish.Mo\e uda się go namówić, \eby podzielił się z panią wygraną.Madeline nadalmilczała, natomiast Bemice spojrzała na lady Standish wzrokiem generała, który z chłodnąpogardą patrzy na polu bitwy na przeciwnika.- Najwyrazniej nie słyszała pani, \e pan Hunt wswoim klubie publicznie oznajmił, \e wyzwie na pojedynek ka\dego, kto o mojej bratanicywyrazi się w sposób, który uzna za obrazliwy.Powinna pani ostrzec młodego Endicotta.Jeślidobrze pamiętam, jest pani jedynym spadkobiercą.Szkoda byłoby, \eby stracił \ycie wpojedynku o honor mojej bratanicy.Tym razem zaniemówiła lady Standish.- Ja nigdy.-.-.- wyjąkała po chwili, po czym odwróciła się i odeszła.Tymczasem Madeline zdołała dojść dosiebie.- O czym ty mówiłaś, ciociu?- zapytała.- Czy to prawda, \e on chce się pojedynkować z ka\dym, kto mnie obrazi?- Nie przejmuj się, moja droga.Nikt nie będzie tak nierozsądny, \eby mu się narazić.- Nie o to michodzi.- Madeline z trudem panowała nad ogarniającą ją furią.- Wielki Bo\e! Nie mogępozwolić, \eby ryzykował \ycie w tak niemądry sposób.I dlaczego nikt mi nie powiedział otych zakładach?- Zdenerwowałabyś się tylko, moja droga.- Ciotka poklepała ją po ręce.- I tak masz ostatnio dośćkłopotów.- Ale skąd ty się o tym dowiedziałaś?- Jak mi się wydaje, wspomniał o tym pan Leggett - odparła Bemice [ Pobierz całość w formacie PDF ]