[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na sam widokobrzydliwego wgniecenia na czole robiło mi się słabo, a oczy.Oczy miał martwe.Przewinąłem ekran do fotografii jego ofiar.Zdjęcia wydawały się już trącić myszką,przedstawione na nich osoby zastygły w czasie.Siostry Bennett miałyby teraz.ile?Dwadzieścia osiem lat, a Tina Williams dwadzieścia dziewięć.Angela Carson, najstarsza,trzydzieści sześć.Wystarczająco dużo, aby wyjść za mąż, mieć dzieci.Tymczasem ich życiebrutalnie skrócono.A teraz zabójca znowu był na wolności.Przetarłem oczy, smak porażki okazał się równie gorzki jak wtedy.Jeszcze raz odniosłemwrażenie, że istnieje coś, o czym powinienem sobie przypomnieć.Już nie tak mocne jakuprzednio, teraz to była jedynie męcząca obecność gdzieś w głębi umysłu.Zacząłem na nowoprzewijać stronę, by przeczytać artykuł, kiedy na biurku rozdzwonił się telefon.Ażpodskoczyłem.Zdjęcie na ekranie rozrosło się dwukrotnie, gdy przypadkiem kliknąłem na powiększenie".Klnąc pod nosem, chwyciłem słuchawkę.- Halo?Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza.- David? David Hunter?Kobiecy głos, mocny i nieco gardłowy, chociaż teraz na skraju niepewności.Miał w sobiecoś znajomego.- Tak.Kto mówi?- Sophie Keller - odparła, a kolejny fragment przeszłości wskoczył na swoje miejsce.-Pracowaliśmy razem kilka lat temu? Przy sprawie Jerome'a Monka?Wypowiedziała to jak pytanie, jak gdyby wciąż nie była pewna, czy wiem, kim jest.Niemusiała się tak przejmować - minęło zaledwie kilka godzin, od kiedy Terry Connors zapytał,czy coś o niej słyszałem.- Jasne, oczywiście.- Spróbowałem wziąć się w garść.Przepraszam, to tylkoniesamowity zbieg okoliczności.Właśnie czytałem o Monku.- Słyszałeś, że uciekł?- Tak, słyszałem.Nie byłem pewien, czy wspominać również o spotkaniu z Terrym, więc niewspomniałem.Tym dwojgu nigdy się nie układało.Nastała chwila pełnej zakłopotania ciszy.- Numer do twojego gabinetu znalazłam na stronie uniwersytetu, ale zadzwoniłam tylko po to,żeby nagrać wiadomość.Nie sądziłam, że będziesz tutaj w niedzielę.Mam nadzieję, że niemasz mi tego za złe.- Nie, jestem tylko trochę zaskoczony, to wszystko.- Wiem, przepraszam, tak naprawdę wyskoczyłam ni stąd, ni zowąd, ale.- Usłyszałem,jak nabiera oddechu.- Możemy się jakoś spotkać?Dzisiaj niespodzianki przychodziły jedna po drugiej.- Chodzi o Monka?- Wolałabym raczej powiedzieć, o co chodzi, jak już się z tobą spotkam.Obiecuję, że niezajmę dużo czasu.W głosie Sophie słyszałem napięcie, chociaż starała się je ukryć.- W porządku.Mieszkasz jeszcze w Londynie? - zapytałem.Kolejna przerwa.- Nie, teraz mieszkam w Dartmoor.W takiej małej miejscowości, nazywa się Padbury.Zaskoczyła mnie.Nigdy nie wyglądała na kogoś rozmiłowanego w wiejskim życiu,chociaż przypomniałem sobie, że mówiła, iż lubi wrzosowiska.- Czyli że tam teraz sobie żyjesz?- Co? Och.tak, tak sądzę.- Wydawała się jakaś rozkojarzona.- Słuchaj, wiem, że proszęo wiele, ale gdybyś mógł mi poświęcić kilka godzin, to naprawdę byłabym wdzięczna.Proszę.Nie miałem wątpliwości, w jej głosie słyszałem niepokój, usilną prośbę kogoś wpotrzebie.Zachowanie bardzo niepasujące do pewnej siebie młodej kobiety, którązapamiętałem.- Masz jakieś kłopoty?- Nie, tylko.Słuchaj, wszystko ci opowiem, jak się spotkamy.Przekonywałem sam siebie, aby nie wracać do starych spraw, że zagłębianie się wprzeszłość okaże się bolesne i pozbawione sensu.Ale przecież ta sprawa tak naprawdę się niezestarzała.Co więcej, teraz, kiedy Monk uciekł, znowu stała się jak najbardziej aktualna.I było jeszcze to takie podświadome drażnienie, gdzieś w głębi umysłu.Aż do dzisiaj,przez prawie dekadę wszystko, co wiązało się z tamtym dochodzeniem, spokojnie drzemało.Dlaczego teraz nagle wydało się niedokończone?