[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proste łóżko, proste biurko z plikiem papierów.Krzesło przewrócone na podłodze.Solomon musiał siedzieć tutaj kiedy Stalowa Maria wkroczył.Dyktafon leżał na stoliku.Podniosłam i przycisnęłam  play.-  Siedem linii w dół.Podpisz. - powiedział głos Marka.-  Odlicz trzy strony.Stronaszósta.Odlicz trzy linie od dołu strony.Podpisz.Co u lich.Zamarłam na kilka sekund.-  To w stylu starego kontraktu - powiedział Mark.-  Wciąż powinieneś mieć tę taśmę wpudełku z tamtego roku.To ta zanumerowana jako trzydzieści-cztery.Jedyna rzecz, którą zmieniliśmy to daty i dwa paragrafy dotyczące współrzędnych w mieście.Pierwszy jest na stronietrzeciej.Odlicz dwa paragrafy w dół.Tam pisze& Solomon Red nie mógł czytać.A Mark ukrywał go przez te wszystkie lata.%7ładen znajemników nie wiedział.- Kate? - zawołał Mark.Co tym razem?Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.Mark stał piętro niżej.Obok niego czekałodwóch mężczyzn.Pierwszy z nich był muskularny i ciemny.Nie potrzebował tak naprawdępomocy w groznym wyglądzie, ale do wzmocnienia swojego wizerunku twardziela nosił długą,całkowicie czarną pelerynę z krawędziami z wilczego futra.Witaj, Jim.Mężczyzna obok niego miał na sobie ciuchy Gromady.Dla zmiennokształtnego, te ciuchyoznaczały ubranie robocze - były łatwe do zerwania przed walką.Mężczyzna stał z łatworozpoznawalną zwierzęcą gracją związaną szczególnie z tymi bardzo silnymi.Nawet z dystansu,jego pozycja wysyłała przemoc, ciasno ściśniętą i opanowaną, ale gotową do wybuchu wnajmniejszej prowokacji.Najemnicy wyczuli to i omijali go szerokim łukiem, jak padlinożercyrozpoznający drapieżcę na swoim terenie.Mężczyzna spojrzał w górę, odchylając głowę pełną krótkich blond włosów.Jego twarzpasowała do niego - potężna i agresywna.Kwadratowa szczęka, wysunięte kości policzkowe,krzywy nos, który został złamany, ale nigdy dobrze się nie zrósł.Szare oczy spoglądały spodgrubych, złotych brwi i zatrzymały się na mnie.Curran. Rozdział 7Trik polegał na tym, żeby nie pokazać po sobie zmiany - tak zdecydowałam, gdybardzo wolno schodziłam na dół.Zachowuj się na luzie.Niewzruszenie.Coś silnego i gwałtownego gotowało się we mnie i musiałam napiąć wszystkie nerwyw moim ciele by utrzymać to w sobie.Mogłam to zrobić.Musiałam po prostu zachować się naluzie.Zen.%7ładnych ciosów w twarz.Uderzenie nie byłoby Zen.Schody się skończyły.Chciałabym poznać tego osła, który zrobił je tak krótkie.Zrzuciłabym go z nich tak, że mógłby je policzyć swoją głową.Stanęłam na podłodze ipodeszłam do dwóch zmiennokształtnych, wpatrując się prosto w Jim a.- Jim.Jaka miła niespodzianka.- Uśmiechnęłam się, starając się być serdeczną.Mark skrzywił się i cofnął do tyłu.Rzuciłam spojrzeniem na mój uśmiech w lustrze.Bardzo mało serdeczności, ale dużo maniakalnej morderczości.Porzuciłam uśmiech zanimspowodowałam jakiekolwiek problemy międzyagencyjne.Jim skinął mi głową.Kątem oka zobaczyłam twarz Curran a.Wyglądała jak wyrzezbiona z lodu.- Proszę, przekaż moje powitanie dla Władcy Bestii - powiedziałam.- Doceniam jegoskwapliwość by naruszyć swój ekstremalnie napięty grafik i pojawienie się tutaj.Curran pokazał zero emocji.%7ładnego tryumfu, żadnej wściekłości, nic w zupełności.Jim spojrzał na mnie, spojrzał na Curran a i znów na mnie.- Kate mówi cześć - powiedział w końcu.