[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jake’u Djones! - Nathan wzniósł ręce w najwyższym zachwycie.- Jesteś moim niedościgłym wzorem! Moim bohaterem! Przyćmiewasz nas wszystkich razem wziętych.Jake pędził po schodach na złamanie karku.Dostrzegłszy go, Galliana zatrzymała się i czekała z pochmurną miną.-Wiedziałam, że nie mam dużych szans, abyś zostawił mnie w spokoju - oznajmiła chłodno, kiedy stanął przed nią zdyszany.Podała mu kuszę rewolwerową, nieco większą niż używana przez Topaz, rapier oraz sztylet.Sama niosła podobny zestaw, uzupełniony kompletem noży przy pasie.- Chodźmy.- Czy mogę wziąć miotacz mojego brata?Galliana zdjęła z ramienia złotego smoka i wręczyła Jake’owi.Zdążył zapomnieć, jak ciężka była to broń - ważyła tyle co mała armatka.Złapał ją oburącz i zarzucił sobie na plecy.Ruszyli schodami w dół, w stronę pałacu.Jake wciągnął w nozdrza duszny zapach wilgoci i wzdrygnął się.23OkrętTroje agentów na „Latarni” popłynęło szlakiem handlowym, najpierw na północ, a potem skręcając na wschód w stronę Makau.Niespełna godzinę po opuszczeniu wyspy Xi Xianga wypatrzyli chińską flotę płynącą przeciwnym kursem, z porannym słońcem wznoszącym się za rufami okrętów.Tuziny jednostek płynęły w trójkątnym szyku, otaczając olbrzymi okręt cesarza.Gąszcz jego żółtych żagli błyszczał niczym drugie słońce.- Czy mi się tylko wydaje, czy tu jest więcej statków, niż było w Kantonie? - zdumiał się Nathan.- Co najmniej trzy razy więcej - odpowiedziała Yoyo.- Imponowanie gminowi we własnym kraju to jedno, ale teraz wybierają się ku obcym brzegom i chcą zademonstrować swoją potęgę.- A wolno mi spytać, do czego im służą te wszystkie łajby? - spytał Nathan.- Lubię popatrzeć na przyzwoity orszak, jak każdy, ale czy oni nie posunęli się ciut za daleko?- Oczywiście główna jednostka, okręt flagowy, który widzieliśmy w Kantonie, jest ośrodkiem dowodzenia - wyjaśniła Yoyo.- Na pokładzie są nie tylko cesarski apartamenti pokoje cesarzowej, ale też kapitanowie, nawigatorzy, kartografowie, tłumacze, lekarze i tak dalej.- I bez wątpienia cesarska garderoba - wtrącił Nathan.- Coś takiego musi być na szczycie listy priorytetów.Wszyscy znamy trzy filary udanych wakacji za granicą: ciuchy, ciuchy oraz ciuchy.Dziewczęta porozumiały się wzrokiem i przewróciły oczami.Yoyo podjęła wypowiedź:- Dalej mamy statki wiozące konie, statki zaopatrzeniowe z żywnością i wodą pitną, transportowce z wojskiem i okręty wsparcia technicznego, pełne drewna na naprawy.Inne wiozą dary: jedwab, porcelanę i kość słoniową.Są też łodzie patrolowe, znacznie mniejsze, i obok żagli wyposażone także w wiosła, aby móc szybko kursować od okrętu do okrętu.- Zatem musimy najpierw złapać łódź patrolową - orzekła Topaz, nie odrywając wzroku od horyzontu.- Nie sądzę, żeby dopuścili nas do okrętu cesarza bez oficjalnego zaproszenia.-Dobry plan - kiwnął głową Nathan.- Szukamy łodzi patrolowej.W milczeniu przepatrywali zbliżające się okręty.Łatwo było o nich rozprawiać, kiedy obserwowało się je z daleka, ale im bardziej się zbliżały, tym groźniejszy przedstawiały widok.„Latarnia” była przy nich tylko plamką na oceanie.Duma chińskiej floty parła ku nim niepowstrzymanie - czterdzieści okrętów rozbijających fale potężnymi dziobami, łopoczących tysiącem żagli, skrzypiących milionem naprężonych lin.Nathan przełknął ślinę.- Jakieś pomysły? - spytał niepewnie.- Wyłącz maszynę - rozkazała Topaz.- Yoyo, czy w kufrze są pochodnie?Yoyo zajrzała do skrzyni przy sterze i wyjęła z niej pochodnię wraz z krzesiwem.Topaz wzięła obie rzeczy, podpaliła pokrytą smołą pochodnię i podłożyła ogień pod żagiel.Płótno natychmiast zajęło się płomieniem.Nathan wyrzucił w górę ręce w geście niedowierzania.- Co.? Czyś ty rozum straciła?!- Dobry ruch.- Yoyo pokiwała głową.