[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Musi pani wcześniej zadzwonić.Ellen ma wielu pacjentów i zapewne będzie mogła się spotkaćdopiero po godzinach.Proszę powiedzieć, że panią przysyłam.– Dziękuję.Doktor Walberg odchrząknęła.Taylor zrozumiała, że już chciałaby wrócić do swoichpacjentek, ale postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie:– Powiedziała pani, że Corinne zaczęła przychodzić do pani, mając szesnaście lat.Czy potym pierwszym stosunku zwierzała się pani z kolejnych?Doktor Walberg patrzyła na Taylor ze ściągniętymi brwiami, jakby zastanawiała się nadpodjęciem arcyważnej decyzji.Taylor cierpliwie czekała.Było widać, że lekarka bije sięz myślami.W końcu uśmiechnęła się, choć spojrzenie nadal miała poważne.– Pani porucznik, ujmę to tak: Corinne lubiła seks.Między innymi dlatego zdziwiłam się,kiedy w tak młodym wieku postanowiła się ustatkować.Po pierwszym stosunku oczywiścienastąpiły kolejne.W liceum i na studiach Corinne była wręcz nadaktywna seksualnie.Ale niebyła puszczalska, tylko uprawiała seryjną monogamię, jak to się ładnie nazywa.Zanim wyszła za Todda Wolffa, miała dziesiątki partnerów.Po ślubie, jak sama podkreślała, to się skończyło.Byłtylko mąż i nikt więcej.Nie zdradzała go.Twierdziła, że to by było „prostackie”, a prostactwa nie znosiła.Miałam nadzieję, że po prostu dorosła.– Dziękuję bardzo, doktor Walberg.– Uścisnęły sobie dłonie.– Bardzo mi pani pomogła.– Nie ma za co.W razie czego wie pani, gdzie mnie szukać.Kiedy Taylor wychodziła, obejrzała się przez ramię.Doktor Walberg stała przy okniei zatopiona w myślach patrzyła na miasto.Po wyjściu od doktor Walberg Taylor zadzwoniła do psycholożki.Z telefonem przy uchupodeszła do windy i wcisnęła guzik.Gabinet terapeutki znajdował się rzut beretem od szpitalabaptystów, więc gdyby się dodzwoniła, mogłyby się umówić choćby za kwadrans.Po czterechdzwonkach włączyła się sekretarka.Taylor wysłuchała instrukcji i nagrała się, prosząc EllenRicard o jak najszybszy kontakt.Weszła do windy i zerknęła na zegarek.Jeśli doktor Walberg miała rację, Ricard odezwiesię dopiero o siedemnastej albo osiemnastej, po przyjęciu wszystkich pacjentów.Była czwarta,akurat dość czasu, żeby wrócić do biura, spisać uwagi o życiu seksualnym Corinne i jejniepokojach, sprawdzić, czy nie wypłynęło coś nowego na miejscu zbrodni, i załatwić nakazprzed rozmową z doktor Ricard.Potem jeszcze przejrzeć fragment domowej wideoteki Wolffów,który zabrała ze sobą.Sama radość.Słońce zaszło, burzowe chmury rozwiały się.Kiedy rozmawiała z lekarką, padało, i tonieźle, a po deszczu zrobiło się dużo chłodniej.Idąc do samochodu, zadrżała z zimna.Zwariowała ta pogoda.Wysiadając, nie wyłączyła radia nastawionego na stację JACK FM, dlatego kiedyprzekręciła kluczyk w stacyjce, z głośników popłynął jeden z jej ulubionych kawałków, „HungryLike the Wolf” Duran Duran.Wtórując wokaliście, skręciła w Charlotte Avenue, przejechała podestakadą I-40 i po chwili znalazła się na James Robertson Parkway.Ulice były mokre i śliskie.Chłopcy z drogówki będą mieli pełne ręce roboty.Pięć minut później wjechała na parking przed posterunkiem.Właśnie skończyła siędzienna zmiana i z budynku wysypała się kompania policjantów i pracowników cywilnych.Przynajmniej przez najbliższą godzinę w biurze będzie cisza i spokój.Może nawet uda sięwygospodarować parę minut na telefon do Baldwina i spytać go, jak mu minął dzień.Jejdzisiejszy dzień na pewno był dużo ciekawszy niż jego…Uśmiechnęła się pod nosem, podeszła do bocznego wejścia do budynku, sczytała kartęi weszła do środka.Jak zwykle zatrzymała się przy automacie, kupiła dietetyczną colę i poszła do swojego gabinetu.Marcus i Lincoln siedzieli przy jej biurku.Byli pochyleni, jakby studiowali tajnedokumenty.Nie usłyszeli, kiedy weszła.Spojrzenia mieli utkwione w laptopie.– Kochaaanie… wróciłem! – krzyknęła, parodiując bohatera znanego serialu.Obaj aż podskoczyli.Taylor posłała im ciepły uśmiech, ale nie odwzajemnili go.Co jest?Jeszcze nigdy nie widziała, żeby mieli tak poważne miny.Byli bladzi jak ściana.– Co z wami? Lincoln, co tu robisz? Dałam ci wolne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.