[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomogli mi się odziać.- Czy to konieczne?! - krzyczałem wściekły.Starałem się jednak nie okazywać żalu anizdenerwowania.Patrzyłem na Garetha, kiedy młodzieńcy zapinali mi tunikę i sznurowalispodnie.Pełen cichej furii spoglądałem na buty i rękawiczki przeznaczone dla mnie.- Czy tendrobny rytuał nie mógł się odbyć na zamku? Nie można mnie było tam zawiezć?! Nigdyjeszcze nie widziałem, aby coś takiego odbywało się tu, na klepisku usłanym słomą!- Wybacz, Wasza Dostojność - powiedział Kapitan straży.- Ta wiadomość nie mogła czekać.Skierował wzrok na otwarte wrota.Ujrzałem tam dwóch głównych doradców królowej.Kiedyś używali mnie na zamku do woli, teraz jednak stali z kornie pochylonymi głowami.Azy nabiegły mi do oczu.Znowu spojrzałem na Garetha.On też z trudem panował nad sobą.- %7łegnaj, mój piękny książę - szepnął.Ukląkł na klepisku i ucałował mą dłoń.- Książę" nie jest już stosownym określeniem naszego łaskawego sojusznika - sprostowałjeden z doradców, podchodząc bliżej.- Wasza Wysokość, przynoszę smutną nowinę: twójojciec zmarł i ty, panie, jesteś teraz nowym władcą swego królestwa.Umarł król, niech żyjekról!- Niech to diabli! - szepnąłem.- Zawsze był z niego nielichy szubrawiec! Ale sobie wybrałmoment na wydanie ostatniego tchnienia!CZAS PRAWDYNie było sensu marnować czasu na zamku.Musiałem wracać niezwłocznie do domu, aby niedopuścić do anarchii.Moi dwaj bracia byli idiotami, a Kapitan armii, choć oddany memuojcu, mógł pokusić się o próbę przejęcia władzy w państwie.Tak więc po trwającej zaledwie godzinę naradzie z królową, podczas której omówiliśmywyłącznie kwestie dyplomatyczne oraz związane z sojuszem na wypadek wojny, wyruszyłemw drogę, zabierając liczne prezenty w postaci mniej i bardziej kosztownych błyskotek orazpamiątki związane z zamkiem i wioską.Szokowało mnie trochę, że na każdym kroku towarzyszyły mi te niewygodne ciężkie stroje, iżałowałem, że nie mogę być znowu nagi, ale musiałem się z tym pogodzić i nawet się nieobejrzałem, gdy minąłem wioskę.Oczywiście nie byłem jedynym księciem, który musiał przeżyć szok nagłego ułaskawienia,powrotu do odzienia i ceremonii, ale z pewnością niewielu z nich miało objąć natychmiast popowrocie do swego kraju ster władzy.Nie miałem więc czasu na lamenty ani naprzesiadywanie w gospodzie i oddawanie się pijaństwu; próbowałem natomiast oswoić się zotaczającym mnie światem.Do mojego zamku dotarłem po dwóch dobach forsownej podróży, a w ciągu trzechnastępnych dni uporządkowałem wszystkie sprawy.Mój ojciec został już pochowany, matkanie żyła od dawna.Kraj wymagał teraz rządów silnej ręki, a ja szybko dałem do zrozumieniawszystkim, że owa ręka należy do mnie.Kazałem wychłostać żołnierzy, którzy wykorzystali parę dni anarchii, aby zhańbić wiejskiedziewczęta.Poinstruowałem odpowiednio moich braci i pogróżkami skłoniłem ich dopodjęcia określonych obowiązków.Przeprowadziłem inspekcję armii i hojnie nagrodziłemtych, którzy kochali mego ojca, a teraz mnie okazywali to uczucie.Nie były to trudne posunięcia, wiedziałem jednak, że właśnie zaniechanie tego typu krokówdoprowadziło już do upadku wielu monarchii w Europie.Dostrzegłem też ulgę na twarzachmoich poddanych, kiedy zorientowali się, że ich młody król potrafi sprawować władzę i zdużym wyczuciem oraz zdecydowaniem zajmuje się sprawami, które wymagają interwencji -zarówno tymi dużymi, jak i drobnymi.Lord Podskarbi wyraził mi wdzięczność za wsparcie wjego działaniach i również Kapitan armii powrócił do swojej poprzedniej funkcjigłównodowodzącego z nową energią, czując za sobą autorytet władzy królewskiej.Gdy jednak minęły już te pierwsze gorączkowe tygodnie, kiedy sprawy na zamku zaczęłybiec swoim zwykłym spokojnym trybem, kiedy wreszcie mogłem przesypiać całą noc, bezobawy, że za moment zbudzi mnie ktoś z rodziny lub ze służby, zacząłem