[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyczesała włosy i wyszła z pokoju.Lang czekał na nią w korytarzu.Spojrzała na niego z oburzeniem.–Mam z tobą do pomówienia.–Uraziłem cię czymś?–Przestań być taki grzeczny.Przejrzałam cię na wylot.Nie dam ci się oszukać.–Co takiego zrobiłem?–Pytałam cię o twoją pracę, a ty odpowiadałeś tak, jakbyś byłniewiele ważniejszy niż szpitalny portier.Teraz się dowiedziałam, że jesteś TL Rkimś ważnym.–Zaprzeczam – odparł natychmiast.–Jesteś specjalistą.–Młodszym.To tylko tytuł, który ma sprawić, żebym czułsatysfakcję.Naprawdę ważny jest starszy specjalista.–A kiedy starszy specjalista pójdzie na emeryturę, ty zajmiesz jego miejsce?–To długa historia.Wracajmy, zanim zaczną nas szukać.–Uśmiechał się, ale ona odnosiła wrażenie, że dotknęła jakiejś czułej struny.70Lang pracuje w jednym z największych szpitali w Pekinie.Jeśli liczy na awans po zaledwie trzech latach pracy, jest bardziej ambitny, niż chciałprzyznać.– Już nas szukają.– Lang wskazał na dziedziniec, gdzie Biyu i Wei, Suyin i kilkoro dzieci wyraźnie się rozglądali.– Z miejsca, gdzie stoją, widzą nas.Czekają teraz, czy spełnimy ich oczekiwania.Olivia zaśmiała się.Niektórzy uznaliby tę ciekawość za wścibskość, ale ona – dziecko z rodziny, gdzie więcej było histerycznych emocji niż szczerej uprzejmości – czuła tylko serdeczne ciepło rodziny, która ją przyjęła.–W takim razie obejmij mnie – powiedziała.–Tak? – Jego dłoń spoczęła na jej ramieniu.–Mógłbyś być bardziej przekonujący.–Masz rację.To musi wyglądać prawdziwie.Przyciągnął ją do siebie.Pochylił głowę i musnął jej usta swoimi wargami.–Czy teraz jest wystarczająco prawdziwie?–Myślę, że moglibyśmy bardziej się postarać.TL RLang nie potrzebował innej zachęty.Jego wargi niecierpliwie zadawały jej pytanie, nie czekając na odpowiedź.Olivia poczuła ulgę.Dopiero teraz przekonała się, jak bardzo go pragnęła.Od ich pierwszego spotkania była rozdarta.To chciała zapomnieć o Langu, to do niego tęskniła.Teraz przestała z sobą walczyć.Lang był więcej niż przekonujący.Kiedy na moment uniósł głowę, spojrzała mu w oczy.Przelotne dotknięcie jego warg poprzedniego dnia było ledwie przedsmakiem tego, co ich czekało.Lang był równie jak ona oszołomiony.71–Olivio.–Nic nie mów – odparła, przyciągając jego głowę.Potem była tylko cisza wymowniejsza niż słowa.Po chwili Lang się odsunął, a ona czuła jego oddech na karku.Pogłaskała go po głowie, odwracając do siebie jego twarz, żeby ich usta znowu się spotkały.Wtedy jedno z dzieci na dworze zapiszczało radośnie i zostało uciszone.Zdawało się, że ten hałas dobiega z daleka, a jednak sprawił, że czar prysnął.Popatrzyli na siebie z konsternacją.–Myślę– zaczął Lang– że lepiej.–Tak, chyba tak – odparła, nie mając pojęcia, o czym mówi.Wyszli z domu, spodziewając się znaczących uśmiechów, tymczasem rodzina taktownie się wycofała.Widzieli wszystko, co chcieli zobaczyć.Kiedy nadeszła pora pożegnania, wszyscy członkowie rodziny serdecznie uściskali Olivię.Tao i Shu podarowali jej szklaną świnię, nalegając, by wkrótce ponownie ich odwiedziła.Lang prowadził auto w milczeniu.Olivia zastanawiała się, czy skomentuje jakoś to, co się stało, ale nie była zdziwiona ani rozczarowana, TL Rgdy tego nie zrobił.–Zatrzymajmy się na chwilę – odezwał się w końcu.