– Musi pani wcześniej zadzwonić.Ellen ma wielu pacjentów i zapewne będzie mogła się spotkaćdopiero po godzinach.Proszę powiedzieć, że panią przysyłam.– Dziękuję.Doktor Walberg odchrząknęła.Taylor zrozumiała, że już chciałaby wrócić do swoichpacjentek, ale postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie:– Powiedziała pani, że Corinne zaczęła przychodzić do pani, mając szesnaście lat.Czy potym pierwszym stosunku zwierzała się pani z kolejnych?Doktor Walberg patrzyła na Taylor ze ściągniętymi brwiami, jakby zastanawiała się nadpodjęciem arcyważnej decyzji.Taylor cierpliwie czekała.Było widać, że lekarka bije sięz myślami.W końcu uśmiechnęła się, choć spojrzenie nadal miała poważne.– Pani porucznik, ujmę to tak: Corinne lubiła seks.Między innymi dlatego zdziwiłam się,kiedy w tak młodym wieku postanowiła się ustatkować.Po pierwszym stosunku oczywiścienastąpiły kolejne.W liceum i na studiach Corinne była wręcz nadaktywna seksualnie.Ale niebyła puszczalska, tylko uprawiała seryjną monogamię, jak to się ładnie nazywa.Zanim wyszła za Todda Wolffa, miała dziesiątki partnerów.Po ślubie, jak sama podkreślała, to się skończyło.Byłtylko mąż i nikt więcej.Nie zdradzała go.Twierdziła, że to by było „prostackie”, a prostactwa nie znosiła.Miałam nadzieję, że po prostu dorosła.– Dziękuję bardzo, doktor Walberg.– Uścisnęły sobie dłonie.– Bardzo mi pani pomogła.– Nie ma za co.W razie czego wie pani, gdzie mnie szukać.Kiedy Taylor wychodziła, obejrzała się przez ramię.Doktor Walberg stała przy okniei zatopiona w myślach patrzyła na miasto.Po wyjściu od doktor Walberg Taylor zadzwoniła do psycholożki.Z telefonem przy uchupodeszła do windy i wcisnęła guzik.Gabinet terapeutki znajdował się rzut beretem od szpitalabaptystów, więc gdyby się dodzwoniła, mogłyby się umówić choćby za kwadrans.Po czterechdzwonkach włączyła się sekretarka.Taylor wysłuchała instrukcji i nagrała się, prosząc EllenRicard o jak najszybszy kontakt.Weszła do windy i zerknęła na zegarek.Jeśli doktor Walberg miała rację, Ricard odezwiesię dopiero o siedemnastej albo osiemnastej, po przyjęciu wszystkich pacjentów.Była czwarta,akurat dość czasu, żeby wrócić do biura, spisać uwagi o życiu seksualnym Corinne i jejniepokojach, sprawdzić, czy nie wypłynęło coś nowego na miejscu zbrodni, i załatwić nakazprzed rozmową z doktor Ricard.Potem jeszcze przejrzeć fragment domowej wideoteki Wolffów,który zabrała ze sobą.Sama radość.Słońce zaszło, burzowe chmury rozwiały się.Kiedy rozmawiała z lekarką, padało, i tonieźle, a po deszczu zrobiło się dużo chłodniej.Idąc do samochodu, zadrżała z zimna.Zwariowała ta pogoda.Wysiadając, nie wyłączyła radia nastawionego na stację JACK FM, dlatego kiedyprzekręciła kluczyk w stacyjce, z głośników popłynął jeden z jej ulubionych kawałków, „HungryLike the Wolf” Duran Duran.Wtórując wokaliście, skręciła w Charlotte Avenue, przejechała podestakadą I-40 i po chwili znalazła się na James Robertson Parkway.Ulice były mokre i śliskie.Chłopcy z drogówki będą mieli pełne ręce roboty.Pięć minut później wjechała na parking przed posterunkiem.Właśnie skończyła siędzienna zmiana i z budynku wysypała się kompania policjantów i pracowników cywilnych.Przynajmniej przez najbliższą godzinę w biurze będzie cisza i spokój.Może nawet uda sięwygospodarować parę minut na telefon do Baldwina i spytać go, jak mu minął dzień.Jejdzisiejszy dzień na pewno był dużo ciekawszy niż jego…Uśmiechnęła się pod nosem, podeszła do bocznego wejścia do budynku, sczytała kartęi weszła do środka.Jak zwykle zatrzymała się przy automacie, kupiła dietetyczną colę i poszła do swojego gabinetu.Marcus i Lincoln siedzieli przy jej biurku.Byli pochyleni, jakby studiowali tajnedokumenty.Nie usłyszeli, kiedy weszła.Spojrzenia mieli utkwione w laptopie.– Kochaaanie… wróciłem! – krzyknęła, parodiując bohatera znanego serialu.Obaj aż podskoczyli.Taylor posłała im ciepły uśmiech, ale nie odwzajemnili go.Co jest?Jeszcze nigdy nie widziała, żeby mieli tak poważne miny.Byli bladzi jak ściana.– Co z wami? Lincoln, co tu robisz? Dałam ci wolne [ Pobierz całość w formacie PDF ]