[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To byłdobry centaur!- My.Udało nam się.- Witaj ha przybrzeżnych wodach Wyspy Centaurów, Wasza Wysokość!- Przecież.- wybełkotał Dor.- Nie powinniście wiedzieć, kim jestem.- Dobry Mag Humfrey stwierdził, że macie kłopoty i że będziewam potrzebna pomoc, kiedy wpadniecie do wody.Władca Zombich poprosił, byśmy na wasczekali w tej okolicy.Jesteś najważniejszą osobą w swym państwie, Królu Dorze! Naszczęście spełniliśmy ich prośbę.Zwykle nie wypływamy na morze podczas tornada.- Och - zmieszał się Dor.- Hmmm, czy powiedzieli wam, na czym polega mojamisja?- Tylko tyle, że podróżujesz po Krainie Xanth, dokonując inspekcji mocymagicznych.Czy powinniśmy wiedzieć coś jeszcze? - Nie, dziękuję - powiedział Dor.Chociaż tyle ocalono.Centaury mogły niemileprzyjąć wieść, że pomiędzy, nimi znajduje się Mag, centaur-Mag.Dor nie lubił stosowaćpodstępów, ale czuł, że tym razem, nie może ujawnić prawdy.Pojawiła się Iren - przemoczona, rozczochrana, wymięta, lecz pomimo, to urocza.Takjakoś się działo, że zawsze wydawała mu się ładniejsza wtedy, gdy miała włosy w nieładzie;może dlatego, że wówczas znikała cała sztuczność.- I znów to uczyniłeś, Dor - powiedziała, ujmując jego dłoń.- Sprowadziłeś nas całow dół.- Ale nie dostałaś swego srebra - przypomniał jej.Roześmiała się.- Innym razem! Zresztą po tym, jak nas sztorm potraktował, nie chcę z niego anikawałeczka!Centaur zaprowadził ich do suchej kajuty.Iren wciąż trzymała go za rękę, cosprawiało mu ogromną przyjemność. 7.Niecny uczynekCiemno było, kiedy tratwa centaurów dotarła do portu.Cheta zabrano do lecznicy, boeliksir nie działał na ranę zadaną przez wiwernę.Dorowi i pozostałym podano pyszny posiłekz błękitów, pomarańczy i zieleni, a potem-zaprowadzono ich na noc do ładnej stajni.Byładobrze zaopatrzona w wodę, siano, spory blok solny i wychodziła na soczyste pastwisko.Przez chwilę gapili się na to pomieszczenie; potem Smash wszedł dośrodka.- Trochę siana do spania! - wykrzyknął i padł na nie z hukiem, który zatrząsł całymbudyneczkiem.- Dobry pomysł - orzekł Grundy i rzucił się  na posłanie ale wstrząs był dużosłabszy.Po chwili umościli się również Dor i Iren.Siano było miękkie i słodko pachniało, coich odprężyło i przywołało myśli o przyjemnościach oczekujących na zewnątrz.Spali, dobrze,trzymając się za ręce.Rankiem do stajni wszedł majestatyczny, starszy centaur.Wydawał się dziwnienieśmiały.- Jestem Gerome, Starszy Wyspy.Przepraszam za niedopatrzenie, Królu Dorze! Tonie tu powinieneś spędzić noc,Dor poderwał się pospiesznie na nogi, strzepując siano z pogniecionej odzieży, a Irenrozprostowała spódnicę i strząsnęła brązowe siano ze swych zielonych włosów.- Starszy Gerome, jesteśmy tak wdzięczni za wyratowanie z wód oceanu, także zaposiłek i nocleg, tak szczęśliwi, że to pomieszczenie wydaje się nam wspaniałe.Chcielibyśmyzałatwić naszą sprawę i wrócić do domu; to wcale nie miała być oficjalna wizyta.Wypoczę-liśmy wspaniale.Centaur odprężył się.- Jesteś bardzo łaskawy, Wasza Wysokość.Posiadamy odpowiednie pomieszczeniadla szczególnych gości.Obawiam się, że jakiś glicz wkradł się do programu; próbujemy sięich pozbyć, lecz stale się zakradają.- Roi się od nich i w Zamku Roogna - powiedział Dor.- Aapiemy je w specjalnepułapki i odstawiamy do odległych lasów, ale mnożą się tak szybko, że nie udaje się nam ichwyłapać. - Pójdzcie ze mną - zaprosił ich centaur. Przygotowaliśmy dla was jadło i stroje.-Zamilkł na moment.- Jest jeszcze coś.Niektórzy z nas byli obecni na ślubie Dobrego Maga.Opowiadają, że świetnie się spisałeś w tych trudnych okolicznościach.Mag Humfreyzamierzał podarować ci pewien drobiazg; jednakże wszystko to tak go rozproszyło, że zamiarten umknął z jego pamięci.