- Może jutro? - Usłyszałem swoją propozycję.Dzisiaj było już za pózno.Nie przyjechałbym przed wieczorem.Ulgę Sophie dawało się odczuć nawet przez telefon.- Byłoby wspaniale! Jesteś pewien.?- Chętnie znajdę jakiś pretekst, żeby wyrwać się z Londynu.Jesteś pewien, że to jedyny powód? Zignorowałem tę sardoniczną myśl.- Pamiętasz Pod %7łarłokiem w Oldwich?Nazwa wywołała kolejny przebłysk wspomnień.Nie wszystkie były dobre.- Pamiętam.Czy teraz dają tam lepsze jedzenie?Roześmiała się.Już zapomniałem, jak ładnie się śmiała, tak szczerze i bez skrępowania.Zmiech nie potrwał długo.- Trochę lepsze.Ale tak będzie łatwiej, niż ci tłumaczyć, jak dojechać tam, gdziemieszkam.Dasz radę przyjechać na lunch?Odparłem, że mógłbym.Ustaliliśmy godzinę i wymieniliśmy się numerami komórek.- David, jeszcze raz dziękuję.Naprawdę, jestem ci i bardzo wdzięczna - dodała Sophie,zanim się rozłączyła.Jednak wcale nie wydawała się wdzięczna.Wydawała się zrozpaczona.Zadumany odłożyłem słuchawkę.Niezły dzień na odnawianie znajomości, pomyślałem.Najpierw Terry Connors, teraz Sophie Keller.Z jakiekolwiek powodu chciała się ze mnąwidzieć, wątpiłem, by przypadkiem działo się to akurat tego samego dnia, w którym uciekłJerome Monk.Naprawdę musiało chodzić o coś poważnego, skoro odezwała się po tylulatach.Sophie, jaką znałem, nie wydawała się kimś łatwo wpadającym w panikę.Jednak osiem lat to sporo czasu.Ludzie się zmieniają.Przyłapałem się na tym, żezastanawiam się, czy i ona się zmieniła.Czy wciąż wygląda tak samo.Czy wyszła za mąż.Możesz to zaraz uciąć, pomyślałem, lecz jednocześnie się uśmiechnąłem.Potem nagle sięwzdrygnąłem. Ktoś chodzi po twoim grobie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Na sam widokobrzydliwego wgniecenia na czole robiło mi się słabo, a oczy.Oczy miał martwe.Przewinąłem ekran do fotografii jego ofiar.Zdjęcia wydawały się już trącić myszką,przedstawione na nich osoby zastygły w czasie.Siostry Bennett miałyby teraz.ile?Dwadzieścia osiem lat, a Tina Williams dwadzieścia dziewięć.Angela Carson, najstarsza,trzydzieści sześć.Wystarczająco dużo, aby wyjść za mąż, mieć dzieci.Tymczasem ich życiebrutalnie skrócono.A teraz zabójca znowu był na wolności.Przetarłem oczy, smak porażki okazał się równie gorzki jak wtedy.Jeszcze raz odniosłemwrażenie, że istnieje coś, o czym powinienem sobie przypomnieć.Już nie tak mocne jakuprzednio, teraz to była jedynie męcząca obecność gdzieś w głębi umysłu.Zacząłem na nowoprzewijać stronę, by przeczytać artykuł, kiedy na biurku rozdzwonił się telefon.Ażpodskoczyłem.Zdjęcie na ekranie rozrosło się dwukrotnie, gdy przypadkiem kliknąłem na powiększenie".Klnąc pod nosem, chwyciłem słuchawkę.- Halo?Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza.- David? David Hunter?Kobiecy głos, mocny i nieco gardłowy, chociaż teraz na skraju niepewności.Miał w sobiecoś znajomego.- Tak.Kto mówi?- Sophie Keller - odparła, a kolejny fragment przeszłości wskoczył na swoje miejsce.-Pracowaliśmy razem kilka lat temu? Przy sprawie Jerome'a Monka?Wypowiedziała to jak pytanie, jak gdyby wciąż nie była pewna, czy wiem, kim jest.Niemusiała się tak przejmować - minęło zaledwie kilka godzin, od kiedy Terry Connors zapytał,czy coś o niej słyszałem.- Jasne, oczywiście.- Spróbowałem wziąć się w garść.Przepraszam, to tylkoniesamowity zbieg okoliczności.Właśnie czytałem o Monku.- Słyszałeś, że uciekł?- Tak, słyszałem.Nie byłem pewien, czy wspominać również o spotkaniu z Terrym, więc niewspomniałem.Tym dwojgu nigdy się nie układało.Nastała chwila pełnej zakłopotania ciszy.