[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgromadziło się już dwustu.- A królowa ma działo.- Finn wstał i podszedł do okna, otworzył je.- Mój dziadek wybrałniewłaściwą Epokę.Trochę wcześniejsza dałaby nam równe szanse.- Odwrócił się szybko.-Będą korzystać z broni z tego okresu, tak? Myślisz, że mogliby mieć taką, o której nie wiemy&pozostałość po Wojnie?Na myśl o tym przejął ją lodowaty strach.Lata Gniewu były kataklizmem, który zniszczyłcywilizację.To one wydrążyły księżyc i uspokoiły przypływy.- Miejmy nadzieję, że jesteśmy zbyt małym celem.Przez chwilę kruszyła ser na talerzu.- Daj spokój - powiedziała w końcu.W pokoju służących panował niespokojny gwar.Finn wszedł do niego u boku Claudii;głosy ucichły, choć chwilę za pózno.Patrzyli na nich chłopcy stajenni, służące, lokaje wupudrowanych perukach i liberiach.Na środku pokoju był długi drewniany stół.Claudia wspięła się na ławę, a z niej - na blat.- Przyjaciele.W zapadłej ciszy słychać było tylko gruchanie gołębi.- Bardzo się cieszę, że wróciłam do domu.- Uśmiechała się, ale Finn wyczuwał jejnapięcie.- Jednak sytuacja się zmieniła.Docierały do was wieści z dworu - wiecie o dwóchnastępcach tronu.No cóż, sprawy przybrały taki obrót, że musieliśmy& musiałam zdecydować,którego z nich popieram.- Wyciągnęła rękę i Finn stanął obok niej.- To jest książę Giles, nasz przyszły król i mój narzeczony.To ostatnie określenie go zaskoczyło, choć starał się tego nie okazać.Z powagą skinąłgłową.Wszyscy zapatrzyli się na niego, chłonąc każdy szczegół jego ubrania sfatygowanego popodróży, jego twarzy.Poczuł, że się prostuje, zbiera wszystkie siły, by wytrzymać ich ciekawespojrzenia.Powinien coś powiedzieć.- Dziękuję wam wszystkim za poparcie - wykrztusił,- ale jego słowa przyjęto zupełnąciszą.Alys stała przy drzwiach i mocno zaciskała dłonie.Ralph odezwał się śmiało:- Niech ci Bóg błogosławi, panie!Claudia nie czekała na dalszą reakcję.- Królowa wyznaczyła na następcę tronu swojego kandydata.A to równa się wojniedomowej.Przepraszam, że mówię to tak obcesowo, lecz powinniście zrozumieć, co tu się dzieje.Wielu z was mieszka w Naczelnikostwie od pokoleń.Byliście służącymi mojego ojca.Naczelnika tu nie ma, ale rozmawiałam z nim&Teraz zareagowali.- Czy popiera księcia? - spytał ktoś.- Tak.Ale chce, żebym traktowała was z szacunkiem.Dlatego powiem, co następuje.-Założyła ręce na piersi i spojrzała na nich.- Młode kobiety z dziećmi natychmiast opuszczą dom.Dam wam zbrojną eskortę, choć nie będziecie jej potrzebować.Co do mężczyzn i starszychkobiet, wybór należy do was.Nikomu nie będę utrudniać odejścia.W tym domu nie obowiązujejuż Protokół.Mówię do was jak do równych sobie.Musicie sami podjąć decyzję.- Zrobiła pauzę,ale milczeli, więc dodała: - W południe zgromadzcie się na dziedzińcu.Ludzie kapitana Soamesazajmą się wami.%7łyczę wam powodzenia.- Ale, pani& - odezwał się ktoś.- Co zamierzasz? Był to chłopiec stojący w głębi tłumu.Uśmiechnęła się do niego.- Witaj, Hiobie.Zostaniemy.Finn i ja wykorzystamy& maszynerię zgabinetu mojego ojca, by skontaktować się z nim w Incarceronie.To potrwa, ale&- A mistrz Jared? - spytała trwożnie jakaś służąca.- Gdzie jest? On by wiedział, co zrobić.Wszyscy zaszemrali z aprobatą.Claudia zerknęła na Finna.- Jared już tu jedzie - rzuciła ostro.- Ale wiemy, co zrobić.Odnalazł się prawdziwy król ici, którzy niegdyś chcieli go usunąć, nie mogą znowu zatriumfować.Panowała nad sobą, ale nie potrafiła podbić ich serc.Finn to zauważył.W tłumiepanowało ciche niezadowolenie, niewypowiedziane wątpliwości.Znali ją za dobrze, od dziecka.Ichoć była władcza i energiczna, pewnie nigdy jej nie kochali.Nie przemówiła do ich serc.Zatem wyciągnął dłoń i wziął ją za rękę.- Przyjaciele, Claudia słusznie daje wam wybór.Zawdzięczam jej wszystko.Bez niej jużbym nie żył albo znowu znalazłbym się w piekle Incarceronu.Nie potrafię wyrazić, co znaczy dlamnie jej pomoc, ale wtedy musiałbym wam opowiedzieć o Więzieniu, a tego nie zrobię, bo nieośmielę się o nim mówić.Sama myśl o nim sprawia mi ból.Słuchali chciwie; słowo Incarceron zadziałało na nich jak zaklęcie.Finn pozwolił sobiena drżenie głosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zgromadziło się już dwustu.- A królowa ma działo.- Finn wstał i podszedł do okna, otworzył je.- Mój dziadek wybrałniewłaściwą Epokę.Trochę wcześniejsza dałaby nam równe szanse.- Odwrócił się szybko.-Będą korzystać z broni z tego okresu, tak? Myślisz, że mogliby mieć taką, o której nie wiemy&pozostałość po Wojnie?Na myśl o tym przejął ją lodowaty strach.Lata Gniewu były kataklizmem, który zniszczyłcywilizację.To one wydrążyły księżyc i uspokoiły przypływy.- Miejmy nadzieję, że jesteśmy zbyt małym celem.Przez chwilę kruszyła ser na talerzu.- Daj spokój - powiedziała w końcu.W pokoju służących panował niespokojny gwar.Finn wszedł do niego u boku Claudii;głosy ucichły, choć chwilę za pózno.Patrzyli na nich chłopcy stajenni, służące, lokaje wupudrowanych perukach i liberiach.Na środku pokoju był długi drewniany stół.Claudia wspięła się na ławę, a z niej - na blat.- Przyjaciele.W zapadłej ciszy słychać było tylko gruchanie gołębi.- Bardzo się cieszę, że wróciłam do domu.- Uśmiechała się, ale Finn wyczuwał jejnapięcie.- Jednak sytuacja się zmieniła.Docierały do was wieści z dworu - wiecie o dwóchnastępcach tronu.No cóż, sprawy przybrały taki obrót, że musieliśmy& musiałam zdecydować,którego z nich popieram.- Wyciągnęła rękę i Finn stanął obok niej.- To jest książę Giles, nasz przyszły król i mój narzeczony.To ostatnie określenie go zaskoczyło, choć starał się tego nie okazać.Z powagą skinąłgłową.Wszyscy zapatrzyli się na niego, chłonąc każdy szczegół jego ubrania sfatygowanego popodróży, jego twarzy.Poczuł, że się prostuje, zbiera wszystkie siły, by wytrzymać ich ciekawespojrzenia.Powinien coś powiedzieć.- Dziękuję wam wszystkim za poparcie - wykrztusił,- ale jego słowa przyjęto zupełnąciszą.Alys stała przy drzwiach i mocno zaciskała dłonie.Ralph odezwał się śmiało:- Niech ci Bóg błogosławi, panie!Claudia nie czekała na dalszą reakcję.- Królowa wyznaczyła na następcę tronu swojego kandydata.A to równa się wojniedomowej.Przepraszam, że mówię to tak obcesowo, lecz powinniście zrozumieć, co tu się dzieje.Wielu z was mieszka w Naczelnikostwie od pokoleń.Byliście służącymi mojego ojca.Naczelnika tu nie ma, ale rozmawiałam z nim&Teraz zareagowali.- Czy popiera księcia? - spytał ktoś.- Tak.Ale chce, żebym traktowała was z szacunkiem.Dlatego powiem, co następuje.-Założyła ręce na piersi i spojrzała na nich.- Młode kobiety z dziećmi natychmiast opuszczą dom.Dam wam zbrojną eskortę, choć nie będziecie jej potrzebować.Co do mężczyzn i starszychkobiet, wybór należy do was.Nikomu nie będę utrudniać odejścia.W tym domu nie obowiązujejuż Protokół.Mówię do was jak do równych sobie.Musicie sami podjąć decyzję.- Zrobiła pauzę,ale milczeli, więc dodała: - W południe zgromadzcie się na dziedzińcu.Ludzie kapitana Soamesazajmą się wami.%7łyczę wam powodzenia.- Ale, pani& - odezwał się ktoś.- Co zamierzasz? Był to chłopiec stojący w głębi tłumu.Uśmiechnęła się do niego.- Witaj, Hiobie.Zostaniemy.Finn i ja wykorzystamy& maszynerię zgabinetu mojego ojca, by skontaktować się z nim w Incarceronie.To potrwa, ale&- A mistrz Jared? - spytała trwożnie jakaś służąca.- Gdzie jest? On by wiedział, co zrobić.Wszyscy zaszemrali z aprobatą.Claudia zerknęła na Finna.- Jared już tu jedzie - rzuciła ostro.- Ale wiemy, co zrobić.Odnalazł się prawdziwy król ici, którzy niegdyś chcieli go usunąć, nie mogą znowu zatriumfować.Panowała nad sobą, ale nie potrafiła podbić ich serc.Finn to zauważył.W tłumiepanowało ciche niezadowolenie, niewypowiedziane wątpliwości.Znali ją za dobrze, od dziecka.Ichoć była władcza i energiczna, pewnie nigdy jej nie kochali.Nie przemówiła do ich serc.Zatem wyciągnął dłoń i wziął ją za rękę.- Przyjaciele, Claudia słusznie daje wam wybór.Zawdzięczam jej wszystko.Bez niej jużbym nie żył albo znowu znalazłbym się w piekle Incarceronu.Nie potrafię wyrazić, co znaczy dlamnie jej pomoc, ale wtedy musiałbym wam opowiedzieć o Więzieniu, a tego nie zrobię, bo nieośmielę się o nim mówić.Sama myśl o nim sprawia mi ból.Słuchali chciwie; słowo Incarceron zadziałało na nich jak zaklęcie.Finn pozwolił sobiena drżenie głosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]