rozmyślać owszystkim, co się ostatnio wydarzyło.Nie miałem już na ciele śladów chłosty, dręczyła mnienatomiast nieprzerwanie żądza.Trudno mi było pogodzić się z myślą, że nigdy już nie będęmógł być nagim niewolnikiem.Nie mogłem patrzeć na błyskotki otrzymane od królowej anina skórzane zabawki, które przecież utraciły dla mnie wszelkie znaczenie.Potem jednak ogarnął mnie wstyd.Jak powiedziałby Lexius: bycie nadal niewolnikiem nie było moim przeznaczeniem.Miałembyć teraz dobrym i potężnym władcą, a prawda wyglądała tak, że podobało mi się byciekrólem.Bycie księciem wydawało się straszne.Bycie królem nawet mi się podobało.Kiedy moi doradcy rzekli mi, że muszę znalezć sobie żonę i spłodzić dziecko, aby zapewnićsukcesję, natychmiast przyznałem im rację.Wyglądało na to, że życie dworskie pochłoniemnie bez reszty.To, co było dawniej, przestało mieć dla mnie znaczenie.- Jakie księżniczki można brać pod uwagę? - zapytałem.Podpisywałem właśnie kilka ważnych dokumentów, a moi do radcy stali przy biurku.- Nowięc, słucham! Podniosłem na nich wzrok.Zanim jednak zdołali wymówić choćby pierwsze imię, jedno wpadło mi samo do głowy.Zpełną mocą.- Królewna Różyczka! - wyszeptałem.Może jednak nie poślubiła jeszcze nikogo! Nieśmiałem nawet o to pytać.- O tak, świetny pomysł, Wasza Królewska Mość orzekł Lord Kanclerz.- Byłby toniewątpliwie najlepszy wybór, ale niestety, ona odrzuca wszystkich adoratorów.Jej ojciec nieposiada się z rozpaczy.- Odrzuca wszystkich? - powtórzyłem.Starałem się nie okazywać, jak bardzo jestempodekscytowany.- Ciekawe dla czego.Niech osiodłają mi konia.- Ależ.Powinniśmy wysłać do jej ojca oficjalne pismo.- To zbyteczne.Osiodłać mi konia poleciłem.Wstałem, przeszedłem do mojej sypialni,przebrałem się w moje najświetniejsze odzienie i wziąłem kilka drobnych przedmiotów.Chciałem już wyjść, ale nagle zamarłem.Miałem wrażenie, jakby powstrzymała mniepotężna niewidzialna pięść [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Pomogli mi się odziać.- Czy to konieczne?! - krzyczałem wściekły.Starałem się jednak nie okazywać żalu anizdenerwowania.Patrzyłem na Garetha, kiedy młodzieńcy zapinali mi tunikę i sznurowalispodnie.Pełen cichej furii spoglądałem na buty i rękawiczki przeznaczone dla mnie.- Czy tendrobny rytuał nie mógł się odbyć na zamku? Nie można mnie było tam zawiezć?! Nigdyjeszcze nie widziałem, aby coś takiego odbywało się tu, na klepisku usłanym słomą!- Wybacz, Wasza Dostojność - powiedział Kapitan straży.- Ta wiadomość nie mogła czekać.Skierował wzrok na otwarte wrota.Ujrzałem tam dwóch głównych doradców królowej.Kiedyś używali mnie na zamku do woli, teraz jednak stali z kornie pochylonymi głowami.Azy nabiegły mi do oczu.Znowu spojrzałem na Garetha.On też z trudem panował nad sobą.- %7łegnaj, mój piękny książę - szepnął.Ukląkł na klepisku i ucałował mą dłoń.- Książę" nie jest już stosownym określeniem naszego łaskawego sojusznika - sprostowałjeden z doradców, podchodząc bliżej.- Wasza Wysokość, przynoszę smutną nowinę: twójojciec zmarł i ty, panie, jesteś teraz nowym władcą swego królestwa.Umarł król, niech żyjekról!- Niech to diabli! - szepnąłem.- Zawsze był z niego nielichy szubrawiec! Ale sobie wybrałmoment na wydanie ostatniego tchnienia!CZAS PRAWDYNie było sensu marnować czasu na zamku.Musiałem wracać niezwłocznie do domu, aby niedopuścić do anarchii.Moi dwaj bracia byli idiotami, a Kapitan armii, choć oddany memuojcu, mógł pokusić się o próbę przejęcia władzy w państwie.Tak więc po trwającej zaledwie godzinę naradzie z królową, podczas której omówiliśmywyłącznie kwestie dyplomatyczne oraz związane z sojuszem na wypadek wojny, wyruszyłemw drogę, zabierając liczne prezenty w postaci mniej i bardziej kosztownych błyskotek orazpamiątki związane z zamkiem i wioską.Szokowało mnie trochę, że na każdym kroku towarzyszyły mi te niewygodne ciężkie stroje, iżałowałem, że