- Centaur niemal się uśmiechnął.- Istotnie, Dobry Mag ma skłonności do zapominania - rzekł Dor, przypominającsobie, że Humfrey nie wspomniał Starszym o wyprawie Króla Trenta do Mundanii.- Przeto Gorgona poprosiła jednego z naszych przedstawicieli o dostarczenie, tegoupominku tobie.- Gerome podał mu jakiś niewielki przedmiot.Dor przyjął dar.- Dziękuję ci, Starszy.Och, co to jest?- Sądzę, że jest to magiczny kompas.Zauważ, że strzałka pokazuje dokładnie naciebie - jedynego Maga na Wyspie.Dor przyjrzał się kompasowi.Był to dysk, w którym widać było świetlistą igłę.- Nie wskazuje na mnie.Gerome spojrzał.- Istotnie, nie.Jestem jednak pewien, że przed chwilą wskazała; byłem więcprzekonany, że dotarł do celu.Być może niewłaściwie pojąłem jego zastosowanie.Mógłwskazywać na ciebie tylko dlatego, by nas do ciebie doprowadzić.Na pewno był nam bardzopomocny we wczorajszych poszukiwaniach.- To na pewno o to chodziło! - przyznał mu rację Dor, Dobry Mag mógłprzewidzieć kłopoty ze sztormem i przekazać centaurowi magiczny kompas, który nieomylniedoprowadził do niego pomoc - wyprawę ratunkową.Humfrey był zabawny z tymi swoimianachronicznymi działaniami! Dor schował kompas do kieszeni, w której miał już diamenty isłońcokamień, po czym zmienił temat,- Jak się czuje Chet?Gerome zmarszczył brwi.- Z przykrością donoszę, że nie w pełni odzyskał siły.Widocznie został ukąszonyjuż na granicy obszaru magii.- Tak było - przyznał Dor.- I wdała się mundańska infekcja.Jest oporna na magiczne metody leczenia.Ale,być może, jest to tylko efekt opóznienia w podaniu eliksiru.Nie mamy pewności.Na granicymagii mogą się dziać osobliwe rzeczy.Nie zagraża mu śmierć, ale obawiam się, żeupłynie sporo czasu, zanim jego ramię odzyska dawną siłę. - Może zdołalibyśmy mu pomóc w Zamku Roogna - powiedział zaniepokojony Dor.- Jest naszym przyjacielem.Bez niego moglibyśmy tu nie dotrzeć.Czuję sięodpowiedzialny.- Zanim nie wyzdrowieje całkowicie, nie może brać udziału w żadnymprzedsięwzięciu - powiedział poważnie Gerome. To bardzo nierozsądne lekceważyć opornąna magię chorobę.A teraz - zapraszam na Zniadanie!Po drodze Gerome uparł się, by zaszli do centaura-sukiennika.Dor otrzymałwspaniałe nowe spodnie, koszulę i kurtkę, wygodne i zawile tkane.Iren dostała sukienkę, wktórej wyglądała całkiem ładnie, choć nie był to ten sam, co zwykle, odcień zieleni.Smash iGrundy także dostali ładne kurtki.Ogr nigdy przedtem nie nosił ubrań, ale ta kurtka była takładna, że z zadowoleniem ją przyjął.- Ta tkanina - powiedziała Iren.- Jest w niej coś magicznego.Gerome uśmiechnął się.- Jak wiecie, centaury patrzą krzywo na indywidualne talenty magiczne.Jednakżeposługujemy się magią.Te szaty utkali nasi rzemieślnicy z pasemek z żelaznej kurtyny; sąone niezmiernie wytrzymałe na przebijanie.Okrywamy się nimi podczas walki, by dominimum zmniejszyć możliwość zranienia.- Musi to być bardzo cenny materiał! - rzekł Dor.- Powodzenie waszej wyprawy jest również dla nas bardzo cenne, WaszaWysokość.Gdybyście mieli taki strój, to zęby wiwerny nie wbiłyby się w ramię Cheta.Dor zdawał sobie sprawę z motywów ich gościnności.Jeżeli coś przydarzyłoby sięjemu, tymczasowemu Królowi, lub jego przyjaciołom, w trakcie ich pobytu tutaj -ściągnęłoby to kłopoty na Wyspę Centaurów.- Dziękujemy wam bardzo.Weszli do ogromnej sali, której wysoki sufit podpierały ozdobne białe kolumny.Przezwielkie okna wpadały ukośnie promienie porannego słońca, niosąc blask i miłe ciepło.Naśrodku stał olbrzymi bankietowy stół, a na nim kielichy z prążkowanego sardonyksu i białego,alabastru, jeszcze piękniejsze w blasku słońca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl