[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A kto zwyciężył? dopytywali się Normanie. Wszystko jedno, kto! odparł wieśniak. Czyto nasz król, czy też Hardrada.Zwycięzca wprędce tu nadciągnie, by się z wamirozprawić.Za informację przeszyto go mieczem.Powtórzywszy słowa wieśniaka bratu, Robertdodał: Prawdę gadał czy łgał.sam nie wiem.Chyba prawdę rozważał Wilhelm. A tak czy siak, nadal nie wiemy, z kimnam przyjdzie walczyć: z Norwegami czy z Anglosasami? Wolałbym z Harol-dem.Mam z nim dawne porachunki do załatwienia.Czy ruszymy im naprzeciw, kimkolwiek są? pytał William fitz Osbern. Nie, nie! zawołał książę. Nie wiadomo, z której strony nadciągną.A jeślito Anglicy, tedy będą znali okolice lepiej od nas, mogą zasadzki urządzać, napadać iurywać nasze wojska po trochu.Musimy cierpliwie na nich wyczekiwać.Im dłużejmaszerują, tym bardziej się zmęczą, tym mniej będą mieli zapału do walki.Tutaj ichzniszczymy i tego krzywoprzysiężcę, samozwańczego króla!164 Przy moście stamfordzkim również omawiano ryzyko zmęczenia żołnierzydługim, spiesznym pochodem.Brat Harolda, Gyrth nalegał:Niechaj Norman tu do nas przyjdzie, jeśli.się poważy! Po drodze miejscowe,,fyrdy" będą mu dogryzać, osłabią jego siły.Natomiast jeśli my na południepośpieszymy..to nie stracimy żołnierzy, lecz zyskamy, bo po-drodze nowi ochotnicy do nas sięprzyłączą przerwał mu Harold. Co więcej, gdyby Winchester, Londyn iinne miasta na południu i w hrabstwach środkowych poddały się Wilhelmowi,zle by nasza sprawa wyglądała.A słabo są teraz bronione.I w czasie pochoduNormanowie mogliby siłą werbować mężczyzn, którzy nasze szeregi powinnizasilić.Decyzja spiesznego pochodu przeciwko najezdzcy nie była pozbawiona słuszności.Gdyby z resztkami swoich housecarlów", pozostałymi przy życiu po bitwie, Haroldsiedział o setki mil od jeszcze większego niebezpieczeństwa, zagrażającego jegotronowi mogłoby to się wydawać tchórzostwem, a nawet wydaniem królestwa nałaskę Normanów.Edwinowi i Morcarowi w dobrych stosunkach z królem, od kiedy poślubił ichsiostrę polecono dokonać świeżych zaciągów w ich hrabstwach. Wasze dalsze poczynania będą zależały od rozwoju wypadków powiedział im Harold. Zanimzbierzecie ludzi, ja już będę szedł na Normanów.Alenie wiadomo, czy oni czekają na mnie tam, gdzie sąteraz, czy pomaszerują na Londyn albo Winchester.Jeśli ruszyli z miejsca, pośpieszajcie, by się ze mnąpołączyć; jeśli zaś siedzą w Pevensey, wynik bitwy zadecyduje, co dalej macie robić.W razie mojej porażki od czego niech Bóg zachowa i czego się nie obawiam, zwłaszcza po naszymostatnim zwycięstwie 165 nie puśćcie Normanów na ziemie Mercii i Northumbrii.Będę do was gońców słał zkażdą wiadomością, jaką sam zdobędę.Bez zwłoki Harold ruszył w ponowny forsowny pochód, po drodze w miaręmożności zapełniając luki w szeregach, poniesione w krwawej bitwie przy MościeStamfordzkim.Jednakże ludzie, których mógł zwerbować, choćby i gotowi oddaćżycie w obronie wolności, nie byli ani tak wyćwiczeni, ani zdyscyplinowani, jakzdziesiątkowane obecnie oddziały housecarlów".Dotarłszy do Londynu, Haroldzastał tam wyczekującego nań wysłannika