- Numer do twojego gabinetu znalazłam na stronie uniwersytetu, ale zadzwoniłam tylko po to,żeby nagrać wiadomość.Nie sądziłam, że będziesz tutaj w niedzielę.Mam nadzieję, że niemasz mi tego za złe.- Nie, jestem tylko trochę zaskoczony, to wszystko.- Wiem, przepraszam, tak naprawdę wyskoczyłam ni stąd, ni zowąd, ale.- Usłyszałem,jak nabiera oddechu.- Możemy się jakoś spotkać?Dzisiaj niespodzianki przychodziły jedna po drugiej.- Chodzi o Monka?- Wolałabym raczej powiedzieć, o co chodzi, jak już się z tobą spotkam.Obiecuję, że niezajmę dużo czasu.W głosie Sophie słyszałem napięcie, chociaż starała się je ukryć.- W porządku.Mieszkasz jeszcze w Londynie? - zapytałem.Kolejna przerwa.- Nie, teraz mieszkam w Dartmoor.W takiej małej miejscowości, nazywa się Padbury.Zaskoczyła mnie.Nigdy nie wyglądała na kogoś rozmiłowanego w wiejskim życiu,chociaż przypomniałem sobie, że mówiła, iż lubi wrzosowiska.- Czyli że tam teraz sobie żyjesz?- Co? Och.tak, tak sądzę.- Wydawała się jakaś rozkojarzona.- Słuchaj, wiem, że proszęo wiele, ale gdybyś mógł mi poświęcić kilka godzin, to naprawdę byłabym wdzięczna.Proszę.Nie miałem wątpliwości, w jej głosie słyszałem niepokój, usilną prośbę kogoś wpotrzebie.Zachowanie bardzo niepasujące do pewnej siebie młodej kobiety, którązapamiętałem.- Masz jakieś kłopoty?- Nie, tylko.Słuchaj, wszystko ci opowiem, jak się spotkamy.Przekonywałem sam siebie, aby nie wracać do starych spraw, że zagłębianie się wprzeszłość okaże się bolesne i pozbawione sensu.Ale przecież ta sprawa tak naprawdę się niezestarzała.Co więcej, teraz, kiedy Monk uciekł, znowu stała się jak najbardziej aktualna.I było jeszcze to takie podświadome drażnienie, gdzieś w głębi umysłu.Aż do dzisiaj,przez prawie dekadę wszystko, co wiązało się z tamtym dochodzeniem, spokojnie drzemało.Dlaczego teraz nagle wydało się niedokończone?- Może jutro? - Usłyszałem swoją propozycję.Dzisiaj było już za pózno.Nie przyjechałbym przed wieczorem.Ulgę Sophie dawało się odczuć nawet przez telefon.- Byłoby wspaniale! Jesteś pewien.?- Chętnie znajdę jakiś pretekst, żeby wyrwać się z Londynu.Jesteś pewien, że to jedyny powód? Zignorowałem tę sardoniczną myśl.- Pamiętasz Pod %7łarłokiem w Oldwich?Nazwa wywołała kolejny przebłysk wspomnień.Nie wszystkie były dobre.- Pamiętam.Czy teraz dają tam lepsze jedzenie?Roześmiała się.Już zapomniałem, jak ładnie się śmiała, tak szczerze i bez skrępowania.Zmiech nie potrwał długo.- Trochę lepsze.Ale tak będzie łatwiej, niż ci tłumaczyć, jak dojechać tam, gdziemieszkam.Dasz radę przyjechać na lunch?Odparłem, że mógłbym.Ustaliliśmy godzinę i wymieniliśmy się numerami komórek.- David, jeszcze raz dziękuję.Naprawdę, jestem ci i bardzo wdzięczna - dodała Sophie,zanim się rozłączyła.Jednak wcale nie wydawała się wdzięczna.Wydawała się zrozpaczona.Zadumany odłożyłem słuchawkę.Niezły dzień na odnawianie znajomości, pomyślałem.Najpierw Terry Connors, teraz Sophie Keller.Z jakiekolwiek powodu chciała się ze mnąwidzieć, wątpiłem, by przypadkiem działo się to akurat tego samego dnia, w którym uciekłJerome Monk.Naprawdę musiało chodzić o coś poważnego, skoro odezwała się po tylulatach.Sophie, jaką znałem, nie wydawała się kimś łatwo wpadającym w panikę.Jednak osiem lat to sporo czasu.Ludzie się zmieniają.Przyłapałem się na tym, żezastanawiam się, czy i ona się zmieniła.Czy wciąż wygląda tak samo.Czy wyszła za mąż.Możesz to zaraz uciąć, pomyślałem, lecz jednocześnie się uśmiechnąłem.Potem nagle sięwzdrygnąłem. Ktoś chodzi po twoim grobie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]