nie mogę być znowu nagi, ale musiałem się z tym pogodzić i nawet się nieobejrzałem, gdy minąłem wioskę.Oczywiście nie byłem jedynym księciem, który musiał przeżyć szok nagłego ułaskawienia,powrotu do odzienia i ceremonii, ale z pewnością niewielu z nich miało objąć natychmiast popowrocie do swego kraju ster władzy.Nie miałem więc czasu na lamenty ani naprzesiadywanie w gospodzie i oddawanie się pijaństwu; próbowałem natomiast oswoić się zotaczającym mnie światem.Do mojego zamku dotarłem po dwóch dobach forsownej podróży, a w ciągu trzechnastępnych dni uporządkowałem wszystkie sprawy.Mój ojciec został już pochowany, matkanie żyła od dawna.Kraj wymagał teraz rządów silnej ręki, a ja szybko dałem do zrozumieniawszystkim, że owa ręka należy do mnie.Kazałem wychłostać żołnierzy, którzy wykorzystali parę dni anarchii, aby zhańbić wiejskiedziewczęta.Poinstruowałem odpowiednio moich braci i pogróżkami skłoniłem ich dopodjęcia określonych obowiązków.Przeprowadziłem inspekcję armii i hojnie nagrodziłemtych, którzy kochali mego ojca, a teraz mnie okazywali to uczucie.Nie były to trudne posunięcia, wiedziałem jednak, że właśnie zaniechanie tego typu krokówdoprowadziło już do upadku wielu monarchii w Europie.Dostrzegłem też ulgę na twarzachmoich poddanych, kiedy zorientowali się, że ich młody król potrafi sprawować władzę i zdużym wyczuciem oraz zdecydowaniem zajmuje się sprawami, które wymagają interwencji -zarówno tymi dużymi, jak i drobnymi.Lord Podskarbi wyraził mi wdzięczność za wsparcie wjego działaniach i również Kapitan armii powrócił do swojej poprzedniej funkcjigłównodowodzącego z nową energią, czując za sobą autorytet władzy królewskiej.Gdy jednak minęły już te pierwsze gorączkowe tygodnie, kiedy sprawy na zamku zaczęłybiec swoim zwykłym spokojnym trybem, kiedy wreszcie mogłem przesypiać całą noc, bezobawy, że za moment zbudzi mnie ktoś z rodziny lub ze służby, zacząłem rozmyślać owszystkim, co się ostatnio wydarzyło.Nie miałem już na ciele śladów chłosty, dręczyła mnienatomiast nieprzerwanie żądza.Trudno mi było pogodzić się z myślą, że nigdy już nie będęmógł być nagim niewolnikiem.Nie mogłem patrzeć na błyskotki otrzymane od królowej anina skórzane zabawki, które przecież utraciły dla mnie wszelkie znaczenie.Potem jednak ogarnął mnie wstyd.Jak powiedziałby Lexius: bycie nadal niewolnikiem nie było moim przeznaczeniem.Miałembyć teraz dobrym i potężnym władcą, a prawda wyglądała tak, że podobało mi się byciekrólem.Bycie księciem wydawało się straszne.Bycie królem nawet mi się podobało.Kiedy moi doradcy rzekli mi, że muszę znalezć sobie żonę i spłodzić dziecko, aby zapewnićsukcesję, natychmiast przyznałem im rację.Wyglądało na to, że życie dworskie pochłoniemnie bez reszty.To, co było dawniej, przestało mieć dla mnie znaczenie.- Jakie księżniczki można brać pod uwagę? - zapytałem.Podpisywałem właśnie kilka ważnych dokumentów, a moi do radcy stali przy biurku.- Nowięc, słucham! Podniosłem na nich wzrok.Zanim jednak zdołali wymówić choćby pierwsze imię, jedno wpadło mi samo do głowy.Zpełną mocą.- Królewna Różyczka! - wyszeptałem.Może jednak nie poślubiła jeszcze nikogo! Nieśmiałem nawet o to pytać.- O tak, świetny pomysł, Wasza Królewska Mość orzekł Lord Kanclerz.- Byłby toniewątpliwie najlepszy wybór, ale niestety, ona odrzuca wszystkich adoratorów.Jej ojciec nieposiada się z rozpaczy.- Odrzuca wszystkich? - powtórzyłem.Starałem się nie okazywać, jak bardzo jestempodekscytowany.- Ciekawe dla czego.Niech osiodłają mi konia.- Ależ.Powinniśmy wysłać do jej ojca oficjalne pismo.- To zbyteczne.Osiodłać mi konia poleciłem.Wstałem, przeszedłem do mojej sypialni,przebrałem się w moje najświetniejsze odzienie i wziąłem kilka drobnych przedmiotów.Chciałem już wyjść, ale nagle zamarłem.Miałem wrażenie, jakby powstrzymała mniepotężna niewidzialna pięść [ Pobierz całość w formacie PDF ]