od Wilhelma z ironicznymi gratulacjami zpowodu wiktorii, jaką odniosłeś nad Norwegami".W dalszym ciągu książę pisał: Wszelako nie popełniaj błędu mniemając, iż ja i moje wojska trzęsiemy się zestrachu przed tobą i że opuścimy te brzegi, na które z łaski Boga przychylne wiatrynas przyniosły.Na potwierdzenie moich intencji mogę ci donieść, że rozkazałemspalić moją armadę.Mnie cierpliwości nie brak, Haroldzie z Wessexu (królemWilhelm swego nieprzyjaciela nie tytułował) i będę czekał twego przybycia tu, wHastings, gdzie rozstrzygniemy nasz spór sposobem najlepszym dla nas obu, a Bógwzmocni ramię sprawiedliwego."Była to świadoma prowokacja przebiegłego wodza.Dla Harolda może byłoby lepiej, gdyby posiadał cierpliwość w tej samej mierze coWilhelm.W podobnym położeniu książę bez wątpienia czekałby na swegoadwersarza w Londynie lub przynajmniej w pobliżu stolicy, licząc na to, że pochódnajezdzców w głąb kraju obudzi patriotyczne uczucia ludności i podwoi lub potroiliczbę obrońców.Spaliwszy swoje statki, Wilhelm musiałby w końcu zdecydowaćsię na marsz.Jednakże natura Harolda nie wyposażyła go w wytrwałość w czekaniu.Zawsze rwał się naprzód, by jak naj- 166 szybciej stawić czoła wrogom.W przeszłości taka taktyka dobrze mu służyła, ale tymrazem miał się spotkać z najwybitniejszym wodzem zachodniej Europy.W od-powiedzi na nalegania braci i innych wielmożów, by przynajmniej doczekałprzybycia Edwina i Morcara ze świeżymi zaciągami, Harold rzekł: Musimy pobić tego bezczelnego Normana, pobić raz na zawsze i bez żadnejzwłoki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. A kto zwyciężył? dopytywali się Normanie. Wszystko jedno, kto! odparł wieśniak. Czyto nasz król, czy też Hardrada.Zwycięzca wprędce tu nadciągnie, by się z wamirozprawić.Za informację przeszyto go mieczem.Powtórzywszy słowa wieśniaka bratu, Robertdodał: Prawdę gadał czy łgał.sam nie wiem.Chyba prawdę rozważał Wilhelm. A tak czy siak, nadal nie wiemy, z kimnam przyjdzie walczyć: z Norwegami czy z Anglosasami? Wolałbym z Harol-dem.Mam z nim dawne porachunki do załatwienia.Czy ruszymy im naprzeciw, kimkolwiek są? pytał William fitz Osbern. Nie, nie! zawołał książę. Nie wiadomo, z której strony nadciągną.A jeślito Anglicy, tedy będą znali okolice lepiej od nas, mogą zasadzki urządzać, napadać iurywać nasze wojska po trochu.Musimy cierpliwie na nich wyczekiwać.Im dłużejmaszerują, tym bardziej się zmęczą, tym mniej będą mieli zapału do walki.Tutaj ichzniszczymy i tego krzywoprzysiężcę, samozwańczego króla!164 Przy moście stamfordzkim również omawiano ryzyko zmęczenia żołnierzydługim, spiesznym pochodem.Brat Harolda, Gyrth nalegał:Niechaj Norman tu do nas przyjdzie, jeśli.się poważy! Po drodze miejscowe,,fyrdy" będą mu dogryzać, osłabią jego siły.Natomiast jeśli my na południepośpieszymy..to nie stracimy żołnierzy, lecz zyskamy, bo po-drodze nowi ochotnicy do nas sięprzyłączą przerwał mu Harold. Co więcej, gdyby Winchester, Londyn iinne miasta na południu i w hrabstwach środkowych poddały się Wilhelmowi,zle by nasza sprawa wyglądała.A słabo są teraz bronione.I w czasie pochoduNormanowie mogliby