– Niedaleko jest mała knajpka.Okazało się, że to herbaciarnia na ulicy, gdzie stały tradycyjne budynki z uniesionymi na rogach dachami.Czerwone latarnie wisiały w środku i w małym ogródku.Usiedli na zewnątrz.Herbatę podawano tam w porcelanowych filiżankach.Lang cały wieczór był zdenerwowany.Chciał, by Olivia wywarła dobre wrażenie na jego bliskich, ale ona zrobiła więcej.Powaliła ich na 72kolana.Uśmiechnął się, przypominając sobie, jak rozmawiała z dziadkiem Tao o świniach.Był zdumiony, choć nie zliczyłby, ile razy go zaskakiwała podczas ich krótkiej znajomości.To było niepokojące – wywracało świat do góry nogami w sposób, który wciąż go wytrącał z równowagi – ale w tym tkwiła część jej uroku.Przywykł do tego, że kobiety się nim interesowały.Nie byłzarozumiały, po prostu wiedział, że tak jest.Teraz doświadczał czegoś, do czego nie był przygotowany.Pociągała go kobieta, która walczyła ze swoim zainteresowaniem jego osobą.Musiał jej dokuczać i żartować z jej poczucia bezpieczeństwa, by ją przekonać o wartości romantycznej miłości.Togo intrygowało i kazało mu się zastanawiać, dokąd ta droga prowadzi.Obojętne dokąd prowadziła, wiedział, że pójdzie nią z radością, że nadszedł czas decyzji.Albo zrobi, co należy, albo straci być może najcenniejszą rzecz, jaka mu się przytrafiła.Z jednej strony herbaciarni był mały staw, na którym pływały kaczki, domagając się przysmaków, a nad stawem niewielki most.–Jak tu ładnie.– Olivia westchnęła, rzucając do wody okruch TL Rciastka.–Na pewno nic nie zjesz? – spytał Lang.–Herbata była pyszna, ale najadłam się tyle, że starczy mi na miesiąc.Nie narzekam, jedzenie było fantastyczne.–A ja narzekam – odparł szczerze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Przyczesała włosy i wyszła z pokoju.Lang czekał na nią w korytarzu.Spojrzała na niego z oburzeniem.–Mam z tobą do pomówienia.–Uraziłem cię czymś?–Przestań być taki grzeczny.Przejrzałam cię na wylot.Nie dam ci się oszukać.–Co takiego zrobiłem?–Pytałam cię o twoją pracę, a ty odpowiadałeś tak, jakbyś byłniewiele ważniejszy niż szpitalny portier.Teraz się dowiedziałam, że jesteś TL Rkimś ważnym.–Zaprzeczam – odparł natychmiast.–Jesteś specjalistą.–Młodszym.To tylko tytuł, który ma sprawić, żebym czułsatysfakcję.Naprawdę ważny jest starszy specjalista.–A kiedy starszy specjalista pójdzie na emeryturę, ty zajmiesz jego miejsce?–To długa historia.Wracajmy, zanim zaczną nas szukać.–Uśmiechał się, ale ona odnosiła wrażenie, że dotknęła jakiejś czułej struny.70Lang pracuje w jednym z największych szpitali w Pekinie.Jeśli liczy na awans po zaledwie trzech latach pracy, jest bardziej ambitny, niż chciałprzyznać.– Już nas szukają.– Lang wskazał na dziedziniec, gdzie Biyu i Wei, Suyin i kilkoro dzieci wyraźnie się rozglądali.– Z miejsca, gdzie stoją, widzą nas.Czekają teraz, czy spełnimy ich oczekiwania.Olivia zaśmiała się.Niektórzy uznaliby tę ciekawość za wścibskość, ale ona – dziecko z rodziny, gdzie więcej było histerycznych emocji niż szczerej uprzejmości – czuła tylko serdeczne ciepło rodziny, która ją przyjęła.–W takim razie obejmij mnie – powiedziała.–Tak? – Jego dłoń spoczęła na jej ramieniu.–Mógłbyś być bardziej przekonujący.–Masz rację.To musi wyglądać prawdziwie.Przyciągnął ją do siebie.Pochylił głowę i musnął jej usta swoimi wargami.–Czy teraz jest wystarczająco prawdziwie?