[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miała wykształcenia artystycznego, powiedział zgodniez prawdą.Ustawili sztalugi z dala od kominka.Jenny zdjęła fartuch,Elijah opuścił mankiety koszuli.Pozwolił, by zapięła mu guzikina rękawach, a ona stała nieruchomo, gdy wycierał z jej nosaodrobinę farby.Nie opierał się też, kiedy wytarła mu brodę.Te drobne intymne gesty były rodzajem pocieszenia,chociaż Jenny uważała, że pocałunki podniosłyby ją na duchuznacznie bardziej. O co chciałeś mnie zapytać?Zanim odpowiedział, obszedł cały pokój, trzymając ręce nabiodrach, jakby czegoś szukał.Jego wzrok spoczął naszkicowniku, który leżał na półce nad kominkiem, obok miejsca,gdzie kot rozciągnął się w pozie sfinksa. Kiedy regiment opuścił wczoraj pracownię, żeby zająć siężonami, wziąłem się do sprzątania i zauważyłem ten przedmiot.Rozsiadł się na nim kot. Podał jej szkicownik. To muszą byćtwoje rysunki, są w twoim stylu, ale obiekty wydają sięniezwykłe.Nie przypominam sobie, bym widział wcześniej terysunki.Jenny otworzyła szkicownik i od pierwszego spojrzeniawiedziała, że Timothy, ten przeklęty kot, naprowadził go na tropjej szaleństwa. To tylko stare rysunki.Jesteś głodny? To nie są tylko stare rysunki, Genevieve. To juwenilia, Elijahu, niewarte twojej uwagi. Którą zpewnością by im poświęcił.Przycisnęła szkicownik do piersi,nie chcąc, by oglądał jego zawartość.Gdyby rozniósł je na strzępy w taki sam sposób, w jaki krytykował wszystkie inneprace, doprowadziłby ją do płaczu. Chodz tu, Genevieve.Podeszła za nim do sofy i ze złymi przeczuciami patrzyła,jak dokłada drew do ognia.Czyżby zanosiło się na długiekazanie? Jeśli usiądę z tobą na tej sofie, Elijahu, to nie wiem, czyoprę się impulsowi pocałowania cię po raz drugi. Uwielbiam twoje impulsy, Genevieve  odparł zkrzywym, pełnym bólu uśmiechem, sugerującym, że żal psujemu przyjemność.Usiadła obok niego. O czym chciałeś porozmawiać? Daj mi to. Wziął od niej szkicowniki, położył nakolanach i otworzył.Timothy wskoczył na sofę i usadowił sięprzy biodrze Jenny, tworząc idealne kocie kółko. Te rysunki sąznakomite.Znakomite.I mówi to teraz, kiedy znalazł szkicownik zrysunkami, których Jenny nie chciała nigdy więcej oglądać. Nie miałam pojęcia o regułach, nie wiedziałam, jaki tematjest odpowiedni.Szkicowałam te dzieci bez żadnego celu. Mylisz się.I to bardziej niż we wszystkich sprawach, wktórych się myliłaś, odkąd zrobiłaś mój pierwszy rysunek uKesmore a.Timothy zaczął ocierać się o ciało Jenny, pomrukując, jakgdyby słowa Elijaha były tylko nic nieznaczącą konwersacją, anie strzałami wymierzonymi w sumienie Jenny. Czy możemy zostawić ten szkicownik, Elijahu? Jestemnaprawdę dosyć głodna, a o tej porze pojawią się już moi bracia.Będą chcieli, żebym przyszła do jadalni i zajęła się ichmałymi& Przerwał tę tyradę, tęsknie przyciskając usta do jej policzka. To twoje najlepsze prace.Opowiedz mi o nich.Przyjacielski całus w policzek był pierwszym pocałunkiem,jaki sam zainicjował od czasu swojej przemowy o dzieciach iszaleństwie, którą Jenny byłaby chyba w stanie zacytować słowow słowo, gdyby głos nie uwiązł jej w gardle. Wymykałam się do przytułków dla ubogich, mówiąc, żeidę na świąteczne zakupy.Chodziłam tam w zimie, kiedypanował taki ziąb, że musiałam rysować w rękawiczkach.Tamtedzieci nie miały rękawiczek.Ani rękawiczek, ani płaszczy, ani jedzenia, ani węgla, anizdrowia, ani nadziei.Za każdym razem brat Victor zakazywał jejtam chodzić, a ponieważ go nie słuchała, stał obok niej, aż niebyła już w stanie znieść atmosfery śmierci i rozpaczy.Elijah otoczył ją ramieniem. Czego córka księcia szukała w przytułkach dla ubogich? Nie wiem.Próbowałam zrozumieć.W wieku kilkunastulat człowiek chce wszystko zrozumieć, tak samo jak musi sięprzeciw wszystkiemu buntować.Dlaczego ja mam tak dużo, adlaczego inni, równi mi w oczach Boga, wedle tego, co się nammówi, nie mają nic? Dlaczego niektórym dzieciom dane jest żyćtylko pięć lat, z których każdy dzień naznaczony jest chorobą,głodem i brudem? A dlaczego ja mam kochającą rodzinę,zdrowie i wszystkiego pod dostatkiem?Odwrócił kartkę.Małe dziecko leżało skulone obokmizernego, ledwo się tlącego ognia.Płeć nie była ważna, naobrazie dominowały bowiem ogromne oczy, wystające kościpoliczkowe, bezkształtna szmata, która służyła za ubranie.Spojrzenie dziecka było puste, na granicy śmierci, jeśli nie ciała,to na pewno duszy. Nie powinnaś oglądać takich rzeczy.  Mój brat Victor powiedział to samo.Powiedział, że byćmoże kiedy będę starsza, moja pozycja pozwoli na zajmowaniesię działalnością charytatywną.Zawsze zabierał ze sobąpieniądze i rozdawał tym biedakom, ale w takich miejscachwszystko się marnuje.Elijah odwrócił kolejną kartkę.Scena przedstawiałaprzytulny salonik z ogniem buzującym na kominku, z grubymidywanami na podłodze i ciężkimi zasłonami na oknach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl