[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspomnienie o Jennanie obudziło się znowu, żeby ją nawiedzać.nawiedzać, ale ipokrzepiać.To były cudowne lata.Krótkie, lecz wypełnione fascynacją wzajemnegoodkrywania siebie i wspólnego poznawania świata.Oboje z entuzjazmem podejmowali siękażdego nowego zadania, mogąc wspólnie stawić mu czoło.Odczuwali niemal perwersyjnądumę z przezwiska, jakie jej nadano.A Jennan musiał nawet własnymi pięściami bronić ichhonoru przed szyderstwami innych mięśniowców , dopóki nie zaczęto powszechniepodziwiać i szanować JH-834 jako Statku, Który Zpiewa.Jennan był niepowtarzalny.Ale zpewnością znajdzie się jakiś inny wartościowy mężczyzna obdarzony takimi zaletami, że wartogo będzie wybrać.Wydało jej się, iż podświadomie wybrała Terona właśnie dlatego, że stanowił całkowiteprzeciwieństwo jej pierwszego mięśniowca.W tym Silvia miała rację: powinna znalezćrozsądny kompromis i sama wyszkolić sobie porządnego zwiadowcę.Nauczyć go dostrzegaćw niej żywego człowieka, a nie personifikację statku czy reagujący emocjonalnie komputer.Spłaciła cały swój dług.Mogła się teraz bez pośpiechu rozejrzeć, poczekać, aż Broleywyszuka jej jakiś porządny, niezależny kontrakt.Mimo woli zaciekawiła się, ile czasu zajęłoFG-602 znalezienie i podpisanie kontraktu z Konfederacją Alphejską.FG-602 wykupił się tużprzed jej przyjściem na świat.Spotkała go tylko raz, razem z Jennanem.Zapamiętała, żezarówno on sam, jak i jego partner traktowali wszystkich z nieco kpiącym, pełnym wyższościdystansem, który w sumie był obrazliwy.Helva mogła, o ile się dobrze orientowała, wysłać w eter swoją ofertę zatrudnieniachoćby zaraz.Jej samopoczucie zaczęło się trochę poprawiać.Po prostu potrzebowaładziałania.Ale może mądrzej byłoby zgłosić się najpierw do bazy na Regulusie i upewnić się, żewszystko jest w należytym porządku.Rozsądek nakazywał pozostać w dobrych stosunkach zOrganizacją Zwiatów Centralnych.Będzie przecież musiała korzystać przynajmniej z ichobsługi technicznej i hangarów remontowych, i to przy każdym uszkodzeniu.Zauważyła, że zwolniła trochę tempo lotu, więc ponownie zwiększyła siłę ciągu.Pewnasiebie gnała w stronę Regulusa.Zaczęła układać listę cech, które uznała za pożądane u swegonowego partnera, zestawiając ją z listą wad, których należało uniknąć.Z taką przyjemnościązatopiła się w tych rozważaniach, że nawet nie zauważyła, kiedy minęła jej cała podróż imusiała połączyć się z Cencomem, żeby poprosić o wyznaczenie miejsca na lądowanie.- Coś takiego! Helva, niech mnie licho! - usłyszała w odpowiedzi głos Nialla Parollana.- Czy Zpiącej Królewnie udało się już odespać swój stuletni sen?- Udało się obojgu.- Obojgu?- I mnie, i królewnie.- A nie przeszkadzało jej twoje chrapanie?- No cóż, wszyscy byli wtedy za bardzo zmęczeni, żeby podsłuchiwać, i zbyt wdzięczni,żeby pozwolić sobie na komentarze, moja miła.- Nie jestem twoją miłą.- Ależ wielu uważa wręcz przeciwnie.- Jakim cudem udało ci się tak ich omamić?Niall zachichotał ze złośliwą satysfakcją.- Tak się składa, że ja dobieram sobie partnerów bardzo starannie.Zwykle biorę poduwagę coś więcej niż symetrię rysów twarzy i twardość czaszki.- W porządku, Parollan, zaliczyłeś trafienie.A tak przy okazji, mam nadzieję, że przedzaśnięciem zdążyłeś jeszcze na dobranoc usłyszeć triumfalne odejście Terona?- O, tak.A jeszcze większą przyjemność sprawiło mi obciążenie twojego konta karą zaten incydent.- Stać mnie na to.- Nie wątpię - powiedział nieoczekiwanie zasępionym tonem.- No, to teraz łaskawieposadz swój leniwy tyłek na polu startowym nr 3, na lądowisku administracji.Czeka tam już naciebie cały komitet powitalny.