–Myślę, że moglibyśmy bardziej się postarać.TL RLang nie potrzebował innej zachęty.Jego wargi niecierpliwie zadawały jej pytanie, nie czekając na odpowiedź.Olivia poczuła ulgę.Dopiero teraz przekonała się, jak bardzo go pragnęła.Od ich pierwszego spotkania była rozdarta.To chciała zapomnieć o Langu, to do niego tęskniła.Teraz przestała z sobą walczyć.Lang był więcej niż przekonujący.Kiedy na moment uniósł głowę, spojrzała mu w oczy.Przelotne dotknięcie jego warg poprzedniego dnia było ledwie przedsmakiem tego, co ich czekało.Lang był równie jak ona oszołomiony.71–Olivio.–Nic nie mów – odparła, przyciągając jego głowę.Potem była tylko cisza wymowniejsza niż słowa.Po chwili Lang się odsunął, a ona czuła jego oddech na karku.Pogłaskała go po głowie, odwracając do siebie jego twarz, żeby ich usta znowu się spotkały.Wtedy jedno z dzieci na dworze zapiszczało radośnie i zostało uciszone.Zdawało się, że ten hałas dobiega z daleka, a jednak sprawił, że czar prysnął.Popatrzyli na siebie z konsternacją.–Myślę– zaczął Lang– że lepiej.–Tak, chyba tak – odparła, nie mając pojęcia, o czym mówi.Wyszli z domu, spodziewając się znaczących uśmiechów, tymczasem rodzina taktownie się wycofała.Widzieli wszystko, co chcieli zobaczyć.Kiedy nadeszła pora pożegnania, wszyscy członkowie rodziny serdecznie uściskali Olivię.Tao i Shu podarowali jej szklaną świnię, nalegając, by wkrótce ponownie ich odwiedziła.Lang prowadził auto w milczeniu.Olivia zastanawiała się, czy skomentuje jakoś to, co się stało, ale nie była zdziwiona ani rozczarowana, TL Rgdy tego nie zrobił.–Zatrzymajmy się na chwilę – odezwał się w końcu.– Niedaleko jest mała knajpka.Okazało się, że to herbaciarnia na ulicy, gdzie stały tradycyjne budynki z uniesionymi na rogach dachami.Czerwone latarnie wisiały w środku i w małym ogródku.Usiedli na zewnątrz.Herbatę podawano tam w porcelanowych filiżankach.Lang cały wieczór był zdenerwowany.Chciał, by Olivia wywarła dobre wrażenie na jego bliskich, ale ona zrobiła więcej.Powaliła ich na 72kolana.Uśmiechnął się, przypominając sobie, jak rozmawiała z dziadkiem Tao o świniach.Był zdumiony, choć nie zliczyłby, ile razy go zaskakiwała podczas ich krótkiej znajomości.To było niepokojące – wywracało świat do góry nogami w sposób, który wciąż go wytrącał z równowagi – ale w tym tkwiła część jej uroku.Przywykł do tego, że kobiety się nim interesowały.Nie byłzarozumiały, po prostu wiedział, że tak jest.Teraz doświadczał czegoś, do czego nie był przygotowany.Pociągała go kobieta, która walczyła ze swoim zainteresowaniem jego osobą.Musiał jej dokuczać i żartować z jej poczucia bezpieczeństwa, by ją przekonać o wartości romantycznej miłości.Togo intrygowało i kazało mu się zastanawiać, dokąd ta droga prowadzi.Obojętne dokąd prowadziła, wiedział, że pójdzie nią z radością, że nadszedł czas decyzji.Albo zrobi, co należy, albo straci być może najcenniejszą rzecz, jaka mu się przytrafiła.Z jednej strony herbaciarni był mały staw, na którym pływały kaczki, domagając się przysmaków, a nad stawem niewielki most.–Jak tu ładnie.– Olivia westchnęła, rzucając do wody okruch TL Rciastka.–Na pewno nic nie zjesz? – spytał Lang.–Herbata była pyszna, ale najadłam się tyle, że starczy mi na miesiąc.Nie narzekam, jedzenie było fantastyczne.–A ja narzekam – odparł szczerze [ Pobierz całość w formacie PDF ]