- Jesteśmy na ich kursie i musimy wysłać sygnał SOS, dać im powód do zatrzymania się, jednocześnie pokazując, że nie stanowimy zagrożenia.-A jeśli się nie zatrzymają? A co, jeśli mają lepsze zajęcia niż zawracanie sobie nami głowy? Spłoniemy tu żywcem albo się potopimy!- Zamknij się, Nathan.- Obie dziewczyny westchnęły jednocześnie.Nathan rzucił im podejrzliwe spojrzenie, przenosząc wzrok z jednej na drugą.- A wy od kiedy tak się przyjaźnicie, co?Zerknęły jedna na drugą z łobuzerskim uśmiechem.-Nathan, jak by ci tu.- zaczęła Yoyo.- Twój kaftanik się jakby.Obejrzał się i wrzasnął.Tył jego nowiutkiej jedwabnej tuniki tlił się i dymił.Zerwał ją z siebie i zgasił ogień kilkoma gniewnymi tupnięciami.- Już zrujnowana.Ledwie zdążyliśmy się zapoznać - mamrotał pod nosem.Płomienie rozpełzły się po żaglach i zaczęły lizać maszt.Bijący w niebo pióropuszczarnego dymu płynął w stronę nadciągającej floty.Topaz rozsunęła lunetę i skierowała na szeroki, prostokątny dziób okrętu flagowego.Zobaczyła samotną postać, odzianą w złoto i błękit, która stała na samym środku, również obserwując ich przez lunetę.- Wydaje mi się, czy to wymyka się spod kontroli? - zaniepokoił się Nathan.Pożar ogarnął już rufę.Bijący stamtąd nieznośny żar zmusił agentów do przesunięcia się w stronę dziobu.Topaz przyszło do głowy, że być może trochę się pośpieszyła.Nagle jedna z łodzi patrolowych oderwała się od szyku i ruszyła w ich stronę, szaleńczo młócąc wodę wiosłami.Kiedy się zbliżyła, brodaty kapitan zawołał coś do nich po chińsku.Głos miał szorstki, wyraźnie nie był mu w smak ten przystanek z powodu płonącego statku.Po krótkiej rozmowie z Yoyo wykrzyknął kilka rozkazów do swojej załogi.Wiosła od strony „Latarni” zostały wciągnięte i łódź podeszła dość blisko jej burty, by rozbitkowie mogli wskoczyć na pokład.Z maszynową sprawnością wiosła wysunęły się z powrotem i łódź zawróciła, akurat kiedy nadciągnęła reszta floty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Jake’u Djones! - Nathan wzniósł ręce w najwyższym zachwycie.- Jesteś moim niedościgłym wzorem! Moim bohaterem! Przyćmiewasz nas wszystkich razem wziętych.Jake pędził po schodach na złamanie karku.Dostrzegłszy go, Galliana zatrzymała się i czekała z pochmurną miną.-Wiedziałam, że nie mam dużych szans, abyś zostawił mnie w spokoju - oznajmiła chłodno, kiedy stanął przed nią zdyszany.Podała mu kuszę rewolwerową, nieco większą niż używana przez Topaz, rapier oraz sztylet.Sama niosła podobny zestaw, uzupełniony kompletem noży przy pasie.- Chodźmy.- Czy mogę wziąć miotacz mojego brata?Galliana zdjęła z ramienia złotego smoka i wręczyła Jake’owi.Zdążył zapomnieć, jak ciężka była to broń - ważyła tyle co mała armatka.Złapał ją oburącz i zarzucił sobie na plecy.Ruszyli schodami w dół, w stronę pałacu.Jake wciągnął w nozdrza duszny zapach wilgoci i wzdrygnął się.23OkrętTroje agentów na „Latarni” popłynęło szlakiem handlowym, najpierw na północ, a potem skręcając na wschód w stronę Makau.Niespełna godzinę po opuszczeniu wyspy Xi Xianga wypatrzyli chińską flotę płynącą przeciwnym kursem, z porannym słońcem wznoszącym się za rufami okrętów.Tuziny jednostek płynęły w trójkątnym szyku, otaczając olbrzymi okręt cesarza.Gąszcz jego żółtych żagli błyszczał niczym drugie słońce.- Czy mi się tylko wydaje, czy tu jest więcej statków, niż było w Kantonie? - zdumiał się Nathan.- Co najmniej trzy razy więcej - odpowiedziała Yoyo.- Imponowanie gminowi we własnym kraju to jedno, ale teraz wybierają się ku obcym brzegom i chcą zademonstrować swoją potęgę.- A wolno mi spytać, do czego im służą te wszystkie łajby? - spytał Nathan.- Lubię popatrzeć na przyzwoity orszak, jak każdy, ale czy oni nie posunęli się ciut za daleko?- Oczywiście główna jednostka, okręt flagowy, który widzieliśmy w Kantonie, jest ośrodkiem dowodzenia - wyjaśniła Yoyo.