[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczty braci rycerskich isłużebnych stały obozem pod murami zamku, w dół rzeki rozbili namioty półbracia, goście irycerstwo lenne z zakonnych ziem, wśród których nie brakło i dawnych poddanych Aokietka,pozostałych w ziemi chełmskiej, michałowskiej i na Pomorzu.Obecność ich Krzych odczułjak ulgę.Oni z własnej woli, by utrzymać się przy swych dobrach, poszli w służbę Zakonu,on był do niej przymuszony.Piechoty miejskie, sołeckie i ochrzczonych Prusów stałyodrębnie, a wraz z nimi niewolni pogańscy Prusowie z podwodami i jucznymi końmi podsprzęt i zapasy.Tym nie wolno się było wydalać poza obóz, nie mieli też namiotów, lecz wrazze swymi kudłatymi konikami stali pod gołym niebem, mimo że zima zaczynała się srożyć.Niemnem płynęła już gęsta kra i marszałek z wymarszem czekał widocznie, aż rzeka stanie.Rycerstwo, korzystając ze swobody ruchów, skracało sobie czas oczekiwaniabiesiadowaniem, słuchało przy kielichach opowieści doświadczonych już w walkach z Litwąwojowników o pogańskich sposobach wojennych, trudnościach i niebezpieczeństwach, jakiestawia sama przyroda kraju.Niejednemu z nowicjuszy przychodziło na myśl, że nietanio przyjdzie kupić odpustzupełny, na ogół jednak duch panował dobry, a Krzyżacy podtrzymywali go umiejętnie.9 Acht! Ufsitzen (niem.) - Baczność! Wsiadać!Budziły zapał zwłaszcza opowieści o wyprawie marszałka sprzed sześciu lat w głąbLitwy, w czasie której zdobył i palił Nowogródek, do nogi wyrzynając liczną i silną załogę.Przemilczano tylko, że spalił też kościół i wyrżnął misyjne duchowieństwo, które na Litwieszerzyć miało wiarę prawdziwą.Karol z Trewiru z trudem jeno załagodzić zdołał sprawę wAwinionie, przysięgając, że Zakon nie będzie więcej przeszkadzał szerzeniu wśród poganchrześcijaństwa.Winę tego, co się stało, przypisywał własnej słabości i zobowiązał się złożyćgodność, by jego następca silniejszą ręką powściągnął rozpasanie i nadużycia.Choć von Plotzke nie zwykł się liczyć z nikim i z niczym, nawet z wielkim mistrzemni jego przysięgami, teraz nie zachodziła obawa powtórzenia bezbożnego czynu.Wyprawabowiem skierowana była w głąb %7łmudzi, która najuporczywiej trzymała się pogaństwa, bokrzyż znała tylko z zakonnych płaszczy.Jeżeli uda się zniszczyć leżące po drodze grody,wyprawa dotrzeć ma aż do Kurlandii, zapewniając połączenie obu gałęzi Zakonu i dając muwolną rękę na zachodzie i południu.Toteż von Plotzke wyprawę przygotował starannie, zbierając siły także z komturiigraniczących z Polską, pewny, że podczas procesu nic ze strony Aokietka nie grozi.Przeciwpogranicznym rozbójnikom i ich ostoi w Nakle Zakon zabezpieczył się zawartym w lecieukładem z Warcisławem szczecińskim i biskupem Konradem kamieńskim.Tym większeznaczenie przywiązywał landmistrz do wyprawy, że w inflanckiej gałęzi Zakonu, która winnawziąć na siebie ciężar walki ze %7łmudzią, działo się zle.Inflancki landmistrz, Konrad vonYork, nie zdołał opanować zamieszek, von Plotzke zamierzał dotrzeć do Kurlandii, byposkromić zbuntowanych.Toteż niczego nie zaniechał, by zapewnić sobie powodzenie.Kra skuła wreszcie rzekę i w obozie zapanowało podniecenie.Nie udzielało się jednakono Krzychowi.Z utęsknieniem natomiast oczekiwał chwili, kiedy znajdzie się wśród lasów ibagien, wśród których spędził większość swego życia i lepiej się tam czuł niż wobcojęzycznym gwarze obozowym, wśród ludzi, przeciw którym chętniej by walczył niżprzeciw obojętnej mu, pogańskiej %7łmudzi.Ale nigdy nie miał wyboru i przestał się opieraćlosowi.Będzie się bił ze %7łmudzią, bo nic nie zależy od jego woli.Tedy chciał już tylkosamotności, by nie zwracać na siebie uwagi.Rzucające się widocznie w oczy podobieństwodo zabitego ojca łatwiej jeszcze niż Hagen mogliby zauważyć ci, którzy lepiej znaliMścigniewa.Wielki marszałek zapewne pamięta go z Gdańska.Na dobitkę Krzych nosiłzbroję zabitego i tarczę z jego znakiem, a wyjaśnienie, gdzie i jak je zdobył, zdradziłoby jegoprzeszłość.Zresztą gdy raz się zaparł pokrewieństwa, nie mógł się już doń przyznać, azarazem zdało mu się, że zdradza pamięć ojca, którego cień jakby mu towarzyszył [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Poczty braci rycerskich isłużebnych stały obozem pod murami zamku, w dół rzeki rozbili namioty półbracia, goście irycerstwo lenne z zakonnych ziem, wśród których nie brakło i dawnych poddanych Aokietka,pozostałych w ziemi chełmskiej, michałowskiej i na Pomorzu.Obecność ich Krzych odczułjak ulgę.Oni z własnej woli, by utrzymać się przy swych dobrach, poszli w służbę Zakonu,on był do niej przymuszony.Piechoty miejskie, sołeckie i ochrzczonych Prusów stałyodrębnie, a wraz z nimi niewolni pogańscy Prusowie z podwodami i jucznymi końmi podsprzęt i zapasy.Tym nie wolno się było wydalać poza obóz, nie mieli też namiotów, lecz wrazze swymi kudłatymi konikami stali pod gołym niebem, mimo że zima zaczynała się srożyć.Niemnem płynęła już gęsta kra i marszałek z wymarszem czekał widocznie, aż rzeka stanie.Rycerstwo, korzystając ze swobody ruchów, skracało sobie czas oczekiwaniabiesiadowaniem, słuchało przy kielichach opowieści doświadczonych już w walkach z Litwąwojowników o pogańskich sposobach wojennych, trudnościach i niebezpieczeństwach, jakiestawia sama przyroda kraju.Niejednemu z nowicjuszy przychodziło na myśl, że nietanio przyjdzie kupić odpustzupełny, na ogół jednak duch panował dobry, a Krzyżacy podtrzymywali go umiejętnie.9 Acht! Ufsitzen (niem.) - Baczność! Wsiadać!Budziły zapał zwłaszcza opowieści o wyprawie marszałka sprzed sześciu lat w głąbLitwy, w czasie której zdobył i palił Nowogródek, do nogi wyrzynając liczną i silną załogę.Przemilczano tylko, że spalił też kościół i wyrżnął misyjne duchowieństwo, które na Litwieszerzyć miało wiarę prawdziwą.Karol z Trewiru z trudem jeno załagodzić zdołał sprawę wAwinionie, przysięgając, że Zakon nie będzie więcej przeszkadzał szerzeniu wśród poganchrześcijaństwa.Winę tego, co się stało, przypisywał własnej słabości i zobowiązał się złożyćgodność, by jego następca silniejszą ręką powściągnął rozpasanie i nadużycia.Choć von Plotzke nie zwykł się liczyć z nikim i z niczym, nawet z wielkim mistrzemni jego przysięgami, teraz nie zachodziła obawa powtórzenia bezbożnego czynu.Wyprawabowiem skierowana była w głąb %7łmudzi, która najuporczywiej trzymała się pogaństwa, bokrzyż znała tylko z zakonnych płaszczy.Jeżeli uda się zniszczyć leżące po drodze grody,wyprawa dotrzeć ma aż do Kurlandii, zapewniając połączenie obu gałęzi Zakonu i dając muwolną rękę na zachodzie i południu.Toteż von Plotzke wyprawę przygotował starannie, zbierając siły także z komturiigraniczących z Polską, pewny, że podczas procesu nic ze strony Aokietka nie grozi.Przeciwpogranicznym rozbójnikom i ich ostoi w Nakle Zakon zabezpieczył się zawartym w lecieukładem z Warcisławem szczecińskim i biskupem Konradem kamieńskim.Tym większeznaczenie przywiązywał landmistrz do wyprawy, że w inflanckiej gałęzi Zakonu, która winnawziąć na siebie ciężar walki ze %7łmudzią, działo się zle.Inflancki landmistrz, Konrad vonYork, nie zdołał opanować zamieszek, von Plotzke zamierzał dotrzeć do Kurlandii, byposkromić zbuntowanych.Toteż niczego nie zaniechał, by zapewnić sobie powodzenie.Kra skuła wreszcie rzekę i w obozie zapanowało podniecenie.Nie udzielało się jednakono Krzychowi.Z utęsknieniem natomiast oczekiwał chwili, kiedy znajdzie się wśród lasów ibagien, wśród których spędził większość swego życia i lepiej się tam czuł niż wobcojęzycznym gwarze obozowym, wśród ludzi, przeciw którym chętniej by walczył niżprzeciw obojętnej mu, pogańskiej %7łmudzi.Ale nigdy nie miał wyboru i przestał się opieraćlosowi.Będzie się bił ze %7łmudzią, bo nic nie zależy od jego woli.Tedy chciał już tylkosamotności, by nie zwracać na siebie uwagi.Rzucające się widocznie w oczy podobieństwodo zabitego ojca łatwiej jeszcze niż Hagen mogliby zauważyć ci, którzy lepiej znaliMścigniewa.Wielki marszałek zapewne pamięta go z Gdańska.Na dobitkę Krzych nosiłzbroję zabitego i tarczę z jego znakiem, a wyjaśnienie, gdzie i jak je zdobył, zdradziłoby jegoprzeszłość.Zresztą gdy raz się zaparł pokrewieństwa, nie mógł się już doń przyznać, azarazem zdało mu się, że zdradza pamięć ojca, którego cień jakby mu towarzyszył [ Pobierz całość w formacie PDF ]