- Chciałeś powiedzieć: delegacja komitetu wyzwolenia.Nic nie odpowiedział.Hm.W sumie dobrze jej się działo w rękach Parollana.Będzie go jej brakować.Jegozłośliwe zachowanie działało na nią stymulujące, a niezależnie od motywów, jakie nimkierowały, trzeba przyznać, że zawsze był na miejscu po drugiej stronie nadajnika, kiedy był jejnaprawdę potrzebny.Niezależność ma swoją cenę; może nie?Kiedy z finezją opadła na sam środek pola startowego nr 3, poczuła się znów niepewnie.Przez ostatnie dziesięć godzin jej myśli bez przerwy krążyły wokół Organizacji ZwiatówCentralnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wspomnienie o Jennanie obudziło się znowu, żeby ją nawiedzać.nawiedzać, ale ipokrzepiać.To były cudowne lata.Krótkie, lecz wypełnione fascynacją wzajemnegoodkrywania siebie i wspólnego poznawania świata.Oboje z entuzjazmem podejmowali siękażdego nowego zadania, mogąc wspólnie stawić mu czoło.Odczuwali niemal perwersyjnądumę z przezwiska, jakie jej nadano.A Jennan musiał nawet własnymi pięściami bronić ichhonoru przed szyderstwami innych mięśniowców , dopóki nie zaczęto powszechniepodziwiać i szanować JH-834 jako Statku, Który Zpiewa.Jennan był niepowtarzalny.Ale zpewnością znajdzie się jakiś inny wartościowy mężczyzna obdarzony takimi zaletami, że wartogo będzie wybrać.Wydało jej się, iż podświadomie wybrała Terona właśnie dlatego, że stanowił całkowiteprzeciwieństwo jej pierwszego mięśniowca.W tym Silvia miała rację: powinna znalezćrozsądny kompromis i sama wyszkolić sobie porządnego zwiadowcę.Nauczyć go dostrzegaćw niej żywego człowieka, a nie personifikację statku czy reagujący emocjonalnie komputer.Spłaciła cały swój dług.Mogła się teraz bez pośpiechu rozejrzeć, poczekać, aż Broleywyszuka jej jakiś porządny, niezależny kontrakt.Mimo woli zaciekawiła się, ile czasu zajęłoFG-602 znalezienie i podpisanie kontraktu z Konfederacją Alphejską.FG-602 wykupił się tużprzed jej przyjściem na świat.Spotkała go tylko raz, razem z Jennanem.Zapamiętała, żezarówno on sam, jak i jego partner traktowali wszystkich z nieco kpiącym, pełnym wyższościdystansem, który w sumie był obrazliwy.Helva mogła, o ile się dobrze orientowała, wysłać w eter swoją ofertę zatrudnieniachoćby zaraz.Jej samopoczucie zaczęło się trochę poprawiać.Po prostu potrzebowaładziałania.Ale może mądrzej byłoby zgłosić się najpierw do bazy na Regulusie i upewnić się, żewszystko jest w należytym porządku.Rozsądek nakazywał pozostać w dobrych stosunkach zOrganizacją Zwiatów Centralnych.Będzie przecież musiała korzystać przynajmniej z ichobsługi technicznej i hangarów remontowych, i to przy każdym uszkodzeniu.Zauważyła, że zwolniła trochę tempo lotu, więc ponownie zwiększyła siłę ciągu.Pewnasiebie gnała w stronę Regulusa.Zaczęła układać listę cech, które uznała za pożądane u swegonowego partnera, zestawiając ją z listą wad, których należało uniknąć.Z taką przyjemnościązatopiła się w tych rozważaniach, że nawet nie zauważyła, kiedy minęła jej cała podróż imusiała połączyć się z Cencomem, żeby poprosić o wyznaczenie miejsca na lądowanie.- Coś takiego! Helva, niech mnie licho! - usłyszała w odpowiedzi głos Nialla Parollana.- Czy Zpiącej Królewnie udało się już odespać swój stuletni sen?- Udało się obojgu.- Obojgu?- I mnie, i królewnie.- A nie przeszkadzało jej twoje chrapanie?- No cóż, wszyscy byli wtedy za bardzo zmęczeni, żeby podsłuchiwać, i zbyt wdzięczni,żeby pozwolić sobie na komentarze, moja miła.- Nie jestem twoją miłą.- Ależ wielu uważa wręcz przeciwnie.- Jakim cudem udało ci się tak ich omamić?Niall zachichotał ze złośliwą satysfakcją.- Tak się składa, że ja dobieram sobie partnerów bardzo starannie.Zwykle biorę poduwagę coś więcej niż symetrię rysów twarzy i twardość czaszki.- W porządku, Parollan, zaliczyłeś trafienie.A tak przy okazji, mam nadzieję, że przedzaśnięciem zdążyłeś jeszcze na dobranoc usłyszeć triumfalne odejście Terona?- O, tak.A jeszcze większą przyjemność sprawiło mi obciążenie twojego konta karą zaten incydent.- Stać mnie na to.- Nie wątpię - powiedział nieoczekiwanie zasępionym tonem.- No, to teraz łaskawieposadz swój leniwy tyłek na polu startowym nr 3, na lądowisku administracji.Czeka tam już naciebie cały komitet powitalny.- Chciałeś powiedzieć: delegacja komitetu wyzwolenia.Nic nie odpowiedział.Hm.W sumie dobrze jej się działo w rękach Parollana.Będzie go jej brakować.Jegozłośliwe zachowanie działało na nią stymulujące, a niezależnie od motywów, jakie nimkierowały, trzeba przyznać, że zawsze był na miejscu po drugiej stronie nadajnika, kiedy był jejnaprawdę potrzebny.Niezależność ma swoją cenę; może nie?Kiedy z finezją opadła na sam środek pola startowego nr 3, poczuła się znów niepewnie.Przez ostatnie dziesięć godzin jej myśli bez przerwy krążyły wokół Organizacji ZwiatówCentralnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]