- Na pokładzie są nie tylko cesarski apartamenti pokoje cesarzowej, ale też kapitanowie, nawigatorzy, kartografowie, tłumacze, lekarze i tak dalej.- I bez wątpienia cesarska garderoba - wtrącił Nathan.- Coś takiego musi być na szczycie listy priorytetów.Wszyscy znamy trzy filary udanych wakacji za granicą: ciuchy, ciuchy oraz ciuchy.Dziewczęta porozumiały się wzrokiem i przewróciły oczami.Yoyo podjęła wypowiedź:- Dalej mamy statki wiozące konie, statki zaopatrzeniowe z żywnością i wodą pitną, transportowce z wojskiem i okręty wsparcia technicznego, pełne drewna na naprawy.Inne wiozą dary: jedwab, porcelanę i kość słoniową.Są też łodzie patrolowe, znacznie mniejsze, i obok żagli wyposażone także w wiosła, aby móc szybko kursować od okrętu do okrętu.- Zatem musimy najpierw złapać łódź patrolową - orzekła Topaz, nie odrywając wzroku od horyzontu.- Nie sądzę, żeby dopuścili nas do okrętu cesarza bez oficjalnego zaproszenia.-Dobry plan - kiwnął głową Nathan.- Szukamy łodzi patrolowej.W milczeniu przepatrywali zbliżające się okręty.Łatwo było o nich rozprawiać, kiedy obserwowało się je z daleka, ale im bardziej się zbliżały, tym groźniejszy przedstawiały widok.„Latarnia” była przy nich tylko plamką na oceanie.Duma chińskiej floty parła ku nim niepowstrzymanie - czterdzieści okrętów rozbijających fale potężnymi dziobami, łopoczących tysiącem żagli, skrzypiących milionem naprężonych lin.Nathan przełknął ślinę.- Jakieś pomysły? - spytał niepewnie.- Wyłącz maszynę - rozkazała Topaz.- Yoyo, czy w kufrze są pochodnie?Yoyo zajrzała do skrzyni przy sterze i wyjęła z niej pochodnię wraz z krzesiwem.Topaz wzięła obie rzeczy, podpaliła pokrytą smołą pochodnię i podłożyła ogień pod żagiel.Płótno natychmiast zajęło się płomieniem.Nathan wyrzucił w górę ręce w geście niedowierzania.- Co.? Czyś ty rozum straciła?!- Dobry ruch.- Yoyo pokiwała głową.- Jesteśmy na ich kursie i musimy wysłać sygnał SOS, dać im powód do zatrzymania się, jednocześnie pokazując, że nie stanowimy zagrożenia.-A jeśli się nie zatrzymają? A co, jeśli mają lepsze zajęcia niż zawracanie sobie nami głowy? Spłoniemy tu żywcem albo się potopimy!- Zamknij się, Nathan.- Obie dziewczyny westchnęły jednocześnie.Nathan rzucił im podejrzliwe spojrzenie, przenosząc wzrok z jednej na drugą.- A wy od kiedy tak się przyjaźnicie, co?Zerknęły jedna na drugą z łobuzerskim uśmiechem.-Nathan, jak by ci tu.- zaczęła Yoyo.- Twój kaftanik się jakby.Obejrzał się i wrzasnął.Tył jego nowiutkiej jedwabnej tuniki tlił się i dymił.Zerwał ją z siebie i zgasił ogień kilkoma gniewnymi tupnięciami.- Już zrujnowana.Ledwie zdążyliśmy się zapoznać - mamrotał pod nosem.Płomienie rozpełzły się po żaglach i zaczęły lizać maszt.Bijący w niebo pióropuszczarnego dymu płynął w stronę nadciągającej floty.Topaz rozsunęła lunetę i skierowała na szeroki, prostokątny dziób okrętu flagowego.Zobaczyła samotną postać, odzianą w złoto i błękit, która stała na samym środku, również obserwując ich przez lunetę.- Wydaje mi się, czy to wymyka się spod kontroli? - zaniepokoił się Nathan.Pożar ogarnął już rufę.Bijący stamtąd nieznośny żar zmusił agentów do przesunięcia się w stronę dziobu.Topaz przyszło do głowy, że być może trochę się pośpieszyła.Nagle jedna z łodzi patrolowych oderwała się od szyku i ruszyła w ich stronę, szaleńczo młócąc wodę wiosłami.Kiedy się zbliżyła, brodaty kapitan zawołał coś do nich po chińsku.Głos miał szorstki, wyraźnie nie był mu w smak ten przystanek z powodu płonącego statku.Po krótkiej rozmowie z Yoyo wykrzyknął kilka rozkazów do swojej załogi.Wiosła od strony „Latarni” zostały wciągnięte i łódź podeszła dość blisko jej burty, by rozbitkowie mogli wskoczyć na pokład.Z maszynową sprawnością wiosła wysunęły się z powrotem i łódź zawróciła, akurat kiedy nadciągnęła reszta floty [ Pobierz całość w formacie PDF ]