siłą werbować mężczyzn, którzy nasze szeregi powinnizasilić.Decyzja spiesznego pochodu przeciwko najezdzcy nie była pozbawiona słuszności.Gdyby z resztkami swoich housecarlów", pozostałymi przy życiu po bitwie, Haroldsiedział o setki mil od jeszcze większego niebezpieczeństwa, zagrażającego jegotronowi mogłoby to się wydawać tchórzostwem, a nawet wydaniem królestwa nałaskę Normanów.Edwinowi i Morcarowi w dobrych stosunkach z królem, od kiedy poślubił ichsiostrę polecono dokonać świeżych zaciągów w ich hrabstwach. Wasze dalsze poczynania będą zależały od rozwoju wypadków powiedział im Harold. Zanimzbierzecie ludzi, ja już będę szedł na Normanów.Alenie wiadomo, czy oni czekają na mnie tam, gdzie sąteraz, czy pomaszerują na Londyn albo Winchester.Jeśli ruszyli z miejsca, pośpieszajcie, by się ze mnąpołączyć; jeśli zaś siedzą w Pevensey, wynik bitwy zadecyduje, co dalej macie robić.W razie mojej porażki od czego niech Bóg zachowa i czego się nie obawiam, zwłaszcza po naszymostatnim zwycięstwie 165 nie puśćcie Normanów na ziemie Mercii i Northumbrii.Będę do was gońców słał zkażdą wiadomością, jaką sam zdobędę.Bez zwłoki Harold ruszył w ponowny forsowny pochód, po drodze w miaręmożności zapełniając luki w szeregach, poniesione w krwawej bitwie przy MościeStamfordzkim.Jednakże ludzie, których mógł zwerbować, choćby i gotowi oddaćżycie w obronie wolności, nie byli ani tak wyćwiczeni, ani zdyscyplinowani, jakzdziesiątkowane obecnie oddziały housecarlów".Dotarłszy do Londynu, Haroldzastał tam wyczekującego nań wysłannika od Wilhelma z ironicznymi gratulacjami zpowodu wiktorii, jaką odniosłeś nad Norwegami".W dalszym ciągu książę pisał: Wszelako nie popełniaj błędu mniemając, iż ja i moje wojska trzęsiemy się zestrachu przed tobą i że opuścimy te brzegi, na które z łaski Boga przychylne wiatrynas przyniosły.Na potwierdzenie moich intencji mogę ci donieść, że rozkazałemspalić moją armadę.Mnie cierpliwości nie brak, Haroldzie z Wessexu (królemWilhelm swego nieprzyjaciela nie tytułował) i będę czekał twego przybycia tu, wHastings, gdzie rozstrzygniemy nasz spór sposobem najlepszym dla nas obu, a Bógwzmocni ramię sprawiedliwego."Była to świadoma prowokacja przebiegłego wodza.Dla Harolda może byłoby lepiej, gdyby posiadał cierpliwość w tej samej mierze coWilhelm.W podobnym położeniu książę bez wątpienia czekałby na swegoadwersarza w Londynie lub przynajmniej w pobliżu stolicy, licząc na to, że pochódnajezdzców w głąb kraju obudzi patriotyczne uczucia ludności i podwoi lub potroiliczbę obrońców.Spaliwszy swoje statki, Wilhelm musiałby w końcu zdecydowaćsię na marsz.Jednakże natura Harolda nie wyposażyła go w wytrwałość w czekaniu.Zawsze rwał się naprzód, by jak naj- 166 szybciej stawić czoła wrogom.W przeszłości taka taktyka dobrze mu służyła, ale tymrazem miał się spotkać z najwybitniejszym wodzem zachodniej Europy.W od-powiedzi na nalegania braci i innych wielmożów, by przynajmniej doczekałprzybycia Edwina i Morcara ze świeżymi zaciągami, Harold rzekł: Musimy pobić tego bezczelnego Normana, pobić raz na zawsze i bez żadnejzwłoki [ Pobierz całość w formacie PDF ]