- Jestem niezmiernie szczęśliwy - odpowiedział Curran.Moja ręka drgnęła, by złapać na rękojeść Zabójcy wystającą z mojego prawegoramienia.Cisza się ciągnęła.- Co mogę dla was zrobić? - spytałam w końcu.Jim spojrzał na Curran a ponownie.Władca Bestii pozostał nienaruszony.Wystawiłeś mnie, ty sukinsynu.Jeśli przejdę przez to w jednym kawałku powinnamdostać za to medal. - Gromada chciałaby rozszerzyć swoją ofertę o asystę dla Zakonu ze względu naStalową Marię - powiedział Jim.Wyskoczył z tym jak Filip z konopi.Gromada współpracowała tylko wtedy, gdy byłazmuszona do tego.Zmiennokształtni prawie nigdy nie współpracowali dobrowolnie.- Dlaczego?- Dlaczego jest nieważne - powiedział Curran.- Jesteśmy chętni, by oddać naszezasoby do dyspozycji Zakonu.Wpatrywaliśmy się w siebie.Dodaj jakieś gwizdanie i suche trawy przelatujące obokjak w westernie, i bylibyśmy gotowi.Zielony błysk przepłynął przez oczy Jim a.Reakcja na napięcie.Kilku najemników wlekło się za nami.Trzeci się zatrzymał.Oczekiwali bójki i niechcieli jej ominąć.Powinniśmy odejść od publiki.Machnęłam głową w stronę małego pokoiku, oddzielonego od głównego piętra ścianąz matowego szkła.Hotel używał go do prywatnych obiadów.Najemnicy opróżnili go, wrzucającjakieś materace w rogi i zamienili je w dorazne dojo.- Chodzmy w bardziej dyskretne miejsce.Wyszliśmy z głównego piętra.Curran wszedł do pokoju jakby do niego należał,odwrócił się i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.Bicepsy spięły się, rozciągając rękawybluzy.Jeśli istniała sprawiedliwość na tym świecie, powinien wyłysieć, stracić wszystkie zęby iporosnąć obrzydliwą wysypką skórną.Ale nie, skurwiel wyglądał dobrze.Perfekcyjnie zdrowo.Po prostu bądz spokojna.To wszystko, co musisz zrobić.Zatrzasnęłam szklane drzwi i zamknęłam zamek.- Gromada ma własny, osobisty biznes w tej sprawie - powiedział Jim.- Nie widzę podstaw, żeby Gromada się wtrącała.- Solomon Red ukrywał, że jest zmiennokształtnym - powiedział delikatnie Jim.Zwiat stanął do góry nogami i kopnął mnie w twarz.- Był bardzo religijnym mężczyzną.To było bardzo trudne dla niego.Nie zmieniał się,ale musiał żyć z pragnieniem.Gromada dała mu specjalne pozwolenie na działanie w odosobnieniu w zamian za część zysków Gildii.Najpierw Joshua, teraz Solomon.Mamypowiązanie.- Ile dostawaliście?- Dziesięć procent.Dziesięć procent z Gildii to było sporo pieniędzy.Ktoś zabił dwóchzmiennokształtnych i odgryzł całkiem duży kawałek przychodów Gromady.Curran wciąż wpatrywał się we mnie i nie mogłam go wyłączyć by się wystarczającoskoncentrować.- Kto jeszcze wiedział o Salomonie?- Rada.Czternastu ludzi, dwie alfy z każdego klanu.- Więc albo to przypadek, albo macie zdrajcę wśród alf.Oczy Jim a zaświeciły się na zielono.- Nie ma zdrajców wśród Rady.Westchnęłam.- Oczywiście, że nie - jak mogłam osądzić wspaniałych zmiennokształtnych o takludzkie występki.Curran pochylił się pół cala do przodu.- Nie jesteśmy najemnikami, Kate.Nie oceniaj nas swoimi standardami.Dziękuję Ci, Wasza Wysokość.Spojrzałam na Jim a.- Zakon jest wdzięczny za ofertę pomocy od Gromady, ale biorąc pod uwagę delikatnąnaturę naszego dochodzenia, tym razem jesteśmy zmuszeni odrzucić tę ofertę.Curran pokazał mi brzegi swoich zębów.- Czy sugerujesz, że moi ludzie nie potrafią być ostrożni?Spojrzałam na Jima [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl